Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

David Drake, Eric Flint
‹Podstęp›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPodstęp
Tytuł oryginalnyAn Oblique Approach
Data wydania23 kwietnia 2004
Autorzy
PrzekładJustyna Niderla
Wydawca ISA
CyklBelizariusz
ISBN83-88916-96-3
Format492s. 115×175mm
Cena29,90
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Podstęp

Esensja.pl
Esensja.pl
David Drake, Eric Flint
« 1 11 12 13 14 15 »

David Drake, Eric Flint

Podstęp

Kiedy Kasjan i Michał wyszli, Belizariusz usiadł przy żonie i wziął ją za rękę.
Jego głos był ciągle spokojny i ciągle nieustępliwy, ale bardzo łagodny.
– Przebacz mi, kochanie. Ale to jedyna droga, która może nas doprowadzić do bezpiecznego końca. Wiem, jak wiele bólu ci to sprawi, ludzie mówiący o tobie takie rzeczy, ale…
Antonina zaśmiała się szorstko. Jej śmiech zabrzmiał jak krakanie wrony.
– Mnie? Czy uważasz, że ja dbam o to, co ludzie o mnie mówią?
Odwróciła głowę i spojrzała mu w oczy.
– Jestem nierządnicą, Belizariuszu. – Jej mąż nie odpowiedział nic, ale w jego oczach była tylko miłość.
Spojrzała w drugą stronę.
– Och, nigdy nie użyłeś tego słowa. Ale ja tak. Jest, jak jest. Wszyscy to wiedzą. Czy myślisz, że dziwka przykłada wagę do tego, co gadają o niej ludzie? – Znów zaśmiała się chrapliwie. – Czy rozumiesz, dlaczego cesarzowa Teodora mi ufa? Tak, ufa mi, Belizariuszu. Ufa jak nikomu innemu. To dlatego, że obie byłyśmy kurwami, a jedynymi osobami, którym ufają nierządnice, mam na myśli prawdziwe zaufanie, są inne dziwki.
Na chwilę łzy znów zaczęły napływać jej do oczu, ale otarła je ze złością.
– Kocham cię tak jak nikogo innego w całym moim życiu. Na pewno bardziej niż kocham Teodorę! Ja nawet pod wieloma względami jej nie lubię. Ale nie mogłam ci zaufać w kwestii mojego syna bękarta. A Teodorze ufam. Ona wiedziała o dziecku. I zaufałam także innej dziwce, Hypacji, w kwestii wychowania syna. – Jej głos był zimny jak lód. – Niech ci się nie wydaje, że wiesz, jak się czuję, kiedy inni ludzie plotkują na mój temat. Nie możesz sobie wyobrazić nawet ułamka mojej obojętności.
– Więc o co chodzi?
– Obchodzi mnie tylko i wyłącznie to, co ludzie powiedzą o tobie.
– O mnie? – zaśmiał się Belizariusz. – Cóż takiego, czego już do tej pory nie wymyślili, będą mówić o mnie?
– Idiota! – zasyczała. – Teraz mówią, że poślubiłeś kurwę. Więc kpią z twojego wyboru i z braku dobrego smaku. Ale widzą, że dziwka nie opuszcza twojego boku, więc w sekrecie podziwiają twoją męskość. – Zachichotała dosyć niestosownie i zaczęła przedrzeźniać szepczące głosy. – Musi mieć tak dużego jak koń, żeby zaspokajać tę szmatę. – Śmiech zamarł jej w gardle. – Ale teraz będą nazywać cię rogaczem. Będą tobą pogardzać, tak jak twoimi osądami. Staniesz się obiektem kpin. Będziesz śmieszny, czy to rozumiesz?
Belizariusz zaśmiał się ponownie. Ku jej zdumieniu, całkiem wesoło.
– Wiem – powiedział. – Na to liczę. – Wstał i rozłożył ramiona. – O tak, kochanie. Na to właśnie liczę. – Teraz on sam naśladował szepczących. – Jaki mężczyzna pozwoliłby swojej żonie tarzać się z kochankami na swoich oczach? Tylko najbardziej nadęta, słaba i tchórzliwa kreatura. – Jego głos stwardniał jak stal. – A kiedy wieści o tym dotrą do przeciwnika, zapyta on sam siebie, jakim generałem może być taki człowiek?
Spojrzała na niego, zaskoczona.
– O tym nie pomyślałam – przyznała.
– Wiem. Ale nie zmieniaj tematu. Kłamiesz, Antonino. Wcale nie dbasz o to, co ludzie powiedzą o mnie, tak samo jak ja nie dbam, co inni mówią na twój temat.
Spojrzała w bok z zaciśniętymi ustami. Przez chwilę się nie odzywała. Potem łzy wreszcie zaczęły płynąć z jej oczu.
– Nie – wyszeptała. – Masz rację, nie dbam.
– Boisz się, że uwierzę w plotki?
Przytaknęła. Łzy popłynęły szybciej. Jej ramiona drżały. Belizariusz usiadł obok żony i zamknął w ramionach drobne ciało kobiety.
– Nigdy w nie nie uwierzę, Antonino.
– Ależ tak, uwierzysz – wykrztusiła, siąkając nosem. – Tak będzie. Oczywiście nie od razu, nieprędko. Może nawet nie przez lata. Ale w końcu tak. A przynajmniej będziesz się dziwił, podejrzewał, wątpił i przestaniesz mi ufać.
– Nie, tak się nigdy nie stanie.
Spojrzała nie niego przez łzy.
– Dlaczego jesteś tak tego pewien?
Skrzywił usta w uśmiechu.
– Nie do końca mnie rozumiesz, żono. A przynajmniej nie we wszystkich sprawach. – Jego wzrok zaczął błądzić. – Myślę, że jedyną osobą, która mnie kiedykolwiek rozumiała, a przynajmniej rozumiała w tych właśnie aspektach, był Raghunath Rao. Ten, którego nigdy nie spotkałem w rzeczywistości, a jedynie w wizjach. Ale ja też go rozumiałem, klęczącego w lasach pod pałacem Venandakatry, modlącego się ze wszystkich sił, żeby księżniczka, którą pokochał, pozwoliła się zgwałcić więżącemu ją okrutnikowi. A nawet więcej, żeby się uśmiechała do swego gwałciciela i chwaliła jego biegłość. Ja także zrobiłbym to samo.
Belizariusz ujął głowę swojej żony w dłonie i zmusił ją, aby spojrzała mu w twarz.
– Raghunath Rao był największym wojownikiem, którego wydały pokolenia Maharatów. A Maharaci są wielkimi wojownikami wśród ludów Indii, na równi z Radżputami. I ten wielki mąż, klęcząc w lesie, nie dbał o rzeczy, które na ogół zajmują walecznych ludzi. Duma, honor, poważanie, a także dziewictwo i cnota, nic dla niego nie znaczyły. I dlatego właśnie był tak wielkim wojownikiem. Ponieważ w głębi serca nie był wcale żołnierzem, ale tancerzem.
Antonina nie mogła powstrzymać śmiechu.
– Ty za to jesteś najgorszym tancerzem, jakiego kiedykolwiek widziałam!
Belizariusz zaśmiał się wraz z nią.
– To prawda. – Nagle spoważniał. – Ale ja jestem rzemieślnikiem. Nigdy nie chciałem być żołnierzem, wiesz o tym. Jako chłopiec spędzałem wiele czasu u kowala, podziwiając jego pracę. Chciałem, gdy dorosnę, być kowalem, bardziej niż kimkolwiek innym. – Wzruszył ramionami. – Ale nie mogłem nim zostać. Nie z moim pochodzeniem. Więc stałem się żołnierzem, a potem generałem. Ale nigdy nie straciłem rzemieślniczego podejścia do problemu.
Uśmiechnął się.
– Czy wiesz, dlaczego moi żołnierze mnie podziwiają? Dlaczego Maurycy zrobi dla mnie wszystko, tak jak na przykład ta mała wyprawa do Antiochii?
Teraz, na zdradliwym gruncie, Antonina nie odzywała się nawet słowem.
– Ponieważ wiedzą, że nigdy nie zobaczą siebie umierających w cierpieniu na jakimś polu bitwy, gdyż ich generał posłał ich tam dla dumy, honoru, męstwa, chęci zdobycia sławy, czy z innego powodu, chociażby dla kaprysu, uważając, że powinni wykonywać jego rozkazy poprawnie, nawet jeżeli nie mają sensu. – Skrzywił usta w uśmiechu. – I dlatego Maurycy zadbał o to, żeby pewien sutener o imieniu Konstantyn wypił piwo, którego sobie naważył.
Antonina nadal była cicho; pod stopami kląskało grząskie bagno.
Belizariusz zaczął się śmiać.
– Czy naprawdę myślałaś, że nie przejrzę twojej intrygi, jak już raz miałem czas się nad nią zastanowić. – Puścił ją i szeroko rozpostarł ramiona. – Po tym, jak się obudziłem, czując się lepiej, niż się czułem od miesięcy, i mogąc wreszcie myśleć z czystą głową, nie zasnutą chmurami wściekłości?
Spojrzała na niego bokiem. A potem, po chwili, sama zaczęła się śmiać.
– Myślałam, że zarzuciłam przynętę wprost perfekcyjnie. Lekkie wahanie, drżenie, ślad strachu w brzmieniu głosu…
– Ten kuszący ruch biodrami był naprawdę dobry – powiedział Belizariusz. – Ale to właśnie on położył w końcu całą sprawę. Kiedy gramy w naszą małą grę, zawsze próbujesz wygrać, nawet jeśli przegrana sprawia ci przyjemność. I z pewnością nie obnażałabyś swych wdzięków tuż przed moim nosem, wiedząc, że działają na mnie jak czerwona płachta na byka.
– I dokładnie z takim samym rezultatem – wymamrotała. A chwilę później dodała: – Nie jesteś na mnie zły?
– Nie – odpowiedział z uśmiechem. – Na początku byłem, aż do momentu, gdy usłyszałem słowa szepnięte przez Walentyniana do Maurycego. Powiedział „wiesz, że sam ci tego nie rozkaże”.
– Maurycy wziął ze sobą Walentyniana?
– I Anastazjusza.
Antonina zakryła usta ręką
– O Boże! Prawie mi żal tego śmierdzącego gówniarza.
– A mnie nie – żachnął się Belizariusz. – Ani trochę.
Odetchnął głęboko i głośno wypuścił powietrze z płuc.
– Udawałem, że nie słyszałem słów Walentyniana, ale… było mi ciężko zaakceptować, wiesz z moimi dziwactwami i zdeformowanym pojęciem dumy, że moi żołnierze mnie kochają. I że czasem zmuszam ich, aby mną manipulowali. – Skrzywił usta w uśmiechu. – Czy uwierzysz, Anastazjusz powiedział wtedy… – Głos Belizariusza obniżył się do dudniącego basu: – „Niebezpieczne typy, ci sutenerzy”.
– Anastazjusz potrafi giąć końskie podkowy w rękach – zachichotała Antonina.
– A potem Walentynian wyjęczał: „mogą ci wbić nóż w plecy w jednym momencie”.
Antonina nie mogła wydusić z siebie słowa, tak bardzo się śmiała.
– O tak. To dokładnie jego słowa. Walentynian, który jest szeroko znany z tego, że podciera sobie tyłek sztyletem, gdyż nikt nigdy nie widział go bez tej broni przy pasie.
Mąż i żona przez chwilę siedzieli cicho, po prostu patrząc na siebie. Potem Antonina wyszeptała:
– Nigdy nie będzie nawet ziarna prawdy w opowieściach, Belizariuszu. Przysięgam przed Bogiem. Nigdy. Ani za miesiąc, ani za rok, ani za dziesięć lat. Zawsze będziesz mógł mnie zapytać i zawsze odpowiedź będzie brzmiała „nie”.
Uśmiechnął się i pocałował ją delikatnie.
– Wiem. I ja także przysięgam na Boga, że nigdy nie będę cię o to pytał.
Wstał z krzesła.
– A teraz musimy wracać do pracy. – Podszedł do drzwi i zawołał w głąb korytarza, który rozpościerał się za nimi. – Gubazesie! Zawołaj Michała i biskupa, jeżeli możesz!
« 1 11 12 13 14 15 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Cudzego nie znacie: My już są Amerykany
— Miłosz Cybowski

Cudzego nie znacie: Średniowieczna SF
— Ewa Pawelec

Inna wojna
— Janusz A. Urbanowicz

Krótko o książkach: Wrzesień 2001
— Artur Długosz, Janusz A. Urbanowicz, Grzegorz Wiśniewski

Pierwsza krew
— Janusz A. Urbanowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.