Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Kathleen Ann Goonan
‹Muzyka światła›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMuzyka światła
Tytuł oryginalnyLight Music
Data wydania12 października 2007
Autor
PrzekładMałgorzata Koczańska
Wydawca Solaris
ISBN978-89-89951-17-5
Format464s. 120×190mm
Cena39,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Muzyka światła

Esensja.pl
Esensja.pl
Kathleen Ann Goonan
1 2 3 4 »
Prezentujemy fragment powieści Kathleen Ann Goonan „Muzyka światła”. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Solaris.

Kathleen Ann Goonan

Muzyka światła

Prezentujemy fragment powieści Kathleen Ann Goonan „Muzyka światła”. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Solaris.

Kathleen Ann Goonan
‹Muzyka światła›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMuzyka światła
Tytuł oryginalnyLight Music
Data wydania12 października 2007
Autor
PrzekładMałgorzata Koczańska
Wydawca Solaris
ISBN978-89-89951-17-5
Format464s. 120×190mm
Cena39,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
8 lipca 2115
Radiokowboj i Nowa Granica
Atak piratów na Miasto Półksiężyca był szybki i brutalny. I zdarzył się akurat wtedy, gdy Peabody odwiedzał słonia.
Peabody żył w nocy, a przesypiał większość tropikalnych dni – słonecznych i upalnych. Niewielka wieża, w której mieszkał samotnie, wznosiła się nad pływającym miastem, nastroszona antenami. Wnętrze wypełnione było urządzeniami radiowymi: nadajnikami, odbiornikami, tunerami i wzmacniaczami, całym tym ustrojstwem, które zbudował lub wyhodował, a także starszymi maszynami, zabranymi z kontynentu; wszystko zabezpieczone bakteriami zjadającymi rdzę, by w wilgotnym morskim klimacie przedłużyć ich funkcjonowanie o lata.
Peabody przebywał w Mieście Półksiężyca dość długo. Samotnik, niezbyt przyjazny, ale znający doskonale funkcjonowanie miasta, zyskał sobie przezwisko, jakim większość się do niego zwracała – Inżynier.
To mu odpowiadało.
Tego dnia, gdy po przebudzeniu jak zwykle jadł pałeczkami porcję brązowego ryżu i pił jaśminową herbatę, usłyszał narastający sygnał alarmu. Nadeszła burza, jadeitowe fale porysowały pioruny. Jeden uderzył bardzo blisko i pociemniał na tle nieba. Do wieży wtargnął zimny podmuch. Błyskawica strzeliła w morze, zabrzmiał basowy grzmot. Deszcz rozpadał się srebrzystymi kolumnami, spływającymi po obrzeżach miasta. Okno ze stalowej siatki, które Peabody zawsze pozostawiał otwarte, automatycznie zacisnęło oka, gdy uderzyły w nie pierwsze krople deszczu – założył to zabezpieczenie ze względu na elektroniczne urządzenia wewnątrz, które nie mogły moknąć.
Linia białych boi, pięćset stóp poniżej, wyglądała z góry jak zastygła piana fali rozbijającej się o trawiasty brzeg. Palmy kokosowe pochyliły się pod naporem wiatru. Przez aquafarmę pełną ryb i mięczaków, w lagunie otoczonej pasmami ziemi, przebiegły wstrząsy. Peabody przyglądał się, jak mały statek zwija biały żagiel.
Miasto Półksiężyca unosiło się na Morzu Karaibskim, rozrastając się na łukach sztucznego lądu, rozciągając jak namiot wzdłuż lin zbiegających się na wierzchołku, który Inżynier widział przez okno.
Po drugiej stronie wieży nad miastem rozpinał się ogromny klosz, tak daleko, że wzrok nie sięgał krawędzi. Kopuła była domem około miliona ludzi i ponad półmilionowej populacji zmodyfikowanych zwierząt. Teraz widok błyskawicznie rozmył się w potopie burzowej ulewy.
Peabody wiedział, że w sercu sztucznej wyspy kryje się impuls, potencjał zdolny przemienić ją w osiedle kosmiczne – od początku sztuczny ląd projektowano z tą myślą. Miasto Półksiężyca powstało jako środowisko przyjazne dla nauki, gdzie ludzkość osiągnąć miała szczyty rozwoju, gdzie wynaleziona zostanie technologia, która pchnie ludzi w przestrzeń kosmiczną i pozwoli tam egzystować. Wizja ludzkości w kosmosie przyświecała założycielce miasta. Brakowało jednak kilku istotnych powodów, by marzenie dojrzało i stało się rzeczywistością – przede wszystkim brakowało celu, a teraz również żywotnego powodu do opuszczenia Ziemi. Miasto rozwijało się przez około siedemdziesiąt pięć lat, a Peabody mieszkał w nim przez ostatnie czterdzieści jako anonimowy Inżynier.
Urodził się niemal dokładnie u schyłku epoki łączności radiowej. Ówczesne osiągnięcia w fizyce, genetyce, biologii i chemii zaowocowały cudami nauki, obiecującymi przemianę ludzkości w nowy gatunek – gatunek, który zdobędzie gwiazdy. Stale obecne radio, telewizja, telefony i Internet były dla ludzi niczym nowe zmysły i tworzyły nowy styl myślenia, rozprzestrzeniający się na całym świecie.
Kiedy Peabody się urodził, ten styl myślenia właśnie zaczynał walić się w gruzy. Zniknął zupełnie w okresie, gdy Inżynier wszedł w wiek dojrzewania. Komunikacja radiowa stała się wtedy sporadyczna i zawodna.
Wówczas właśnie rozpoczęto tworzenie Miasta Półksiężyca, częściowo po to, by ocalić wiedzę, ale również po to, by rozwijać naukę i prowadzić badania. Jednak to nie miasto, do którego przybywali uciekinierzy z cofniętego w rozwoju cywilizacyjnym świata, dało początek przemianom. Sprawił to tajemniczy Sygnał z kosmosu, który napływał na Ziemię od prawie stu lat, tworząc radiową próżnię, nazywaną przez mieszkańców sztucznej wyspy El Silencio.
Mimo to życie bujnie kwitło w rozległych tropikalnych ogrodach, na osłoniętych plażach i w zatokach – wszędzie wdrożono osiągnięcia nanotechnologii, by zapewnić mieszkańcom Miasta Półksiężyca zdrowie i warunki do rozwoju wiedzy. Nie istniała tu prywatna własność, nie było więc powodów do kradzieży. Każdy obywatel mógł, wedle życzenia, wyhodować sobie ubrania dowolnego kroju, meble w wymarzonym stylu czy jakiekolwiek przedmioty codziennego użytku. Jeżeli się znudziły, można je było oddać innym lub zwrócić do banku materii. Co prawda prywatne terytorium mieszkańca miasta było małe, ale życie w sporej części toczyło się na terenach publicznych.
Gdy populacja rosła, miasto rosło wraz z nią – dzięki elektrostatycznym sieciom, katalizującym minerały z wody morskiej, powstawały nowe budynki i pawilony.
Tworzenie sztucznego lądu było procesem powolnym. Podczas kilku minionych dziesięcioleci z tego powodu konieczne stało się wprowadzenie listy oczekujących, którzy chcieli zamieszkać w pływającym mieście. Kilka ugrupowań próbowało stworzyć sztuczne wyspy w innych miejscach, ale Miasto Półksiężyca powstało podczas pierwszej fazy El Silencio, kiedy dostępna była jeszcze cała spuścizna wiedzy, technologii i zasobów dawnej cywilizacji. Teraz takie przedsięwzięcie byłoby znacznie trudniejsze. Peabody nie wiedział, czy budowa innych miast na wodzie zakończyła się sukcesem, chociaż żywił żarliwą nadzieję, że tak się stało.
Jego wieżę, która nawet po zachodzie, gdy słońce nikło za horyzontem, iskrzyła życiem, odwiedzały czasem dzieci chcące ujrzeć cuda radiotechniki. Peabody wyłapywał krótkie transmisje i przez dekady zbierał informacje. Stacje na całym świecie nadal nadawały, ale El Silencio zakłócało fale radiowe. Od czasu do czasu impuls energii rozchodził się w przestrzeni, tworząc niepowtarzalny według dotychczasowych badań wzór.
Peabody wychodził niemal każdej nocy, spacerował od czwartej do piątej nad ranem, czasem dłużej, jeśli miał ochotę, ale ostatnio zauważył, że szuka okazji do pogawędki lub możliwości wspólnego słuchania albo grania do świtu syntetycznej, wielokulturowej muzyki, jakiej kolebką było Miasto Półksiężyca.
Nie mógłby powiedzieć, że miasto upada.
Ludzie jednak zawodzili – umierała idea miasta. Niekiedy sądził, że jest jedyną osobą, która zastanawia się, dlaczego radio przestało działać prawidłowo.
Umysł Peabody’ego przechowywał mapę gwiazd, uformowaną podczas bolesnych etapów rozwoju, gdy corpus calossum, spoidło wielkie w jego mózgu, rozrastało się bardziej niż u większości ludzi. Owa niezwykła mapa pojawiła się w umysłach wielu dzieci poczętych tego samego dnia, co Inżynier. Przez większość życia próbował zapomnieć o jej istnieniu. Proces jej przyswajania, równie niewykrywalny i niepożądany jak nowotwór, nie należał do przyjemnych.
Peabody’ego i jemu podobnych ścigano i poddawano badaniom na polecenie rządu, który łączył ich pojawienie się z Ciszą. Nieustanna konieczność ukrywania się przed poszukiwaniami zatruła dzieciństwo Inżyniera.
W rzeczy samej, istniało powiązanie. Ataki podczas dojrzewania, objawiające się silnymi i trudnymi do wytrzymania bólami głowy, miały ten sam wzorzec i częstotliwość co impulsy. Zdumiewające, że teraz tak wiele dzieci w mieście, gdy osiągnęło pełnoletność, wybierało tę właśnie modyfikację mózgu, jakby stanowiła jakiś rytuał przejścia do dorosłości.
Wszystkie te informacje wraz z mapą gwiezdną wchodziły w skład Współdziałania, podobnie jak inne dane nawigacyjne odkryte przez NASA. Te ostatnie Peabody ukradł z Centrum Lotów Kosmicznych w Houston, w czasach, gdy był jeszcze młody.
Każda osoba w Mieście Półksiężyca miała dostęp do Współdziałania, informacyjnej warstwy miasta, w której zgromadzono i przechowywano wszystkie dane fizyczne oraz matematyczne – trudno uwierzyć, w jak szerokim zakresie. Dostęp do Współdziałania można było uzyskać z wielu różnych interfejsów.
Słońce na chwilę wychynęło zza burzowych chmur, na błękitnych falach zatańczyły pomarańczowe języki światła. Okna uchyliły się i chłodna bryza przepłynęła przez niewielką przestrzeń mieszkalną, gdzie znajdowała się kanapa, krzesło, wnęka z materacem i kuchnia, oddzielona od reszty pomieszczenia barkiem z piwem.
Peabody zaparzył więcej herbaty, przyglądając się kajakarzom, którzy przyszli na wieczorne pływanie.
Był, co tu kryć, przygnębiony. Wydawało się, że żadna z tych wspaniale poskładanych informacji tworzących Współdziałanie nie zostanie nigdy użyta inaczej niż w celu zwiększenia osobistego komfortu mieszkańców wyspy. Nanotechnologia stała się sposobem na zadowolenie ludzi, którzy przestali marzyć. Tak uważał. I bardzo się bał, że ma rację.
Dawniej ludzie przypływali do miasta, uciekając przed Plagą Noworleańską – niedbała wymowa utrwaliła ściągnięcie w nazwie. Społeczność naukowców stawała się coraz liczniejsza i rozwijała się szybko.
1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Ot, ładne obrazki
— Anna Kańtoch

Tegoż twórcy

Ot, ładne obrazki
— Anna Kańtoch

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.