WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Bohaterowie umierają |
Tytuł oryginalny | Heroes Die |
Data wydania | 1 lipca 2009 |
Autor | Matthew Woodring Stover |
Przekład | Wojciech Szypuła, Małgorzata Strzelec |
Wydawca | MAG |
Cykl | Akty Caine’a |
ISBN | 978-83-7480-139-3 |
Format | 670s. 135×205mm |
Cena | 39,— |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Bohaterowie umierająMatthew Woodring Stover
Matthew Woodring StoverBohaterowie umierają„Zmienię się”, powiedział w myślach do jej cyfrowego obrazu. Wiedział, że to beznadziejna sprawa. Być może pomogłaby mu stworzyć pozory na kilka dni, żeby zadowolić Vilo, może nadal zależało jej na nim na tyle, żeby to zrobić, ale nie potrafił poprosić. Odmowa za bardzo by bolała, a jeszcze bardziej zabolałaby go zgoda. Twierdziła, i to nie raz, że ich rozstanie było dla niej bolesne. Nie wiedział, czy to prawda. Nie wiedział, czy nadal cierpi tak jak on. Miał nadzieję, że nie. I teraz stał przed ekranem, a mrowienie w dłoniach i skurcze w piersi mówiły mu, że pragnął tego od dawna. Czekał tylko na pretekst. Naciski ze strony Vilo dały mu coś, co mógł powiedzieć, a co ukryje przemilczaną prawdę: że niezależnie od tego, jak bardzo próbował udawać, że jest inaczej, w każdej godzinie boleśnie za nią tęsknił. Nie wiedział, co powiedzieć, jak to ująć, żeby nie zabrzmiało zbyt chłodno, żeby nie zabrzmiało jak: „Mój Patron i twoja Patronka postanowili, że powinniśmy być razem”. Ale musiał coś powiedzieć. Odchrząknął. – Ehm, Shanna, mówi Hari i… – Chwileczkę – powiedział obraz i szybko przekształcił się w jej nowy obraz w bogatym, niebiesko-szarym kostiumie z Nadświata, który nosiła jako Pallas Ril. – Gratuluję! Dostałeś się do mojego Pliku Przyjaciół. Przyjaciół? – pomyślał. Tym teraz jesteśmy? – Jako komuś należącemu do Pliku Przyjaciół mogę ci powiedzieć, że obecnie jestem w Przygodzie i zamierzam wrócić wieczorem 18 listopada. Nie spodziewaj się, że oddzwonię wcześniej, bo się rozczarujesz. Hari oklapł. Zapomniał. Dzisiejsza lawina wspomnień całkiem go pochłonęła. Tydzień temu wyruszyła realizować kolejną część Przygody. Skasował rozmowę, uderzając ze znużeniem w przycisk ścienny. Nie było jej na Ziemi. Nie było jej nawet w tym samym Wszechświecie. Moje życie to krótki skok w głębokie szambo, pomyślał. 6 Pisk dobiegający z ekranu dźgnął go w ucho jak nóż. Zerwał się, obracając głowę na wszystkie strony. Pił do rana, siedząc samotnie w pustym domu, i teraz miał zaropiałe oczy. Nie mógł się zorientować, o co chodzi z tym piskiem. Tarł powieki, aż wreszcie zdołał je otworzyć, a tępy ból, który w nich pulsował, sprawił, że Hari poczuł w gardle smak krwi. Jasne światło słoneczne, wlewające się przez okna sypialni, groziło, że rozsadzi mu czaszkę. Niech to szlag! Która to godzina? Południe? – Opactwo – wychrypiał. – Polaryzatory. Zmierzch. – Proszę o przeformułowanie polecenia, Hari. Odchrząknął, splunął flegmą do kosza pod stolikiem nocnym. – Opactwo: polaryzacja szyb. Zmierzch. Kiedy w pokoju stopniowo ciemniało, powiedział, przekrzykując pisk: – Opactwo: zapytanie. To co za cholerny pisk?! – Proszę o przefor… – Dobra, dobra. Opactwo: skasuj słowo „cholerny”. Ponów próbę. – Ten dźwięk to alarm priorytetowej rozmowy. Sygnalizuje połączenie zakodowane jako „Wyjątkowo pilne”. – Opactwo: zapytanie. Jaki to kod? – Kod jest opatrzony etykietą „Przydupas króla pierdolonego Studia”, Hari. – Cholera. – Wytrząsnął pajęczyny z głowy. „Przydupas króla pierdolonego Studia” to etykieta, jaką nadał Gayle’owi Kellerowi, osobistemu asystentowi Arturo Kollberga, przewodniczącego Studia w San Francisco. To oznaczało złe wieści. – Opactwo: tylko audio. Odpowiedz. Pisk nagle ucichł, ustępując łagodnej jak śmietanka ciszy. – Tak, Gayle? Mówi Hari – powiedział. – Komediant Michaelson? – W głosie asystenta pobrzmiewała niepewność; jak większość ludzi, źle się czuł, rozmawiając z kimś, kogo nie widzi. – Ehm, Administrator Kollberg chce natychmiast widzieć pana w biurze, Komediancie. – W jego biurze? – powtórzył niezbyt mądrze Hari. Kollberg nigdy nie przyjmował ludzi w swoim gabinecie. Hari nie gościł u niego od dziesięciu lat. – O co chodzi? Następną Przygodę mam dopiero w przyszłym roku. – Ehm, nie wiem tak naprawdę, Komediancie. Administrator nic nie powiedział. Kazał mi tylko przekazać, że gdyby pan pytał, mam powiedzieć, że chodzi o pańską żonę. – Moją żonę? A czy coś kiedykolwiek nie dotyczyło mojej żony? – pomyślał kwaśno. Przemawiał przez niego kac. – Co jest? Coś się stało? – Serce zacisnęło mu się, po czym zaczęło bić szybciej. – Nic jej nie jest? Co się stało? – Naprawdę nie mogę powiedzieć, Komediancie Michaelson. Administrator powiedział mi tylko, że mam przekazać… – Dobra, w porządku – warknął Hari. Spuścił nogi z łóżka, wstał, nagle nie czując już kaca. Jak szybko zdoła wziąć prysznic i się ubrać? Nie, pieprzyć prysznic; nie miał na to czasu. Umyć zęby? Spotkać się z przewodniczącym, kiedy z gęby leciało mu przetrawioną szkocką? Cholera, weź się w garść. – Już jadę. Powiedz mu, że będę za pół godziny. Powiedz… powiedz mu tylko, że już jadę. |
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
więcej »Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Starwarsy moralnego niepokoju, czyli cierpienia młodego Dżedaja
— Agnieszka Szady