Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 9 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Christopher Paolini
‹Najstarszy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNajstarszy
Tytuł oryginalnyEldest
Data wydania4 listopada 2005
Autor
PrzekładPaulina Braiter
Wydawca MAG
CyklDziedzictwo
ISBN83-7480-003-8
Format624s. 135×205mm
Cena36,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Najstarszy

Esensja.pl
Esensja.pl
Christopher Paolini
« 1 2 3 4 12 »

Christopher Paolini

Najstarszy

– Eragon. – Imię to uleciało spomiędzy warg Ajihada niewiele głośniej od szeptu.
– Tak, jestem tu.
– Posłuchaj mnie, Eragonie… Mam dla ciebie ostatni rozkaz. – Eragon pochylił się bliżej, by uchwycić słowa umierającego. – Musisz mi coś obiecać: przyrzeknij, że… że nie pozwolisz, by wśród Vardenów zapanował chaos. Tylko oni mogą stawić opór Imperium. Muszą zachować swą siłę. Przyrzeknij mi…
– Przyrzekam.
– Zatem pokój z tobą, Eragonie Cieniobójco.
Ajihad odetchnął po raz ostatni, zamknął oczy, jego szlachetna twarz stężała – i umarł. Eragon pochylił głowę. Gardło ściskało mu się tak mocno, że każdy oddech sprawiał nieznośny ból. Arya pobłogosławiła Ajihada w pradawnej mowie, po czym odezwała się dźwięcznym głosem:
– Niestety, jego śmierć wywoła wielki zamęt. Miał rację. Musisz zrobić wszystko co zdołasz, by zapobiec walce o władzę. Pomogę ci, jak tylko będę mogła.
Niezdolny przemówić choć słowa, Eragon powiódł wzrokiem po reszcie trupów. Oddałby wszystko, byle tylko móc znaleźć się gdzieś indziej. Saphira trąciła nosem jednego z Urgali i rzekła, To nie powinno się było wydarzyć. To sprawka złych sił, tym gorsza, że nadeszła gdy winniśmy czuć się bezpieczni i radować ze zwycięstwa. Obejrzała kolejne zwłoki i obróciła głowę. Gdzie są Bliźniacy i Murtagh? Nie ma ich wśród poległych.
Eragon rozejrzał się szybko.
Masz rację!
Podbiegł do wylotu tunelu, czując falę ogarniającego go podniecenia. Kałuże gęstniejącej krwi wypełniały zagłębienia w starych marmurowych stopniach niczym seria czarnych zwierciadeł, szklistych i owalnych; wyglądało to jakby ktoś wlókł po nich kilka rozszarpanych trupów.
Urgale musiały ich zabrać! Ale czemu? Nie biorą przecież jeńców ani zakładników. Rozpacz powróciła błyskawicznie. To nie ma znaczenia. Nie możemy ich ścigać bez posiłków, a ty nie zmieścisz się nawet w tunelu.
Może wciąż żyją? Porzucisz ich?
Co niby mam zrobić? Krasnoludzkie tunele tworzą nieskończony labirynt. Tylko bym się w nich zgubił. I nie zdołam doścignąć Urgali pieszo, choć Aryi mogłoby się to udać.
To ją poproś.
Aryę? – Eragon zawahał się, rozdarty między pragnieniem działania i niechęcią narażania elfki. Mimo wszystko jednak, jeśli ktokolwiek z Vardenów mógł poradzić sobie z Urgalami, to właśnie ona. Z jękiem wyjaśnił, co odkryli.
Ukośne brwi Aryi zmarszczyły się mocno.
– To nie ma sensu.
– Wyruszysz w pościg?
Długą ciężką chwilę przyglądała mu się bez słowa.
– Wiol ono. – Dla ciebie.
Skoczyła naprzód, w jej dłoni błysnął miecz i zanurkowała we wnętrzności ziemi.
Walcząc z ogarniającą go frustracją, Eragon krzyżując nogi usiadł obok Ajihada. Czuwał przy zwłokach, starając się oswoić z myślą, że Ajihad nie żyje, a Murtagh zaginął. Murtagh. Syn jednego z Zaprzysiężonych – trzynastu Jeźdźców, którzy pomogli Galbatorixowi zniszczyć swój zakon i przywdziać koronę króla Alagaësii – i przyjaciel Eragona. Czasami Eragon marzył o tym, by Murtagh odszedł. Teraz jednak, gdy rozłączono ich siłą, poczucie straty pozostawiło w nim niespodziewaną pustkę. Siedział bez ruchu, patrząc jak Orik zbliża się wraz z ludźmi.
Gdy krasnolud ujrzał Ajihada, tupnął głośno i zaklął w swym języku, po czym z rozmachem wbił topór w truchło Urgala. Mężczyźni stali oszołomieni. Orik roztarł między dłońmi szczyptę ziemi.
– Do licha, poruszyli gniazdo szerszeni. Po tym co się tu stało, możemy się pożegnać ze spokojem wśród Vardenów. Barzuln, to wszystko komplikuje. Czy przybyłeś na czas, by usłyszeć jego ostatnie słowa?
Eragon zerknął na Saphirę.
– Mogę je powtórzyć tylko właściwej osobie.
– Rozumiem. A gdzie jest Arya?
Eragon wskazał ręką.
Krasnolud zaklął ponownie, po czym pokręcił głową i przysiadł na piętach.
Wkrótce potem zjawił się Jörmundur prowadzący dwanaście szeregów po sześciu żołnierzy. Gestem nakazał im czekać poza pierścieniem trupów. Sam ruszył naprzód, pochylił się i dotknął ramienia Ajihada.
– Jak los może być tak okrutny, stary druhu? Przybyłbym wcześniej, gdyby nie ogrom tej przeklętej góry. Wówczas może zdołałbym cię ocalić. Zamiast tego w godzinie naszego triumfu odnieśliśmy ciężką ranę.
Eragon cicho powiedział mu o Aryi i zniknięciu Bliźniaków i Murtagha.
– Nie powinna była tam iść – Jörmundur wyprostował się szybko. – Ale teraz nic na to nie poradzimy. Ustawimy tu straże, lecz minie co najmniej godzina, nim zdołamy znaleźć krasnoludzkich przewodników mogących poprowadzić wycieczkę w głąb tuneli.
– Chętnie nią pokieruję – zaproponował Orik.
Jörmundur z namysłem obejrzał się na Tronjheim.
– Nie, Hrothgar będzie cię teraz potrzebował. To musi być kto inny. Przykro mi, Eragonie, ale każdy kto się liczy musi tu zostać aż do wyboru następcy Ajihada. Arya będzie musiała radzić sobie sama… Zresztą i tak nie zdołamy jej doścignąć.
Eragon przytaknął, godząc się z nieuniknionym.
Jörmundur raz jeszcze rozejrzał się wokół, po czym podniósł głos tak, żeby słyszeli go wszyscy.
– Ajihad zginął śmiercią wojownika. Spójrzcie, zabił pięć Urgali, choć ktoś o mniejszym duchu mógł paść z ręki jednego. Oddamy mu wszelkie honory i miejmy nadzieję, że bogowie z radością przyjmą jego duszę. Ponieście go na tarczach wraz z towarzyszami… I nie wstydźcie się pokazywać łez, bo nastał dzień smutku, który zapamiętamy wszyscy. Obyśmy wkrótce mogli zatopić ostrza mieczy w ciałach potworów, które zabiły naszego wodza!
Wojownicy jak jeden mąż uklękli, odsłaniając głowy w hołdzie dla Ajihada. Potem wstali i z głęboką czcią unieśli go na tarczach, tak że legł między ich ramionami. Wielu Vardenów płakało otwarcie, łzy wsiąkały im w brody. Nie przynieśli jednak hańby swojej służbie, nie pozwolili Ajihadowi upaść. Stąpając z powagą ruszyli do Tronjheimu. Saphira i Eragon wędrowali pośrodku procesji.
Rozdział 2
Rada Starszych
Eragon ocknął się i przekręcił na skraju łóżka, wodząc wzrokiem po oświetlonym słabym blaskiem zasłoniętej lampy pokoju. Usiadł, patrząc na śpiącą Saphirę. Jej umięśnione boki unosiły się i opadały, gdy wielkie miechy płuc wciągały powietrze przez łuskowate nozdrza. Pomyślał o szalejącym ognistym piekle, jakie umiała teraz przywoływać i wyrzucać z paszczy. Był to doprawdy niesamowity widok: płomienie dość gorące, by stopić metal, spływające bez szkody po języku i między potężnymi zębami. Odkąd pierwszy raz zionęła ogniem – podczas walki z Durzą, gdy opadała ku niemu ze szczytu Tronjheimu – Saphira wciąż przechwalała się swym nowym talentem. Cały czas wypuszczała z paszczy niewielkie strużki ognia i korzystała z każdej sposobności, by coś podpalić.
Po strzaskaniu Isidar Mithrimu, Eragon i Saphira nie mogli już pozostać dłużej w smoczej twierdzy. Krasnoludy znalazły im kwaterę w starej strażnicy na najniższym poziomie Tronjheimu. Było to duże pomieszczenie, miało jednak niski sufit i ciemne ściany.
Eragon z bólem serca przypomniał sobie wydarzenia poprzedniego dnia. Do oczu napłynęły mu łzy i ściekły po policzkach. Jedną z nich chwycił w dłoń. Arya dopiero późnym wieczorem dała znak życia. Wynurzyła się wtedy z tunelu zmęczona, stąpająca ciężko na obolałych stopach. Mimo wszelkich wysiłków – wspartych dodatkowo magią – Urgale zdołały jej uciec.
– Znalazłam to – oznajmiła i pokazała im jedną z fioletowych szat Bliźniaków, podartą i zakrwawioną, oraz tunikę Murtagha i jego skórzane rękawice. – Leżały rozrzucone na skraju czarnej otchłani, której dna nie sięga żaden tunel. Urgale musiały ukraść ich zbroje i broń i cisnąć ciała w przepaść. Próbowałam postrzegać Murtagha i Bliźniaków, ujrzałam jednak tylko cienie w głębi ziemi. – Jej oczy spojrzały wprost na Eragona. – Przykro mi; oni nie żyją.
Teraz, w bezpiecznym schronieniu umysłu, Eragon opłakiwał Murtagha. Straszliwe, przejmujące poczucie straty i zgrozy pogarszał jeszcze fakt, iż przez ostatnie miesiące poznał je aż nadto.
Gdy tak wpatrywał się w maleńką lśniącą kopułkę łzy na swej dłoni, postanowił, że sam spróbuje postrzec trzech mężczyzn. Wiedział, że to rozpaczliwa, bezsensowna próba, ale musiał to zrobić, by przekonać samego siebie, że Murtagh naprawdę odszedł. Z drugiej strony nie był pewien czy chce, by powiodło mu się tam, gdzie Arya poniosła klęskę. Czy poczuje się lepiej, widząc strzaskane ciało Murtagha leżące u podstawy urwiska głęboko pod Farthen Durem?
– Draumr kópa – wyszeptał.
Przejrzysty płyn pociemniał gwałtownie; przypominał teraz kroplę nocy leżącą na srebrzystej dłoni. Coś się w niej poruszyło niczym ptak przelatujący na tle zasnutej chmurami tarczy księżyca… a potem już nic.
« 1 2 3 4 12 »

Komentarze

17 XII 2009   17:21:39

Szkoda, że tylko 7 rozdziałów, ALE DOBRE I TO! ;D

02 I 2012   15:26:57

Prosiłbym o dodanie jeszcze kilku rozdzałów ;) Ale rzeczywiście, dobre i to :D

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Deus ex machina
— Magdalena Kubasiewicz

Chcę być Jedi (or compatible)
— Michał R. Wiśniewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.