Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Alison Goodman
‹Eon. Powrót Lustrzanego Smoka›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułEon. Powrót Lustrzanego Smoka
Tytuł oryginalnyEon: The Two Pearls of Wisdom
Data wydania16 lutego 2010
Autor
PrzekładDariusz Kopociński
Wydawca TELBIT
CyklEon
ISBN978-83-60848-98-2
Format576s. 144×208mm
Cena39,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Eon. Powrót Lustrzanego Smoka

Esensja.pl
Esensja.pl
Alison Goodman
1 2 3 4 »
Zamieszczamy fragment powieści Alison Goodman „Eon. Powrót Lustrzanego Smoka”. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Telbit.

Alison Goodman

Eon. Powrót Lustrzanego Smoka

Zamieszczamy fragment powieści Alison Goodman „Eon. Powrót Lustrzanego Smoka”. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Telbit.

Alison Goodman
‹Eon. Powrót Lustrzanego Smoka›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułEon. Powrót Lustrzanego Smoka
Tytuł oryginalnyEon: The Two Pearls of Wisdom
Data wydania16 lutego 2010
Autor
PrzekładDariusz Kopociński
Wydawca TELBIT
CyklEon
ISBN978-83-60848-98-2
Format576s. 144×208mm
Cena39,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Zrobiłam krok w bok i zakręciłam przed sobą mieczami, przygotowując się na drugą sekwencję Koźlego Smoka. A tymczasem Ranne ruszył na mnie z kopyta z wysoko uniesionymi mieczami. To już nie był Koźli Smok. Zapoczątkował trzecią sekwencję Końskiego Smoka. Sprężyłam się w sobie i dosłownie w ostatniej chwili uniosłam miecze. Stal z miażdżącą siłą uderzyła o stal i zepchnęła mnie na luźny piasek. Zwarliśmy się jelcami. Wparłam się w piasek bokiem stopy, żeby się nie ślizgać. Jego twarz znalazła się o włos od mojej, na skórze poczułam gorący, śmierdzący oddech.
– To nie Kozioł… – wydyszałam. Moja tylna noga wciąż się osuwała.
– Pomyliłem się…
Szarpnął się w moją stronę, tak że cały jego ciężar spoczął na moich jelcach, a dłonie i ramiona zadrżały mi z wysiłku. Serce biło mi głośno, lecz jeszcze głośniej zachowywał się tłum na trybunach; zupełnie zagłuszył słowa Ranne’a. Nie miałam sił pchać. Lada chwila ręce odmówią mi posłuszeństwa i rąbnie mnie łokciem w twarz.
– Szczur pada na ziemię.
To nie był nawet głos, tylko wiedza ukryta gdzieś głęboko. Jakimś trafem mięśnie, ścięgna i kości wiedziały, co trzeba uczynić. Upadłam do tyłu, pociągając za sobą miecze; szarpnęłam nimi w bok, żeby uwolnić żelazo. Kiedy grzmotnęłam o piasek, dostrzegłam wyraz zaskoczenia w jego szeroko otwartych ustach, odzwierciedlający zapewne moje własne zdumienie. Tłuszcza wyła z podniecenia: kulawy się odgryza!
– Wąż zwija się do ataku.
Obróciłam się i dźwignęłam na kolana. Ranne już oprzytomniał i nacierał z furią. Jego miecze wirowały, blisko ze sobą skrzyżowane. Trzecia sekwencja Psiego Smoka. A więc koniec udawania, że obowiązuje jakaś kolejność. Zamierzał zasypać mnie serią druzgocących wypadów. Ciężko wstałam z uniesionymi mieczami, czekając na pierwszy.
Moja zastawa była nieporadna: tępa strona miecza odskoczyła mi prawie do samej twarzy. Drugą zastawę ułożyłam pod złym kątem i przy potężnym ciosie omal nie wypuściłam rękojeści z drżącej dłoni. Tajemna wiedza opuściła mnie równie nagle, jak przyszła. Z trudem chwytałam powietrze. Trzeci atak zmusił mnie do zasłony z dłonią skręconą na rękojeści. Pionowy cios – niczym uderzenie młota – przełamał mój osłabiony uchwyt. Zwichnięty nadgarstek do niczego się już nie nadawał. Przez chwilę Ranne był ciemną plamą w szarej mgle, powstałej z mojego bólu. Poczułam, jak rusza sztychem i wytrąca mi miecz, który potoczył się po piasku. Wokół areny przetoczyło się westchnięcie tłumów.
Cofnęłam się na chwiejnych nogach z nadgarstkiem przyciśniętym do piersi. Przynajmniej ostała mi się prawa ręka. Ranne znów się zbliżał: jeden miecz wysoko, drugi z rękojeścią do ataku w drugiej sekwencji Tygrysiego Smoka. Czekała mnie seria szybkich razów z wykorzystaniem ciężkiej głowicy w charakterze maczugi. Zmrużyłam oczy, próbując się skupić mimo bólu. Jeden miecz, jedna zastawa. Zaatakuje z wysoka. Uniosłam klingę, żeby osłonić głowę.
– Królik kopie.
Pradawna wiedza. Rozum starał się utrzymać mnie na nogach, ja już jednak padałam na ziemię i zdrową nogą celowałam w jego kolana. I trafiłam golenią. Poczułam, jak się składa wpół i ląduje na piasku. Przeszył mnie morderczym spojrzeniem.
– Smok chłoszcze ogonem.
Nie!
Ranne wykonał piorunujący wypad i prawie przekłuł mi stopę. Cofnęłam się, żeby mnie nie dosięgnął. Szurając mieczem, wzbiłam chmurę piachu.
– Smok chłoszcze ogonem.
Nie!
Moje biodro! Nie mogę…
Ranne podźwignął się na mieczu wbitym w ziemię. Pochylił głowę i ruszył do ataku z szeroko rozstawionymi mieczami. Nawet nie używał znanych mi układów. Po prostu walczył. Pozbierałam się i uklękłam, mając przed sobą dwie możliwości: pogrzeb lub kalectwo.
Kaleką już byłam.
Nim zdążyłam unieść miecz, Ranne wymierzył cios w moją głowę. Gwałtownie odskakując, poczułam powiew powietrza tuż przed tym, jak drżąca klinga przeszła obok mojej twarzy. Straciłam równowagę. Nie było dokąd uciekać. Dostrzegłam zamgloną dłoń. Błysnęło żelazo zbliżające się do mojej głowy. Od potwornego wstrząsu pociemniało mi w oczach i wpadłam w czarną otchłań.
• • •
Otworzyłam oczy. Zewsząd padał biały blask, od którego jeszcze bardziej łupała mnie głowa. Łzy ciekły po nosie i policzkach i skapywały na stratowany piasek. Zacisnęłam powieki.
– Eon… – odezwał się ktoś w oddali, bardzo daleko.
Oblizałam wargi. Sól i kurz.
– Eon.
Poczułam na ramieniu jakiś ciężar. Potrząsano mną. Zamrugałam, dopuszczając do oczu kłujące światło. Leżałam pod cesarskim lustrem, za dwoma szeregami kandydatów.
– Mistrzu…
Wyostrzyły się rysy jego twarzy. Miał pochmurną minę.
Zawiodłam jego nadzieje…
– Musisz wstać, Eon.
Uniosłam głowę i zwymiotowałam, bluzgając na piasek kwaśną wodą.
– Chyba nie spodziewasz się, że będzie się w stanie pokłonić? – usłyszałam czyjś głos.
Obok mistrza klęczał stary urzędnik. Zauważyłam błysk na jego diamentowej szpilce.
– Poznał mnie – stwierdził mistrz. – Nie postradał rozumu.
– Wątpię, czy zdoła wstać – powiedział urzędnik. – To trudna sytuacja. Masz pełne prawo domagać się usunięcia Ranne’a.
– Ranne jest tylko sługą. Należałoby usunąć lorda Ido.
– Możesz wnieść skargę. – Urzędnik silił się na spokój, lecz wyczułam w nim zapał.
Mistrz parsknął śmiechem.
– Mam się poświęcić dla dobra rady? Nic z tego.
– Ktoś musi ukrócić ambicje lorda Ido.
– To był wasz obowiązek, ale pokpiliście sprawę. Dawno minęła chwila, kiedy można go było poskramiać.
Urzędnik skrzyżował ramiona.
– Cóż było czynić? Popiera go wielki lord Sethon.
– Odwrotnie, rzekłbym – mruknął mistrz.
Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu.
– A zatem nie wycofujesz swojego chłopaka? – zapytał na koniec urzędnik. – Pokłoni się?
– Pokłoni.
– Wobec tego stawiaj go na nogi. Właśnie wezwano dziesiątego kandydata. To już długo nie potrwa. – Wstał ociężale z kupy piasku i ukłonił się mojemu mistrzowi. – Powodzenia, heurysie Brannonie.
Mistrz pokiwał głową i odwrócił się do mnie.
– Przepraszam… mistrzu… – wycharczałam przez ściśnięte gardło.
– Masz, napij się wody. – Przystawił mi kubek do ust.
Pociągnęłam głęboki łyk i z bólem przełknęłam.
– Wiem, że to męczące, ale musisz wstać – powiedział. – Musisz pokłonić się Szczurzemu Smokowi.
– Nie ukończyłam sekwencji. Nie wybierze mnie.
Prychnął.
– To nie była sekwencja. Prędzej już zasadzka. – Ponownie przechylił kubek, żebym mogła się napić. – Nikt nie wie, czym się kieruje smok. Wytrzymamy do końca.
Zarzucił mi rękę na ramiona i pomógł się podnieść do pozycji siedzącej. Poczułam, jak wygładza mi włosy i zatrzymuje dłoń na moim karku. Arena zakręciła się i zakołysała. Gdy zaczęłam głębiej oddychać, uspokoiła się, aczkolwiek od czasu do czasu dwoiło mi się jeszcze przed oczami.
Miałam wrażenie, że dwóch Baretów walczy z dwoma mistrzami miecza. Mrużąc oczy, usiłowałam pozlepiać sobowtórów.
Baret nieźle sobie radził. Nic dziwnego, skoro Ranne przechodził z układu do układu w znanej nam wszystkim kolejności. Jeszcze trochę i Baret zostanie nowym uczniem lorda Smocze Oko.
A ja uciekinierem.
Częściowo wyswobodziłam się z uchwytu mistrza. Przytrzymał mnie jednak za rękę.
– Idź pomału, Eon. Do ostatniego pokłonu zostało trochę czasu.
Owacje na cześć Bareta przeplatały się z wyzwiskami pod adresem Ranne’a. Zamknęłam oczy i ostrożnie dotknęłam napuchniętej skroni. Usłyszałam głos heroldów, dobiegający jak gdyby z wielkiej dali, wzywający na pojedynek Dillona i Jin-pa. Moje obrażenia wydawały się niegroźne, lecz na wszelki wypadek powoli prześledziłam przepływ hua przez siódmy ośrodek mocy. Uszkodzenie było swoistym zatorem w strumieniu energii, który wszakże nie został przerwany. A zatem nic strasznego. Otworzyłam oczy i arena znów się rozdwoiła. Zamrugałam i zaraz uległa scaleniu.
1 2 3 4 »

Komentarze

07 III 2011   11:23:23

Bardzo fajna książka polecam ją gorąco(sam jestem jej wielkim fanem)Polecam ją dla dzieci i dorosłych ,ponieważ sądze ,że zainteresuje każde pokolenie.

-Za perłowego cesarza!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Smok feministyczny, czyli dziewczyna też potrafi
— Anna Kańtoch

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.