Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Elizabeth Moon
‹Córka Owczarza›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCórka Owczarza
Tytuł oryginalnySheepfarmer’s Daughter
Data wydania19 stycznia 2004
Autor
PrzekładJerzy Marcinkowski
Wydawca ISA
CyklCzyny Paksenarrion
ISBN83-88916-58-0
Format492s. 115x175mm
Cena28,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Córka Owczarza

Esensja.pl
Esensja.pl
Elizabeth Moon
« 1 11 12 13

Elizabeth Moon

Córka Owczarza

– Tego ranka, po przebudzeniu, czekała na mnie wiadomość od lekarza. Stephi obudził się w nocy i chciał zobaczyć się ze mną, lecz nie zawołano mnie ze względu na późną porę. Rano poszedłem go odwiedzić i odkryłem, że nie pamięta wydarzeń poprzedniego wieczoru. W ogóle. Nie chciałem mu niczego sugerować, powiedziałem więc tylko, że zostanie zbadany przez świadków w związku z pewnym problemem. Chirurg nie znalazł żadnych fizycznych przyczyn utraty pamięci, a – jak widzicie – krew, którą był wczoraj pobrudzony, nie należała do niego. Muszę dodać, że w trakcie służby w mojej kohorcie dał się poznać jako kompetentny, zrównoważony żołnierz i dobry kapral, na którym do tej pory nie ciążyły żadne zarzuty. Nie mam pojęcia, co spowodowało takie zachowanie, przysięgam jednak, że nie było ono typowe.
– Czy to możliwe, żeby udawał zanik pamięci, jeśli zrobił coś złego? – zapytał burmistrz.
– Nie sądzę – odparł Sejek. – Zawsze był uczciwy.
– Hm. – Burmistrz zwrócił się do kaprala Stephiego. – Widziałeś obrażenia, jakie odniosłeś ty i pozostali, słyszałeś także zeznania. Czy wiesz, co się stało?
– Sir, nie pamiętam nic z tego, co wydarzyło się wczoraj po kolacji, aż do chwili, gdy obudziłem się w lazarecie. Po przebudzeniu czułem się dziwnie… byłem oszołomiony… a ręka i zranienia bardzo mnie bolały. Zapytałem lekarza, co się stało, lecz gdy ten zorientował się, że niczego nie pamiętam, nie powiedział mi nic, prócz tego, iż znaleziono mnie pobitego. Kiedy rano usłyszałem o wszystkim… zobaczyłem tę dziewczynę… Sir, nigdy nie pobiłbym tak kobiety. Nigdy nie zmuszałem żadnej, żeby szła ze mną do łóżka. Nie rozumiem, jak mógłbym… lecz widziałem jej obrażenia. Ktoś ją skrzywdził, a jeśli… jeśli ja to uczyniłem, to wiem, co musicie zrobić… – głos mu zamarł.
– Czemu prosiłeś w nocy o widzenie z kapitanem?
– Ponieważ wystraszyłem się. Chciałem wiedzieć, co się stało – myślałem, że kapitan mi to powie. Ja… nic nie pamiętam.
– Ale, Stephi – wtrącił się kapitan – musisz coś pamiętać – może sam początek – musisz być w stanie stwierdzić, czy ten rekrut kłamie. – Świadkowie poruszyli się, lecz nie odezwali. Stephi spojrzał z niesmakiem na Korryna.
– Sir – kapitanie – niczego nie pamiętam. Twierdzę jednak, że on kłamie. To, co widzieliśmy i słyszeliśmy…
– Mówisz tak, mimo iż skazujesz sam siebie?
– Tak. Sir, to oczywiste. Tamta dziewczyna nie mogła pobić mnie – uczciwie mówiąc, nie ma takiej szansy. – W głosie kaprala zabrzmiała absolutna pewność weterana, który zna swoje możliwości bojowe.
– Ale nic nie pamiętasz? – drążył burmistrz.
Stephi pokręcił głową.
– Nie, sir, kompletnie nic. Nie oczekuję, że w to uwierzycie. Jestem pewny, że będziecie chcieli poddać mnie próbie.
Musisz pamiętać! – wrzasnął nagle Korryn. – Musisz – przecież ci wczoraj mówiłem… – Zbladł, gdy wszyscy spojrzeli na niego. Uświadomił sobie, co powiedział.
– Powiedziałeś mu, co? – powtórzyła łagodnie Kolya. – Powiedziałeś mu – co?
Korryn zdzielił łokciem pilnującego go strażnika i wyrwał miecz upadającemu mężczyźnie. Drugi żołnierz dobył broni i rzucił się na niego, lecz Korryn zdążył uwolnić się i teraz z ostrzem w ręku odskoczył, wypatrując drogi ucieczki.
– Brać go! – ryknął kapitan, obnażając miecz. Stammel ruszył w pościg z gołymi rękoma, Devlin i Bosk deptali mu po piętach. Korryn zaklął i zamachnął się na sierżanta, który z trudem uniknął ciosu. Brodacz cofnął się i pobiegł ku nieuzbrojonym świadkom, ze wszystkich stron zbiegali się strażnicy. Wtem Kolya, która znalazła się za plecami uciekiniera, owinęła mu szyję swym mocarnym ramieniem. Korryn przewrócił się, łapiąc powietrze. Trzymała go, dopóki strażnicy nie wyrwali mu miecza z ręki i nie unieruchomili ramion.
– Gdybym ja tu decydowała, już byłby w łańcuchach – oświadczyła spokojnie, wycierając rękę o szatę.
– Natychmiast – dorzucił Sejek. Strażnicy z radosnymi uśmiechami odciągnęli skutego Korryna na bok. – A teraz, Stammel…
– Sir – przerwał mu sierżant – proszę o zezwolenie na odesłanie oddziału. Zobaczyli już wystarczająco wiele.
– Chyba masz rację. Działaj, ale chcę, żebyś uczestniczył w tym do końca.
– Tak jest, sir. – Stammel odwrócił się. Kapitan zmarszczył brwi i przemówił do świadków:
– Burmistrzu Fontaine, radna Ministiera, doceniam wasz wysiłek. Zakładam, że zechcecie uzyskać od Stephiego i Paksenarrion dodatkowe zeznania.
– W rzeczy samej – przytaknął burmistrz. – Ma pan tu dość złożony problem, kapitanie.
– Przypuszczam, że osadzi pan Stephiego w Pałacyku Księcia – dodała Kolya.
– Tak. Muszę. Kapralu Stephi – skinął na podwładnego.
– Tak jest, sir.
– Tę sprawę należy wyjaśniać dalej. Od tej pory musimy uznać, że jest pan aresztowany. Zobaczymy, czy Stammel zaufa pańskiemu słowu, ma prawo odmówić do powrotu kapitana Valichi.
– Rozumiem, sir. Szkoda, że nie wiem, co się stało.
W tym czasie Stammel porozmawiał z sierżantami pozostałych oddziałów i rekruci rozeszli się. Swoim kapralom nakazał zabrać rekrutów na musztrę.
– Dajcie im zajęcie – polecił – dopóki was nie zastąpię. Mamy mnóstwo zaległości. Przyjdę, jak tylko dowiem się o zdrowie Paks i dalsze zamiary kapitana.
Na prawie pustym placu kapitan zwrócił się do Stammela:
– No cóż, sierżancie, miał pan rację. Nie przypuściłbym, ale…
– Sir, byłem pewien, że Paksenarrion jest niewinna… nie wiem jednak, co sądzić o pańskim kapralu. Jeśli Korryn podał mu jakiś narkotyk…
– Nie pomyślałem o tym. Wydarzyło się tu coś dziwnego…
– Zgadzam się z tym – stwierdziła Kolya. – Uważam jednak, że należy to omówić w spokojniejszym miejscu.
Burmistrz pokiwał głową.
– Sugeruję Pałacyk Księcia, kapitanie Sejek.
– Dobry pomysł. Stephi, ubierz się i chodź z nami. Straże, wy lepiej także tam bądźcie. – Kapitan odwrócił się i poszedł w stronę Pałacyku. Stammel i świadkowie ruszyli jego śladem, Stephi naciągnął tunikę i ruszył za nimi w towarzystwie strażników.
koniec
« 1 11 12 13
11 lutego 2004

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Ku pokrzepieniu serc
— Eryk Remiezowicz

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Marzec-kwiecień 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Ten Obcy
— Eryk Remiezowicz

Ku pokrzepieniu serc
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.