Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 13 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Dawid Brykalski
‹Rozmowy przekorne›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRozmowy przekorne
Data wydaniakwiecień 2003
Autor
Wydawca Cyklady
ISBN83-86859-76-8
Format312
Cena29,-
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Rozmowy przekorne

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Dawid Brykalski

Rozmowy przekorne

DB: Sądzisz zatem, że oceniając można całkiem wyzbyć się swoich prywatnych sądów?
JD: Rany boskie, to jak w takim razie chciałbyś oceniać? Odkryto Obiektywną Teorię Estetyki, a ja o tym nie słyszałem?
DB: Nie jestem grafikiem, więc mogę zaryzykować – okładki fantasy to najczęściej gołe baby z mieczami, za wszelką cenę realistyczne smoki, karły rzekomo naturalnych rozmiarów i wojownicy o nienaturalnie nabrzmiałych muskułach? A hard sf to prawie to samo tylko miecze zastępują lasery a goliznę absurdalnie kuse skafandry kosmiczne?
MB: (śmiech) Moje ostrzeżenie, czy też obiekcja skierowana jest do środowiska, które te książki kupuje. Czytelnik szerszego spektrum literatury w ogóle nie zerknie na taką książkę, od razu przekonany o jej gettowości.
DB: Dlaczego jest tak mało piszących dziewczyn? Dlaczego ich tak mało bierze się za literaturę SF i F?
EB: A że facetów jest ogólnie więcej to chyba wina tradycji i ogólnego traktowania kobiety jak służącej. Pan twórca, nawet jeżeli nie jest zawodowym pisarzem, ma znacznie więcej czasu dla siebie. Wraca z pracy, je obiad, wychodzi z psem, a potem siada do komputera, czy też maszyny i klepie tekst. (Reszta rodziny chodzi na palcach, bo tatuś pisze.) Kobieta, po powrocie z pracy (po drodze zrobiła zakupy) karmi rodzinę, sprząta, w miarę potrzeb robi pranie, myje okna, sprawdza dzieciom lekcje lub przygotowuje się do pracy na dzień następny, jeśli jest np. nauczycielką. Kobiecie, która przy wszystkich obowiązkach zdoła jeszcze napisać książkę, powinno się dodatkowo wystawiać pomnik, albo chociaż tablicę pamiątkową.
DB: Przecież sam chciałeś być gwiazdą rocka!
RAZ: Tak, to było moje wielkie marzenie. Nie mówię o tym nikomu, ale jestem człowiekiem życiowo przegranym, bo, niestety, okazało się, że słoń mi nadepnął na ucho. Uświadomiłem sobie na jednej z prób z przeraźliwą jaskrawością, że nigdy nie będę dobrym muzykiem, co najwyżej wyuczę się na tyle, żeby smażyć do kotleta. Więc sprzedałem gitarę i skupiłem się na pisaniu.
DB: „Biblioteczna mysz” poczuła się prawdziwą gwiazdą, kiedy ujrzała się na okładce wspomnianego pisma?
AB: Nie, dopiero wtedy, kiedy dostałam list od mojego promotora z Węgier, zaczynający się od słów „Hi, Cover Girl!” Dalej była połajanka w stylu „to na to marnujesz czas zamiast pisać o historii”. Zdjęcie na okładce było miłe i zapewne wpłynęło jakoś na sprzedaż moich książek, ale dla mnie na dobrą sprawę nie miało znaczenia. Póki co nie sprzedaję mojej twarzy, tylko wiedzę, wyobraźnię i umiejętność pisania
DB: Widziałem jak podczas jednego z wywiadów dla TV powiedział im Pan wprost, że pisarz nie jest atrakcyjny dla tego medium…
AS: Moja niechęć do TV to niechęć do talk shows, ofertami do uczestnictwa w których bywam bombardowany. A na które to oferty zawsze odpowiadam, że nie, dziękuję uprzejmie, weźcie sobie kobietę z brodą, ja jestem pisarzem, ja wypowiadam się poprzez książki, nie na talk shows, podczas których i tak padną standardowe pytania: ileż to zarabiam, dlaczego tak dużo i kto za tym stoi, oraz zostanę porównany do Lema i Tolkiena. I nazwany epigonem obydwu.
DB: Tak przypuszczałem – „komputer”. Być może najbardziej uniwersalne narzędzie od czasów koła…
MH: Nie przeceniałbym roli koła. Pomysł był w porządku, ale jego zastosowanie ogranicza się tylko do jednej dziedziny. Komputerów natomiast używamy nie tylko w transporcie, ale i w… Och, chyba nie ma potrzeby tych wszystkich zastosowań wyliczać. Prościej byłoby wymienić obszary, w których jeszcze się maszyn cyfrowych nie używa.
DB: Sam wspomniałeś, że malujesz, piszesz i komponujesz. Czy we wszystkich tych dziedzinach komputer sprawdza się jako narzędzie?
MB: Niezupełnie. (Śmiech) Piszę ręcznie, a komponuję na tradycyjnym instrumencie. W instrumentarium elektronicznym moje zaawansowanie jest śladowe, Decyduje właśnie brak czasu. Po prostu nie starcza życia.
DB: Wyczytałem gdzieś ostatnio dość nadęty termin „poetyka komputerowa”. Czy coś takiego funkcjonuje w literaturze?
AS: Nigdy o czymś takim nie słyszałem. Brzmi nie tylko nadęcie, ale i głupio. Bo jeśli zatem ktoś nie ma komputera, to w jakiej pisze poetyce – długopisowej?
DB: Ewa Białołęcka zostaje porwana przez jakieś podłe sługi ciemności na Bardzo Samotną Wyspę, w ostatniej chwili udaje Jej się zapakować trzy ulubione książki…
EB: Chyba żartujesz. Czepiam się obiema rękami całego regału, gryzę, kopię i wrzeszczę wniebogłosy.
DB: Nie wiem czemu, ale space opera jest widziana przede wszystkim jako kiepskie filmy SF.
TK: A fantasy to głupawe opowieści o Conanie… Każdy gatunek ma swoje knoty i arcydzieła. Czy książki Waltera Williamsa, Vernora Vinga czy Davida Brina to zła proza SF? Nie. To doskonała, pełna pomysłów wizja przyszłości w skali galaktyki. To dobra space opera.
Tak jak u tego Polaka, jak mu tam… no… Kołodziejczaka!
DB: Dobrze, że wspomniałaś o ułomności Kamyka. Czy wiesz, że Twoja książka „Tkacz iluzji” jest polecana na studiach pedagogicznych? Służy między innymi jako wskazówka przy pracy z dziećmi upośledzonymi.
EB: Usłyszałam o tym niedawno. Trochę mnie to rozbawiło, bo kłóci się to z obiegowymi wyobrażeniami lektur na studiach. Jest to jednak bardzo miłe, no i studenci pewnie nie bronią się zanadto przed „obowiązkiem”.
DB: Nigdy nie ukrywałem moich muzycznych fascynacji. Ma to swoje złe i dobre strony. Podczas jednego z pierwszych wywiadów pozwoliłem sobie porównać Feliksa Kresa do ś.p. Freddiego Mercurego… Twoja osoba z kolei zawsze kojarzy mi się z Enyą… Znasz jej płyty?
AB: Znam, ale to nie jest moja muzyka. Być może straszliwie Cię rozczaruję, ale przy pracy słucham najczęściej instrumentalnej muzyki barokowej, bo muzyka operowa, którą ogromnie cenię, wymaga jednak pewnego skupienia i nie umiem jej godzić z pracą.
DB: Przez wiele lat i za czasów RIP PRL i w początkach II RP komiks był spychany na margines sztuki. Dlaczego komiks to wciąż coś gorszego?
TK: Dlaczego gorszego?!
Mądrale od kultury wysokiej uważają, ze kilka pospawanych rur, to sztuka, że baba z przyprawionym męskim penisem, to sztuka, że wypatroszone zwierzęta to sztuka, natomiast mają jakieś kłopoty z akceptacja faktu, że doskonale narysowane obrazki i wyśmienicie opracowane dialogi to też sztuka. To oni mają problem z oceną rzeczywistości, nie miłośnicy komiksu.
DB: Nie gniewaj się, ale mam pytanie, mam wrażenie – trochę „poniżej pasa”. Do dziś nie wiem, jak wygląda jadziołek. Zechcesz mi go opisać?
AB: Poniżej pasa jadziołek ma dwie łuskowate łapy o zakrzywionych szponach, ogon pokryty oliwkowymi, połyskującymi piórami o haczykowatych końcach oraz miękkie podbrzusze.
DB: A czy przymierza się Pani do powieści? Jeśli tak czy będzie to cyberpunk, fantasy, space opera, horror? A może tak popularne dziś klony „pamiętników Bridget Jones”?
MLK: Tak, powieść pod tytułem „Siewca wiatru” w części już została złożona w wydawnictwie. Jeszcze niedawno zamierzałam po prostu ją dokończyć. Tymczasem moi bohaterowie ogłosili bunt, domagając się przedłużenia i przebudowania swoich losów. Musiałam ulec, wydłużyć intrygę, pogrubić książkę, niektóre rzeczy pokazać dokładniej. Praca w toku. Powieść traktuje o aniołach, więc zalicza się raczej do nurtu fantasy.
Co do pamiętników Bridget Jones, myślę, że klonowanie lepiej zostawić naukowcom. Shakespeare miał fantazję powiedzieć, że „życie jest powieścią idioty”. Niestety, czasami robi się z tego powieść dla idioty.
DB: Jaki jest Twój stosunek wobec pojawiających się od czasu do czasu publikacji przedstawiających graczy RPG jako rzekomych wyznawców demonicznych kultów lub co gorsza samego szatana?
TKr: Sprawa jest niezwykle prosta – ludzie kochają sensacje, a dziennikarze muszą je wynajdować. Stąd też pojawiło się tyle głupot na temat RPG. Spójrzmy na to w ten sposób: jeśli dziennikarz napisze, że we wsi X dzieciaki się pozabijały, to mamy do czynienia z najzwyklejszą informacją. Kiedy zaś ów tekst uzupełni o fakt, iż owe dzieciaki zagrywały się w jakieś sataniczno-szatanistyczne gry, od razu robi mu się Materiał przez duże „M”. Można nazywać to naginaniem, ale tak niestety w Polsce działają media.
DB: Na czym, w takim razie, polega inność gier od literatury?
MP: Sam fakt, że można postawić takie pytanie świadczy o niesamowitej kulturowej degradacji. Zabawić się w Zagłobę, w Wiedźmina, w Pirxa – może każdy. Wystarczy wziąć do ręki kufel, patyk albo… latarkę.
DB: W co zatem gra Maciej Parowski?
MP: W dobrą, znaczącą, spełniającą funkcje komunikacyjne i artystyczne prozę fantastyczną, prozę wyobraźni.
DB: W ilu językach mógłby Pan udzielić mi wywiadu?
AS: Mógłbym dowcipnie czy raczej złośliwie a zarazem tajemniczo odpowiedzieć, że w więcej, niż byłbyś w stanie zadawać pytania.
DB: Skąd w Tobie tak głęboka chęć do ośmieszania bliźnich?
: Oczywiście z ukrytych kompleksów. A mając do wyboru: zabić tych, którzy mi podpadli z karabinu snajperskiego albo śmiechem, wybieram to drugie. Jako człowiek pióra. Co prawda „pióro rani głębiej niż strzała” – tako rzecze Lec – lecz na pewno płyciej niż karabinowa kulka.
DB: Poproszę o trzy złote rady, dla młodych ludzi, którzy również chcieliby pisać tak dobrze jak Pani i być równie często publikowani.
MLK: Warsztat. Warsztat. Warsztat.
DB: Terry Pratchett pisuje tylko dwie godziny dziennie, Miłosz twierdzi, że najlepsze rzeczy pisze się wyłącznie rano. Czy i Pana pisaniem, rządzą jakieś złote, a może zabawne reguły?
AS: Twardo poprę Prachetta – dwie godziny pracy dziennie to jest o – potąd, więcej szanujący się biały człowiek pracować nie powinien, jest to wbrew jego naturze i szkodzi zdrowiu, Matka Przyroda wzięła to pod uwagę, tworząc inne… Stop, stop, precz z rasizmem. Miłosza też poprę, o ile zgodzimy się, że „rano” oznacza czas pomiędzy 11.00 a 13.00.
DB: Marek Huberath przyciskany pytaniem: „jak to jest z tymi kotami?” powiedział: „Już wyjaśniam. Koty to zaraz po kobietach najpiękniejsze i najbardziej nieobliczalne stworzenia na Ziemi”. Co myśli o tym pisząca kobieta?
AB: Że koty są piękniejsze od kobiet, oczywiście. Ale kobiety chyba bardziej nieobliczalne.
DB: Chciałbym się jednak dowiedzieć czy czasem nie trzymasz w domu smoka…
EB: Całe stada, kotku… całe stada.
DB: Sądzę, że uczciwie wobec Czytelnika będzie przyznać, że naszą rozmowę przeprowadziliśmy poprzez Internet. Podczas gdy ja przebywałem w rodzinnej Łodzi, Pan odpowiadał z…
MH: San Juan na Karaibach.
DB: Pozwolę sobie na śmiałość i tak oto zakończę naszą rozmowę: Z wyrazami szacunku; ukłony, ukłony, ukłony.
AS: Zwyczajowo zakończę słowami: cała przyjemność po mojej stronie.
DB: W imieniu czytelników i swoim serdecznie dziękuję za wywiad i czekam na dalsze sukcesy, których szczerze życzę.
MLK: Dziękuję i ja. A na życzenia odpowiem zwyczajem rzymskim – plaudite cives! „Jeśli się podobało – oklaskujcie!”
DB: Do równie miłego zobaczenia wkrótce.
ED: Chyba cię kopnę, Brykalski!!! To miał być, kurna, krótki wywiad??? Całe pół dnia mi zabrałeś! Zatłukę przy następnej okazji jakiejś…
koniec
« 1 2
15 kwietnia 2003

Komentarze

31 XII 2013   17:14:14

"że baba z przyprawionym męskim penisem"

Cytując klasyka: "to są i żeńskie?" ;)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Przekorne polfastów rozmowy
— Eryk Remiezowicz

Tegoż twórcy

W kolejce do sławy
— Dawid Brykalski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.