WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Małodobry |
Data wydania | 16 listopada 2004 |
Wydawca | Fabryka Słów |
ISBN | 83-89011-29-8 |
Format | 496s. 125×195mm |
Cena | 27,99 |
Gatunek | fantastyka, groza / horror |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Historia prowincjonalnaSzczepan Twardoch Zamieszczamy fragment opowiadania Szczepana Twardocha „Historia prowincjonalna” pochodzącego z antologii „Małodobry”. Według zapowiedzi Fabryki Słów antologia ukaże się we wrześniu tego roku.
Szczepan TwardochHistoria prowincjonalnaZamieszczamy fragment opowiadania Szczepana Twardocha „Historia prowincjonalna” pochodzącego z antologii „Małodobry”. Według zapowiedzi Fabryki Słów antologia ukaże się we wrześniu tego roku. ‹Małodobry›
Wyszukaj / Kup Jak wygląda mój dzień? Wstaję o piątej rano. Żona wstaje dziesięć minut przede mną i szykuje mi posiłek. Odmawiamy modlitwę i śniadamy razem, po czym razem wychodzimy zająć się inwentarzem. W oborze, chlewie i kurniku mijają mi dwie godziny. O siódmej obmywam się i wychodzę do baszty. Sachsenburg jest małą miejscowością, więc jako kat jestem również nadzorcą niewielkiego więzienia, które mieści się w podziemiach wieży bramnej. Zazwyczaj nie siedzi tam więcej niż pięciu czy sześciu więźniów, w większości osadzonych na kilka dni za niewielkie winy – długi, burdy czy małe kradzieże. Jest też cela, w której siedzi Hoimar – zabójca trzech ludzi, ułaskawiony aktem cesarskim i skazany na dożywotnią wieżę. Siedzi w swojej celi dłużej niż ja chodzę po świecie. Dawno już zwariował, ale opowiada ciekawe historie. Więźniów pilnuje dwóch strażników, których jestem przełożonym. Doglądam ich pracy, sprawdzam, czy wszystko w porządku, i rozpoczynają się moje codzienne obowiązki. Asystuję przy sprawach w sądzie jako woźny, prowadzę przesłuchania, doglądam pracy drabów miejskich. Wracam do domu na obiad. Po obiedzie zbieram czynsz od przekupek z targu, jeżeli dzień jest targowy, obchodzę mury miasta i wracam do siebie, gdzie zajmuję się domem i rodziną. Kładę się spać równo o dziewiątej, gdy zegar bije na kościelnej wieży. Praca nie jest ciężka, acz odpowiedzialna. Zapewnia mi dostatnie życie – pensja płacona jest żywą, złotą gotowizną raz w miesiącu. Dodatkowo mam prawo do beczki piwa z pierwszego warzenia i trzech butelek wina z winnicy. W skali Sachsenburga jestem człowiekiem dość zamożnym. Gdybym był rzemieślnikiem, byłbym szanowanym obywatelem miasta. Jednak jestem katem. To sprawia, że żyję zupełnie inaczej niż inni ludzie. Nie mam prawa do mieszkania wewnątrz murów miasta. Mój dom, zwany od wieków Domem Kata, mieści się pięćdziesiąt kroków od Bramy Wiedeńskiej, za murami. Nie utrzymuję towarzyskich kontaktów z nikim w mieście. Nikt mi się nie kłania. Nie zaprasza się mnie na żadne uroczystości. Nie mam prawa przychodzić na sumę, dlatego w niedzielę chodzimy na jutrznię. Nie mogę w kościele stać w głównej nawie, jestem schowany w najdalszym rogu. Do komunii przystępuję ostatni, gdy wszyscy ludzie odstąpią już od balasek prezbiterium. Nikt nie wyda córki za mojego syna – zwyczajem jest, że kaci Sachsenburga biorą sobie za żony Wołoszki, Madziarki albo, jeśli się poszczęści, Saksonki z innych miast (jak moja matka, Eva, z domu Birken). Ja ożeniłem się z córką kowala, Szeklera. Podobno mój dziad, Antoni, zbuntował się kiedyś i przyszedł na sumę. Gdy przez kościół przeszedł jęk oburzenia, mój krewki przodek zaczął argumentować: dlaczego nikt nie wyrzuca z kościoła żołnierzy? Żołnierz zabija niewinnych – kat zbrodniarzy. Żołnierz zabija bez sądu – kat tylko tych, których wcześniej osądzono. Żołnierz zabiera synów, mężów i ojców matkom, żonom i dzieciom, podczas gdy kat ratuje wszystkich przed przestępcami. Tymczasem żołnierzy otacza się powszechnym szacunkiem, a kat nawet nie jest do końca człowiekiem. Dlaczego to w stępionych sztychach katowskich mieczy przewierca się otwory, by nie dało się ich ponownie zaostrzyć – co chronić ma przed użyciem broni, tak niegodnie splamionej, w honorowej walce? Dziadek Antoni twierdził, że to raczej miecze żołnierzy powinno się znakować, by nikt nie ważył się przeznaczyć ostrza, poznaczonego krwią niewinnych, do celu tak zacnego, jakim jest ścięcie zbrodniarza. Z czasem dziadkowi przeszła ochota do kłótni, opowiedział mi jednak, gdy byłem młodzieńcem, o swych wątpliwościach. Ja nigdy ich nie podzielałem. Po pierwsze, skoro urodziłem się jako syn kata, to znaczy, że Bóg chciał, bym był w tym życiu właśnie katem, nikim innym. Mój teść, kowal, powiedział mi kiedyś, że zarówno jego ojciec, jak i dziadek, i wszyscy przodkowie, przed porannym rozpaleniem kuźni trzykrotnie spluwali w palenisko. Jako chłopiec śmiał się z tego zwyczaju, lecz gdy dorósł, pojął, że to, co trwa od pokoleń, można zmienić dopiero, gdy zrozumie się sens. Zanim usunie się część jakiegoś mechanizmu, najpierw należałoby zrozumieć zasadę jego działania i znaczenie wszystkich elementów. Dlatego teść – kowal z pokorą spluwał trzykrotnie w palenisko. Ja z pokorą odnoszę się do wyroków Opatrzności – Pan chciał, był bym katem, dlatego narodziłem się jako syn kata. Z pokorą również odnoszę się do towarzyskiego ostracyzmu, jakiemu poddana jest moja profesja. Tutaj unoszę się pychą, ale o tym za chwilę. 10 lipca 2004 |
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
więcej »Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Miecz, topór, gilotyna, własne dzieci
— Wojciech Gołąbowski