Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 9 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Eric Flint, David Drake
‹Tarcza Przeznaczenia›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTarcza Przeznaczenia
Tytuł oryginalnyShield of Destiny
Data wydania30 lipca 2007
Autorzy
Wydawca ISA
CyklBelizariusz
ISBN978-83-7418-159-4
Format480s. 115×175mm
Cena33,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Tarcza Przeznaczenia

Esensja.pl
Esensja.pl
David Drake, Eric Flint
« 1 2 3 4 12 »

David Drake, Eric Flint

Tarcza Przeznaczenia

Ale Persowie nigdy nie nazywali samych siebie Persami. Ten termin tyczył się mieszkańców perskiej prowincji Fars, zasiedlonej głównie przez Greków. Stamtąd wywodziła się stara dynastia Achemenidów. Persowie zwali swój kraj Iranem, ziemią, na której żyją Ariowie. I byli bardzo zasadniczy w tej sprawie, a szczególnie jeżeli chodziło o rozróżnienie pomiędzy Ariami a pośledniejszymi rasami. Szachinszach panował nad wieloma narodami, które nie miały nic wspólnego z Ariami i nie były formalnie uznane za część kraju Ariów. Nazywano ich po prostu nie-Ariami.
Cesarz zamarł ze strachu i dopiero lekki, zachęcający uśmiech na twarzy ambasadora przywrócił mu jasność myślenia.
– Basileusa Irańczyków i nie-Irańczyków – poprawił się szybko.
Uśmiech na twarzy wysłannika stał się szerszy. W jego brązowych oczach zamigotały przyjazne ogniki. Przez krótką chwilę, chwilę cudowną, przypominał rzymskiemu cesarzowi ojca. Jego prawdziwego ojca.
Spojrzał na okaleczoną twarz nowego ojca, byłego cesarza, Justyniana. Mężczyzna zwrócił ku niemu twarz bez wyrazu, tak jakby Justynian wciąż miał oczy i widział. Ta nieruchoma, twarda, pełna goryczy twarz.
To niesprawiedliwe, jęknął cesarz w głębi ducha. Chcę mojego ojca z powrotem. Mojego prawdziwego tatę.
Ambasador zaczął się wycofywać. Cesarz Rzymu miał właśnie odetchnąć z ulgą, kiedy kątem oka dostrzegł wyraz dezaprobaty na twarzy Teodory. Zesztywniał więc, pełen królewskiej godności.
W końcu może nie będzie dla mnie aż taki okropny.
Ambasador oddalił się już od tronu na kilka metrów. Ciągle wydawał się być uśmiechnięty.
To niesprawiedliwe. Sasanidzi także są z Fars, dlaczego więc nie możemy nazywać ich Persami?
Odetchnął wreszcie, ale bardzo ostrożnie. Poczuł, że regentka jest niezadowolona, lecz zignorował jej uczucia.
Za wiele rzeczy do zapamiętania jak na jeden raz.
Westchnął ponownie. Matka cesarza zasyczała, oburzona. Ponownie zignorował jej upomnienie.
Jestem cesarzem. Mogę robić, co tylko chcę.
To niestety nie była prawda i doskonale o tym wiedział.
To niesprawiedliwe.
Mam tylko osiem lat.
Ambasador oddalił się już na dziesięć metrów. Teodora wiedziała, że nie usłyszy ich z tej odległości, więc nachyliła się ku cesarzowi.
Chłopiec skulił się, przerażony nieuniknioną naganą.
Co za niemiła pani. Chcę, żeby wróciła moja stara mama.
– Bardzo dobrze sobie poradziłeś, Focjuszu – nieoczekiwanie oznajmiła regentka. – Twoja matka będzie z ciebie dumna. Twoja prawdziwa matka – dodała z lekkim uśmiechem.
• • •
– Jestem z ciebie dumna, Focjuszu – powiedziała Antonina. – Doskonale sobie poradziłeś. – Pochyliła się nad wysoką poręczą tronu i pocałowała go w policzek.
Jej syn zaczerwienił się, częściowo z radości, a po części z poczucia winy. Podejrzewał, że publiczne pocałunki matki nie pasowały zbytnio do roli, jaką miał zagrać w tym przedstawieniu. Ale kiedy obrzucił salę tronową szybkim spojrzeniem, odkrył, że mało kto zwracał na nich uwagę. Kiedy regentka opuściła pomieszczenie i wraz z ojcem cesarza (a w zasadzie z oboma jego ojcami) udała się na prywatne spotkanie z perskim ambasadorem, atmosfera zdecydowanie się rozluźniła. Większość ludzi zajęła się jedzeniem, piciem i nieszkodliwymi plotkami. Z przyczyn praktycznych ignorowali dostojną obecność cesarza. Oczywiście nikt nie stał w jego pobliżu, a większość popełniała towarzyską i ceremonialną zbrodnię, odwracając się tyłem do swego niedużego władcy. Nikt nie miał interesu w tym, aby przypodobać się nowemu cesarzowi. Wszyscy wiedzieli, że prawdziwa władza spoczywa w rękach Teodory.
Focjusz wcale się nie martwił obojętnością tłumu. Wręcz przeciwnie, czuł z tego powodu wielką ulgę. Od pierwszej minuty audiencji po raz pierwszy czuł się odprężony. Zaczął się nawet zastanawiać, co by się stało, gdyby uniósł rękę i podrapał się za uchem.
Niewiele myśląc, zrobił to. A właściwie drapał się wściekle przez parę chwil.
Jestem cesarzem Rzymu. Mogę robić to, co mi się żywnie podoba.
– Przestań się drapać za uchem! – syknęła jego matka. – Jesteś cesarzem Rzymu! To nie wypada.
Cesarz westchnął, ale usłuchał napomnienia.
To niesprawiedliwe. Nie prosiłem nikogo, żeby zrobił ze mnie cesarza.
KONSTANTYNOPOL
Wiosna, 521 r. N. e.

Rozdział 1
Gdy tylko Antonina położyła Focjusza do łóżka, pospieszyła do królewskiej sali audiencyjnej. Kiedy tam dotarła, perski ambasador właśnie kończył swoją przemowę, która najwyraźniej musiała być dość długa.
Usiadła obok Belizariusza i obrzuciła pomieszczenie szybkim spojrzeniem. Wielka sala była prawie pusta, tylko pod ścianami stali strażnicy. Zniknął gdzieś tłum doradców, zwykle obecnych podczas audiencji. Jedynymi Rzymianami, którzy wsłuchiwali się w słowa perskiego ambasadora, byli Teodora, Justynian i Belizariusz.
Baresmanas był jedynym Persem obecnym w sali. Antonina wiedziała, że to właśnie on nalegał na taki, a nie inny skład obradujących. Fakt ten tylko podkreślał powagę audiencji i zdecydowanie ambasadora. Kobieta skupiła się na słowach Baresmanasa, najwyraźniej stanowiących konkluzję jego przemowy.
– I tak – mówił Baresmanas surowo – muszę was przestrzec jeszcze raz. Nie myślcie sobie, że machinacje Rzymian, godzące w wewnętrzną sytuację Persji, przejdą bez echa. Wasi szpiedzy z pewnością donieśli, że moja ojczyzna stoi na skraju wojny domowej. Ja, jako jeden z niewielu, w to nie wierzę. Ale nawet jeżeli tak jest, wszyscy Ariowie zjednoczą się przeciwko rzymskiemu najeźdźcy. Lepiej będzie, jeżeli w to uwierzycie.
Twarz ambasadora nieco zmiękła, a wyraz surowości zastąpił na wpół przepraszający uśmiech, dość ciepły, zważywszy na zaistniałą sytuację. Zmiana nastroju Baresmanasa zaskoczyła Antoninę. Podejrzewała, że przyjazna twarz, jaką ambasador ukazywał teraz rzymskiej cesarzowej i jej przybocznym, bardziej pasuje do właściciela niż sztywna maska, towarzysząca wcześniejszym słowom mężczyzny.
– Oczywiście, może się okazać, że moje szczerzenie zębów jest całkowicie niepotrzebne. Nie chciałem być nieuprzejmy. W końcu Rzym znany jest ze swojej mądrości, podobnie jak z męstwa i biegłości w walce. To całkiem możliwe, powiedziałbym nawet, że dość prawdopodobne, iż myśl o inwazji na Persję nawet nie przyszła wam do głowy.
Antonina była pod wrażeniem. Baresmanasowi udało się wypowiedzieć ostatnie słowa z kamienną twarzą. Naturalnie owo stwierdzenie było niedorzeczne. Przez ostatnie pięć setek lat żaden z rzymskich cesarzy nie wytrzymał choćby trzech kolejnych dni, żeby choć raz nie pomyśleć o zaatakowaniu Persji. I oczywiście wcale nie trzeba było dodawać, że zależność ta działała również w drugą stronę.
Kobieta przysunęła usta do ucha Belizariusza.
– O co mu chodzi? – szepnęła.
– O to, co zwykle – odparł cicho. – Zawsze tak jest, gdy Persowie muszą wybrać nowego władcę. Chozroes jest głównym kandydatem od chwili, kiedy umarł Kawad. Został nawet oficjalnie zatwierdzony na tym stanowisku, ale jego przyrodni brat, Ormazd, najwyraźniej nie pogodził się z sytuacją. Chozroes wysłał do nas Baresmanasa z ostrzeżeniem, abyśmy nie próbowali jeszcze bardziej namieszać.
Antonina skrzywiła się dyskretnie.
– Tak jakbyśmy mieli na to ochotę – mruknęła.
Belizariusz uśmiechnął się krzywo.
– Kochanie, nie bądź taka zadufana w sobie. To się już raz stało. Cesarz Karus wykorzystał wojnę domową, toczącą się pomiędzy Bahramem II i Hormizdem, i zaatakował Persję. Udało mu się nawet zdobyć ich stolicę, Ktezyfont.
– Ale to było ponad dwieście lat temu – zaprotestowała cicho.
– I co z tego? Persowie mają dobrą pamięć. I my także, jeżeli już o tym mowa. Inwazja Karusa była odpowiedzią na atak Ardashira, który najechał nas podczas wojny domowej. Wtedy, kiedy zamordowano Aleksandra Severusa.
Małżonka generała wzruszyła ramionami.
– Teraz sytuacja jest inna. Mamy na głowie Malawian.
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie zdążył. Wielkie podwójne drzwi wejściowe do komnaty audiencyjnej właśnie zaczęły się otwierać. Chwilę później do pomieszczenia wszedł perski oficer, który wyglądał na bardzo zmęczonego. Za nim wbiegła Irena Macrembolitissa, szefowa siatki wywiadowczej Cesarstwa Rzymskiego.
– O wilku mowa… – mruknął Belizariusz.
Antonina zamarła.
– Myślisz, że…?
Wzruszył ramionami.
– Niebawem się przekonamy. Ale przecież spodziewaliśmy się, że Malawianie prędzej czy później zaatakują Mezopotamię. Sądząc po wyglądzie tego oficera, właśnie nastąpiło to wcześniej.
« 1 2 3 4 12 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Cudzego nie znacie: My już są Amerykany
— Miłosz Cybowski

Cudzego nie znacie: Średniowieczna SF
— Ewa Pawelec

Inna wojna
— Janusz A. Urbanowicz

Krótko o książkach: Wrzesień 2001
— Artur Długosz, Janusz A. Urbanowicz, Grzegorz Wiśniewski

Pierwsza krew
— Janusz A. Urbanowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.