Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ben Aaronovitch
‹Rzeki Londynu›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRzeki Londynu
Tytuł oryginalnyRivers of London
Data wydania19 marca 2014
Autor
PrzekładMałgorzata Strzelec
Wydawca MAG
CyklPeter Grant
ISBN978-83-7480-425-7
Format384s. 135×200mm
Cena32,99
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Po prostu dobra
[Ben Aaronovitch „Rzeki Londynu” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Rzeki Londynu” miały być niesamowitym odkryciem, oryginalnym urban fantasy i przede wszystkim znakomitą książką – tak przynajmniej twierdzili znajomi, polecający mi pierwszy tom cyklu Bena Aaronovitcha. Tymczasem powieść lekko rozczarowuje, bo jest – no cóż – tylko dobra.

Anna Kańtoch

Po prostu dobra
[Ben Aaronovitch „Rzeki Londynu” - recenzja]

„Rzeki Londynu” miały być niesamowitym odkryciem, oryginalnym urban fantasy i przede wszystkim znakomitą książką – tak przynajmniej twierdzili znajomi, polecający mi pierwszy tom cyklu Bena Aaronovitcha. Tymczasem powieść lekko rozczarowuje, bo jest – no cóż – tylko dobra.

Ben Aaronovitch
‹Rzeki Londynu›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRzeki Londynu
Tytuł oryginalnyRivers of London
Data wydania19 marca 2014
Autor
PrzekładMałgorzata Strzelec
Wydawca MAG
CyklPeter Grant
ISBN978-83-7480-425-7
Format384s. 135×200mm
Cena32,99
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Być może to kwestia wygórowanych oczekiwań, trudno jednak ich nie mieć, kiedy człowiek przed lekturą nasłucha się ochów i achów, a potem okazuje się, że książka nie dorasta do otaczającego ją rozgłosu. Ciekawe zresztą, ile w tym rozgłosie autentycznego zachwytu czytelników, a ile pracy speców od reklamy? Bo tym, co dziwi mnie najbardziej, jest nawet nie fakt, że rzesze ludzi uznały tę powieść za rewelacyjną – to w końcu rzecz gustu, lecz fakt, że „Rzeki Londynu” niczym szczególnym się nie wyróżniają, można więc zapytać: dlaczego właściwie ta książka, a nie inna z tego samego gatunku?
Owszem, tym razem główny bohater nie jest prywatnym detektywem, tylko zwyczajnym (na początku przynajmniej) policjantem, co daje okazję do zaprezentowania kilku zabawnych scenek „z codziennego życia stróżów prawa”. Dość nietypowym dla gatunku akcentem jest również fakt, że Peter Grant ma ciemny odcień skóry – miło, że ktoś wreszcie sobie przypomniał, iż Londyn to wielokulturowy tygiel. Trudno jednak uznać to za wielką oryginalność, zwłaszcza że wszystkie pozostałe elementy idealnie wpisują się w konwencję – mamy więc miasto, w którym obok ludzi egzystują istoty z legend oraz istnieje magia (z jakiegoś powodu to prawie zawsze jest Londyn – co to miejsce w sobie ma?), śledztwo, sporo humoru oraz połączenie wątku kryminalnego z, powiedzmy, wątkiem przygodowym.
Wszystko to zostało naprawdę dobrze napisane, Aaronovitch, nawet jeśli nie jest genialnym autorem, na pewno jest bardzo sprawnym rzemieślnikiem. Problem w tym, że ja to już czytałam, zazwyczaj w lepszym wydaniu. Być może nie dużo lepszym, ale jednak lepszym.
Peter Grant niewątpliwie daje się lubić, lecz Harry Dresden zajmuje w moim sercu pierwsze miejsce, fabuła „Rzek Londynu” jest całkiem ciekawa, niemniej intrygi Mike’a Careya wciągają bardziej, stolica Wielkiej Brytanii w wersji „magicznej” została ładnie pokazana (wielkie brawa za scenę, w której bohater podróżuje w przeszłość miasta), jednak wolę Londyn z powieści Kate Griffin, klimat… Ok, z klimatu „Rzek Londynu” rozliczać nie będę, bo Aaronovitch wyraźnie stawia bardziej na humor – niemal co drugie zdanie to jakiś dowcip, najczęściej udany. Może dlatego właśnie książka cieszy się tak wielkim powodzeniem?
Problem być może tkwi również w tym, że jestem fanką kryminałów, a tymczasem „Rzeki Londynu”, choć wątek śledztwa jest na ich kartach bardzo ważny, pisane są bardziej jak przygodówka. Autor – celowo czy też nie, nie potrafię powiedzieć – rezygnuje z podkreślania tajemniczości zbrodni, zaś niektóre kwestie wyjaśniają się zdecydowanie zbyt szybko i zbyt łatwo, zanim czytelnik zdąży się nimi poważniej przejąć. Brutalnie mówiąc: moim zdaniem w wątku morderstwa nie ma wystarczającej dozy napięcia. To niekoniecznie musi być wadą, urban fantasy z natury balansuje na granicy powieści detektywistycznej oraz przygodowej – ja akurat wolę, kiedy więcej jest tej pierwszej, ale wielu czytelników preferuje drugą opcję.
Wygląda więc na to, że jedynym zarzutem, jaki mogę postawić „Rzekom Londynu” jest to, że nie są aż tak dobre, jak się spodziewałam. Cóż, reklama co prawda pomaga w sprzedaży, ale czasem niespodziewanie zwraca się przeciwko wydawcom, bo takie rozczarowanie trudno potem czymś zrekompensować. W moim przypadku skutek był taki, że choć wrażenia po lekturze pierwszego tomu miałam generalnie pozytywne, po drugi jeszcze nie sięgnęłam.
koniec
30 października 2014

Komentarze

16 IX 2016   13:14:21

Przyznam, że określenie tej wtórnej, bełkotliwej kupy mianem "dobrej książki" więcej mi powiedziało o autorce recenzji (i jej twqórczośąci, której dotąd nie znałem i tak już pozostanie), niż o Rzekach Londynu...
http://seczytam.blogspot.com/2016/09/ben-aaronovitch-rzeki-londynu.html

16 IX 2016   20:37:18

Nazwanie książki (jakiejkolwiek) "bełkotliwą kupą" więcej mi mówi o osobie prowadzącej blog poświęcony literaturze niż o "Rzekach Londynu". Se czytam nie znałem i tak już pozostanie. Pozdrawiam.

16 IX 2016   21:04:59

Cóż, można nazywać szambo perfumerią, albo kupę dobrą książką. A tak na marginesie, zawsze wolałem ludzi, którzy potrafią nawet brutalnie coś wyrzygać, od takich co bułkę przez bibułkę :P

Na seczytam nawet nie zapraszam, mogłoby to zbyt wielkie spustoszenie w Twoim delikatnym umyśle poczynić :D

16 IX 2016   23:31:56

A ja nawet zajrzałam i parę razy, ale - skoro ma być szczerze raczej niż przez bibułkę - strasznie wydelikacony gust waćpan posiadasz.

Powiedziałabym, że polecam lekturę "Wojen mroku" lub "Żałując za jutro" w celu wyzerowania skali.

Z drugiej strony dla mnie to plus, bo jak się sobie sama zaczynam wydawać zbyt snobistycznie-przewrażliwioną, to mogę się pocieszać, że jednak nie.

17 IX 2016   13:46:44

Cóż Beatrycze, chyba powinienem się zawstydzić, że takie arcydzieła jak Zmierzch, Achaja czy Rzeki Londynu nie spodobały mi się. Aż zazdraszczam Ci gustu pozwalającego spędzać przyjemnie czas przy tego typu daniach.

Wojny mroku Feista - o ile to o te chodzi, a nie coś innego o tym samym tytule - to dwa przeciętne tomy (1 i 3) i jeden kupiasty, acz nie jest to aż tak śmierdząca kupa jak Rzeki Londynu.
"Żałując za jutro" nie czytałem, więc trudno mi się odnieść.

A w swoim pierwszym poście doczepiłem się głównie do tego: "to zostało naprawdę dobrze napisane" - jeśli pisarka taki bełkot uznaje za dobrze napisany, to jaki poziom prezentuje jej własna proza? Chyba że ta recenzja to ukłon w stronę wydawcy - Mag to takie fajne wydawnictwo, szkoda ich krytykować...

18 IX 2016   12:30:16

Jakoś nie wydaje mi się, żeby w redakcji ludzie zawyżali oceny w związku z wydawnictwem.

Nie, chodziło mi o "Wojny mroku" polskiego autora. Achai nie czytałam i raczej po nią nie sięgnę. Co do "Rzek..." recenzje jakoś mnie nie zachęciły, styl - czytałam też fragmenty i po prostu wydał mi się nijaki, typowo przezroczysty.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.