Do antologii „Światy równoległe” opowiadania zostały wybrane nie na podstawie podobieństwa poruszanych w nich tematów, lecz według klucza geograficznego – wszyscy autorzy są bowiem związani ze Śląskim Klubem Fantastyki. W efekcie powstał zbiór mało spójny, ale zarazem dość interesujący.
Śląska fala
[„Światy równoległe” - recenzja]
Do antologii „Światy równoległe” opowiadania zostały wybrane nie na podstawie podobieństwa poruszanych w nich tematów, lecz według klucza geograficznego – wszyscy autorzy są bowiem związani ze Śląskim Klubem Fantastyki. W efekcie powstał zbiór mało spójny, ale zarazem dość interesujący.
Różnorodność tematyczna i stylistyczna tekstów tworzących „Światy równoległe” sprawia, że w celu oceny antologii nie sposób nie przyjrzeć się każdemu z opowiadań osobno.
„Echo” Michała Cholewy to niezbyt odkrywcza opowieść o ojcu i córce próbujących przetrwać w postapokaliptycznej Finlandii. Na uwagę zasługuje jednak nie tylko umiejętne zdobycie przez autora sympatii czytelników dla głównego bohatera, ale przede wszystkim przemyślana konstrukcja opowiadania, w całości podporządkowana wyrazistemu spuentowaniu tej historii dzięki końcowej scenie.
Natomiast nie jestem przekonany, czy wybór do promowania antologii akurat „Aquarty” Katarzyny Rupiewicz był dobrym pomysłem. Ten futurystyczny kryminał czyta się wprawdzie całkiem dobrze, ale dla odmiany to właśnie zakończenie psuje wcześniejsze pozytywne wrażenia. Niewątpliwie z zainteresowaniem można obserwować przebieg dochodzenia w sprawie serii zabójstw, które główna bohaterka prowadzi wraz z tytułowym przedstawicielem odłamu ludzkości oficjalnie będącego kolejnym etapem ewolucji naszego gatunku. Nie miałbym nic przeciwko zaskakującej zmianie optyki w finale opowiadania, ale w tym przypadku w efekcie otrzymujemy obraz rzeczywistości, któremu zdecydowanie brakuje spójności.
Z kolei w przypadku „Jugs” początkowo można być zdezorientowanym chaotycznością wspomnień bohatera, ale w końcu cała historia nabiera sensu. Zagorzałym kinomanom (w szczególności wielbicielom tzw. męskiego kina) zaś z pewnością same będą się nasuwać rozmaite filmowe skojarzenia z niektórymi scenami z opowiadania Szymona Gonery.
Annie Głomb udało się nadać swojemu opowiadaniu intrygujący, mroczny klimat, a w pamięci pozostaje intrygujący obraz alternatywnego przedwojennego Górnego Śląska, gdzie oficjalnie działa i cieszy się powagą Towarzystwo Alchemików. Jednak „Z popiołów” nie robi aż tak wielkiego wrażenia, gdyż czytelnik zdecydowanie zbyt szybko może domyślić się, na czym polega sekret tożsamości głównego bohatera.
W „Kopalni wody” z rosnącym zainteresowaniem śledzimy zapiski uczestnika wyprawy kolonizacyjnej na obcej planecie. Utrata kontaktu z Ziemią oczywiście nie pozostaje bez wpływu na zachowanie członków tej niewielkiej zbiorowości, a Małgorzata Binkowska potrafiła umiejętnie dozować czytelnikom informacje. Dzięki temu zakończenie jest dość zaskakujące, a jednocześnie nadaje ono nowy sens poprzedzającym go wydarzeniom.
Miłośnikom fantasy może przypaść do gustu „Mefert” Marcina Pawełczyka, będący emocjonującą opowieścią o zaciętej walce o przetrwanie w obliczu zagrożenia głodem. W sumie jedyną wadą tego tekstu jest jego krótkość, ale być może autorowi chodziło właśnie o pobudzenie apetytu czytelników na dłuższą opowieść rozgrywającą się w tej samej scenerii.
Bardziej rozbudowaną fabułę posiada natomiast rozgrywająca się w średniowiecznych realiach „Zaraza”. Iwona Surmik nie tylko zadbała o przekonująco nakreślone tło tej pełnej grozy historii, ale naprawdę potrafiła zaintrygować czytelników tajemniczymi wydarzeniami na L’Isle d’Escargot, gdzie właśnie zaczynał się rodzić kult potencjalnego świętego.
Mocnym punktem zbioru jest też humorystyczny „Ludzki demon”. Andrzej Trybuła przygotował lekką i zarazem dobrze skonstruowaną opowieść o niebezpieczeństwach czyhających na uczestników seansów spirytystycznych, a przy tym w zaskakujący sposób wykorzystał tutaj postać Fryderyka Chopina.
Z kolei „Hotel Alabama” Katarzyny Kubackiej to dowód na to, że niezły pomysł wyjściowy nie zawsze wystarczy, by zadowolić czytelników. Zdecydowanie zabrakło jakiegoś wywierającego wrażenie zakończenia w tej historii człowieka, którego życie odmieniło się w momencie, gdy zaczął się modlić za przypadkowo spotkanego biedaka.
Nie do końca przemówiło do mnie także jeszcze jedno postpokaliptyczne opowiadanie zamieszczone w „Światach równoległych”, czyli „Jako aniołowie” Heleny Strokowskiej. Podejrzewam jednak, że ta dość krótka historyjka o grupce dzieci ukrywających się przed tajemniczymi Aniołami może spodobać się osobom, które łatwiej ode mnie poddają się wzruszeniu.
Zdecydowanie najlepszym tekstem w antologii jest zamykająca ją „Sztuka porozumienia”. Anna Kańtoch uzyskała tutaj niezwykły efekt łącząc stylistykę czarnego kryminału z opowieścią o kontakcie z obcą cywilizacją. W dodatku fabuła wciąga nas momentalnie, a napięcie nie opada ani na moment aż do zapierającego dech w piersiach finału.
Nie da się ukryć, że „Światy równoległe” sprawiają wrażenie dość przypadkowego zestawu opowiadań, ale mimo to warto sięgnąć po tę antologię. Wszystkie teksty prezentują bowiem co najmniej przyzwoity poziom, a ich różnorodność sprawia, że każdy miłośnik fantastyki ma szansę znaleźć tutaj coś interesującego dla siebie.