Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 13 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Martha Wells
‹Powietrzne okręty›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPowietrzne okręty
Tytuł oryginalnyThe Ships of Air
Data wydania10 lutego 2006
Autor
Wydawca MAG
CyklUpadek Ile-Rien
ISBN83-7480-017-8
Format504s. 115×185mm
Cena29,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Powietrzne okręty

Esensja.pl
Esensja.pl
Martha Wells
1 2 3 4 »
Zapraszamy do lektury fragmentu powieści Marthy Wells „Powietrzne okręty”. Książka, będąca drugim tomem trylogii „Upadek Ile-Rien”, ukaże się nakładem wydawnictwa MAG.

Martha Wells

Powietrzne okręty

Zapraszamy do lektury fragmentu powieści Marthy Wells „Powietrzne okręty”. Książka, będąca drugim tomem trylogii „Upadek Ile-Rien”, ukaże się nakładem wydawnictwa MAG.

Martha Wells
‹Powietrzne okręty›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPowietrzne okręty
Tytuł oryginalnyThe Ships of Air
Data wydania10 lutego 2006
Autor
Wydawca MAG
CyklUpadek Ile-Rien
ISBN83-7480-017-8
Format504s. 115×185mm
Cena29,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Dla Rory’ego Harpera

1
Przygotowaliśmy się zatem do opuszczenia Wyspy Burz, w nadziei, że nigdy więcej nasza stopa tam nie postanie.
— „Podróż »Rawenny« do Nieznanych Ziem Wschodnich”
Tłumaczenie: V. Madrais
Tremaine ostrożnie stawiała kroki na wąskim występie skalnym, mając po jednej stronie zgniłozielony, cuchnący kanał, a po drugiej kamieniste zbocze, porośnięte gęstym, ciemnym listowiem. Ledwo szła i bolały ją stopy; była też wściekła.
– Wystarczy, że dotrą do statku. Czy to naprawdę musi być takie trudne? – spytała gniewnie.
– To przez te oczy – odparł mętnie Giliead. Razem z Iliasem podążali tuż przed nią i szło im to o wiele lepiej. Ze śmierdzącej, nieruchomej wody wyrastały chwasty, a faunę reprezentowały wyłącznie jaskrawo ubarwione węże. Skalistą wyspę przecinała sieć kanałów, stanowiących połączenie między kamiennymi budynkami, w których znajdowały się wejścia do opuszczonego, zatopionego miasta, ukrytego w głębokich jaskiniach. Dawni budowniczowie wyłożyli brzegi kamieniami o długości dwudziestu do trzydziestu stóp, układając je jeden na drugim niczym pnie drzew; w ten sam sposób wznosili podziemne mury i mosty.
– Ten statek nie ma oczu. – Tremaine wlokła się, pocąc się w wilgotnym powietrzu. Nad kanałem zwieszały się pokręcone gałęzie o ciemnych liściach, a silne zachmurzenie powodowało, że panował tu prawie półmrok. Przez wiele lat wyspa stanowiła pułapkę dla statków morskich i ich załóg; wydawało się, że zgnilizna, jaką przesycone były podziemne jaskinie przedostaje się na powierzchnię przez korzenie karłowatej dżungli.
– Na tym polega problem – powiedział Giliead, odwracając się do niej i odsuwając gałąź. – On wygląda…
– Jak ślepy olbrzym – podsunął Ilias, zręcznie balansując na śliskich kamieniach. Obaj byli Syprianami, tubylcami w tym świecie po drugiej stronie wrót w eterze, prowadzących z Ile-Rien. Byli też braćmi, chociaż tylko w wyniku adopcji jednego z nich i każdy wyglądał zupełnie inaczej. Ilias był krępy i muskularny, miał grzywę jasnych włosów, teraz związanych w opadający na plecy koński ogon. Nosił sfatygowane ciemne spodnie, wysokie buty i błękitną koszulę bez rękawów, obszytą skórkowym warkoczem. Gliead cechował się wyższym wzrostem: górował nad Iliasem prawie o głowę, kasztanowate włosy miał zaplecione w warkocz, a odziany był w ciemnobrązową koszulę i skórzany kaftan. Obaj nosili więcej ozdób niż od dawna już uważano za właściwe dla mężczyzn w Ile-Rien… miedziane kolczyki i opaski na ramiona zdobione tarczkami z tego samego metalu. Ilias miał też na twarzy srebrny znak w kształcie półksiężyca, ale to akurat nie stanowiło dekoracji.
Tremaine westchnęła ze zniecierpliwieniem, pochylając się pod ciężką kurtyną liści o ostrym zapachu. Była wśród nich jedyną kobietą; miała krótkie ciemnoblond włosy i opaloną skórę. Również była ubrana w sypriański strój: luźną błękitną tunikę drukowaną w złote i zielone wzory, i spodnie z miękkiej skórki. Jej ubranie też trochę się już zniszczyło, ale i tak było w lepszym stanie niż tweedy, które bez najmniejszego żalu zostawiła w Ile-Rien.
Wszyscy troje pokryci byli licznymi siniakami, zadrapaniami od pazurów wyjców oraz plamami z błota i szlamu, pochodzącego z podziemnych korytarzy. Przez ostatnich kilka dni cały czas walczyli, uciekali, pływali, przewracali się, a Tremaine marzyła tylko o tym, żeby wszystkim udało się dostać się na statek i żeby wreszcie mogli stąd odjechać. Włożyła bowiem wiele wysiłku, żeby ukraść „Królową Rawennę” właśnie w tym celu i chciała, żeby statek spodobał się jej nowym przyjaciołom. Jak na razie uporczywie odmawiali podzielenia jej entuzjazmu. Nawet Ilias, który już przez krótki czas podróżował tymże okrętem.
– Wszystko jedno jakiej ten statek jest wielkości, jeżeli napędzany jest zaklęciami – stwierdził bez ogródek Giliead. – Nigdy się do tego nie przyzwyczają.
Tremaine wiedziała, że pewnie ma rację, ale nie była jeszcze gotowa przyznać tego na głos. Cywilizacja sypriańska znajdowała się na znacznie niższym stopniu niż kultura Ile-Rien, więc ludzie Syprianie uważali wszelkie przedmioty mechaniczne, poczynając od lamp elektrycznych po zegarki, za wytwory magiczne. Co gorsza, nienawidzili magii, gdyż wszyscy ich czarnoksiężnicy byli krwiożerczymi szaleńcami. I tak zakrawało na cud, że zechcieli rozmawiać na ten temat z kobietą, która w Ile-Rien przyjaźniła się z czarnoksiężnikami. Bez wątpienia pomógł w tym fakt, że byli to ludzie morza, obznajomieni z innymi kulturami.
– Ale „Rawenna” nie wykorzystuje magii – wytknęła. – Silniki parowe… – Urwała, stwierdziwszy, że dwa ostatnie słowa powiedziała po rieńsku. Jeżeli nawet istniał syrnajski ekwiwalent na „silnik parowy”, to zaklęcie tłumaczące, które dało Tremaine znajomość tego ostatniego języka, nie uznało za stosowne go wykorzystać. – Tam są kotły, do których nalewa się wody i pali się węgiel albo ropę, czy coś jeszcze, a potem para wodna sprawia, że statek płynie. To nie jest żadna magia – dokończyła bez przekonania.
Giliead i Ilias wymienili spojrzenia; ze strony Gilieada wyrażało ono powątpiewanie, a Iliasa, ironię.
– Zawsze tak twierdzą – wtrącił się Ilias. Spędził prawie cały dzień w Ile-Rien i teraz uważano go za eksperta. – Wozy bez koni, magiczne światła, magiczna broń, na wszystko mają jakieś wyjaśnienie.
Gilieas pokręcił głową i ruszył dalej.
– Jeżeli tylko w ten sposób możemy opuścić tę wyspę, to czeka nas niejeden kłopot.
– Mnie jest wszystko jedno, i tak jestem naznaczony – stwierdził obojętnie Ilias, kiwając głowa. Znak, o którym mówił był to ów mały srebrny półksiężyc na jego policzku. Zgodnie z sypriańskim prawem coś takiego musiał nosić każdy, na kogo jakiś czarnoksiężnik rzucił zaklęcie. – Gil nie podlega prawu, ponieważ jest Naczyniem Wybranym, ale ja się niepokoję o innych. Ale gdyby ich zobaczono ich w porcie w Cineth jak zsiadają z tego statku, staliby się wyrzutkami albo jeszcze gorzej. Tymczasem część młodzieży pochodzi z całkiem dobrych domow i mogliby mieć szansę na małżeństwo.
Tremaine zastanawiała się nad tym, marszcząc czoło. Było jeszcze wiele rzeczy, których nie wiedziała o Syprianach. Pod wieloma względami ich społeczność przypominała matriarchat; mężczyźni obejmowali oficjalne stanowiska takie jak dowódca wojenny albo prawodawca, ale nie wolno im było nic posiadać na własność, a status rodziny bardzo się liczył. Andrien, dom, w którym urodził się Giliead, i do którego adoptowano Iliasa, przeżywał wzloty i upadki, głównie ze względu na to, że Giliead został Naczyniem Wybranym ich miejscowego boga. Trzy dziedziczki rodziny zostały zamordowane przez czarnoksiężnika Ixiona, co spowodowało, że w wypadku śmierci Karimy, matki Gilieada, Andrien mógł utracić swe ziemie.
– Koniec końców zostaną wyrzutkami – zgodził się Giliead. – Ale i tak przedtem należy ich skłonić, żeby weszli na pokład. – Widać było, że nie zapatruje się na to zbyt optymistycznie.
Jednak w tej chwili istniała tylko jedna możliwość opuszczenia wyspy, a Tremaine nie miała zamiaru nikogo tutaj zostawiać.
– Więc nawet nie jesteś ciekaw, jak to wygląda w środku? – spytała, próbując z innej beczki. – Ilias widział.
Giliead tylko na nią popatrzył.
Ilias prychnął, zręcznie przeskakując przerwę między kamieniami.
– Nie miałem wyboru.
Tremaine wiedziała, co on ma na myśli; „Rawenna” stanowiła dla niego jedyną możliwość powrotu, razem z grupą ratowniczą, do własnego świata. Miała nadzieję, że Syprianom statek się spodoba, albo, że przynajmniej się do niego przyzwyczają. Z ich wcześniejszego zachowania wywnioskowała, że jednostki pływające odgrywają w ich życiu dosyć ważną rolę. Ilias po trosze oswoił się z „Rawenną” ale on i Giliead byli znacznie bardziej otrzaskani z dziwnymi widokami i magią niż większość Syprian.
– Jakoś nie zauważyłam, żebyś był szczególnie bezradny – stwierdziła sucho Tremaine.
Zamiast jej na to odpowiedzieć, Ilias uśmiechnął się tylko i podtrzymał ją, kiedy się pośliznęła.
Odzyskawszy z jego pomocą równowagę, Tremaine doznała pewnej ulgi, że nie wpadła głową naprzód do kanału, gdyż gdyby zamoczyła ubranie, nie zdołałaby się samodzielnie wydostać, a to już byłoby wyjątkowo żenujące.
– Nikt ich przecież nie musi widzieć – stwierdziła niechętnie. – Możemy was wszystkich zawieźć w jednej z szalup i wysadzić na brzeg blisko miejsca przeznaczenia ale nie na widoku. – Tremaine trochę się obawiała wysuwać tę propozycję, biorąc pod uwagę to, co jej zdaniem sądził Ilias na ten temat. Wiedziała, że kiedy został zaklęty przez Ixiona, nikt poza nim samym i Giliaedem o tym nie wiedział, a mimo to uparł się, żeby to zgłosić i uzyskać znamię klątwy. – W ten sposób moglibyście ostrzec miasto, że nadpływamy, zanim się pojawimy w porcie.
1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Dylematy samoświadomości
— Miłosz Cybowski

Przeczytaj to jeszcze raz: Dorożką przez Vienne
— Beatrycze Nowicka

Dla każdego, bez wymagań
— Anna Kańtoch

Magiczne światło gazowych lamp
— Joanna Słupek

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.