Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Kate Griffin
‹Neonowy Dwór›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNeonowy Dwór
Tytuł oryginalnyThe Neon Court
Data wydania17 czerwca 2011
Autor
PrzekładMichał Jakuszewski
Wydawca MAG
CyklMatthew Swift
ISBN978-83-7480-216-1
Format448s. 135×202mm
Cena39,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Neonowy Dwór

Esensja.pl
Esensja.pl
Kate Griffin
« 1 3 4 5

Kate Griffin

Neonowy Dwór

Zawahała się.
A potem wsunęła dłoń w moją rękę.
Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek przedtem dotknął ciała psychopatycznej suki.
– Dokąd pójdziemy?
Uniosłem głowę. Podążyła za moim spojrzeniem. Coś przeleciało nad nami i przez chwilę nie padał na nas deszcz. Usłyszeliśmy stukot kropel uderzających o plastik. Przytuliłem Odę i poczułem, że deszcz znowu zaczął lać na moją zwróconą ku górze twarz, zmywając warstwę sadzy. Kobieta oddychała szybko i płytko, ale nie odsunęła się ode mnie. Usłyszałem
deszcz tłukący o skórę bębna
szelest plastiku
powietrze poruszane potężnymi skrzydłami
i zobaczyłem to, gdy blask ognia padł na jego brzuch. Sunęło ku nam po niebie, powolne, ociężałe i niepowstrzymane jak tankowiec zsuwający się z góry. Skrzydła miało utkane z bieli, oranżu i błękitu, z jego uchylonego dzioba wypadały rozwijające się wstęgi plastiku. Było większe od orła, ale mniejsze od odrzutowca, szersze niż autobus i dłuższe niż samochód. Gdy opadało ku nam, zauważyłem, że z jego brzucha zwisają luźne plastikowe uchwyty, a skóra faluje i łopocze na wietrze. Napisano na niej:…
dla mam, które…
…każdego pensa…
…dziękujemy za zakup w…
…najwyższa jakość…
…pamiętaj o recyklingu plastikowych opakowań…
Jego skrzydła składały się z wydętych reklamówek, podobnie jak reszta ciała, zwiniętych z przodu jak płaty nośne samolotu i skierowanych do tyłu szeroko ziejącymi otworami. Ów więcej niż orzeł zbliżał się ku nam, wyciągając szpony z plastiku. Usłyszałem, że Oda zaczerpnęła głośno tchu. Wyciągnąłem rękę i poczułem, że sucha powierzchnia toreb musnęła moje palce. Złapałem za uchwyt i wsunąłem w niego nadgarstek. Oda zrobiła to samo. Uniosłem się w górę tak gwałtownie, że myślałem, że ręka wyrwie mi się ze stawu barkowego. Uderzyłem kolanami o otaczającą dach barierkę, tak mocno, że aż zakręciłem się wkoło pod wpływem impetu. Plastik wpijał mi się w skórę. Wzdłuż kręgosłupa przebiegł mi dreszcz. Zamknąłem odruchowo oczy, ale gdy świat umknął nam spod stóp, otworzyliśmy je znowu.
Nad czarną przepaścią majtały dwie pary nóg.
Na dole migotały niebieskie światła. Wszyscy strażacy zwracali głowy w stronę ognia, nikt nas nie zauważył. Pożar ogarnął cały wieżowiec. Budynek spłonie doszczętnie. Płomienie buchały z okien jak bluzgi z ust satanisty. Dotarły już na parter i na najwyższe piętro. Gmach zaczynał się powoli przechylać, zapadać się w miejscu, gdzie zaczął się pożar, jakby był zbyt zmęczony, by walczyć. Zginie. Ogień go pochłonie, nie pozostawiając niczego oprócz czarnych kości. Widziałem, że w oknach na niższych piętrach metal żarzy się czerwonym blaskiem. Żaluzje wyginały się pod wpływem gorąca. Widziałem baraki budowlane i znaki ostrzegawcze ustawione wokół placu. Potem wzbiliśmy się wyżej, niesieni przez przywołanego przeze mnie orła z plastikowych toreb. Mknęliśmy pod prąd deszczu, unosząc się na buchającym od budynku cieple. Widzieliśmy rozpościerające się pod nami miasto, galaktykę świateł, nieskończoność wolframowych gwiazd rozsianych na ściągniętym na dół niebie, płynące rzeki czerwonych świateł hamulcowych oraz białych reflektorów, srebrne błyski sypiące się spod kół pociągu, horyzont cienia w miejscu, gdzie nocne niebo spotykało się z nocnym miastem, czystą, świetlistą magią miasta nocą, tak piękną, że moglibyśmy stanąć w płomieniach od jej mocy, i zobaczyliśmy…
Zobaczyłem na dachu jakąś postać. Plastikowy orzeł obracał się powoli w powietrzu, jak palce harfistki poruszające się po strunach.
Płonący mężczyzna wybiegł z drzwi. Płomienie trawiły jego stary wystrzępiony wełniany kapelusz, brudny płaszcz i spodnie, podarte buty, schodzącą na szyję brodę oraz sterczące zza uszu włosy. Krzyczał i łapał się rozpaczliwie za twarz, jakby próbował zedrzeć z siebie skórę i ugasić ogień krwią. Patrzył na nas i krzyczał. Umierał za długo, a gdy śmierć w końcu nadeszła, to nie było tak, że światło po prostu zgasło. Nie przestawał walczyć, dopóki gardło nie skurczyło mu się tak bardzo, że nie był już w stanie krzyczeć. Jego ciało zwaliło się w kałużę, nie przestając płonąć. Z dachu wokół niego buchała para. Sauna w kostnicy.
My również zamknęliśmy oczy.
koniec
« 1 3 4 5
9 czerwca 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Ogniu krocz ze mną
— Beatrycze Nowicka

Uciekający czarnoksiężnik 3
— Anna Kańtoch

Tegoż twórcy

Miasto, magia, Matthew Swift
— Beatrycze Nowicka

Londyńska litania
— Beatrycze Nowicka

Trzy miasta i trzej magowie – część druga
— Beatrycze Nowicka

Czarnoksiężnik w cudzych butach
— Anna Kańtoch

Zemsta w rytmie miasta
— Anna Kańtoch

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.