Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 1 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

David Weber, Linda Evans
‹Wrota Piekieł. Księga pierwsza›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWrota Piekieł. Księga pierwsza
Tytuł oryginalnyHell’s Gate
Data wydania4 lutego 2008
Autorzy
Wydawca ISA
CyklWrota Piekieł
ISBN978-83-7418-177-8
Format512s. 135×205mm
Cena35,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Wrota Piekieł

Esensja.pl
Esensja.pl
David Weber, Linda Evans
1 2 3 26 »
Zamieszczamy pięć rozdziałów powieści Davida Webera i Lindy Evans „Wrota Piekieł”. Książka ukaże się znakładem wydawnictwa ISA.

David Weber, Linda Evans

Wrota Piekieł

Zamieszczamy pięć rozdziałów powieści Davida Webera i Lindy Evans „Wrota Piekieł”. Książka ukaże się znakładem wydawnictwa ISA.

David Weber, Linda Evans
‹Wrota Piekieł. Księga pierwsza›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWrota Piekieł. Księga pierwsza
Tytuł oryginalnyHell’s Gate
Data wydania4 lutego 2008
Autorzy
Wydawca ISA
CyklWrota Piekieł
ISBN978-83-7418-177-8
Format512s. 135×205mm
Cena35,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Rozdział pierwszy
Wysoki żołnierz wyglądał jakby żywcem wycięto go z plakatu zachęcającego do wstąpienia do wojska. Jasne włosy i słuszny wzrost były spadkiem, który otrzymał od swych przodków z północnego Shalhoman. Teraz jednak znajdował się daleko, bardzo daleko – cały wszechświat dalej – od tamtejszych stromych klifów i skutych lodem fiordów. Jego maskujący mundur polowy był starannie wykrochmalony i wyprasowany w ostre jak brzytwa kanty. Stał na prowizorycznym, pokrytym błotem lądowisku, odwrócony plecami do majaczącego za nim portalu. Na tle polany, którą wydarto pyszniącej się dokoła dżungli, gdzie rozstawiono obóz, nieskazitelny mundur wyglądał równie nie na miejscu, jak obsypane już jesiennymi pocałunkami złota i czerwieni leśne giganty rosnące po drugiej stronie portalu. Wydawało się też, że jest całkowicie uodporniony na bzyczące mu koło ucha roje owadów nadlatujących z pobliskich bagien. Na ramieniu podoficera widniała oznaka Drugiej Andarańskiej Temporalnej Brygady Rozpoznawczej. Siwe kosmyki okalających jego skronie włosów zgrabnie harmonizowały z surowym, naznaczonym doświadczeniem, opalonym obliczem żołnierza.
Uniósł wzrok i spojrzał w oślepiająco jasne, popołudniowe niebo. Szaroniebieskie oczy, porażone promieniami zachodzącego słońca, zwęziły się w szparki. Hełm trzymał sztywno pod lewą pachą, a kciuk prawej dłoni zahaczył o skórzany pasek swej zawieszonej na ramieniu dragońskiej kuszy. Stał tak w nieznośnym upale już ponad pół godziny. Temperatura nie wywierała na nim większego wrażenia. Na mundurze nie było znać najmniejszego nawet śladu potu, choć to akurat z pewnością było mylące.
Wydawało się, że może tak stać – jeśli zajdzie potrzeba – przez cały następny tydzień. W końcu jednak na bezchmurnym błękicie nieba pojawił się czarny punkcik. Nozdrza żołnierza zadrgały z zadowolenia.
Przez chwilę obserwował jak ciemna kropka, powoli tracąc wysokość, zbliża się do lądowiska. Uniósł hełm i wsunął go sobie na głowę. Pochylił kark i osłonił oczy lewą ręką. Schodząc do lądowania smok podał skrzydła do tyłu. Z ziemi zerwały się tumany kurzu i zeschłych traw. Powiał silny wiatr, wzbudzony uderzeniami pokrytych opalizującymi łuskami skrzydeł wielkiej bestii. Podoficer odczekał, aż na ziemi znieruchomieje ostatnia z rozszalałych gałązek, opuścił dłoń i wyprostował się.
Przylot smoka był wyraźnym świadectwem tego, jak bardzo niedostępna była ich wysunięta placówka. Od bazy na wybrzeżu – którą zbudowano tam, gdzie w rodzimym wszechświecie żołnierzy ciągnęły się bagna królestwa Farshal, w północno-wschodnim Hilmar – posterunek dzieliło nieco ponad siedemset dwadzieścia mil. Siedemset dwadzieścia mil bardzo niegościnnego terenu. Tutejsze błoto było równie wszechobecne jak to w Hilmar, więc transport powietrzny stanowił jedyny sensowny sposób przemieszczania się. Sam podoficer dotarł z powrotem do bazy regularnym rejsem transportowego smoka niecałe czterdzieści osiem godzin temu. W trakcie podróży miał okazję przyjrzeć się dokładnie podmokłym terenom i zrozumiał jak ciężko byłoby poruszać się drogą lądową. Nie potrafił sobie odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób ktokolwiek zdoła wykorzystać pełnię możliwości portalu umieszczonego w środku tego zapomnianego przez bogów bagna. Nie wątpił jednak, że Zarząd Trans-Temporalnego Transportu Unii ma jakiś plan. ZTTTU dysponował przecież najlepszymi zespołami inżynierów we wszechświecie – a dokładniej we wszystkich znanych wszechświatach. Byli to ludzie posiadający doświadczenie w obsłudze portali znajdujących się w jeszcze mniej urokliwych miejscach.
Tak przynajmniej głosiła fama.
Smok posłuszny rozkazowi pilota opuścił się na kolana. Na uprzęży zamontowanej do ramion potwora zjechał tylko jeden pasażer. Przybysz miał ciemne włosy i oczy. Był jeszcze wyższy od podoficera, mimo że wyglądał młodziej. Na obu krawędziach kołnierzyka nosił srebrną tarczę oznaczającą rangę setnika. Podobnie jak podoficer na ramieniu miał oznakę 2. ATDR i plakietkę z nazwiskiem – Olderhan, Jasak – na piersi. Powiedział coś do pilota i ruszył zdecydowanym krokiem przez błoto ku swemu jednoosobowemu komitetowi powitalnemu.
• • •
– Witamy z powrotem na naszym zadupiu! – szczeknął podoficer błyskawicznie stając na baczność. Zasalutował służbiście.
– Tak. Dziękuję starszy mieczniku Threbuch – odparł przybysz przyjaźnie i zasalutował dużo bardziej swobodnie niż jego rozmówca. Wyciągnął rękę i mocno uścisnął dłoń starszego mężczyzny. – Ufam, że góra miała dobry powód, by mnie tu z powrotem ściągać, Otwal – dodał oschle na co podoficer zareagował uśmiechem.
– Wolałbym, żeby nie – to znaczy wolałbym, żeby pana tu nie ściągano – ale mam wrażenie, że tym razem im pan wybaczy – powiedział. – Swoją drogą jestem zaskoczony, że udało się im pana odszukać. Spodziewałem się, że o tej porze będzie pan już daleko w drodze powrotnej do Garth Showma.
– Też miałem na to nadzieję – przyznał cierpko Olderhan i pokręcił głową. – Niestety. Setnik Thalmayr zamarudził gdzieś po drodze, a magister Halathyn okazał się na tyle sprytny, że udało mu się mnie złapać. Gdyby zaczekał jeszcze choć dwa dni na Thalmayra byłbym już na statku, na tyle daleko od brzegu, że pewnie by mi się upiekło.
– Przykro mi, Sir – starszy miecznik uśmiechnął się szeroko. – Mam nadzieję, że przekaże pan Dowodzącemu Pięcioma Tysiącami, że mimo wszystko starałem się odesłać pana do domu na te urodziny.
– Och, ojciec wybaczy ci z pewnością, Otwal – zapewnił Jasak. – Choć teraz to przecież matka…
– Tylko nie to! – miecznik zadrżał przestraszony. – Nadal nie mogę zapomnieć tego, co pańska matka powiedziała mi, kiedy pięciotysięcznik przeze mnie spóźnił się na rocznicę ich ślubu.
– Ojciec nadal to pamięta. Jest ci wdzięczny za to, że w ogóle wrócił wtedy do domu – zauważył setnik. Miecznik wzruszył ramionami.
– Pięciotysięcznik okazał się po prostu zbyt twardy. To mężczyzna, któremu żaden jaguar nie dałby po prostu rady, Sir. Jedyną moją zasługą było zatamowanie krwotoku.
– Sam się głupiec w tę historię wpakował i niczego więcej na pewno wtedy od ciebie nie chciał. – Miecznik badawczo rzucił okiem na młodszego mężczyznę. Setnik zaśmiał się. – To własne słowa ojca, Otwal. Przyrzekam ci, że nie można mnie oskarżyć o brak szacunku wobec taty.
– Wedle rozkazu, setniku – miecznik skinął głową.
– Skoro jednak nasi panowie i władcy uznali za stosowne oderwać mnie od urodzinowego tortu, to pewnie zaraz powiesz mi dlaczego, starszy mieczniku – głos setnika zabrzmiał nieco ostrzej. Brązowe oczy uważniej spojrzały na starszego żołnierza. Podoficer przyjął bardziej oficjalną pozę.
– Obawiam się, że szczegóły będzie musiał przekazać panu magister Halathyn. Wiem tylko tyle, że według niego testy potencjału pola tutejszego portalu wykazują, że w pobliżu może znajdować się jeszcze jeden. I to duży.
– Jak duży? – zapytał Jasak mrużąc oczy.
– Naprawdę nie wiem, Sir – odparł Threbuch. – Wydaje mi się, że magister Halathyn też jeszcze nie potrafi tego określić. Słyszałem tylko, jak mówił coś o klasie ósmej.
Jasak Olderhan uniósł brwi i cicho zagwizdał. Największym, odnalezionym dotąd portalem trans-temporalnym był portal Selkara. Należał on jednak do klasy siódmej. Jeśli magister Halathyn rzeczywiście wykrył tu ósemkę, to ten tonący w błocie kawałek dżungli stanie się wkrótce bardzo drogim kawałkiem dżungli.
– No, skoro to o coś takiego chodzi, starszy mieczniku – powiedział spokojnie po chwili – to prowadź mnie prosto do magistra Halathyna.
• • •
Halathyn vos Dulainah był bardzo sztywnym, bardzo ciemnoskórym i bardzo siwym człowiekiem o żylastej posturze. Bez wątpienia nie był jednak bardzo młody. Jasak nie miał pewności, lecz podejrzewał, że starzec dawno już przekroczył wiek, w którym urzędnicy Zarządu zezwalali Obdarzonym na odejście na spoczynek. Oczywiście magistrowi Halathynowi nikt nie śmiał powiedzieć tego prosto w twarz. Od kilkudziesięciu lat naukowiec stanowił klasę sam dla siebie. Klejnotem w koronie ZTTTU był od chwili, kiedy – dwadzieścia lat temu – opuścił Akademię Mythal Falls. Od tamtej też pory niezwykle bawiło go opowiadanie nominalnym przełożonym, gdzie mogą sobie wsadzić swoje przepisy.
Nigdy nie wyjaśnił Jasakowi z jakiego powodu znalazł się w samym środku tego wilgotnego i zarobaczonego bagna. Nie powiedział także, dlaczego magister Gadrial Kelbryan, jego zastępca w Instytucie Garth Showma, przybyła tu za nim. Halathyn powtarzał tylko – z naiwnością, której nie udałby lepiej dwunastolatek przyłapany na wykradaniu ciasteczek ze spiżarni rodziców – że jest tu „na wakacjach”. Jasak nie wątpił, że starzec miał na tyle silne wpływy w ZTTTU, iż był w stanie spowodować by regularne transporty naginano do potrzeb jego wypoczynku, lecz podejrzewał, że tym razem chodzi raczej o jakiś tajny projekt naukowy. Magister Halathyn, rzecz jasna, nigdy tego nie potwierdził. Za bardzo bawiła go atmosfera tajemnicy, by tak łatwo dopuścił do jej rozwiania.
1 2 3 26 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Angielscy łucznicy kontra obcy
— Beatrycze Nowicka

Kosmiczne nudy
— Michał Foerster

Idzie ku lepszemu
— Grzegorz Wiśniewski

Krótko o książkach: Marzec 2002
— Magda Fabrykowska, Wojciech Gołąbowski, Jarosław Loretz, Eryk Remiezowicz

Odpowiedź jest oczywista
— Magda Fabrykowska

Krótko o książkach: Listopad 2001
— Wojciech Gołąbowski, Jarosław Loretz, Joanna Słupek

Obszernie o niczym
— Jarosław Loretz

Bóg, Honor i Ojczyzna
— Magda Fabrykowska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.