Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Christopher Paolini
‹Najstarszy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNajstarszy
Tytuł oryginalnyEldest
Data wydania4 listopada 2005
Autor
PrzekładPaulina Braiter
Wydawca MAG
CyklDziedzictwo
ISBN83-7480-003-8
Format624s. 135×205mm
Cena36,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Najstarszy

Esensja.pl
Esensja.pl
Christopher Paolini
1 2 3 12 »
Prezentujemy 7 rozdziałów powieści Christophera Paoliniego „Najstarszy”. Książka, będąca drugim tomem trylogii „Dziedzictwo”, ukaże się w księgarniach nakładem wydawnictwa MAG.

Christopher Paolini

Najstarszy

Prezentujemy 7 rozdziałów powieści Christophera Paoliniego „Najstarszy”. Książka, będąca drugim tomem trylogii „Dziedzictwo”, ukaże się w księgarniach nakładem wydawnictwa MAG.

Christopher Paolini
‹Najstarszy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNajstarszy
Tytuł oryginalnyEldest
Data wydania4 listopada 2005
Autor
PrzekładPaulina Braiter
Wydawca MAG
CyklDziedzictwo
ISBN83-7480-003-8
Format624s. 135×205mm
Cena36,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Rozdział 1
Bliźniacze klęski
Pieśni umarłych to lamenty żywych.
Tak właśnie pomyślał Eragon przekraczając rozrąbane truchło Urgala i słuchając zawodzenia kobiet, zbierających szczątki ukochanych z mokrej od krwi ziemi Farthen Duru. Za jego plecami Saphira delikatnie okrążyła zwłoki. Jej lśniące błękitne łuski stanowiły jedyną barwną plamę pośród mroku wypełniającego wydrążoną górę.
Minęły trzy dni od czasu, gdy Vardeni i krasnoludy stanęli do walki z Urgalami o Tronjheim, wysokie na milę stożkowe miasto przycupnięte pośrodku Farthen Duru, lecz na polu bitwy wciąż pozostało mnóstwo trupów. Było ich po prostu zbyt wiele, by móc pogrzebać wszystkie od razu. W oddali, pod murem Farthen Duru, płonął wielki ogień, do którego wrzucano martwe Urgale. Nie dla nich pogrzeby i zaszczytne miejsca spoczynku.
Od chwili gdy ocknął się i odkrył, że Angela uleczyła mu ranę, Eragon trzykrotnie próbował pomagać w zbieraniu zwłok. Za każdym razem atakował go straszliwy ból, zdający się eksplodować gdzieś w kręgosłupie. Uzdrowiciele podawali mu najróżniejsze mikstury, Arya i Angela twierdziły, że całkiem wrócił do zdrowia, on jednak wciąż cierpiał. Nawet Saphira nie potrafiła mu pomóc – dzieliła tylko z nim ból, który docierał do niej poprzez łączącą ich umysłową więź.
Eragon przesunął dłonią po twarzy i uniósł wzrok ku gwiazdom przeświecającym przez odległy krater Farthen Duru. Po niebie snuły się pasma tłustego dymu. Trzy dni. Trzy dni, odkąd zabił Durzę; trzy dni, odkąd ludzie zaczęli nazywać go Cieniobójcą; trzy dni, odkąd resztki świadomości czarownika opanowały mu umysł. Wówczas ocalił go tajemniczy Togira Ikonoka, Kaleka Uzdrowiony. Nie opowiedział o tej wizji nikomu prócz Saphiry. Walka z Durzą i mrocznymi duchami, które nim zawładnęły, odmieniła Eragona, choć sam nie wiedział jeszcze, na lepsze czy na gorsze. Czuł się dziwnie kruchy, jak gdyby nagły wstrząs mógł strzaskać jego ciało i umysł.
Teraz zaś, wiedziony niezdrową ciekawością, przybył na miejsce walki. Nie ujrzał tam jednak chwały, którą zapowiadały pieśni o bohaterach, lecz jedynie aurę śmierci i rozkładu.
Dawniej, nim jeszcze wiele miesięcy wcześniej Ra’zacowie zabili jego wuja Garrowa, widok podobnie brutalnego starcia ludzi, krasnoludów i Urgali zniszczyłby Eragona. Teraz czuł jedynie odrętwienie. Z pomocą Saphiry zrozumiał, że jedyną metodą zachowania rozumu pośród morza bólu jest coś robić. Poza tym nie wierzył już, by życie miało jakikolwiek głębszy sens. Nie po tym, jak widział ludzi rozszarpywanych na strzępy przez Kullów, rasę gigantycznych Urgali; ziemię zasłaną wciąż drgającymi członkami, piasek tak mokry od krwi, że przeciekał przez podeszwy butów. Jeśli na wojnie istniał jakikolwiek honor, to krył się wyłącznie w walce w obronie innych.
Eragon schylił się i podniósł z ziemi ząb trzonowy. Ruszył dalej, podrzucając go na dłoni. Wraz z Saphirą powoli okrążyli zdeptaną równinę. Zatrzymali się na jej skraju, bo dostrzegli Jörmundura – pierwszego zastępcę dowódcy Vardenów, Ajihada – spieszącego ku nim od strony Tronjheimu. Gdy się zbliżył, mężczyzna ukłonił się nisko. Eragon wiedział, że jeszcze parę dni temu nie okazałby mu podobnego szacunku.
– Cieszę się, że zdążyłem cię znaleźć Eragonie. – Jörmundur ściskał w dłoni zwinięty pergamin. – Ajihad wraca i chce, abyś go powitał. Pozostali czekają już przy zachodniej bramie Tronjheimu. Musimy się pośpieszyć, żeby zdążyć na czas.
Eragon przytaknął i skierował się ku bramie, lekko wsparty o bok Saphiry. Ajihad spędził ostatnie trzy dni polując na Urgale, które zdołały umknąć w głąb krasnoludzkich tuneli rozciągających się gęstą siecią w skałach pod Górami Beorskimi. W tym czasie Eragon widział go tylko raz. Ajihad wpadł wówczas we wściekłość odkrywszy, że jego córka, Nasuada wbrew rozkazom nie odeszła przed bitwą z resztą kobiet i dzieci. Zamiast tego dołączyła do łuczników Vardenów i wraz z nimi stanęła do walki.
Ajihadowi towarzyszyli Murtagh i Bliźniacy: Bliźniacy, ponieważ łowy były niebezpieczne i przywódca Vardenów potrzebował magicznej ochrony, a Murtagh, bo pragnął z całych sił dowieść, że nie życzy Vardenom źle. Odkrycie, jak bardzo zmienił się stosunek ludzi do Murtagha, zdumiało Eragona, zważywszy na fakt, iż ojcem Murtagha był Smoczy Jeździec Morzan, który zdradził Jeźdźców i przeszedł na stronę Galbatorixa. Choć Murtagh nienawidził ojca i był wiernym towarzyszem Eragona, Vardeni mu nie ufali. Teraz jednak najwyraźniej nikt nie zamierzał tracić energii na urazy i zaszłości; pozostało przecież tyle pracy. Eragonowi brakowało rozmów z Murtaghem. Nie mógł się już doczekać chwili, gdy po powrocie towarzysza usiądą razem i pomówią o wszystkim, co się zdarzyło.
Gdy Eragon i Saphira okrążyli Tronjheim, ich oczom ukazała się niewielka grupka czekająca w rzucanej przez latarnię plamie światła obok drewnianych wrót. Wśród zebranych był Orik – krasnolud przestępujący niecierpliwie z nogi na nogę – i Arya. Biały bandaż wokół jej ramienia połyskiwał w ciemności, rzucając jasne plamy na koniuszki długich włosów. Jak zawsze, widok elfki wzbudził przejmujący zachwyt u Eragona. Spojrzała na niego i Saphirę, jej zielone oczy błysnęły – a potem odwróciła się, wypatrując Ajihada.
Rozbijając Isidar Mithrim – wielki gwiaździsty szafir, liczący sześćdziesiąt stóp średnicy i wyrzeźbiony w kształt róży – Arya pomogła Eragonowi zabić Durzę i tym samym rozstrzygnąć bitwę. Mimo to krasnoludy były na nią wściekłe za zniszczenie ich najcenniejszego skarbu. Odmówiły uprzątnięcia szczątków szafiru, które wciąż zaściełały posadzkę centralnej komnaty Tronjheimu, tworząc na niej olbrzymi krąg. Eragon stąpając pośród kryształowych drzazg wraz z krasnoludami opłakiwał utracone piękno.
Przystanęli z Saphirą obok Orika i powiedli wzrokiem po otaczających Tronjheim pustkowiach, sięgających do podstawy Farthen Duru, pięć mil w każdą stronę.
– Skąd przybędzie Ajihad? – spytał Eragon.
Orik wskazał ręką grono latarni wiszących na palach wokół wylotu sporego tunelu parę mil dalej.
– Wkrótce powinien tu być.
Eragon czekał cierpliwie z pozostałymi. Udzielał zwięzłych odpowiedzi na kierowane ku niemu uwagi, wolał jednak rozmawiać z Saphirą w głębi umysłu. Odpowiadał mu spokój panujący w Farthen Durze.
Minęło pół godziny, nim dostrzegli poruszenie w odległym tunelu. Grupka dziesięciu ludzi wyłoniła się z niego, po czym odwróciła, pomagając wyjść tyluż krasnoludom. Jeden z ludzi – Eragon założył, że to Ajihad – uniósł dłoń i wojownicy ustawili się za nim w dwóch prostych szeregach. Na sygnał dowódcy oddziałek ruszył dumnie w stronę Tronjheimu.
Nim jednak żołnierze pokonali choćby pięć jardów, w tunelu za plecami wybuchło gwałtowne poruszenie. Wyskoczyły z niego kolejne postaci. Eragon zmrużył oczy; nie widział dokładnie z tak daleka.
To Urgale! wykrzyknęła Saphira. Jej ciało napięło się niczym naciągnięta cięciwa.
Eragon nie wątpił w jej słowa.
– Urgale! – krzyknął i wskoczył na grzbiet smoczycy, czyniąc sobie wyrzuty, że zostawił w komnacie swój miecz Zar’roc. Ale nikt nie spodziewał się ataku, nie teraz, przegnali przecież armię Urgali.
Zabolała go rana. Saphira tymczasem rozłożyła lazurowe skrzydła, uderzyła nimi gwałtownie i skoczyła naprzód, z każdą sekundą nabierając szybkości i wysokości. Pod nimi Arya puściła się biegiem w stronę tunelu, niemal dotrzymując kroku Saphirze. Orik biegł za nią wraz z kilkoma mężczyznami. Tymczasem Jörmundur popędził z powrotem w stronę koszar.
Eragon musiał patrzeć bezsilnie jak Urgale atakują od tyłu żołnierzy Ajihada. Z takiej odległości nie mógł posłużyć się magią. Potwory miały po swojej stronie przewagę zaskoczenia. Szybko powaliły czterech mężczyzn, zmuszając resztę ludzi i krasnoludów, by zbili się w ciasną grupkę wokół Ajihada, próbując go chronić. Miecze i topory szczękały donośnie. Z dłoni jednego Bliźniaków wystrzeliło światło i Urgal runął na ziemię, ściskając kikut pozostały po oderwanej ręce.
Przez minutę zdawało się, że obrońcy zdołają oprzeć się napierającym Urgalom, potem jednak w powietrzu pojawiło się coś dziwnego, jakby wąskie pasmo mgły, które na moment spowiło walczących. Gdy zniknęło, na nogach pozostało zaledwie czterech: Ajihad, Bliźniacy i Murtagh. Urgale rzuciły się na nich, przesłaniając Eragonowi widok. On jednak patrzył dalej z narastającą grozą.
Nie! Nie! Nie!
Nim Saphira dotarła na miejsce walki, grupa Urgali wycofała się z powrotem w głąb tuneli i zniknęła pod ziemią, pozostawiając po sobie tylko nieruchome ciała. W chwili gdy Saphira dotknęła ziemi, Eragon zeskoczył z jej grzbietu. Przez sekundę zawahał się, ogarnięty falą wściekłości i smutku. Nie mogę tego zrobić. Przypomniał sobie ów dzień, gdy powrócił na farmę i znalazł umierającego wuja Garrowa. Z każdym krokiem walcząc z rosnącą paniką, zaczął szukać niedobitków.
Miejsce to w osobliwy sposób przypominało pole walki, które zwiedzał nieco wcześniej, tyle że tu krew była świeża.
Pośrodku zwału trupów spoczywał Ajihad, jego napierśnik nosił ślady potężnych ciosów. Wokół leżało pięć Urgali, które padły z jego ręki. Oddychał głośno, z trudem. Eragon ukląkł przy nim i opuścił głowę, by łzy nie kapały na zmiażdżoną pierś wodza. Nikt nie zdołałby uleczyć podobnych ran. Arya, która tymczasem podbiegła do nich, zatrzymała się gwałtownie. Jej twarz posmutniała, pojęła bowiem, że Ajihada nie da się ocalić.
1 2 3 12 »

Komentarze

17 XII 2009   17:21:39

Szkoda, że tylko 7 rozdziałów, ALE DOBRE I TO! ;D

02 I 2012   15:26:57

Prosiłbym o dodanie jeszcze kilku rozdzałów ;) Ale rzeczywiście, dobre i to :D

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Deus ex machina
— Magdalena Kubasiewicz

Chcę być Jedi (or compatible)
— Michał R. Wiśniewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.