WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | TV Ciał0 |
Tytuł oryginalny | Channel SK1N |
Data wydania | 15 stycznia 2014 |
Autor | Jeff Noon |
Przekład | Wojciech M. Próchniewicz |
Wydawca | MAG |
Seria | Uczta Wyobraźni |
ISBN | 978-83-7480-411-0 |
Format | 208s. 135×202mm; oprawa twarda |
Cena | 37,— |
Gatunek | fantastyka |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
TV Ciał0Jeff Noon
Jeff NoonTV Ciał0Dziewięcioletnia, zapalająca świeczkę na torcie. – E, Nola! Jaki ranking?! Nola baby! Ulicą zbliżała się grupa imprezowiczów, roześmianych i radosnych. Nola odwróciła się. Głosy. – Jaki ranking? – Trzydzieści sześć, laska! Trzydzieści sześć! – Trzydzieści sześć i dalej leci. Język poruszył się w ustach, zwilżył dziąsła. Dziwny metaliczny posmak. Teraz zaswędziały ją dłonie. Czaszka zadudniła hałasem. I stała tak, sama, czekając, aż to przeminie. Zamrugała. Paznokcie zadrapały o wnętrze dłoni. Sygnały od ciała. Zaczynało się boleśnie, ale teraz, gdy dźwięk w głowie zmienił ton na wyższy, poczuła go trochę inaczej. Dźwięczał czysto i klarownie. Był idealnie zestrojony z jej krwią, jej kośćmi. Całe ciało zapłonęło nagłym pragnieniem. Zachciało jej się tańczyć, paść w czyjeś ramiona, jakiegoś nieznajomego. Ciało ma rację. Ciało swoje wie. Ciało śpiewa! Nola zapląsała, rozdygotana z ekscytacji, krok za krokiem. Potrzebowała intymności. Zanurkowała w zaułek. Wąsko. Brudno. Ciemno. Coś uciekło z szelestem. Smród spalonego jedzenia, resztek. Smużki szarego dymu z wywietrznika. I nagle ponad tym wzniósł się głos Noli, nieproszony, wypełniający jej głowę i rozświetlający wszystko miłością, głośno jeszcze nie do końca melodyjnie: Jest blues, jak nocny diament blues. Wers wpadł jej do głowy tak po prostu, wymyślony od ręki. Ale co to znaczy? Aaa, no tak: wcześniej widziała swoją twarz, animowaną projekcję, oczy z drogich kamieni lśniące tym nadnaturalnym błękitem. Dobra, próbuj jeszcze raz: Jest blues, jak nocny diament blues W noc sypie iskrami (Niezła melodia, tym razem lepiej). Jest blues jak biały księżyc, blues Ściele blask po niebie. (I powtórzyć. Może pod inny akord). Ściele blask po niebie, W noc sypie iskrami, Rozpościera sny. Przestała się czymkolwiek przejmować. Został tylko śpiew. Tak jak kiedyś, zamknięta w sypialni, po prostu śpiewała sama do siebie, spisując przychodzące do głowy teksty. Przeważnie była to bezsensowna poezja, choć trafiały się dwuwiersze brzmiące nieco lepiej, aż sama zachodziła w głowę, skąd jej się to bierze. Łapała to i notowała pośpiesznie, myśląc: „Dam radę, naprawdę dam radę!”. I tam, gdzie wcześniej nie było nic, teraz pojawiała się piosenka, albo pół piosenki, albo ćwierć. Jeszcze. Dalej: Jest blues jak zły dzień, zły news, Gdy spadam, gdy wołam. (Nie. Znowu kicha. Jeszcze raz! Śpiewaj). Jest blues jak królowa i król, Spadają, wołają Z nieba wypalonych gwiazd. (Śpiewaj!). Iskierki nocy Miłości wzywają. (Nie. Wróć. Banał). Iskierki nocy Kochanków wołają. (Lepiej!). Roziskrzony blues, diamentowy blues Zakochanym śpiewa, gdzie… Eee… Przestała. Coś poruszyło się w cieniu. Jakiś głos z głębi zaułka. Skup wzrok. Patrzył na nią facet. Siedział na ziemi, oparty o brudną ścianę. Oczy wilgotne, mętne. Zamglone alkoholem. Ale ubrany w smoking, śnieżnobiałą koszulę, czarną muszkę. – Czego? – warknęła Nola. Z początku bez odpowiedzi. Potem, z akcentem z wyższych sfer: – Ładna piosenka, skarbie. Nola się zawahała. – Ja tylko… ja ją wymyślam, improwizuję. – Powinnaś… – Co? Nie słyszę. – Powinnaś brać za to kasę. Nola zaśmiała się. – No, może tak. Spróbuję. Facet przepił do niej butelką czerwonego wina. Uśmiechnął się. – Twoje bardzo dobre zdrowie. Nola odeszła, wzięła taksówkę i pojechała z powrotem na drugą stronę rzeki. Rozkwitające nocą miasto narkotyków, kryształów, przypraw, perfum, neonowych tancerzy i elektrycznej żądzy płonęło odwrócone w wodzie. Poczuła się teraz lepiej, na tropie czegoś, czego jeszcze nie widziała. Po prostu śpiewaj, tylko to się liczy. Tak. Usta, wargi, język, muzyka, słowa, sens. Docieranie do ludzi. Dotykanie ludzi. Jej twarz w oknie taksówki, półprzejrzyste odbicie… widoczna przez nie ulica. W głowie ciągle dzwoniło, ale teraz ciszej, w tle. Mrugała, mijając pulsujące jedna po drugiej latarnie. Żółta sodowa mgła. mig mrug mig mrug Delikatny ból brzucha. Nagłe zimno. |
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
więcej »Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Non-stop-shows
— Beatrycze Nowicka
Krótko o książkach: Życie snem
— Miłosz Cybowski
Iluzyt
— Beatrycze Nowicka
Poszukiwania żółtego piórka
— Kamil Armacki