WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Widmo „Alchemika”. Konflikt |
Tytuł oryginalny | The Neutronium Alchemist. Part 2: Conflict |
Data wydania | 9 grudnia 2004 |
Autor | Peter F. Hamilton |
Przekład | Dariusz Kopociński |
Wydawca | Zysk i S-ka |
Cykl | Świt nocy |
ISBN | 83-7298-684-3 |
Format | 624s. 125×183mm |
Cena | 39,— |
Gatunek | fantastyka |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Widmo „Alchemika”. KonfliktPeter F. Hamilton
Peter F. HamiltonWidmo „Alchemika”. Konflikt– Rozumiem, najjaśniejszy panie. – Świetnie, a więc postanowione. – Hm… A co z Ione? – spytała lady Phillipa. Alastair II omal nie wybuchnął śmiechem, rozbawiony potulnym tonem pani minister. Tonem zupełnie do niej niepodobnym. Ludzie w obecności króla poruszali z nieśmiałością temat Tranquillity. – A właśnie. Sądzę, że dobrze byłoby zaangażować rodzinę do wsparcia wysiłków Kelmana. Poślemy księcia Notona. – Tak, najjaśniejszy panie – rzekł z rezerwą lord Mountjoy. – Są jeszcze jakieś tematy? – spytał król. – Chyba już wszystkie zostały wyczerpane – odparła lady Phillipa. – Chcę tylko oświadczyć, że plany wyzwolenia Mortonridge są już prawie gotowe. Wyraźny postęp na drodze do odzyskania inicjatywy doda ludziom otuchy. – Tylko nie wspominajmy nic o edenistach – zastrzegł pośpiesznie lord Mountjoy. – W tak delikatnej materii konieczna jest ostrożność. – Oczywiście – przytaknęła. – Róbcie, co uznacie za stosowne – powiedział Alastair II. – Wszystkim wam życzę powodzenia. Miejmy nadzieję, że Bóg będzie dla ans łaskawy. Dziś potrzebujemy go bardziej niż kiedykolwiek. • • • Parker Higgens został zaproszony do apartamentu Ione po raz trzeci w życiu, nigdy też nie wszedł tu sam. Czuł lęk w dwupoziomowym holu, gdzie stał przed ogromnym oknem, jedyną barierą oddzielającą go od morza; ścigające się ławice tęczowych ryb wcale go nie bawiły. Jak to możliwe, zastanawiał się, że nacisk tysięcy ton wody budzi o wiele większy niepokój niż próżnia za szybami drapacza gwiazd? Ione powitała go uśmiechem i lekkim uściskiem ręki. Miała na sobie żółty szlafrok, narzucony na połyskliwe fioletowe bikini. Włosy nie zdążyły jeszcze wyschnąć po kąpieli. I znów, podobnie jak za pierwszym razem, kiedy ją zobaczył, Parker Higgens poddał się urokowi jej cudownych niebieskich oczu. Pocieszał się jedynie tym, że podobny los spotkał nie tylko jego w Konfederacji: miliony uległy tej samej fascynacji. – Wszystko w porządku, Parker? – zapytała lekkim tonem. – Tak, proszę pani. Dziękuję. Ione spojrzała podejrzliwie na okno i natychmiast straciło ono swą przezroczystość. – Usiądźmy. Wskazała okrągły stolik z drewna, które zdążyło z wiekiem tak bardzo ściemnieć, że nie dało się rozpoznać gatunku. Dwa milczące serwoszympansy podały herbatę w filiżankach z kostnej porcelany. – Poznałeś na Trafalgarze wielu nowych przyjaciół, Parker. Eskorta z czterech jastrzębi robi wrażenie. Parker skrzywił się. Czy miała pojęcie, jak zjadliwe są jej ironiczne uwagi? – Tak, proszę pani. Wróciłem razem z naukowcami z wojskowych ośrodków analitycznych, którzy pomogą nam w interpretacji nagrań Laymilów. To pomysł oficerów ze sztabu naczelnego admirała. Musiałem się zgodzić z ich argumentacją. Opętanie to straszne zjawisko, więc jeśli Laymilowie znaleźli na nie sposób, za wszelką cenę powinniśmy go poznać. – Nie obawiaj się, Parker, nie mam do ciebie pretensji. Postąpiłeś słusznie. Osobiście, jestem zadowolona, że badanie cywilizacji Laymilów zyskało wreszcie należną mu rangę. Dziadek Michael miał rację, z czego pewnie się cieszy. Gdziekolwiek jest. – A więc nie ma pani nic przeciwko temu, żeby wojsko przeglądało nagrania? – Oczywiście, że nie. Gdybyśmy dokonali przełomowego odkrycia, byłby to niewątpliwie spektakularny sukces. Jednak podchodzę do tego dość sceptycznie. – Ja też, proszę pani. Nie wierzę w proste i jednoznaczne odpowiedzi. Próbujemy zgłębić największy sekret wszechświata, nierozerwalnie związany z Bogiem. – Hm… – Napiła się herbaty, zamyślona. – A jednak Kiintowie rozwiązali zagadkę. Nie boją się śmierci ani opętania. – Chyba już tu nie pracują, proszę pani? Po raz pierwszy dostrzegła oznaki gniewu na szlachetnej twarzy starego dyrektora. – Owszem, pracują. Czemu pytasz? – Bo nie wiem, o co im chodzi. Od początku wiedzieli, co się stało z Laymilami. Ich praca jest dla mnie jakimś kosmicznym nieporozumieniem. Prawdopodobnie nigdy nie chcieli nam pomóc. – Kiintowie nie są wrogo nastawieni do rasy ludzkiej, Parker. Nie znam motywów ich działań, lecz są na pewno szlachetne. Może kierują nas dyskretnie na właściwą drogę. Kto wie? Górują nad nami intelektem i pod wieloma względami mają lepiej wykształcone ciała. Właśnie przyszło mi do głowy, że nawet nie wiemy, jak długo żyją. Może w ogóle nie umierają, może w ten sposób ominęli problem? – W takim razie za bardzo nam nie pomogą. Mierzyła go chłodnym spojrzeniem znad krawędzi filiżanki. – Czy to ci przeszkadza w pracy, Parker? – Nie, proszę pani. – Szczęka mu drżała, gdy próbował opanować wzburzenie. – Jeśli ceni sobie pani ich wkład w badania, chętnie odłożę na bok uprzedzenia. – Byłabym ci wdzięczna. A teraz do rzeczy. W elektronicznym module Laymilów zostało cztery tysiące godzin nieodczytanych nagrań sensorialnych. Nawet z pomocą naukowców, których z sobą przywiozłeś, przejrzenie ich wszystkich zajmie trochę czasu. Trzeba przyspieszyć badania. – Oski Katsura rozbuduje sprzęt do przeformatowania danych, co znacznie skróci odczyt. Jedynym drażliwym tematem są technologie wojskowe. Objęła je pani embargiem, prawda? – Zgadza się. Ma rację. Czy naprawdę muszę zdradzać Konfederacji tajemnice broni Laymilów, choćby i w szczytnym celu? – Klasyczny dylemat – odparła osobowość habitatu. – Wiemy, dlaczego kosmiczne ostrowy popełniły samobójstwo. Wcześniejsze założenie, jakoby stało się to w wyniku inwazji, okazało się z gruntu mylne. Niepotrzebnie się martwisz, że ktoś niepowołany pozna sekret nowej superbroni. Taka broń nie została ani zaprojektowana, ani skonstruowana. – Pobożne życzenia! A jeśli kosmiczne ostrowy próbowały powstrzymać natarcie okrętów opętanych Laymilów? – Biorąc pod uwagę, jaką wiedzą dysponowali w chwili zagłady, wytwarzany przez nich sprzęt bojowy nie różniłyby się bardzo od naszego. Sprawy wojskowości ich nie obchodziły, podczas gdy historię ludzkości wręcz determinują odkrycia nowych broni. Nasi inżynierowie wyśmialiby każdy wynalazek Laymilów w dziedzinie uzbrojenia. – Skąd ta pewność? Ich biotechnologia stała na znacznie wyższym poziomie niż technobiotyka edenistów. – Podziw budziła przede wszystkim rozmachem, lecz przyjrzyj się bliżej jej osiągnięciom. Nie znajdziesz niczego szczególnego. Nie sądzę, żeby nieograniczony dostęp naukowców do nagrań przyczynił się do pogorszenia sytuacji. – Ale nie masz pewności? – Dobrze wiesz, że nie, Ione. – Wiem. Myślę, że na razie uchylimy zakaz – powiedziała do dyrektora Higgensa. – Tak, proszę pani. – Czy mogę jeszcze w jakiś sposób pomóc Siłom Powietrznym? Mam dość rozległe uprawnienia. – Szef grupy wojskowych naukowców wysunął dwie sugestie. Podobno Joshua Calvert znalazł moduł elektroniczny w czymś, co nazywa fortecą. Gdyby zechciał nam zdradzić współrzędne tego obiektu, sprawdzilibyśmy, czy zachowały się tam inne urządzenia. Skoro przetrwał jeden cały moduł, musiały też przetrwać inne, przynajmniej we fragmentach. Informacje przechowywane w kryształach są dla nas bezcenne. – Masz ci los – odezwało się Tranquillity. – Nie waż się kpić z niego, tym bardziej że wyruszył na poszukiwania „Alchemika”. Sam przyznałeś, że od tamtych czasów bardzo wydoroślał. – Niestety, sporo przedtem nabroił. Ledwie się powstrzymała od gniewnej miny. – Kapitana Calverta chwilowo nie ma w habitacie. A tak w ogóle, to odradzałabym przesadny optymizm. Zbieracze śmieci lubią się przechwalać. Byłabym mocno zdziwiona, gdyby ta jego forteca istniała w takim stanie, jak ją opisywał. – Neeves i Sipika mogą znać współrzędne – zauważyła osobowość habitatu. – Zaproponujemy im współpracę. Jeśli się nie zgodzą, ich problem. W habitacie obowiązuje stan pogotowia. Przeprowadzimy oficjalną sesję dochodzeniową. – Dobry pomysł. Poślij sierżanta na przesłuchanie. Niech im wytłumaczy, że jeśli nie chcą gadać po dobroci, powiedzą wszystko pod przymusem. Zobaczę, co da się zrobić – powiedziała, widząc rozczarowanie na jego twarzy. – Wojsko sugerowało coś jeszcze? – Szczegółowo zbadać orbitę Unimerona. Jeżeli opętani Laymilowie przenieśli planetę do innego wymiaru, może są jakieś ślady? – Chyba nie materialne? Uznałam ten temat za zamknięty. – Nie chodzi o ślady materialne, proszę pani. Zastanawiamy się nad istnieniem jakiegoś szczątkowego wycieku energii, takiego jaki obserwujemy u wszystkich opętanych. Może uda się wykryć strefę zakłóceń? – Rozumiem. Zajmijcie się tym. Pokryję, oczywiście w rozsądnych granicach, wydatki na zakup próbników kosmicznych. Przedsiębiorstwa astroinżynieryjne zabijają się o zamówienia, odkąd nie biorę sprzętu bojowego dla platform strategiczno-obronnych. Może nawet urządzimy przetarg. Parker dopił herbatę, wahając się przed zadaniem ostatniego pytania. Kompetencje dyrektora ośrodka badawczego miały ściśle określone granice, on jednak był tylko człowiekiem. – Jesteśmy przygotowani do wojny, proszę pani? Słyszałem wieści o Arnstadzie. Ione uśmiechnęła się i pochyliła, żeby podnieść z podłogi Augustine’a; zwierzak próbował wspiąć się po nodze na stolik. – Tak, Parker. Nasze systemy obronne są nie do pokonania. – Pogłaskała Augustine’a po głowie, ignorując zdumione spojrzenie, którym naukowiec zmierzył małego ksenobionta. – Bądź pewien, że Organizacja Capone nie wedrze się do Tranquillity. |
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
więcej »Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Fantasy z elementami sf
— Miłosz Cybowski
Cudzego nie znacie: Przygody pewnego emeryta
— Miłosz Cybowski
Wczesny Hamilton
— Miłosz Cybowski
Cudzego nie znacie: Kobieta z przeszłością, mężczyźni po przejściach
— Miłosz Cybowski
Cudzego nie znacie: Bez niewyżytych nimfomanek
— Miłosz Cybowski
Cudzego nie znacie: A droga długa jest
— Miłosz Cybowski
Szable do boju, lance korpuskularne w dłoń
— Miłosz Cybowski
Kosmiczna zabawa w kryminał
— Miłosz Cybowski
Za mało cukru w cukrze
— Miłosz Cybowski
Rozwlekłe preludium
— Miłosz Cybowski