Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Eric Flint, David Drake
‹Tarcza Przeznaczenia›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTarcza Przeznaczenia
Tytuł oryginalnyShield of Destiny
Data wydania30 lipca 2007
Autorzy
Wydawca ISA
CyklBelizariusz
ISBN978-83-7418-159-4
Format480s. 115×175mm
Cena33,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Tarcza Przeznaczenia

Esensja.pl
Esensja.pl
David Drake, Eric Flint
1 2 3 12 »
Prezentujemy pierwsze pięć rozdziałów powieści Erica Flinta i Davida Drake’a „Tarcza Przeznaczenia”. Książka będąca trzecim tomem cyklu „Belizariusz” ukaże się nakładem wydawnictwa ISA.

David Drake, Eric Flint

Tarcza Przeznaczenia

Prezentujemy pierwsze pięć rozdziałów powieści Erica Flinta i Davida Drake’a „Tarcza Przeznaczenia”. Książka będąca trzecim tomem cyklu „Belizariusz” ukaże się nakładem wydawnictwa ISA.

Eric Flint, David Drake
‹Tarcza Przeznaczenia›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTarcza Przeznaczenia
Tytuł oryginalnyShield of Destiny
Data wydania30 lipca 2007
Autorzy
Wydawca ISA
CyklBelizariusz
ISBN978-83-7418-159-4
Format480s. 115×175mm
Cena33,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Prolog
To było pierwsze publiczne wystąpienie cesarza, odkąd został ogłoszony nowym władcą Rzymu. Był bardzo zdenerwowany. Na dworze miał się pojawić ambasador Persji.
– On będzie dla mnie niemiły, mamo – jęknął cesarz.
– Cicho, cicho – szepnęła regentka. – I nie nazywaj mnie mamą. To nie wypada.
Cesarz wpatrywał się w wysoką, imponującą sylwetkę swojej nowej mamy, która siedziała tuż obok niego na własnym tronie. Kiedy napotkał jej zimne, czarne oczy, gwałtownie odwrócił głowę.
Jego nowa mama także budziła w nim niepokój. Nawet jeżeli stara mama powiedziała mu, że nowa jest jej dobrą przyjaciółką, cesarz i tak nie dał się zwieść. Regentka Teodora nie należała do miłych koleżanek, które zaprasza się na popołudniowe herbatki.
Regentka pochyliła się nad nim.
– Dlaczego myślisz, że ambasador będzie dla ciebie niemiły? – spytała szeptem.
Cesarz zmarszczył brwi.
– No bo… ponieważ tata tak strasznie stłukł tych Persów. To znaczy: mój stary tata – dodał po chwili, jakby coś sobie przypomniał.
Cesarz rzucił na swego nowego ojca spojrzenie pełne tajonego poczucia winy. Mężczyzna stał niedaleko, po jego prawej stronie. Spojrzał w puste oczodoły i natychmiast odwrócił wzrok. Bardzo szybko. Nawet jego prawdziwa matka nie próbowała mu tłumaczyć, że Justynian to „miły człowiek”.
– I nie nazywaj cesarskiego doradcy wojskowego tatą – znów wyszeptała Teodora. – To nie uchodzi, nawet jeżeli jest on twoim ojczymem.
Cesarz pochylił się na tronie i przybrał jeszcze żałośniejszy wygląd.
To wszystko jest takie zagmatwane. Nikt nie powinien mieś tatusiów i mamuś w takiej ilości.
Zaczął odwracać głowę w nadziei, że podchwyci uspokajające spojrzenie swoich prawdziwych rodziców. Wiedział, że stoją gdzieś w pobliżu, pomiędzy innymi notablami rzymskiego dworu. Ale regentka znów przywołała go do porządku przenikliwym szeptem.
– Nie wierć się! To nie wypada.
Cesarz całą siłą woli zmuszał się do siedzenia nieruchomo. Denerwował się coraz bardziej i patrzył na perskiego ambasadora, który zbliżał się dostojnie, krocząc szerokim przejściem, prowadzącym do tronu.
Zobaczył, że perski ambasador się na niego gapi. Wszyscy się na niego gapili. Salę tronową wypełniali rzymscy notable; wszystkie oczy zwrócone były na cesarza. Pomyślał, że większość musiała być mu nieprzychylna, a przynajmniej tak wnioskował z sarkastycznych uwag, jakie robili przy nim rodzice. Wszyscy jego rodzice, cała czwórka. Paskudna natura cechująca ludzi z oficjalnego rzymskiego dworu stanowiła jeden z niewielu tematów, który nie stał się przedmiotem sporu pomiędzy rodzicami.
Ambasador podchodził coraz bliżej. Był to człowiek raczej wysoki i drobny w budowie. Miał cerę o ton ciemniejszą niż większość Greków, szczupłą twarz oraz wielki nos, przywodzący na myśl dziób orła. Jego podbródek porastała broda, przycięta na kształt trójkąta – wedle mody panującej wśród Persów.
Ambasador odziany był w szatę perskiego arystokraty. Przyprószone siwizną włosy przykrył tradycyjnym, zdobionym złotą nicią kapeluszem, nazywanym przez Persów citaris. Tunika, chociaż podobna do strojów Rzymian, miała długie rękawy, sięgające aż do nadgarstków. Spodnie także spływały aż do kostek i praktycznie skrywały uszyte z czerwonej skóry buty.
Kiedy cesarz dostrzegł jaskrawe noski butów Persa, poczuł nagłe ukłucie żalu. Jego dawny ojciec, prawdziwy ojciec, miał podobne buty. Nazywano je partyjskimi. Tata bardzo je lubił, podobnie jak większość trackich katafraktów, którzy pozostawali pod jego rozkazami.
Ambasador podszedł już tak blisko, że cesarz mógł zobaczyć jego oczy. Mężczyzna patrzył na świat brązowymi tęczówkami, zupełnie jak ojciec władcy (oczywiście jego dawny ojciec; obecny tata w ogóle nie miał oczu).
Ale cesarz nie widział nawet śladu ciepła, które zazwyczaj gościło w oczach jego dawnego ojca. Spojrzenie Persa było zimne jak lód. Cesarz podniósł wzrok. Wysoko w górze, na ścianach i suficie sali tronowej, pyszniły się ogromne mozaikowe postacie, patrzące na niego obojętnie. Wiedział, że to święci. Ludzie wybrani przez Boga. Ale ich oczy także były zimne. Cesarz podejrzewał, że oni również nie należeli do ludzi miłych, co nie poprawiło mu humoru. Ich surowe twarze przypominały mu nauczycieli. Skwaszonych, starych mężczyzn, których jedyną życiową przyjemność stanowiło wytykanie błędów.
Poczuł się tak, jakby pogrzebano go żywcem.
– Gorąco mi – jęknął.
– Oczywiście, że ci gorąco – rzekła cicho Teodora. – Masz na sobie królewskie szaty, a przecież jest ciepły kwietniowy dzień. Czego niby się spodziewałeś? Lepiej zacznij się przyzwyczajać – dodała oschle. – A teraz zachowuj się odpowiednio. Ambasador już tu jest.
Świta ambasadora zatrzymała się sześć metrów przed tronem. Pers wystąpił dwa kroki naprzód, pokłonił się nisko i przyklęknął na jedno kolano na grubym, luksusowym dywanie, położonym na zimnej, twardej posadzce sali tronowej specjalnie po to, aby mu to umożliwić.
Cesarz wiedział, że ten dywanik wyciągano z odpowiedniego magazynu tylko i wyłącznie na okoliczność przybycia wysłanników reprezentujących perskiego króla królów, szachinszacha. To był najlepszy dywanik, znajdujący się w posiadaniu Cesarstwa Rzymskiego, a przynajmniej tak słyszał.
Persja od zawsze była poważnym rywalem Cesarstwa Rzymskiego. Nie należało więc obrażać jej przedstawicieli. To nie mogło się opłacić.
Perski ambasador właśnie się podnosił. Ruszył w kierunku tronu. Mężczyzna wyciągnął rękę, w której trzymał zwój potwierdzający jego status na dworze rzymskim. Ambasador skrzywił się lekko, kiedy musiał unieść dłoń, i rzymski cesarz zaczął bać się jeszcze bardziej. Wiedział, że owo skrzywienie wywołał ból w zranionym ramieniu. Pers został poważnie ranny trzy lata temu.
To prawdziwy ojciec cesarza go zranił. Podczas sławnej bitwy pod Mindos.
Na pewno będzie dla mnie nieuprzejmy.
– Przynoszę pozdrowienia dla basileusa1) Rzymu od mojego pana, Chozroesa Anuszirwana, króla królów Iranu, a także okolicznych ziem.
Ambasador mówił bardzo głośno, więc wszyscy znajdujący się w wielkiej sali mogli go doskonale słyszeć. Jego głos był bardzo głęboki. Cesarz nigdy jeszcze nie słyszał kogoś mówiącego tak dźwięcznie, może z wyjątkiem kapłanów śpiewających w bazylice.
– Nazywam się Baresmanas – kontynuował ambasador. – Baresmanas z rodu Surenów.
Cesarz usłyszał, jak przez tłum zebrany w sali tronowej przebiegła fala szeptów. Zrozumiał, co oznacza ów niepokój, i przez chwilę poczuł dumę z tego powodu. Jego nauczyciele tygodniami bezlitośnie go zamęczali szczegółami historii i tradycji Persów. Cesarz nie zapomniał tych lekcji.
Oficjalnie Surenowie należeli do sahrdaran, czyli siedmiu największych szlacheckich rodów perskich. Nieoficjalnie uważano ich za ród najważniejszy spośród siedmiu. Sądzono, że Rustam, legendarny bohater Ariów, perski odpowiednik Herkulesa, wywodził się właśnie z Surenów. Podobnie jak perski generał, który rozbił w puch rzymską armię Krassusa pod Harran.
Cesarz zdawał sobie sprawę, że szachinszach, wysyłając Surena jako ambasadora, chciał podkreślić swój szacunek dla Rzymu. Ale wiedza ta wcale nie zmniejszyła strachu.
Teraz to na pewno będzie dla mnie niemiły.
Surowa, wyniosła, arystokratyczna twarz perskiego ambasadora pękła nagle w nieoczekiwanym uśmiechu. Białe zęby błysnęły pośród gęstej, zadbanej brody.
– Z wielką przyjemnością staję przed tobą, wasza wysokość – powiedział ambasador i skłonił się ku Teodorze. – I przed twoją matką, regentką Teodorą.
Cesarz wyciągnął rękę i wziął zwój. Kiedy rozwinął pergamin, z ulgą stwierdził, że dokument napisano po grecku. Umiał czytać, ale ciągle przychodziło mu to z trudem. A dokument był pełen długich i trudnych słów, których nawet nie rozpoznawał. Zaczął wpatrywać się w pergamin z wielką uwagą, dopóki nie usłyszał dyskretnego kaszlnięcia.
Cesarz kątem oka dostrzegł, jak regentka skłania nobliwie głowę. Przywołał z pamięci instrukcje, z pośpiechem zrolował pergamin i poszedł w jej ślady. Widząc, jak nowa matka nieznacznie marszczy brwi, poniewczasie przypomniał sobie resztę wytycznych.
– Witamy przedstawiciela naszego brata – pisnął – basileusa Pers…
Cesarz zastygł ze strachu, orientując się, jaką gafę popełnił.
Od wielu lat, zgodnie z obowiązującym protokołem, rzymski cesarz zawsze tytułował władcę Persji basileusem zamiast królem królów. Używając tego samego tytułu, jaki przysługiwał jemu, podkreślał specjalny status perskiego monarchy. Rzymianie nie zwracali się tak do żadnego innego władcy, może z wyjątkiem negusa nagast Etiopczyków, ale i to też przy niewielu okazjach.
1 2 3 12 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Cudzego nie znacie: My już są Amerykany
— Miłosz Cybowski

Cudzego nie znacie: Średniowieczna SF
— Ewa Pawelec

Inna wojna
— Janusz A. Urbanowicz

Krótko o książkach: Wrzesień 2001
— Artur Długosz, Janusz A. Urbanowicz, Grzegorz Wiśniewski

Pierwsza krew
— Janusz A. Urbanowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.