Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Raymond E. Feist, William R. Forstchen
‹Honoured Enemy›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHonoured Enemy
Data wydania6 sierpnia 2001
Autorzy
Wydawca Voyager
ISBN0-00-224718-6
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Cudzego nie znacie: Wróg mojego wroga
[Raymond E. Feist, William R. Forstchen „Honoured Enemy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Honoured Enemy” to historia z czasów Riftwar. Klasyczna potyczka grupy midkemijskich „komandosów leśnych" z oddziałem kelewańskim nieco się komplikuje, kiedy jedni i drudzy wpadają na oddział moredheli, znanych ze swojej, powiedzmy, barwnej wyobraźni co do tego, co można zrobić ze schwytanym człowiekiem (zanim takowy umrze, oczywiście). Uprzedzenia są mocne, rany głębokie, ale czasami rozsądek sprawia, że nawet zaprzysięgli wrogowie muszą chociaż przez chwilę współpracować. Jak długą chwilę? Ba, oto jest pytanie. I żeby tak jeszcze co do odpowiedzi na nie wszyscy byli zgodni…

Ewa Pawelec

Cudzego nie znacie: Wróg mojego wroga
[Raymond E. Feist, William R. Forstchen „Honoured Enemy” - recenzja]

„Honoured Enemy” to historia z czasów Riftwar. Klasyczna potyczka grupy midkemijskich „komandosów leśnych" z oddziałem kelewańskim nieco się komplikuje, kiedy jedni i drudzy wpadają na oddział moredheli, znanych ze swojej, powiedzmy, barwnej wyobraźni co do tego, co można zrobić ze schwytanym człowiekiem (zanim takowy umrze, oczywiście). Uprzedzenia są mocne, rany głębokie, ale czasami rozsądek sprawia, że nawet zaprzysięgli wrogowie muszą chociaż przez chwilę współpracować. Jak długą chwilę? Ba, oto jest pytanie. I żeby tak jeszcze co do odpowiedzi na nie wszyscy byli zgodni…

Raymond E. Feist, William R. Forstchen
‹Honoured Enemy›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHonoured Enemy
Data wydania6 sierpnia 2001
Autorzy
Wydawca Voyager
ISBN0-00-224718-6
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Dawno, dawno temu, w bardzo odległej galaktyce… Eeee, to nie ta bajka. Dość dawno temu, kiedy po raz pierwszy w Polsce pojawiło się kilka znanych cykli fantasy, podjęliśmy błędną decyzję. Decyzja brzmiała „Jest Feist i Jordan, nie stać nas na obu, kupujemyyyyyy… Jordana”. Przez chwilę wydawało się to decyzją nie najgorszą, cykl szedł w górę, teraz nie powiem, co z niego zostało, bo się nie będę wyrażać.
Z Feistem był od początku problem, bo i tłumaczony bywał różnie, i zacinał się niekiepsko (nie pamiętam, na czym w tej chwili stoi polskie tłumaczenie, chyba wreszcie dotarło do końca „Serpentwar”). Zaczęlimy go czytać pożyczanego i rychło po okolicy poszedł warkot, bo cykl się okazał być ciekawy, często niebanalny (doskonałe „Rise of a Merchant Prince”), a pochodzenie świata Midkemii z gry RPG było raczej plusem niż zawadą – był przynajmniej świetnie obmyślany i z sensowną częścią tak polityczną, jak i ekonomiczną.
Niestety, po „Shards of the Broken Crown” cykl wziął i siadł. Feist dopisał nowelizacje kilku gier, niestety klasycznie nowelizacjowe i ogólnie płytkie (nie zalecam czytania, lepiej pograć), na kontynuację, pomimo wyraźnie do niej wiodącego zakończenia ostatniego tomu, jakoś długo przyszło mi czekać.
Już wzdychałam smętnie nad lubianym światem, kiedy nagle w Amazonie pokazała mi się nowa książka, podpisana dwoma nazwiskami. Mogłam do niej podejść nieufnie, ale nie podeszłam – cykl pani Norton, gdzie od dłuższego czasu czytalne są tylko książki podpisane dwoma nazwiskami, nauczył mnie, że nowy autor często nadaje zużytemu cyklowi nową świeżość. A u Feista i tak najlepszy był cykl kelewański, napisany z Janny Wurts, więc raczej mnie zaciekawiło, jak to z tym Forstchenem mu pójdzie.
„Honoured Enemy” to historia z czasów Riftwar. Klasyczna potyczka grupy midkemijskich „komandosów leśnych" z oddziałem kelewańskim nieco się komplikuje, kiedy jedni i drudzy wpadają na oddział moredheli, znanych ze swojej, powiedzmy, barwnej wyobraźni co do tego, co można zrobić ze schwytanym człowiekiem (zanim takowy umrze, oczywiście). Uprzedzenia są mocne, rany głębokie, ale czasami rozsądek sprawia, że nawet zaprzysięgli wrogowie muszą chociaż przez chwilę współpracować. Jak długą chwilę? Ba, oto jest pytanie. I żeby tak jeszcze co do odpowiedzi na nie wszyscy byli zgodni…
Na książce wyraźnie widać wpływ nowego autora i jest to dobra rzecz. Historia jest ciekawa, napisana w innym stylu niż „wojenne” książki samego Feista, mam wrażenie, że wykazuje większą wiedzę o rzeczywistej, przyziemnej wojnie. Takiej codziennej, czasami absurdalnej, czasami brudnej, czasami już całkiem niezrozumiałej. Mającej własne życie… Sama o Forstchenie w życiu nie słyszałam, ale z recenzji wynika, że jest on znanym „militarystycznym” autorem, chyba nawet z doświadczeniem osobistym. To procentuje.
Książka denerwuje tylko jednym – redakcją. Nie zazdroszczę jej przyszłemu tłumaczowi, któremu z nagła żona głównego bohatera zmieni imię w pewnej scenie. Aż wracałam do wcześniej przeczytanych stron, żeby sprawdzić. Jest tego więcej – zdania, w których brakuje słów, niezgrabności stylistyczne, ogólnie wygląda, jakby ktoś książkę wydarł autorom z zębów i puścił pośpiesznie. Być może po tych dość paskudnych nowelizacjach gier, o których pisałam poprzednio, uznano, że trzeba „Honoured Enemy” wydać jak najszybciej, żeby zatrzeć dotychczasowe wrażenie? Nie wiem. W każdym razie pomimo tych problemów mogę książkę z czystym sumieniem fanom polecić jako kawałek dobrej roboty. Bardzo dobrej nawet.
Z ostatnich wiadomości na temat cyklu – oprócz „Riftwar Legacy” i „Legends of the Riftwar” – pojawiła się na horyzoncie nowa saga, „Conclave of the Shadows”, sądząc z informacji sieciowych, kontynuacja. Szczerze powiedziawszy gubię się w tych nowych cyklach i podcyklach – „Honoured Enemy” jest raz wpisywane w „Legends of the Riftwar”, czasem w „Riftwar Legacy”, czasem zgoła w „Tales of the Riftwar”; ktoś tu się całkiem na fanów uwziął. Na okładce, w każdym razie, napisane jest „Legends of the Riftwar” i będę tego bronić jak niepodległości.
A nową sagę też pewnie kupię. Ciężki jest los fana…
koniec
6 marca 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fakty i wyobraźnia
Joanna Kapica-Curzytek

5 V 2024

„Przepis na potwora” to książka na wysokim poziomie, popularyzująca w oryginalny sposób naukę i jej historię. W jej tle jest słynny utwór literacki, a efekt tego połączenia jest wręcz znakomity.

więcej »

PRL w kryminale: Nie bądź jak kura w Wołominie!
Sebastian Chosiński

3 V 2024

Szczęsny to ma klawe życie! Nie nudzi się nawet jednego dnia, ponieważ w peerelowskiej Warszawie zbrodnie popełniane są bez opamiętania. A że jest inteligentny i zawsze dopina swego, wzbudza podziw współpracowników i przełożonych. Miewa też magnetyczny wpływ na kobiety, chociaż nie pozwala sobie zamącać umysłu ich urodą. Dlatego też udaje mu się w końcu rozwikłać w „Dwóch włosach blond” wielce skomplikowaną intrygę kryminalną.

więcej »

Przerwane beztroskie dzieciństwo
Marcin Mroziuk

2 V 2024

Z jednej strony „Sprzedawca marzeń” to po prostu wciągająca powieść przygodowa, z drugiej zaś strony książka Katarzyny Ryrych przybliża młodym czytelnikom gęstniejącą atmosferę przed wybuchem II wojny światowej i cierpienia ludności cywilnej na jej początku.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wampirze wojny
— Miłosz Cybowski

Wiedźmy wszystkich krajów
— Miłosz Cybowski

Powrót na Wyspę Księcia Edwarda
— Joanna Kapica-Curzytek

Krew ojców
— Miłosz Cybowski

Długa droga do zwycięstwa
— Miłosz Cybowski

Sukces nie jest grą przypadku
— Joanna Kapica-Curzytek

Bizantyjski przepych
— Miłosz Cybowski

Przychodzimy w pokoju, obcy bambusie
— Miłosz Cybowski

Kosmiczny grzyb w natarciu
— Miłosz Cybowski

Raz lepiej, raz gorzej
— Miłosz Cybowski

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Lipiec 2015
— Miłosz Cybowski, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jeżeli nie możesz być lwem, bądź lisem
— Anna Perzyńska

Wstęp do kontynuacji
— Joanna Słupek

Pisarskie pazury
— Eryk Remiezowicz

Tegoż autora

Ponure spojrzenie pirackiej papugi
— Ewa Pawelec

Któż nie chciał być piratem?
— Ewa Pawelec

Czasy przemian
— Ewa Pawelec

Linuksiarz w krainie czarów
— Ewa Pawelec

Smutek i ciernie
— Ewa Pawelec

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.