Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Michaił Szyszkin
‹Nie dochodzą tylko listy nienapisane›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNie dochodzą tylko listy nienapisane
Tytuł oryginalnyПисьмовник [Pismownik]
Data wydania4 grudnia 2013
Autor
PrzekładMagdalena Hornung
Wydawca Noir sur Blanc
ISBN978-83-7392-431-4
Format280s. 145×235mm
Cena35,—
Gatunekobyczajowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Lekcja interpunkcji
[Michaił Szyszkin „Nie dochodzą tylko listy nienapisane” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Gdyby Michaił Szyszkin urodził się jakieś trzysta lat temu, być może z listy dzisiejszych lektur szkolnych wyparłby Woltera lub Diderota. Urodził się jednak nie tak dawno, bo w roku 1961. Tym cenniejszym nabytkiem powinny być dla współczesnego czytelnika „Nie dochodzą tylko listy nienapisane”.

Daniel Markiewicz

Lekcja interpunkcji
[Michaił Szyszkin „Nie dochodzą tylko listy nienapisane” - recenzja]

Gdyby Michaił Szyszkin urodził się jakieś trzysta lat temu, być może z listy dzisiejszych lektur szkolnych wyparłby Woltera lub Diderota. Urodził się jednak nie tak dawno, bo w roku 1961. Tym cenniejszym nabytkiem powinny być dla współczesnego czytelnika „Nie dochodzą tylko listy nienapisane”.

Michaił Szyszkin
‹Nie dochodzą tylko listy nienapisane›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNie dochodzą tylko listy nienapisane
Tytuł oryginalnyПисьмовник [Pismownik]
Data wydania4 grudnia 2013
Autor
PrzekładMagdalena Hornung
Wydawca Noir sur Blanc
ISBN978-83-7392-431-4
Format280s. 145×235mm
Cena35,—
Gatunekobyczajowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Epoka, w której obecnie żyjemy, odzwyczaiła nas od pisania tradycyjnych listów, o czym świadczy nawet niniejsze zdanie – dziś, jeśli do słowa „list” nie dodamy również przymiotnika „tradycyjny”, wielu naszych rozmówców uzna prędzej, że chodzi o maila, niż zapisaną atramentem kartkę papieru. Odzwyczajamy się również, o czym świadczą kolejne badania, od formy powieściowej. Nawet jeśli nie czytamy mniej, to gros naszych lektur stanowią przeczesane szybko wzrokiem internetowe newsy, w najlepszym razie dłuższe artykuły (w najgorszym – same ich nagłówki). Sięgając po formę powieści epistolarnej Michaił Szyszkin zmierzył się z oboma powyższymi „odzwyczajeniami”. Pod jego piórem nieco zapomniany już gatunek nabrał aktualności, w dodatku proza rosyjskiego twórcy imponuje głębią i pokazuje, jak wielkie możliwości tkwią ciągle w tego rodzaju literaturze.
Założenia powieści i sposób prowadzenia narracji są bardzo proste – dwójkę zakochanych rozdziela wojna, on idzie na front, ona, rzecz jasna, zostaje. Jednak z brutalną rzeczywistością zmierzą się oboje, tragizmowi śmierci i wojny zostanie przeciwstawiony tragizm życia: nie tylko tęsknota za ukochanym, również problemy rodzinne, choroby bliskich, próby odnalezienia się w nowych realiach. Wątek miłosny jest tu punktem wyjścia, ale dość szybko schodzi na dalszy plan, stając się pretekstem do snucia dwóch równoległych opowieści. Zresztą, jak pisze w jednym z pierwszych listów Sasza, „Wszystkie książki nie są wcale o miłości. Udają tylko, że są o miłości, żeby zaciekawić. A w gruncie rzeczy są o śmierci”.
Tej śmierci jest u Szyszkina dużo, co zaskakujące, bardziej porusza ona w listach ze świata odgrodzonego od wojny. Śmierć najbliższych skłania bohaterkę do namysłu, poszukiwania sensu w tym może najważniejszym z ludzkich doświadczeń. Sasza będzie próbowała odnaleźć go w rozmowach, obcowaniu z umierającymi, potem w przedmiotach, które po sobie zostawili – również dziennikach, czyli kolejnych listach „napisanych”. Tutaj przestaje liczyć się fakt dotarcia przekazu do odbiorcy, pisanie okazuje się formą docierania do prawdy. Jeśli, jak chce Sasza, „wszystko na świecie jest zrymowane ze wszystkim na świecie”, a w dodatku „rymy te istniały od zawsze”, to niczego nowego nie wymyślimy, możemy tylko opowiadać nasze historie i liczyć, że w tym, co z tego opowiadania powstanie, zobaczymy choć namiastkę sensu.
Wydaje się, że przesłanie Szyszkina zmierza ku szukaniu tego sensu w rodzinie. Jest ona, znowu wedle słów Saszy, umiejętnością życia w piekle i ukrywania tego dla dobra dzieci. „Piekieł” mamy w tej powieści więcej – to piekło wojny, piekło życia z nowotworem, piekło kolejnych związków, utraconych, ale i narodzonych dzieci. Najmocniej w tej narracji uderza wspomniany już fakt równoległego biegnięcia dwóch ścieżek. Przy podobnych opowieściach spodziewamy się raczej uporczywych prób doprowadzenia do ich przecięcia się. W „Nie dochodzą…” zostajemy postawieni przed sytuacją odmienną: zapewnienia o miłości i tęsknocie zapełniają tylko pierwszą linijkę korespondencji. Kolejne są już zapisem życia pojedynczego.
Pozostaje jeszcze pytanie o czas trwania tego życia. Tłem historycznym jest tu powstanie bokserów w Chinach z przełomu XIX i XX wieku. Trwało ono niespełna dwa lata, ale ten okres w powieści wydaje się rozciągnięty o wiele bardziej. Teraźniejszość miesza się z przeszłością, nie do końca wiadomo, co należy do współczesności bohaterów, a co zostawili już za sobą i przywołują to tylko we wspomnieniach. Sposób posługiwania się czasem, zwłaszcza w odniesieniu do historii żołnierza, daje posmak realizmu magicznego, jakby listy z frontu zaczynały żyć osobnym żywotem, dopasowując się do rzeczywistości, w jakiej trwa Sasza.
Wydane kilka lat temu i przetłumaczone właśnie na polski „Nie dochodzą tylko listy nienapisane” są jedną z bardziej krzepiących powieści, jakie miałem okazję przeczytać. Nie chodzi jednak o ich tematykę, a sposób jej podania. Proza Szyszkina krzepi, bo przywraca wiarę w literaturę – jest w niej wyczuwalna podskórnie prawda, jest pozornie prosty, ale niesamowicie plastyczny język, okazujący się znakomitym nośnikiem metaforyki. Jest również sporo miejsca dla czytelnika, który może śladem bohaterki spróbować trudnej sztuki stawiania przecinków – jak w powtarzającym się zdaniu „karać śmiercią nie wolno ułaskawiać”. Ta swoista lekcja interpunkcji jest może najważniejszym z problemów, przed jakimi stają bohaterowie nie tylko tej książki.
koniec
3 marca 2014

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Zapomną o nas
— Daniel Markiewicz

Mistrzostwo formy
— Daniel Markiewicz

Walc nasz (zbyt) powszedni
— Daniel Markiewicz

Odmienne stany moralności
— Daniel Markiewicz

Czytając (dobre) science fiction
— Daniel Markiewicz

Całodobowe szczęście
— Daniel Markiewicz

Nieustające wakacje
— Daniel Markiewicz

Trudna miłość
— Daniel Markiewicz

Szeptanie traumy
— Daniel Markiewicz

Magiczna apokalipsa
— Daniel Markiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.