Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 21 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

David Weber, Linda Evans
‹Wrota Piekieł. Księga pierwsza›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWrota Piekieł. Księga pierwsza
Tytuł oryginalnyHell’s Gate
Data wydania4 lutego 2008
Autorzy
Wydawca ISA
CyklWrota Piekieł
ISBN978-83-7418-177-8
Format512s. 135×205mm
Cena35,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Wrota Piekieł

Esensja.pl
Esensja.pl
David Weber, Linda Evans
« 1 2 3 4 26 »

David Weber, Linda Evans

Wrota Piekieł

Starzec, jak zdradzały zarówno kolor jego skóry jak i „vos” przed nazwiskiem, był Mythalaninem i członkiem kasty shakira. Jasak Olderhan z zasady nie był zagorzałym wielbicielem Mythalan. Jeszcze mniejszą estymą darzył członków wspomnianej kasty. Magister Halathyn stanowił jednak wyjątek od reguły. Nie tylko zresztą od tej.
Gdy Jasak i idący za nim starszy miecznik Threbuch wkroczyli do namiotu, stukocąc buciorami o drewniane deski podłogi magister podniósł wzrok. Stuknął rysikiem w trzymany w ręku kryształ, zabezpieczając tym ruchem swoje notatki i obliczenia, i uśmiechnął się do setnika znad szklistego urządzenia.
– Jak się miewa mój ulubiony barbarzyńca? – zagaił wyśmienitą andariańszczyzną.
– Dziki i niepiśmienny jak zwykle, panie magistrze – odpowiedział z uśmiechem Jasak po mythalańsku.
Magister zachichotał z uznaniem i wyciągnął dłoń. Po powitaniu poprawił swoje płócienne, polowe krzesełko i wskazał gestem Jasakowi identyczne siedzenie stojące po drugiej stronie biurka.
– Przejdźmy do rzeczy Jasak – powiedział, gdy młodszy żołnierz wykonał niemy rozkaz. – Przepraszam, że cię tu z powrotem ściągnąłem. Dobrze wiem jak ciężko było załatwić wyjazd na urodziny i wiem, że twoi rodzice na pewno porządnie się już stęsknili. Pomyślałem jednak, że przy tym akurat sam chciałbyś być osobiście. Co więcej, z całym szacunkiem dla setnika Thalmayra, nie jest mi specjalnie przykro, że nie dotarł na czas. Po prostu wolę, żebyś to właśnie ty dowodził tu jeszcze przez jakiś czas.
Jasakowi udało się powstrzymać grymas zanim ten odbił się na jego twarzy. Nie był to najprostszy wyczyn jego życia. Co prawda bardzo chciał – po raz pierwszy od sześciu lat – spędzić urodziny w domu, w rodzinnym Garth Showma, lecz przekazanie dowództwa nad „swoimi” ludźmi Hadrignowi Thalmayrowi wcale mu się nie uśmiechało. Częściowo dlatego, że był zazdrosny i dumny ze „swojej” kompanii C, a po części dlatego, że Thalmayr – choć starszy wiekiem – został przeniesiony do Drugiej Rozpoznawczej ledwie siedemnaście miesięcy temu. Z jego akt wynikało, że jest kompetentnym i dobrym oficerem, ale Jasak miał okazję spotkać go kilkukrotnie i nie spodobał mu się brak elastyczności starszego oficera. Bardzo jasno widział, że wcześniejsza służba w oddziałach piechoty liniowej wywarła niezatarte piętno na jego psychice, przekształcając go w człowieka z wyobraźnią, która nigdy nie była w stanie wykroczyć poza suche przepisy regulaminu. W oddziałach Rozpoznania Temporalnego nie było to mile widziane.
Nie mógł o tym jednak rozmawiać z cywilem, nawet jeśli ten cywil był osobą tak szanowaną jak magister Halathyn.
– Starszy miecznik wspominał coś o klasie osiem – powiedział brzmieniem głosu zamieniając stwierdzenie w pytanie. Magister Halathyn przytaknął.
– Chyba, że i ja, i Gadrial grubo się mylimy – zauważył machając ręką w kierunku liter i ezoterycznych formuł połyskujących w przejrzystym wnętrzu kryształu – to mamy tu do czynienia z co najmniej ósemką. Mam bowiem podejrzenia, że ten portal może być nawet większy.
Jasak oparł się na krześle i uważnie przyjrzał się pomarszczonej twarzy naukowca. Gdyby ostatnie słowa usłyszał od kogo innego zbyłby je, uznając, że ma do czynienia z wytworem rozbuchanej akademickiej fantazji. Magister Halathyn nigdy jednak nie oddawał się fantazjom.
– Jeśli się pan jednak nie myli – powiedział po chwili milczenia setnik – cały ten łańcuch tranzytowy może stać się dla Zarządu o wiele bardziej istotny niż dotąd.
– Może tak – zgodził się magister Halathyn – a może i nie – skrzywił się. – Bez względu na to jak duży okazałby się nasz nowy portal – stuknął w kryształ zamykając swe notatki – to ten tutejszy – wskazał przez okno namiotu na wznoszącą się na zachodnim skraju bagnistej polany potężną i niezwykłą dziurę we wszechświecie – to tylko trójeczka. To oczywiste wąskie gardło dla trasy wiodącej przez naszą domniemaną ósemkę. Nie mówiąc już o tym, że i teraz znajdujemy się u kresu kosmicznie wręcz niewygodnej trasy.
– Wydaje mi się, że to po części będzie zależało od tego, jak odległy okaże się pański nowy portal od drugiej strony tego tu – zauważył Jasak. – Teren stąd po wybrzeże jest fatalny, ale to w końcu tylko siedemset mil.
– Siedemset dziewiętnaście koma trzy mile – poprawił magister Halathyn uśmiechając się krzywo.
– Dokładnie tyle – zgodził się Jasak odpowiadając uśmiechem na uśmiech. – Tak czy inaczej, to nadal śmiesznie blisko w porównaniu z większością innych połączeń między portalami. A jeśli nowy portal okaże się relatywnie niedaleko naszej trójki to mamy do czynienia z dubletem.
– Zaiste prymitywne określenie przestrzennie kongruentnej strefy transferu trans-temporalnego – powiedział surowo Halathyn.
– Ja z natury jestem zaiste prymitywnym facetem – zgodził się wesoło Jasak. – Jakkolwiek by tego nie dzielić to i tak wyjdzie dwa do jednego.
– To prawda – przyznał Halathyn. – Przy założeniu oczywiście, że nasze obliczenia są prawidłowe. Gdyby okazało się, że nowy portal jest tak wielki jak myślę i, że jest blisko spokrewniony z tym tutaj, to nie wykluczałbym też możliwości, że mamy do czynienia ze skupiskiem.
Mimo wielu lat utrzymywania dyscypliny, magister nie zdołał ukryć ekscytacji w głosie ani też błysku w oku. Jasak wcale się temu nie dziwił. Skupisko portali… Przez większą część dwustu lat od początku eksploracji zespoły badawcze ZTTTU zdołały zlokalizować tylko jedno skupisko – Skupisko Zholhara. Dublety były codziennością. W całej historii wykryto jedynie szesnaście trypletów – co stanowiło mniej niż jeden na dziesięć. Odkrycie skupiska podobnego do tego w Zholharze miałoby więc dosłownie nieocenioną wartość.
W takiej odległości od centrum cywilizacji – znajdowali się na samym końcu Łańcucha Lamii, sporo ponad trzy miesiące podróży z Arkany, nawet jeśli pokonać całą tę odległość na priorytetowym smoku – to nawet skupisko wymagać będzie długich lat do pełnego wykorzystania. Jeśli jednak magister Halathyn miał rację, to ten łańcuch tranzytowy miał stać się o wiele cenniejszy niż dotąd. A ZTTTU nada mu z pewnością najwyższy możliwy status rozwojowy.
– Oczywiście – ciągnął Halathyn tonem człowieka, który z trudem trzyma emocje na wodzy – nie wiemy dokąd prowadzi ten mój nowy portal. Może wychodzić w samym środku Wielkiej Pustyni Ransarańskiej. Albo na jakiejś wyspie na środku Oceanu Zachodniego, tak jak Wylot Rycarh. Może też prowadzić w samo serce czapy polarnej.
– Może się też okazać, że wynosi parę tysięcy stóp nad ziemię. Nie chciałbym zrobić tam pierwszego kroku – zgodził się Jasak. – Ale jeśli chcemy się o tym przekonać, to musimy to sami sprawdzić, prawda?
– Czytasz mi w myślach – przytaknął magister. Setnik spojrzał na głównego miecznika.
– Jak szybko możemy wyruszyć w kierunku wskazanym przez magistra, mieczniku?
– Obawiam się, że setnik będzie musiał spytać o to półsetnika Garlatha – odparł Threbuch monotonnie. Jasak skrzywił się nieprzyjemnie. Bezbarwny ton głosu miecznika aż zbyt wyraźnie dawał do zrozumienia, co żołnierz myśli (i jeszcze parę innych rzeczy) o Dowodzącym Pięćdziesięcioma Shevanie Garlathu, oficerze Unii Arkany. Niestety, Jasak Olderhan miał osobiście dokładnie takie samo zdanie jak starszy podoficer jego kompanii.
– Jak sobie zapewne setnik przypomina – miecznik ciągnął jeszcze bardziej monotonnym głosem – ostatnią pańską decyzją przed odlotem było wydanie trzeciemu plutonowi zgody na urlop. W tej sytuacji to półsetnik Garlath przejął dowództwo.
Jasak przeklął się w duchu. Threbuch taktownie przypomniał mu, że pozostawienie Garlatha samego na tym zadupiu było jego własnym pomysłem. Ten pomysł w swoim czasie wydawał się dobry, nawet pomimo, że okazał się w końcu niezbyt trafiony. Nie – nie niezbyt. Bardzo nietrafiony. Widział zresztą, że choć miecznik Threbuch nie zaprotestował otwarcie ani słowem, to wyraz jego twarzy świadczył o tym, że decyzja o przekazaniu dowództwa Garlathowi bardzo mu się nie podobała. I to nie dlatego, że nie rozumiał, że półsetnik Therman Ulthar i jego ludzie zasłużyli na przepustkę, ale dlatego, iż uważał Shevana Garlatha za najmniej kompetentnego dowódcę plutonu w całej brygadzie. Powierzanie mu dowództwa czegokolwiek bardziej skomplikowanego od kramu z piwem nie mieściło się – w opinii miecznika – w definicji „dobrego pomysłu”.
– Musielibyśmy odwołać z wybrzeża pluton półsetnika Ulthara, gdyby zechciał go pan wykorzystać – dodał miecznik nadal wykazując się niezwykłym taktem.
Jasak poczuł ochotę, by wtrącić, że skoro magister Halathyn odwołał już jego z głównej bazy kompanii na wybrzeżu, to nie było najmniejszego powodu, który mógł by go powstrzymać przed ściągnięciem na bagna półsetnika Ulthara. Prawda była jednak taka, że nie mógł tego zrobić. Przede wszystkim dlatego, że gdyby tak się stało przyznałby się przed człowiekiem, który był najlepszym żołnierzem jego ojca, że popełnił błąd. Owszem – obaj i tak dobrze o tym wiedzieli, ale żadna siła nie zmusiłaby setnika do tak otwartego przyznania się do pomyłki.
« 1 2 3 4 26 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Angielscy łucznicy kontra obcy
— Beatrycze Nowicka

Kosmiczne nudy
— Michał Foerster

Idzie ku lepszemu
— Grzegorz Wiśniewski

Krótko o książkach: Marzec 2002
— Magda Fabrykowska, Wojciech Gołąbowski, Jarosław Loretz, Eryk Remiezowicz

Odpowiedź jest oczywista
— Magda Fabrykowska

Krótko o książkach: Listopad 2001
— Wojciech Gołąbowski, Jarosław Loretz, Joanna Słupek

Obszernie o niczym
— Jarosław Loretz

Bóg, Honor i Ojczyzna
— Magda Fabrykowska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.