Prezentujemy pięć pierwszych rozdziałów powieści Davida Drake’a „Porucznik Leary dowodzi”. Książka będąca kontynuacją powieści „Jak błyskawice” ukaże się nakładem wydawnictwa ISA.
David Drake
Porucznik Leary dowodzi
Prezentujemy pięć pierwszych rozdziałów powieści Davida Drake’a „Porucznik Leary dowodzi”. Książka będąca kontynuacją powieści „Jak błyskawice” ukaże się nakładem wydawnictwa ISA.
David Drake
‹Porucznik Leary dowodzi›
Porucznik Daniel Leary podtoczył wujowski wózek do samego końca kładki i zatrzymał się, patrząc wstecz na korwetę Księżniczka Cecile, spoczywającą w samym środku doku. Obrócił się.
– Teraz, kiedy już ją dokładnie obejrzałeś, wujku Stacey’u – powiedział – czyż nie przyznasz, że w całej FRC nie ma świetniejszego okrętu?
Górował nad nimi, znajdujący się w sąsiednim doku, okręt liniowy Arystoteles – 70 000 ton bez ładunku, z dwoma tysiącami osób załogi oraz magazynami pocisków wystarczająco pełnymi, by stoczyć całodzienną bitwę. Ośmiocalowe działo plazmowe baterii obronnej Arystotelesa mogło nie tylko odeprzeć nadlatujące pociski, lecz także zalać tęczową kaskadą gołych nukleonów okręty rozmiarów korwety.
Porucznik nie zwracał na pancernik uwagi – tak samo jak na kłaczki cirrusów, wysoko na nieboskłonie. Dla niego jedyną jednostką w Przystani Trzeciej była tysiącdwustutonowa Księżniczka Cecile. Było nie było, dowodził nią. Dowodził nią, walczył na niej i – dzięki Łasce Boskiej tudzież najlepszej załodze na świecie – zniszczył krążownik Sojuszu wielokrotnie przewyższający korwetę siłą ognia.
– Prawda, Adele? – dodał, zapominając, że nie wypowiadał swoich myśli na głos. Uśmiechnął się przez ramię do surowej, trzydziestojednoletniej kobiety, która towarzyszyła jemu oraz wujkowi Stacey’owi podczas wycieczki.
Adele Mundy uśmiechnęła się w odpowiedzi – trudno było tego nie robić, kiedy Daniela przepełniał równie radosny entuzjazm, co zresztą miało miejsce przez większość czasu – lecz jej mina nie sugerowała bynajmniej, że wie, o co mu chodzi. Miała na sobie mundur Drugiej Klasy, szary z czarną lamówką, tak jak Leary. Na jej kołnierzu krzyżowały się błyskawice oficera łączności – było to stanowisko mianowane, o uposażeniu i dodatkach na poziomie bosmana.
W dopasowanej kieszeni na prawym udzie kobiety spoczywał jej podręczny terminal danych. Ta przeróbka munduru była absolutnie nieregulaminowa i należała do tego typu rzeczy, które wysłałyby oficera dokonującego inspekcji na orbitę, gdyby tylko coś zauważył.
Daniel nawet się nie krzywił. Adele bez palmtopa byłaby jak Adele bez rąk, żałosna i nieprzydatna FRC. Natomiast uzbrojona w terminal danych – oraz niewielki, również nieregulaminowy pistolecik, umieszczony w wewnętrznej kieszeni – stanowiła najlepszy bastion, jaki Daniel i Cinnabar mogli sobie tylko wymarzyć.
Adele Mundy została oficerem FRC dzięki patentowi Republiki. Z wykształcenia i zamiłowania była bibliotekarką-archiwistką i wywiązywała się ze swych zadań z biegłością graniczącą z geniuszem, zanim okoliczności nie zmusiły jej do podjęcia innych obowiązków. Z urodzenia była Mundy z Chatsworth, przedstawicielką jednego z najbogatszych i najpotężniejszych rodów Republiki. Konspiracja Trzech Kręgów kosztowała go konfiskatę majątku i głowy wszystkich dorosłych, z jednym wyjątkiem.
Gdy rozpętał się ten krwawy cykl zdrady i banicji, Adele przebywała w szkole, z dala od Cinnabaru. Odległość uratowała jej życie, choć nie fortunę; niemniej nie należała ona do osób przywiązujących nadmierną wagę do pieniędzy.
Jeśli już o tym mowa, to Daniel Leary czasami podejrzewał, że życie także nie znaczyło dla niej zbyt wiele, ale obowiązki i owszem, jak również dobre rzemiosło. On zaś nigdy nie starał się zmieniać swych przyjaciół.
– Zgrabny okręcik – przyznał wujek Stacey, oceniając korwetę bystrym umysłem, w żaden sposób nie ograniczonym przez przykute do wózka inwalidzkiego ciało. Komandor Stacey Bergen, najlepszy astrogator swojej epoki, wytyczył lub ponownie odkrył połowę tras ze Wskazówek żeglarskich dla statków Republiki. – W życiu nie widziałem równie pięknego, zbudowanego na Kostromie okrętu tej klasy, choć w części z nich zastosowano lżejsze poszycie, niżbym sam wybrał dla jednostki opuszczającej moją stocznię.
Staruszek przechylił głowę na ramię i spojrzał siostrzeńcowi pytająco w oczy.
– Wręgi i kadłub mieszczą się w normach FRC, wujku Stacey’u – pospieszył z zapewnieniem Daniel. – Jedyny problem, na jaki natknęliśmy się podczas przejścia, polegał na tym, że urządzenia astrogacyjne zostały skalibrowane w kostromańskich jednostkach astronomicznych zamiast zgodnie ze standardem Sol, jak ma to miejsce u nas czy w Sojuszu. Zakładając, rzecz jasna, że Sissie jest korwetą bojową, a nie specjalnym okrętem badawczym, zbudowanym tak, by znosił naprężenia, które wywróciłyby pancernik na nice.
Kadłub Księżniczki Cecile stanowił obustronnie tępo zakończony cylinder o długości 230 stóp i średnicy 55 stóp. Dziób i rufę spoczywającego w doku statku obejmowały pierścienie przypominające uchwyty gigantycznej tokarki. Mogły ustawić go w dowolnym położeniu, tak aby dało się wyciągnąć i zmienić nachylenie każdej z anten – umieszczonych w czterech rzędach na kadłubie.
Obronę zapewniały korwecie bliźniacze, czterocalowe działa plazmowe, tkwiące w wieżyczkach osadzonych na sterburcie w pobliżu dziobu i bakburcie niedaleko rufy. Bijące z nich pioruny naładowanych cząstek potrafiły zmieniać kierunek nadlatujących pocisków, odparowując część ich kadłuba i zamieniając masę w ciąg odchylający. Jeśli chodziło o atak, dobrze wyszkolona załoga była w stanie odpalić z Księżniczki Cecile dwadzieścia pocisków parami w minutowych odstępach. Załoga zabrana przez Leary’ego z Kostromy była świetnie wytrenowana zarówno w tym, jak i w każdym innym aspekcie działań bojowych.
Będąc chłopcem, Daniel nasłuchał się opowieści wujka Stacey’a i jego przyjaciół z floty, odwiedzających go w stoczni, którą zarządzał po przejściu na emeryturę. Rozprawiali o przesunięciach Matrycy, rozdartych antenach, wirujących kadłubach; o dniach spędzonych w strugach radiacji Casimira i obieraniu kursów, których nie sprawdził nikt przed nimi.
Właśnie te opowieści, wymieniane między sobą przez mistrzów astrogacji, skłoniły go do zaciągnięcia się do FRC w wieku 16 lat, po ognistej sprzeczce, jaką odbył ze swym ojcem, Corderem. Ród Learych nie miał marynarskich tradycji. Byli politykami i wpływowymi postaciami Republiki, a żaden z nich nie zaszedł wyżej od Cordera Leary’ego, mówcy Senatu.
Daniel zaśmiał się, zaskakując Adele i wujka. Uśmiechnął się przepraszająco i wyjaśnił:
– Przypominając sobie ostatnie sześć lat, doszedłem właśnie do wniosku, iż bardzo się cieszę z przystania do FRC, choć powody, które skłoniły mnie do podjęcia tej decyzji, miały więcej wspólnego z chęcią odegrania się na ojcu niźli samodzielnego wyrobienia sobie nazwiska.
– Nigdy nie zauważyłam, by przyczyny, dla których ludzie podejmują swoje działania, miały większy związek z tym, jak dobrze lub jak źle układają się sprawy – orzekła Mundy. – Na przykład: jestem przekonana, iż moi rodzice wzięli udział w Konspiracji Trzech Kręgów z nadzieją na uratowanie Republiki przed ludźmi, którzy nie powinni dzierżyć władzy.
Uśmiechnęła się. Adele Mundy sprawiała wrażenie obojętnej na wszystko z wyjątkiem wiedzy, i to jedynie zapisanej w postaci znaków na papierze lub elektrycznych potencjałów. Nie było to prawdą, niemniej jej analizy zawsze były zimne i czyste jak ostrze skalpela – porucznik doskonale wiedział, że kryła się za tym pasja równie autentyczna, jak w jego własnych wybuchach entuzjazmu.
Działo się tak nawet w chwilach takich jak teraz, gdy Adele analizowała czynniki, które pozbawiły głów członków całej jej rodziny, w tym dziesięcioletnią siostrę, których imiona wyczytano ze Skały Mówcy.
– Ten twój porucznik Mon to dobry człowiek – oznajmił Stacey. – Kto nadzorował inspekcję w stoczni? Przypuszczam, że Archbolt? A może dali ci Berola?
– Owszem, Archbolt – odparł Daniel, obserwując członków załogi Księżniczki Cecile, czyli Sissich, wspinających się na anteny i obciążonych pasami z narzędziami.
Przystań Trzecia dysponowała własnym personelem, lecz konieczność dokonania przeglądu całej floty, w oczekiwaniu na eskalację działań wojennych przeciwko Sojuszowi, przekroczyła możliwości stoczni. Pracy wystarczyłoby dla trzy razy liczniejszej obsady, a brakowało fachowców, by uzupełnić niedobory.
Jedną z metod rozwiązania problemu było korzystanie z załóg okrętów do realizacji wszystkich, z wyjątkiem najbardziej specjalistycznych, zadań. Zazwyczaj astronauci otrzymywali płatne urlopy na czas pobytu ich jednostek w porcie; teraz jedna trzecia marynarzy z Księżniczki Cecile trudziła się przy remoncie okrętu pod komendą oficera pokładowego, również pracującego za pełne wynagrodzenie.
Zgodnie ze zwyczajem oficerem tym powinien być Leary, jako kapitan okrętu. On jednak scedował to zadanie na pierwszego oficera Mona, który w przeciwnym razie musiałby utrzymywać rodzinę za połowę pensji. Podczas zdobywania Księżniczki Cecile Mon był więźniem, w związku z czym nie otrzyma części pryzowego, które Biuro Floty wypłaci za okręt.
Nie rozumiem skąd te pozytywne opinie.
Przecież to gniot. Nie... GNIOT!
Kompletny.
jakby pisała jakaż gimbaza o IQ równym numerowi buta.
Szkoda nawet przytaczać wszystkie ewidentne kiksy, ale tylko kilka kwiatków - loty w przestrzeni i broń palna?
Chemiczny! napęd kutrów i innych latadeł.
Wyposażenie statków za pieniądze kapitanów?
Wszechobecna korupcja i nepotyzm.
Bitw kosmiczne toczone pociskami (sic!) 30 tonowymi, których 20! ma na pokładzie 70 000 tonowa jednostka.
Widać, że autor tego "tfu,tfu"dzieła" ... naczytał się o przygodach Horatio Hornblowera.
Szkoda czasu - dawno takiej ramoty nie czytałem.
W skali - 0-10 max 1.
Kaszana....