Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Tomasz Marchewka
‹Wszyscy patrzyli, nikt nie widział›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWszyscy patrzyli, nikt nie widział
Data wydania24 maja 2017
Autor
Wydawca Sine Qua Non
CyklMiasto szulerów
SeriaSQN Imaginatio
ISBN978-83-7924-818-6
Format336s. 135×210mm
Cena36,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Wszyscy patrzyli, nikt nie widział

Esensja.pl
Esensja.pl
Tomasz Marchewka
1 2 3 4 »
Zamieszczamy fragment powieści Tomasza Marchewki „Wszyscy patrzyli, nikt nie widział”. Książka ukazała się dzisiaj nakładem wydawnictwa Sine Qua Non.

Tomasz Marchewka

Wszyscy patrzyli, nikt nie widział

Zamieszczamy fragment powieści Tomasza Marchewki „Wszyscy patrzyli, nikt nie widział”. Książka ukazała się dzisiaj nakładem wydawnictwa Sine Qua Non.

Tomasz Marchewka
‹Wszyscy patrzyli, nikt nie widział›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWszyscy patrzyli, nikt nie widział
Data wydania24 maja 2017
Autor
Wydawca Sine Qua Non
CyklMiasto szulerów
SeriaSQN Imaginatio
ISBN978-83-7924-818-6
Format336s. 135×210mm
Cena36,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Część 1. Rozdanie
Hausenberg dziś, dwadzieścia lat później
Po Simonie Divardzie nie było widać, jak bardzo się denerwował. Może z wyjątkiem tych kilku kropel potu, które nagle pojawiły się na jego twarzy. Simon odłożył karty na stół, po czym delikatnie przytknął wydobytą z kieszeni chusteczkę najpierw do jednego, później do drugiego policzka. Następnie odwrócił się i głosem tak spokojnym, jakby miał zamiar poprosić stojącego przy drzwiach zbira o szklankę wody, wydał polecenie.
– Połamcie mu wszystkie palce. Co do jednego.
Kurwa, pomyślał Slava. A ten plan był naprawdę dobry.
Jeszcze dwie godziny temu, kiedy przygotowywał się do tej sztuki, wydawało mu się, że przewidział każdą ewentualność. A przygotował się naprawdę solidnie. Wiedział, o której Divard wstaje, gdzie i co jada oraz kiedy i z kim się prowadza. Wiedział, że jest w mieście od niedawna i że nie ma tutaj prawdziwych przyjaciół, a chodząca za nim banda silnorękich zbiera za ochronę niemałą sumkę. Wiedział, że często bywa w burdelach i że najbardziej lubi blondynki. Wiedział, jak lubi uprawiać miłość i chociaż zgrywa twardego dziwkarza, jest bardzo nieśmiały w stosunku do kobiet. Poznał jego siły i słabości, a co najważniejsze, potrafił przełożyć je na sytuację przy stole karcianym.
Wiedział, że kiedy Simon się denerwuje, niemal niezauważalnie drga mu lewa powieka, a gdy tylko dostaje w rozdaniu mocną rękę, przesuwa językiem po wewnętrznej części lewego policzka. Wiedział, że lubi wystukiwać na zielonym płótnie różne melodie i że kiedy zaczyna blefować, to przestaje. Wiedział, że kiedy się boi, reaguje agresją. Dowolnej z jego emocji potrafił przypisać gest, grymas twarzy, drgnięcie ciała. Przewidział wszystko. Poza tym, że kiedy Divard przegra już swoją fortunę, każe połamać mu palce.
Simon Divard był nowobogackim paniczykiem, jakich w Hausenbergu ostatnimi czasy pojawiało się coraz więcej. Temu akurat uwidziało się, że z pomocą pieniędzy jest w stanie wejść pomiędzy Ludzi Nocy. Rozrzucał więc na prawo i lewo niemałą fortunę i zapewne wyobrażał sobie, że zyska w ten sposób szacunek pomiędzy zawodowcami. Rozpoczął w salach Błazna, kolorowego domu gry odwiedzanego głównie przez bohemę. Bywali w nim wątpliwej proweniencji artyści – głównie drobni fałszerze, ale też niespełnieni poeci, aktorzy i zwykli hulacy. Raz na jakiś czas zaglądali tam również ludzie naprawdę poważni, lecz przecież nie po to, żeby robić interesy. Przy stołach Błazna było po prostu wesoło, a każdy raz na jakiś czas lubi się dobrze zabawić.
Tam Slava go wypatrzył. Siedział i leniwie obstawiał ruletę, zaś przy sąsiednim stoliku Divard w dość pretensjonalny sposób przegrywał spore pieniądze. Konkretnie, grał w kości, otoczony wianuszkiem kobiet, z których kilka szuler dobrze kojarzył – bez wyjątku bardzo ładnych i bez wyjątku będących kurwami. Co trzeba jednak im oddać, nie tanimi. Slava uśmiechnął się wtedy pod nosem, zauważając, jak po wygranym tym razem rzucie Divard klepie jedną z dziewczyn w pośladek, a następnie wsuwa dłoń pomiędzy jej uda. W szulerskim fachu podobne rzeczy robiło się na pokaz: by ściągnąć czyjąś uwagę lub – częściej – by ją od czegoś ją odwrócić. Za to siedzący przy kościach pajac zdawał się nie mieć żadnego celu. Właśnie wtedy Slava uznał, że Divard perfekcyjnie nada się na jego następny numer.
Kolejnego wieczoru znowu się pokazał. W tym samym miejscu i w podobnym towarzystwie. Slava szybko odnotował w pamięci imiona dziewczyn kręcących się wokół tego frajera, a potem, jeszcze tej samej nocy, złożył wizytę Mamie Elwirze.
Hausenberg był miastem pełnym zepsucia. Po zachodzie słońca równie łatwo można było tam znaleźć dom uciech, co za dnia stragan z owocami. Właściwie stragan z dobrymi owocami odnaleźć było o wiele trudniej. Lecz nawet tu zepsucie przybierało różne formy, a jedną z najprzyjemniejszych zapewniał burdel Mamy Elwiry. Przeważnie kierowali się tam ci, którym nie zależało na dyskrecji, wprost przeciwnie – chcieli się pokazać i zyskać odpowiednią opinię. Siłą rzeczy, byli to przede wszystkim pisarze pragnący obudować swoje dzieła atmosferą dekadencji, aktorzy, którym los przyoszczędził na talencie i którzy musieli zdobywać sławę innymi sposobami, a także podobni do Divarda bezczelni nuworysze, którym dużo się wydawało.
– Owszem, bywa tu. – Bajzelmama splotła ręce przed potężnym biustem i spojrzała na Slavę spod umalowanych rzęs. Chociaż już od dawna nie obsługiwała klientów, wciąż nosiła się adekwatnie do uprawianego kiedyś zawodu. – Pojawia się bardzo często, płaci zawsze z góry, za siebie i swoich znajomych. Naprawdę dobrze płaci.
– Rozumiem, doskonale rozumiem. – Slava uśmiechnął się w odpowiedzi. – Jednak wydaje mi się, że moglibyśmy troszeczkę na ten temat porozumować.
– Co byśmy mogli? – Mama Elwira zmarszczyła brwi. W kącikach jej oczu pojawiły się zmarszczki niemożliwe do zamaskowania nawet ciężkim makijażem.
– Porozumować. To oczywiste, że nie chce pani tracić bogatego i regularnie odwiedzającego ją klienta, ale jeżeli mam być szczery… Jego styl życia nie daje zbyt wielkich szans na utrzymanie majątku, powiedziałbym, że wprost przeciwnie. Któregoś wieczoru może zapomnieć się przy kościach i przegrać tak wiele pieniędzy, że nie będzie miał już za co pójść na dziewczynki albo ktoś go jeszcze, o zgrozo, zabije w celu rabunkowym. Tego byśmy przecież nie chcieli.
– Oj, nie chcielibyśmy.
– Właśnie – podsumował. – Zatem aby uniknąć tej przykrej ewentualności…
– Dwadzieścia procent – przerwała mu bajzelmama. – I ani korony mniej.
– Dostanie pani dziesięć, w ramach mojej dobrej woli i nieskrywanej sympatii.
– Dwanaście.
Szybko dobili targu. Już kilka nocy później Slava wiedział, z kim Divard się obraca, kto służy mu za silnorękiego, kto dba o jego finanse oraz, co najważniejsze, o czym opowiada dziewczynom, kiedy już skończy miłosne zapasy.
Niewielu zdaje sobie sprawę z pewnego istotnego faktu, do którego żaden mężczyzna by się nie przyznał, za to wiedzą o nim wszystkie dziwki świata: seks jest nierozerwalnie związany z władzą. Kiedy mężczyzna posiądzie kobietę, staje się panem świata. Sądzi, że skoro był w stanie zawładnąć leżącym przed nim nagim ciałem, które dało mu przed chwilą tyle przyjemności, to będzie mógł dokonać rzeczy wielkich. Moment wielkości zwykle jednak trwa krótko, do tego głównie w głowie zdobywcy. Dlatego niemal wszyscy uważają, że powinni się nim z kimś podzielić, póki trwa. A kurwy potrafiły słuchać.
Slava o tym wiedział. Dzięki temu udało mu się zajrzeć w sam środek duszy Divarda. Za każdym razem, gdy patrzył mu w oczy, wnikał głębiej, poza przekrwione białka i szklące się źrenice. Wchodził w świat niespełnionych nadziei, stłamszonych marzeń, niepodjętych decyzji i wiecznych zamierzeń, nigdy nie przekutych w czyn. Młody szuler doskonale wiedział, jak wykorzystywać to przy karcianym stoliku.
Pozostawało tylko ułożyć plan i wprowadzić go w życie.
A Slava uważał, że to był naprawdę dobry plan. Gdyby tylko nie musiał skakać przez to pieprzone okno.
• • •
Hausenberg miał rzecz jasna swoje legendy. Jedna z nich stała właśnie na ostatnim piętrze potężnej willi i zza okrągłych szkieł w drucianych oprawkach spoglądała w miasto. Za sobą postać miała przestronną salę klubową, pośrodku której znajdowały się pokryty zielonym płótnem stół oraz osiem otaczających go wygodnych foteli. W pokoju panował przyjemny, wieczorny półmrok, rozpraszany jedynie przez jasne światło księżyca i poblaski miasta wpadające do środka przez ogromne okno tarasowe.
Profesor, najpotężniejszy szuler tej części świata, nigdy nie mówił o sobie – to raczej o nim opowiadano. Mówiono, że potrafi odwracać koleje losu. Że bez względu na okoliczności jest w stanie wyrwać zwycięstwo z paszczy porażki. Że jest niepokonany.
Był.
Nikt nie wiedział, co się z nim działo, zanim stał się legendą, ale każdy dobrze wiedział, kim jest teraz. W jego domu grało się o wszystko, a odwiedzali go najlepsi złotoręcy karciarze, o których pomiędzy zawodowcami mówiło się z nie inaczej jak z najwyższym uznaniem. Profesor odsyłał ich jednego po drugim, uboższych o niemałe fortuny, a co bardziej lekkomyślnych także o honor, kiedy błagali, by pozostawił im część pieniędzy. Grywali z nim również władcy – przebogaci kalifowie, sułtani odległych królestw, a także, jak głosiła plotka, nawet jego własny monarcha.
W niektórych częściach świata Profesor służył tylko za legendę, przekazywaną jeden drugiemu przez podrzędnych karciarzy. Opowiadali sobie te historie, zawsze przyciszonym głosem, jakby powierzali sekret godny tylko najzagorzalszych hazardzistów.
1 2 3 4 »

Komentarze

03 VI 2018   18:56:57

Książka "Wszyscy patrzyli, nikt nie widział" zabiera czytelnika do świata hazardu, szulerów, oszustów i morderców. W Hausenbergu każdy chce być najlepszy. Slava to młody, ambitny szuler, którego wspiera sam Profesor. To on uczy go sztuki karcianej. Slava pragnie aby całe miasto go zapamiętało. Przygotowuje popisowy numer. Czy wsparcie przyjaciół Petra i Nino pomoże mu wyplątać się z kłopotów w które wpadnie? A może przyjaciel okaże się zdrajcą?
Lektura ciekawa, polecam
www.czytampierwszy.pl

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

W świecie hazardu
— Katarzyna Piekarz

Szybka partyjka
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.