Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Magdalena Salik
‹Runy Hordów›

WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRuny Hordów
Data wydania30 grudnia 2011
Autor
Wydawca RUNA
CyklDoliny mroku
ISBN978-83-7787-103-4
FormatePub
WWW
Zobacz czytniki w
Skąpiec.pl
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Runy Hordów

Esensja.pl
Esensja.pl
Magdalena Salik
« 1 2

Magdalena Salik

Runy Hordów

Halder szybko się skłonił i wymienił spojrzenia z siedzącym za stołem mężczyzną. Bolt Marr, tak jak jego ojciec, Tudor, miał dziwaczną twarz: tak przeciętną, że nie można było jej ani opisać, ani zapamiętać.
– Właśnie przyjechałem z Orinu…
Tyron sarknął.
– Co mnie to obchodzi?
– Demetria jest bliska śmierci.
Władca Peolii prychnął gniewnie. Przesunął osełkę trochę na bok, tak żeby nic nie zasłaniało mu widoku.
– Czy kiedyś doczekam się, że któryś z moich sług powie mi coś nowego? Czy kiedyś wreszcie zdołają mnie czymś zaskoczyć? – Z każdym słowem mówił coraz głośniej i z coraz większą złością – Demetria Orin jest bliska śmierci?! Też mi nowina! Ta stara wiedźma umiera od dobrych pięciu lat i jak dotąd nic z tego nie wyszło! Daj mi znać, jak wreszcie jej się uda…
Tubalny głos Tyrona przycichł. Caber Lard domyślił się, że wbrew temu wszystkiemu, co powiedział, cesarz jest zaciekawiony.
– Tym razem umiera naprawdę.
– Umiera naprawdę? – powtórzył Tyron i gromko się roześmiał.
Rumieńce na twarzy Cabera Larda zrobiły się krwiste. Pochylił głowę, nie zauważając szybkiego spojrzenia rzuconego przez władcę Peolii w kierunku Bolta Marra. Ten lekko skinął głową, tak jakby potwierdzał to, co właśnie powiedział halder.
– No dobrze – rzekł Tyron – załóżmy, że faktycznie tym razem kostucha się nie przestraszy się i zabierze jedną z moich najwierniejszych poddanych. Ale co mnie to obchodzi? Czyżby Demetria zdecydowała się wydziedziczyć swego wnuka i wszystko zapisała mnie? A może – tobie?
Caber Lard drgnął. Po raz pierwszy od roku Tyron sam wspomniał Greta Orina.
– O ile wiem, nie zmieniła testamentu – odrzekł.
Uśmiechnął się i oczy mu błysnęły. Drobna uwaga władcy podpowiedziała mu, że sprawa, z którą przyszedł do Skóry, wcale nie jest beznadziejna. Postanowił kuć żelazo póki gorące.
– W związku z tym w imieniu grafa Ostii proszę, byś pozwolił mu wrócić do Vernaru. – Lekko skłonił głowę.
Tyron udał, że nie zwrócił uwagi na wspomnienie człowieka, o którym przez wiele miesięcy nie chciał w ogóle słyszeć. Podniósł brwi.
– Po co miałby tu przyjeżdżać? Czy nie jest teraz razem z babką?
Teraz z kolei zdziwił się Lard.
– Mam na myśli Vernar – prowincję, nie stołeczne miasto.
– Prowincję? – Twarz Tyrona skrzywiła się nagle – Prowincję? Jak to? Przecież i Ostia, i Orin leżą w Vernarze! A o ile pamiętam, kazałem mu udać się do swojego majątku! Czyżby złamał mój rozkaz?
– Nie…
– To gdzie on jest?
Oczy władcy Peolii zwęziły się tak bardzo, że stały się ledwie szparkami.
– W Omorgu – rzekł szybko Lard, poznając, że dopiero teraz cesarz zrobił się naprawdę zły. – W zamku, który zostawił mu ojciec. Myślałem, że tam właśnie miał jechać – dodał z wahaniem.
– Co za bzdury! – warknął Tyron, marszcząc czoło. – Po co miałbym wysyłać go do Gruaronu, na te pustkowia! Kazałem mu jechać do swoich dóbr, ale… na śmierć zapomniałem o Omorgu – mruknął ciszej.
Wstał powoli i podszedł do jednej ze ścian, gdzie między skórami na zardzewiałym gwoździu wisiała niewielka mapa Peolii, zwinięta w rulonik.
– Tak – Tyron chwycił za oba końce i wyprostował ją – wybrał prowincję, o której nawet ja rzadko pamiętam. Będziesz mi wmawiał, że to przypadek?
Caber Lard zobaczył przed sobą, a raczej trochę poniżej swojej twarzy, wąsko osadzone, niewielkie oczy, szeroki, kilkakrotnie złamany nos i nalany, lekko drżący podbródek. Nie tak dawno cesarz zaczął tyć i nawet w czasie letnich turniejów nie był w stanie pozbyć się zbędnych kilogramów.
– Spełnił twój rozkaz – wymamrotał pod nosem.
– Co? Mów głośniej, przecież wiesz, że mam słaby słuch!
– Spełnił twój rozkaz. Jest cały czas w Gruaronie.
– Skąd wiesz? – sarknął Tyron. – Wyobraziłeś sobie, że akurat ciebie nie okłamuje? – mówiąc to znów spojrzał pytająco na Bolta Marra.
– Nie zbliżył się do Tweru – potwierdził spokojnie Marr.
– Akurat!
– Zauważyłbym, gdyby przejechał przez całą Peolię.
– Akurat…
Głos Tyrona nie brzmiał jednak tak pewnie jak poprzednio.
Niski mężczyzna przeszedł się kilka kroków po komnacie. Mimo grubej warstwy skór, podłoga skrzypiała głośno, uginając się pod jego krokami.
– Im bliżej zimy, tym większymi głupstwami muszę się zajmować! – Zatrzymał się i machnął ze złością ręką.
Caber Lard postąpił krok do przodu. Mimo wszystko rozmowa przybrała znacznie lepszy obrót niż przewidywał. Idąc tutaj, wcale nie miał pewności, czy cesarz w ogóle pozwoli mu wspomnieć Orina. Postanowił nie rezygnować.
– Tamta sprawa… – zaczął, ale Tyron odwrócił się w jego stronę i natychmiast mu przerwał.
– Jaka sprawa?
Lard domyślił się, że władca Peolii doskonale wie, o czym mowa.
– Przedstawiając ją Demetria Orin częściowo minęła się z prawdą – rzekł szybko i odetchnął.
– Co? – Tyron wrócił do łóżka i rozparł się na nim – czy ja na pewno dobrze cię usłyszałem? Powiedziałeś – częściowo?
– Tak.
– Świetnie. Czyli przyznajesz tym samym, że twój przyjaciel jest częściowo kłamcą?
– Chcę tylko powiedzieć, że rok temu, w Twerze, intencje Orina były inne niż przedstawiła to jego babka. – Lard podniósł głowę i spojrzał Tyronowi prosto w oczy.
Władca Peolii mierzył go wzrokiem.
– Intencje… Oto co przyszło mi robić na starość. Zajmować się intencjami moich poddanych!
Caber Lard miał wrażenie, że Tyron nadal na coś czeka.
– A wcześniej… Gdyby nie Demetria, nie byłoby w ogóle całej tej historii.
– Dość tego! – warknął cesarz. – Widzę, że jesteś znacznie lepiej poinformowany niż ja. Nie, nie – zamachał rękami, widząc, że Lard chce się odezwać – nie interesują mnie żadne wyjaśnienia! W sprawie grafa Ostii wystarczy mi to, co już wiem. Dobrze, że jego matka… – zawahał się.
Bolt Marr, dotychczas nieporuszony, odwrócił głowę w stronę okna. Caber Lard wbił wzrok w podłogę.
– Jego matka… jego rodzice byli uczciwymi ludźmi – dokończył Tyron.
W komnacie zapanowała cisza.
– Brag Orin umarł, nie zdobywszy sobie sympatii mieszkańców Gruaronu – powiedział po chwili Bolt Marr.
Tyron popatrzył na niego.
– I co z tego?
– Chcę tylko powiedzieć, że po śmierci żony stał się innym człowiekiem, niż ten, którego znaliśmy, tu, w Vernarze.
– Co to ma do rzeczy? – zapytał Tyron, przyglądając mu się uważnie.
– Może nic… a może bardzo wiele – powiedział powoli Bolt Marr, nie odwracając wzroku.
– Wytłumacz to! – Cesarz przekrzywił głowę.
– Myślę, że nie warto rezygnować z usług przydatnych ludzi tylko dlatego, że nie są tacy sami jak ci, których…
Cesarz nie dał mu dokończyć.
– Przydatnych? Sugerujesz, że bez Orina sprawy Peolii mają się gorzej?
– Nie gorzej, ale nie tak dobrze, jak mogłyby się mieć. Już kilkakrotnie pomyliliśmy się w ocenie sytuacji u sąsiadów i straciliśmy przez to dwóch czy trzech potencjalnych przyjaciół.
Tyron podniósł się z miejsca. Nim jednak zdążył się odezwać, Caber Lard chrząknął.
W całej Peolii nie było ani jednej osoby, dla której bezpiecznie byłoby słuchać sporu między Tyronem a jego najbliższym sługą. Dotyczyło to każdego bez wyjątku – możnych, halderów, członków Gostii, a nawet rodziny cesarza. Lard wiedział o tym równie dobrze, jak wszyscy inni.
Tyron i Bolt Marr spojrzeli na niego, a potem na siebie. Marr pochylił głowę. Cesarz usiadł, przysunął do siebie osełkę, a następnie podniósł jeden ze sztyletów i przechylił się w stronę kominka, uważnie oglądając jego ostrze. Nacisnął pedał, a kiedy koło zaczęło się kręcić, przytknął do niego sztylet. Błysnęło i w powietrzu zawisł szeroki ogon iskier, tak jakby ktoś miażdżył na kamieniu gwiazdę.
Caber Lard obserwował, jak władca Peolii marszczy brwi. Jego oczy najpierw zwęziły się niebezpiecznie. Potem pojawiły się w nich błyski, takie same jak te, które raz po raz unosiły się znad osełki.
– Doliny Gruaronu – powiedział w końcu Tyron, odkładając zaostrzony sztylet. – Najbardziej nieprzydatna ze wszystkich prowincji Peolii. I na dodatek znajduje się w takim miejscu, że nie było komu jej oddać. – Pokiwał głową. – Ale z drugiej strony… Nawet one dostarczają nam… – zawahał się. – Nawet tam kryją się ciekawe rzeczy.
Bolt Marr wstał od stołu.
– Ta zima zapowiada się na długą. I raczej nic się nie wydarzy.
– Właśnie. – Tyron uśmiechnął się. – Słuchaj, chłopcze – machnął ręką do Larda – nie masz nic przeciwko podróżom, prawda?
– Chętnie sam pojadę do Gruaronu. – Lard uśmiechnął się, zadowolony, że udało mu się uzyskać to, po co tu przyszedł.
– Sam? O nie!… Będzie towarzyszył ci wierny sługa – Tyron mrugnął do Marra – a jak już traficie do Omorgu, poprosicie Orina, by pokazał wam okolicę. Niedaleko miasta jest taka mała kotlinka, odgrodzona od świata murem. Chciałbym, żebyście wszyscy trzej spędzili w za tym murem dzień lub dwa i… rozejrzeli się.
– A jeśli nie wpuszczą nas do Hrostu?
– Nie wpuszczą? – Tyron uniósł brwi. – Ciebie? Haldera? Możesz powiedzieć Mistrzowi Gildii Hordów, że uznałbym to za obrazę. Zresztą dam ci list. Ale myślę, że ci się nie przyda. W końcu Orin, jak mnie zapewniacie, siedzi tam już rok. Musiał poznajomić się z Hordami. Może nawet się z nimi zaprzyjaźnił? Może dowiedział się czegoś? Do licha – trzepnął się ręka o udo – gdybyście nie byli takimi tchórzliwymi głupcami i wcześniej dali mi znać, gdzie on się podziewa, sam kazałbym mu powęszyć trochę w Hroście!
Halder i dowódca tajnej straży Peolii wymienili spojrzenia. Żaden się nie odezwał. Caber Lard skłonił się i chciał wyjść, ale Tyron zatrzymał go gestem.
– Jeszcze dwie rzeczy – powiedział wstając – tam teraz nie jest bezpiecznie, więc weźmiecie ze sobą kilku żołnierzy. A po drugie – podszedł do ściany i wskazał na jedną ze skór – ta jest już stara i z roku na rok zaczyna coraz bardziej cuchnąć. Macie mi przywieźć nowy egzemplarz. A jeszcze lepiej żywego osobnika, z którym mógłbym zabawić się na arenie.
Nad głową cesarza, starannie wyprawiona i szeroko rozpięta, wisiała – błyskając brunatnymi łuskami – skóra grychty.
koniec
« 1 2
2 stycznia 2012

Komentarze

04 I 2012   20:15:22

http://pl.wikipedia.org/wiki/Imiesłów_przysłówkowy_współczesny

05 I 2012   13:47:02

Teks jest doskonałym przykładem, że dobra redakcja w Polsce jeszcze nie istnieje.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Moralność przyszłości
— Miłosz Cybowski

Esensja czyta: Lato 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Sen o Dolinach
— Karina Murawko-Wiśniewska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.