WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Zdrada |
Tytuł oryginalny | Betrayal |
Data wydania | 1 marca 2005 |
Autor | Fiona McIntosh |
Przekład | Iwona Michałowska-Gabrych |
Wydawca | Zysk i S-ka |
Cykl | Trójca |
ISBN | 83-7298-690-8 |
Format | 460s. 125×183mm |
Gatunek | fantastyka |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
ZdradaFiona McIntosh
Fiona McIntoshZdrada– Och, jasne, że pytali. We Flat Meadows aż huczało – odparł ojciec. – Mówiliśmy jednak prawdę i wszyscy szybko przyjęli ją do wiadomości, akceptując cię jako naszego syna, Torkyna Gynta. – A ta kobieta? – Cóż, przypuszczam, że osiedliła się w Tal. Bardzo się cieszyła, że znalazła dla ciebie dobry dom, i natychmiast ruszyła w dalszą drogę. Nigdy więcej nie mieliśmy od niej wieści. – Ailsa patrzyła na Tora skonsternowana. – A co, wołałbyś zostać przy niej i wieść inne życie? – Nie, po prostu jestem tak zaskoczony… No a… czy kiedykolwiek próbowaliście się czegoś dowiedzieć o moich prawdziwych rodzicach? Kim byli? Jak doszło do pożaru? Teraz to Jhon miał niewyraźną minę. – Nie, Tor. Nie próbowaliśmy. Byłeś dla nas błogosławieństwem… darem od bogów. Tor mimowolnie zadrżał na dźwięk tych słów. – Oni nie żyli. Nie mieliśmy powodu, by tropić duchy. Byłeś nasz. Chcieliśmy tylko dać ci dom pełen miłości i radości – powiedziała łagodnie Ailsa. – I zrobiliście to. – Tor ścisnął mocno dłoń matki. – Czy to już koniec tej historii? Jhon Gynt rozluźnił się nieco. – Tak, synu. To jedyna rzecz, jaką przed tobą ukrywaliśmy. Oboje z mamą przypuszczaliśmy jednak, że nadejdzie chwila, kiedy przyjdzie nam wyjawić prawdę. Od najwcześniejszych dni wiedzieliśmy, że jesteś wyjątkowy, ale ignorowaliśmy to. Miałeś dość wrażliwości, by się zorientować, że otrzymałeś niebezpieczny dar. Medyk Merkhud wzbudził moje zaufanie. Wierzę, że będzie cię chronił, gdy ruszysz własną drogą. – Kiedy zamierzasz nas opuścić, synku? – zastanawiała się głośno Ailsa, w rzeczywistości nie chcąc znać odpowiedzi. – Merkhud dał mi sakiewkę, żebym sobie kupił konia i solidne buty i ruszył, gdy będę gotów. On wyjeżdża jutro, ja jednak pomyślałem, że zostanę jeszcze parę dni, by wam pomóc przy listach w Beckynsayle… a potem… może w sobotę… – Tor mówił coraz ciszej, aż zamilkł. Ailsa dała mężowi kuksańca w żebro. – A kamienie? – A, kamienie. Byłbym zapomniał. Jhon sięgnął do niewielkiej komody, mrucząc coś pod nosem. Przeszukał szuflady i wyjął starą skarpetkę, a z niej mały mieszek z mięciutkiej skóry, w którym coś dźwięczało. Tor zrobił wielkie oczy. – Cóż, sam chciałbym wiedzieć, do czego one służą – rzekł Jhon. – Ta piękna kobieta o złotych włosach powiedziała nam, że miałeś je zawiązane na szyi, gdy cię uratowano. – Wysypał na dłoń zawartość mieszka: trzy niewielkie matowe kulki. – Dała nam jednak bardzo precyzyjne instrukcje. Miałeś otrzymać kamienie, gdy osiągniesz… odpowiedni wiek. Ailsa wpatrywała się w kulki. – Zapytaliśmy, co rozumie przez „odpowiedni”, a ona odparła, że będziemy wiedzieli, kiedy ci je dać. – Podniosła głowę. – Myślę, że to jest ta chwila, synku – powiedziała cicho. – Proszę, Torze. Dbaj o nie – rzekł Jhon. – Nie mam pojęcia, dlaczego tak się upierała, żeby ci je dać. Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to to, że należały do twojej prawdziwej rodziny. Dlatego zawsze tak pieczołowicie je chroniłem. Chciałem, żebyś miał po niej jakąś pamiątkę. Jhon położył kamienie na dłoni Tora, a te natychmiast zaczęły się mienić. – Na Światłość! – wykrzyknęła Ailsa, wyciągając rękę ku synowi. – Wszystko w porządku. Są bezpieczne… wywołują przyjemne uczucie. Tor wzruszył ramionami, by pokazać, że nie przywiązuje do kamieni wielkiej wagi. Było jednak całkiem inaczej: oto trzymał w ręku te same kulki, o których śnił poprzedniej nocy, a później wyczarował je na użytek Merkhuda. Teraz ostatecznie utwierdził się w swojej decyzji odjazdu ze starym medykiem. Ojciec z konsternacją spoglądał na mieniące się w dłoni Tora kamienie. – Schowaj je, synu, i trzymaj w ukryciu – rzekł, wyciągając ku niemu skórzany mieszek. – Będzie lepiej, jeśli nikomu ich nie pokażesz. Nawet Merkhudowi. Tor wrzucił kulki z powrotem do sakiewki i skinął głową. – Masz rację. Chociaż… jeśli tak postąpię, jak zdołam się dowiedzieć, do czego służą? Tym razem to ojciec wzruszył ramionami. – Może powinieneś po prostu zostawić je w spokoju. Jeśli w ogóle mają jakiś cel, ten z pewnością sam się ujawni. Obiecaj mi, że to będzie nasz sekret. Nie zdradzaj go nikomu. Ta złotowłosa kobieta… – Jhon urwał nieporadnie i odchrząknął. – Powiedziała, że są magiczne i że nie powinien ich oglądać nikt oprócz ciebie. Mieliśmy cię nakłonić, byś ich nikomu nie pokazywał. – Położył rękę na trzymającej mieszek dłoni Tora. – Ja nic z tego nie rozumiem, synu. Podobnie jak nie pojmuję twojej magicznej mocy. Obawiam się tylko, że to wszystko może prowadzić do czegoś, czego nie zrozumie żadne z nas. – Uśmiechnął się do Ailsy. – No, mamusiu, dość już tego smutku. Nasz syn wyrusza do pałacu. Powinniśmy być dumni, a nie załamywać ręce. Chodźmy spać, a jutro zrobimy sobie wolne. Pojedziemy do Rymond i wybierzemy Torowi konia, buty i nową koszulę na drogę. Kto wie, może znajdziemy tę z żółtego jedwabiu, o której marzyłaś. Ailsa w końcu się uśmiechnęła. Torowi także zrobiło się lżej na duszy. Wiedział, że rodzice sobie poradzą, a sam był coraz bardziej podniecony wizją przyszłości. Miał jednak do pokonania jeszcze jedną przeszkodę: chciał przekonać Alyssę Qyn, by mu towarzyszyła. A skoro nie mógł się z nią skontaktować mentalnie, będzie się musiał pojutrze pofatygować do jej wioski i osobiście jej wszystko opowiedzieć. |
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
więcej »Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wyrób czekoladopodobny (w etykiecie zastępczej)
— Michał Kubalski
Wyrób czekoladopodobny (w etykiecie zastępczej)
— Michał Kubalski