WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Król Lisów |
Tytuł oryginalny | King of Foxes |
Data wydania | 7 grudnia 2005 |
Autor | Raymond E. Feist |
Wydawca | ISA |
Cykl | Konklawe Cieni |
ISBN | 83-7418-083-8 |
Format | 384s. 115×175mm |
Cena | 29,90 |
Gatunek | fantastyka |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Król LisówRaymond E. Feist
Raymond E. FeistKról LisówMłodzieniec przyjrzał się wymienionym mężczyznom z uwagą i doszedł do wniosku, że jego rozmówca ma rację. Ludzie ci nie zachowywali się w najmniejszym stopniu jak oficjalne osobistości zaproszone na powitalną galę. W Roldem podobnym uroczystościom towarzyszył na ogół lekki, niezobowiązująco swobodny nastrój, zupełnie nieobecny tutaj. Kiedy książę odszedł wreszcie od tronu, wystąpił naprzód mistrz ceremonii i uderzył okutą metalem laską, oznaką pełnionej funkcji, w kamienną podłogę. – Moi panowie, panie i zaproszeni goście. Jego wysokość zaprasza, abyście postąpili naprzód i przeszli do wielkiego halu, gdzie podano obiad. Hawkins poszedł za innymi i z pomocą pazia znalazł miejsce. Tutaj także panował bardzo oficjalny nastrój, inny niż ten, którego doświadczył w Roldem. Ludzie zajęli się rozmową. Szybko został wciągnięty w lekką konwersację z lokalnymi pomniejszymi szlachetnie urodzonymi. Panowała tutaj cisza, przerywana jedynie cichą grą małej orkiestry w kącie sali, inaczej niż na dworze króla Karola, gdzie goście byli zabawiani muzyką, poezją i sztuczkami magików. Jedzenie smakowało doskonale, podobnie jak wino, ale Talwin nie potrafił pozbyć się złych przeczuć. Kiedy już kończył jeść, u jego boku pojawił się pałacowy goniec. – Panie, król domaga się twojej obecności. Wstał, nie mając pojęcia, dlaczego akurat jego towarzystwo jest tak pożądane, ale poszedł za paziem wzdłuż stołu, aż dotarli do przerwy i skręcili w kierunku królewskiego podium. Młodzieńca odeskortowano na miejsce i stanął bezpośrednio przed obliczem króla. Znalazł się nagle pod ostrzałem badawczych spojrzeń całej monarszej świty. Król zajmował wysokie krzesło, a po jego prawicy zasiadał książę Kaspar jako honorowy gość. Po lewej usadzono lady Natalię, która, o ile Tal mógł cokolwiek wywnioskować, całkowicie oczarowała władcę. Inni arystokraci Królestwa Wysp zajmowali miejsca, odpowiednio do swej pozycji, wzdłuż obu krawędzi stołu. – Wasza wysokość, kawaler Talwin Hawkins – przedstawił go paź. Szpon ukłonił się najlepiej, jak potrafił, ledwo trzymając nerwy na wodzy. Udało mu się jakoś ukryć zdenerwowanie, lecz nie mógł nic poradzić na to, że w środku był całkiem roztrzęsiony. W innych krajach bez trudu udawał pośledniego szlachcica z Królestwa, ale teraz stanął w obliczu „swego monarchy”, który przecież nie był jego prawdziwym władcą. Co gorsza, kilka krzeseł dalej siedział książę, któremu jego tak zwany kuzyn zawdzięczał bogactwo i rozliczne dobra. Tal zmusił się do spokojnego oddechu. Król miał jasną cerę i włosy w kolorze piasku. Przypatrywał się Talwinowi z uwagą ciemnymi brązowymi oczami. Młodzieniec pomyślał, że władca wygląda na inteligentnego człowieka i nawet gdyby nie był królem, kobiety z pewnością uznałyby go za atrakcyjnego i godnego głębszych uczuć. – Witamy, kawalerze – powiedział monarcha z uśmiechem. – To dla nas zaszczyt. – Wasza wysokość jest nadto łaskawa – odparł Hawkins. – Nonsens – zaprzeczył król. – Przynosisz zaszczyt Wyspom jako zwycięzca turnieju w Akademii Mistrzów. Już dawno chcieliśmy ci pogratulować, ale ciągle przebywasz poza swoim królestwem. Książę James przyjrzał się bacznie młodemu mężczyźnie. – Twój krewniak, baron Seljan Hawkins, nie miał pojęcia, gdzie cię szukać. – W jego głosie zabrzmiała fałszywa nuta i Szpon zrozumiał, że książę żywi w stosunku do niego podejrzenia. Tal skinął głową. – Wasza wysokość, wasze miłości, muszę przyznać, że jestem najmniej znaczącym z kuzynów barona, choćbym nawet chciał, żeby było inaczej. Sądzę, że nie wiedział nawet o moim istnieniu, dopóki nie dotarły do niego wieści o moim zwycięstwie w turnieju. Jego dziadek i mój byli braćmi, więc mamy wspólne rodowe miano. Używam tytułu kawalera tylko dzięki memu ojcu, który miał pewne wpływy w Urzędzie Heraldycznym, a przynajmniej tak zrozumiałem z jego opowieści. Książę wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Innymi słowy, twój ociec kogoś przekupił. Hawkins odwzajemnił uśmiech i wzruszył ramionami. – Nigdy tego nie powiedział wprost, a ja nie pytałem. Wiem tylko, że ziemie, do których ojciec rościł pretensje, składają się głównie z bagien leżących w pobliżu Ylith i nigdy nie zobaczyłem nawet miedziaka z rzekomego dochodu. Słowa kawalera wywołały falę śmiechu przy całym stole. Humorystyczny akcent i ironiczne podejście do samego siebie nieco rozluźniły atmosferę. – Cóż, nawet jeżeli twój ojciec naciągnął nieco prawo w tej materii, ja muszę uznać twój tytuł i status, nawet jeżeli twe ziemie są bezużyteczne – oznajmił król. – Jesteś zwycięzcą turnieju Akademii Mistrzów i już choćby z tego powodu winieneś zostać nagrodzony. Władca dał znak ręką i zbliżył się paź niosąc szkarłatną poduszkę, na której spoczywał miecz niezwykłej piękności. Miał osłonę dłoni zrobioną ze srebra, a ostrze wykuto z najlepszej stali, jaką Tal kiedykolwiek widział. – Miecz pochodzi z naszej manufaktury w Rodez – rzekł monarcha. – Mówi się, że wykonują tam najwspanialsze ostrza na całym świecie i pomyśleliśmy, że taka broń w sam raz nadaje się dla mistrza. Tal wziął miecz i ozdobną pochwę, którą dotąd trzymał drugi paź. – Wasza miłość, przytłaczasz mnie tym darem. – Rozumiemy, że wstąpiłeś na służbę do naszego przyjaciela, księcia Kaspara. – Tak, wasza wysokość, wstąpiłem. Król Ryan oparł się wygodniej i uśmiech zniknął z jego twarzy. – A więc służ mu dobrze, ale jeżeli kiedyś los rzuci cię z powrotem do ojczyzny, kawalerze, wiedz, że czeka tu na ciebie miejsce. – Spojrzał na księcia Kaspara. – Z wielką przyjemnością zatrudnimy tak wspaniałego szermierza, a już szczególnie zwycięzcę turnieju. Talwin kiwnął potakująco głową i odszedł, odprawiony gestem króla. Szedł za paziem z powrotem do swego stołu. Słowa władcy stłumiły swobodniejszy nastrój. Kiedy siadał, ponownie rozważył słowa Prohaski i musiał się z nimi zgodzić. To nie było przyjęcie powitalne. To była narada wojenna. |
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
więcej »Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jeżeli nie możesz być lwem, bądź lisem
— Anna Perzyńska
Esensja czyta: Lipiec 2015
— Miłosz Cybowski, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Wstęp do kontynuacji
— Joanna Słupek
Pisarskie pazury
— Eryk Remiezowicz
Cudzego nie znacie: Wróg mojego wroga
— Ewa Pawelec