Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Nancy A. Collins
‹Zew krwi›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZew krwi
Tytuł oryginalnyWild Blood
Data wydania10 sierpnia 2004
Autor
PrzekładMichał Kubik
Wydawca Zysk i S-ka
ISBN83-7298-640-1
Format260s. 125×183mm
Cena23,90
Gatunekgroza / horror
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Zew krwi

Esensja.pl
Esensja.pl
Nancy A. Collins
1 2 3 5 »
Zapraszamy do lektury trzech pierwszych rozdziałów powieści Nancy A. Collins „Zew krwi”. Ukaże się ona nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka.

Nancy A. Collins

Zew krwi

Zapraszamy do lektury trzech pierwszych rozdziałów powieści Nancy A. Collins „Zew krwi”. Ukaże się ona nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka.

Nancy A. Collins
‹Zew krwi›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZew krwi
Tytuł oryginalnyWild Blood
Data wydania10 sierpnia 2004
Autor
PrzekładMichał Kubik
Wydawca Zysk i S-ka
ISBN83-7298-640-1
Format260s. 125×183mm
Cena23,90
Gatunekgroza / horror
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Podziękowania
Autorka chciałaby podziękować autorom następujących książek, które okazały się pomocne przy tworzeniu tej powieści: „Homeboy” Setha Morgana, „A Lycanthropy Reader” Charlotte Otten, „The Behavior and Ecology of Wolves” Ericha Klinghammera, „The Clever Coyote” Stanleya P. Younga i Hartleya T. Jacksona, oraz „The Wolf: A Species in Danger” Erika Zimena

Rozdział pierwszy
Dzwonek zabrzęczał, oznajmiając koniec czwartej lekcji i czas na lunch. Skinner Cade wyszedł z sali matematycznej pana Stowe’a i przyłączył się do reszty uczniów w korytarzach Szkoły Średniej Hrabstwa Choctaw.
Był dość mały jak na swoje trzynaście lat. Mając wąską klatkę piersiową i talię, czarne jak węgiel włosy i oliwkową skórę, wyróżniał się wśród grubokościstych, jasnowłosych synów lokalnych farmerów. Lecz najbardziej niezwykłymi cechami jego wyglądu były bez wątpienia oczy koloru złotych monet i niezwykle długie środkowe palce u obu dłoni.
Skinner mocował się z szyfrowym zamkiem swojej szafki, starając się nie patrzeć w kierunku Mary Beth Walchanski, której szafka była o dwie dalej.
Mary Beth Walchanski, w obcisłym sweterku z nadrukiem i spódniczce cheerleaderki. Mary Beth, rok starsza od Skinnera, wyraźnie oznaczona własność Deke’a Farleya, rozgrywającego i gwiazdora drużyny Choctaw Braves. Mary Beth była też znana z prowokowania zazdrości Deke’a przez ocieranie się o uczniów młodszych klas.
Trzeba przyznać, że była zadziwiająco szczodrze obdarzona przez naturę. Jej piersi prężyły się pod sweterkiem, permanentnie zniekształcając dużą filcową literę „C” przyszytą z przodu, a jej pośladki – twarde jak kamień dzięki niekończącym się seriom ludzkich piramid i szpagatów – poruszały się jak aksamitny zad dzikiego kota, kiedy pochylała się, ryjąc w stosie powieści romantycznych, słuchawek do walkmana i porzuconych, tandetnych błyskotek, które wypełniały jej szafkę. Skinner nie zdawał sobie nawet sprawy, że gapi się na nią, aż Mary Beth wyprostowała się i uśmiechnęła do niego.
Szybko odwrócił się i udał, że szuka czegoś w swojej szafce, ale było za późno.
– Hej, jesteś całkiem przystojny, jak na takiego malca.
Oddech Mary Beth pachniał owocową gumą do żucia i różowym błyszczykiem do ust o smaku waty cukrowej. Jedna z jej piersi otarła się o jego łokieć. Odsunął rękę jak oparzony. Poczuł, że podnoszą mu się włosy na karku, zaczęły mu się pocić dłonie.
– Masz naprawdę interesujące oczy. Czy ktoś ci już to kiedyś mówił?
– Eee, nie, raczej nie.
Mary Beth wydęła usteczka.
– Co się stało? Nie podobam ci się?
– Jasne, podobasz mi się – wymamrotał.
– Naprawdę? – Zachichotała, nachylając się bliżej i trzepocząc rzęsami.
Zanim Skinner zdążył odpowiedzieć, dłoń wielkości rękawicy baseballowej zacisnęła się na jego ramieniu, obracając go dookoła.
– Co tu jest grane? Próbujesz poderwać moją kobietę, szczynooki? – Deke Farley był tak wielki i wredny, jak to tylko możliwe w Hrabstwie Choctaw, w szkole czy poza nią. Wysoki, mocno zbudowany, gburowaty blondyn Deke był zmorą każdego, kto był mniej lubiany niż on sam. A nikt nie był mniej lubiany niż Skinner Cade. – Mówię do ciebie, ufoludku! Pytałem, czy próbowałeś poderwać moją laskę?
Skinner oniemiał ze strachu i zakłopotania. Nie mógłby się odezwać, nawet gdyby ktoś wbił mu pod paznokcie płonące bambusowe drzazgi. Gapił się na Deke’a górującego nad nim niczym mściwy Adonis wystrojony w kurtkę z nadrukiem i koszulkę z Ozzym Osbournem.
– Co jest, szczynooki? Zapomniałeś języka w gębie? – Deke uderzył Skinnera w obojczyk, waląc chłopakiem w szafki; posypały się książki. Wargi Deke’a rozciągnęły się w paskudnym uśmiechu. – Może nie lubisz cipek, o to chodzi, szczynooki? Może jesteś pedałem? – Deke zwrócił się do tłumu, który zgromadził się, by obserwować zarzynanie kozła ofiarnego. – Hej! Nasz szczynooki to lachociąg!
Skinner zagryzł dolną wargę, by powstrzymać jej drżenie i pochylił się, żeby zebrać swoje rozrzucone książki. Deke wybił mu je z rąk, zanim chłopiec miał okazję się podnieść.
– Zadałem ci pytanie, szczynooki. Czy jesteś cwelem?
– Nie – Skinner niemal wypluł odpowiedź.
– Próbowałeś więc zarywać mi laskę.
Skinner potrząsnął głową i pochylił się, by ponownie podjąć próbę pozbierania książek. Kolano Deke’a trzasnęło go w twarz, rzucając go na ziemię i puszczając gejzer krwi z lewego nozdrza.
Oszołomiony Skinner leżał na boku, otoczony przez rozrzucone podręczniki. Czuł w gardle smak własnej krwi, gorący i żelazisty. Wszyscy się z niego śmiali. Zwłaszcza Deke, który stał, otaczając ramieniem talię Mary Beth.
Skinner dotknął swojej twarzy i spojrzał na świeżą czerwień barwiącą jego palce.
A potem się zmienił.
Strach zniknął. Jego miejsce zajął szał. Gorący, pulsujący szał, który sprawił, że jego kości zatrzeszczały, a mięśnie zaczęły się przemieszczać. Śmiechy stały się wyższe, bardziej piskliwe, zmieniły się we wrzaski, Skinner nie wiedział nawet dokładnie, kiedy. Rysy stężały na przystojnej twarzy Deke’a, zbyt wstrząśniętego, by zauważyć cokolwiek poza własnym zdumieniem.
Skinner dopadł go już jako kula futra, kłów i pazurów. Skórzana kurtka Deke’a rozdarła się pod szponami jak bibuła. Kiedy Deke krzyknął o pomoc, Skinner zamknął szczęki na gardle dręczyciela, połykając krew i wrzask.
Skończywszy z rozdartym ciałem Deke’a, stanął na krzywych, zadnich nogach i ogarnął Mary Beth płonącym spojrzeniem. Cheerleaderka szukała schronienia przy szafkach, zbyt sparaliżowana przerażeniem, by uciekać czy nawet krzyknąć. Skinner zbliżył się do niej, jego długi, spiczasty członek wynurzył się z futrzanej pochewki.
Wziął ją od tyłu w ociekającym krwią korytarzu, jego włochate uda uderzały o jej nagi tyłek, warknięciami odpowiadał na jej bolesne jęki.
Kiedy poczuł zbliżający się orgazm, nagle zdał sobie sprawę, że to wszystko wcale nie tak się wydarzyło.
„Ja śnię” – pomyślał Skinner, szczytując.

Obudził się z suchością w ustach i lepkim kroczem. Sen ciągle był świeży w jego myślach, razem z całą mieszanką żądzy krwi i seksualnego podniecenia. Skinner nie wiedział, czy powinien czuć obrzydzenie, czy się martwić. Czy sen był po prostu spełnieniem ukrytych życzeń, czy czymś gorszym?
Sen dręczył go na jawie bolesnymi detalami. Szczegółowo. Oczywiście, nie zmienił się we włochatego demona o ostrych zębach, nie zabił Deke’a ani nie zgwałcił Mary Beth, mając trzynaście lat.
Jednak widok własnej krwi obudził coś głęboko ukrytego w jego wnętrzu, powodując bezrozumny szał. Rzucił się na starszego chłopaka, wywrzaskując obelgi i zaskakując wszystkich – w tym siebie – furią swojego ataku.
Udało mu się rozkrwawić Deke’owi nos, zanim futbolista przycisnął Skinnera do ziemi. Wyglądało to jak scena w filmie Leworęczny Luke, w której George Kennedy bije Paula Newmana na miazgę, tyle że w tym wypadku nikt nie błagał Skinnera, by nie wstawał.
Był to jednak ostatni raz, kiedy ktokolwiek próbował fizycznie prześladować go w szkole. Chłopiec do bicia odmówił przyjęcia rytualnych razów, zagrażając istniejącemu porządkowi. Kolejne takie zdarzenie zniszczyłoby strukturę klasy, a tego nie można było ryzykować.
Skinner odrzucił prześcieradła, nasłuchiwał chwilę chrapania swego współlokatora śpiącego na łóżku obok, po czym wstał. Pewnie powinien uważać się za szczęściarza, że Kramer tym razem spał, a nie walił konia.
Miał nadzieje, że idąc na Uniwersytet Stanu Arkansas w Jonesboro zamiast na Uniwersytet Arkansas w Monticello, będzie miał okazję spotkać wielu ludzi z różnych miejsc i uczestniczyć w wymianie idei i wiedzy. Mając jednak za sobą dwa semestry, wiedział już, że jest to kolejna wersja piekła, które znosił w ogólniaku Hrabstwa Choctaw.
Jego współlokator, Kramer, był tłustym, krótkowzrocznym półgłówkiem, który, kiedy nie gotował właśnie zupy Campbell w naczyniu do prażenia kukurydzy albo nie oglądał telewizji, zajmował się piciem piwa lub marszczeniem freda. Z tego, co wiedział Skinner, Kramer nie chodził na żadne zajęcia. W każdym razie na pewno nigdy nie opuszczał akademika. Na początku ciągła obecność współlokatora doprowadzała Skinnera do pasji, ale w ciągu kilku ostatnich tygodni nauczył się zasypiać przy dźwiękach samogwałtu Kramera.
Nie była to jednak intelektualna i kulturalna stymulacja, jakiej oczekiwał po życiu studenckim.
Szybko zdjął zabrudzone szorty, wpychając je do plastikowego worka na brudną bieliznę, który trzymał w swojej szafie. Spojrzał na cyfrowy wyświetlacz budzika, zakładając czystą parę. Pierwsze zajęcia miał o dziewiątej. Mógł równie dobrze nie kłaść się już i poczytać trochę, zanim przygotuje się na nadchodzący dzień…
1 2 3 5 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.