Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

G. Adamow
‹Wygnanie władcy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWygnanie władcy
Data wydania1950
Autor
PrzekładS. Furmanik
Wydawca Książka i Wiedza
Format458s. 150×200mm, oprawa twarda, 2 tomy
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

Oślepiająca wizja świetlanej przyszłości
[G. Adamow „Wygnanie władcy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Na mojej półce pośród dwu tysięcy rozmaitych woluminów stoi sobie skromnie dzieło G. Adamowa „Wygnanie Władcy”. Dwa tomiszcza wydane na papierze gazetowym, oprawione w cienką tekturkę, na której nabazgrolono człowieka w skafandrze, który coś majstruje. Książka ta wpadła mi w ręce przypadkiem. W pierwszej chwili chciałem odłożyć ją na miejsce. Odrzucało mnie od niej wszystko. Fatalna okładka, niechlujność wydania, rosyjskie nazwisko autora, a nade wszystko to, że ukazała się w roku 1950 w serii „Biblioteczka Trybuny Ludu”.

Andrzej Pilipiuk

Oślepiająca wizja świetlanej przyszłości
[G. Adamow „Wygnanie władcy” - recenzja]

Na mojej półce pośród dwu tysięcy rozmaitych woluminów stoi sobie skromnie dzieło G. Adamowa „Wygnanie Władcy”. Dwa tomiszcza wydane na papierze gazetowym, oprawione w cienką tekturkę, na której nabazgrolono człowieka w skafandrze, który coś majstruje. Książka ta wpadła mi w ręce przypadkiem. W pierwszej chwili chciałem odłożyć ją na miejsce. Odrzucało mnie od niej wszystko. Fatalna okładka, niechlujność wydania, rosyjskie nazwisko autora, a nade wszystko to, że ukazała się w roku 1950 w serii „Biblioteczka Trybuny Ludu”.

G. Adamow
‹Wygnanie władcy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWygnanie władcy
Data wydania1950
Autor
PrzekładS. Furmanik
Wydawca Książka i Wiedza
Format458s. 150×200mm, oprawa twarda, 2 tomy
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Przemogłem się tytanicznym wysiłkiem woli i już pierwsze strony sprawiły, że zapomniałem o wszystkich obiekcjach. Jak się okazało, dzieło to zalicza się do naszego ulubionego gatunki twardej SF, a to, że napisał je fanatyczny komunista, miast odbierać, tylko dodaje mu smaku… Czytałem w życiu kilka powieści i opowiadań opisujących daleką przyszłość, owo świetlane jutro ludzkości. W żadnym jednak utworze owa świetlaność nie była tak oślepiająca.
Trudno ocenić, kiedy dzieje się akcja tego utworu. Przypuścić należy jednak, że autor miał na myśli przyszłość nie bardzo odległą – może 50 lat wystarczyłoby na wprowadzenie wszystkich tych zmian? A zatem rzućmy okiem, jak z perspektywy lat 50. wyobrażano sobie naszą teraźniejszość.
Powieść zaczyna się w pogodny poranek na stanicy. Dzielni radzieccy pogranicznicy w zasadzie nie mają wiele do roboty. Zaraz za graniczną rzeką znajdują się krainy niewolone przez wrednych faszystów-kapitalistów (wynikałoby z tego, że bratnie kraje demokracji ludowej jakoś zostały przez ZSRR wchłonięte…). Granicy nie strzegą pola minowe ani zasieki pod wysokim napięciem. Wystarczy kilka urządzeń monitorujących próby przekroczenia. Opodal jest wioska, gdzie żyją sobie szczęśliwie ludzie radzieccy. Po drugiej stronie, u kapitalistów, wszystko jest straszne i ponure. Ci wredni krwiopijcy przy samej rzece zbudowali – zapewne w celach propagandowych – wielki obóz koncentracyjny. Ale umiłowanie wolności jest silniejsze niż zasieki. Niemal noc w noc przez wiry i prądy płyną desperaci, którym udało się z obozu uciec. Desperaci ci mówią po …francusku. Rola pograniczników sprowadza się do tego, by pozwolić im odpocząć po trudach katorgi, odkarmić i odesłać w głąb kraju, gdzie każdemu zapewnione będzie mieszkanie i miejsce pracy…
Jednak tego pięknego dnia pośród schwytanych nocą uchodźców znajduje się jedna czarna owieczka – faszystowski szpion i dywersant, który przybył do miłującego pokój Kraju Rad, by siać śmierć i zniszczenie. Technika szpiegowska krajów kapitalistycznych stoi na poziomie żenująco niskim, dywersant zamknięty w stanicy porozumiewa się ze swoim agentem przy pomocy… sygnałów Morse’a emitowanych lusterkiem do golenia. Agentem okazuje się staruszek z pobliskiej wioski, Rosjanin mówiący po francusku. Dlaczego zdecydował się na pracę dla wroga? Czy to niedobitek białogwardzistów, czy może zachwycił go widok obozu koncentracyjnego za rzeką? Tego autor, niestety, nie wyjaśnia… Oczywiście wredny sabotażysta ulatnia się z konwoju wiozącego go tam, gdzie trzeba, co zmusza dwóch dzielnych agentów odpowiednich służb do ruszenia w pościg.
Nakreśliwszy realia geograficzne, przejdźmy do odmalowania stosunków panujących wewnątrz kraju. Komunizm w zasadzie został zbudowany. Pieniądze istnieją jeszcze, ale stanowią zanikający relikt. Służą zasadniczo do nabywania dóbr luksusowych, kawioru i starych grafik. Reszta towarów jest najwyraźniej za darmo. Komunikację wewnątrz kraju zapewniają superszybkie pociągi mknące z szybkością francuskiego TGV. Jeden z agentów służby bezpieczeństwa zmuszony jest wyskoczyć z takiego pojazdu w chwili, gdy z uwagi na roboty torowe skład zwalnia do szybkości 90km/godz. Na dalsze odległości lata się helikopterami. Komunikacji osobistej służą elekrocykle i samochody o napędzie elektrycznym. Po kołchozowych polach suną gigantyczne kombajny wielkości domów… Jest czysto, pięknie, dostatnio i ekologicznie.
Choć z tą ekologią to nie do końca tak. Po co wredny szpion przybył do ojczyzny światowego proletariatu? Związek Radziecki w tych dniach przystępuje do śmiałego, szalonego planu przeobrażenia swojej części planety. Od dawna już architektom świetlanej przyszłości sen z oczu spędzało to, że droga północna – linia żeglugowa łącząca Murmańsk, Archangielsk, Workutę, Norylsk i liczne miasta zbudowane dla eksploatacji wybrzeży Oceanu Arktycznego – przez osiem miesięcy w roku jest niedostępna dla żeglugi. Oczywiście pływają tam atomowe lodołamacze, potężne okręty długości kilometra, ale to rozwiązanie pośrednie. Szalony plan radzieckich uczonych zakłada budowę 12 gigantycznych sztolni w dnie morza. Systemy pomp będą przepuszczały przez nie wodę i podgrzawszy geotermiczne, wyrzucały na powierzchnię. Mróz – władca dalekiej północy – zostanie ostatecznie wygnany.
Odrywając się od przygód dwóch dzielnych enkawudystów, odwiedzamy konferencję naukową, na której ważą się losy projektu. Oczywiście wszędzie zdarza się jakiś hamulec postępu – w ZSRR są nim ekolodzy. Idioci ci, nie widząc ogromnych korzyści dla gospodarki, protestują przeciw planom ogrzania klimatu, wysuwając dwa argumenty. Primo, po podgrzaniu wyginą rzadkie gatunki zwierząt i roślin, secundo, topniejąca wieczna zmarzlina spowodować może zmianę rozległego obszaru tundry w grzęzawisko. Ich pretensje zostają jednak zdławione w zarodku. W razie zaobserwowania negatywnego wpływu na przyrodę od projektu się odstąpi, a system kanałów odprowadzi nadmiar wody do morza.
Z kongresu wraz z jednym z uczestników przenieśmy się do domu statystycznej radzieckiej rodziny. Akurat odbywa się tu uroczystość podyktowana nową świecką tradycją. Młoda konstruktorka obchodzi uroczyście rocznicę pierwszego dnia pracy…
Tymczasem wredny szpion, nie schwytany w porę przez NKWD, grasuje w najlepsze. Tworzy sobie siatkę agenturalną złożoną z podobnych sobie swołoczy – zwolenników faszyzmu i kapitalizmu. Należy do niej radziecki konstruktor, jeden z przeklętych zwolenników ekologii. Zrobi wszystko, by zastopować prace. Oczywiście nie w imię kwiatków i zwierzątek, ale za dolary. Po co potrzebna mu ta forsa? Ano pan inżynier ma pewien defekt psychiczny. Kolekcjonuje zabytkową broń i w dodatku trzyma ja w mieszkaniu, by egoistycznie cieszyć się nią w samotności, zamiast zanieść do muzeum…
Drugim agentem jest zagraniczny specjalista wynajęty do pracy przy maszynach wtryskowych. Wredny typ dokonuje podłego sabotażu. Udaje mu się podmienić element turbiny (sztuk jeden) – zamiast dobrego w urządzeniu zostaje zainstalowany wadliwy…
Bardzo długo krecia robota dywersantów pozostaje niewykryta. Sabotaż jednak idzie im strasznie opornie. Sił ich mało. Wprawdzie wadliwy element pompy wybucha efektownie, ale do poważniejszych zniszczeń nie dochodzi. Próba wysadzenia podwodnego miasta dokonana przez grupę faszystów przysłanych łodzią podwodną także kończy się niepowodzeniem. Nic nie zatrzyma postępu.
W końcu pod koniec czwartej części siatka zostaje rozbita. Jeden faszysta ginie w walce, śmierć ponosi także jeden z ofiarnych agentów NKWD. Reszta daje się wziąć żywcem (faszystów znaczy, nie agentów). Minęło kilka lat i bohaterowie spotykają się ponownie. System sztolni już pracuje pełną parą. Żegluga w Arktyce stała się możliwa. Kapitalistów-krwiopijców krew z zazdrości zalewa. A ich agenci? Zbłąkane owieczki potraktowano łagodnie. Kopiąc system kanałów w tundrze, odkupili swoje winy. Uszlachetniający wpływ pracy podziałał nawet na tak zezwierzęcone jednostki. Zrozumieli swoje błędy. Zagraniczny inżynier-sabotażysta ściska dłoń majora NKWD – dzięki temu, że został w porę schwytany, mógł odkupić swoje winy i teraz jest znowu uczciwym człowiekiem…
• • •
– Wiesz Sasza, chyba nie dożyjemy komunizmu
– My nie, ale dzieci szkoda…
(dowcip radziecki)
koniec
10 kwietnia 2005

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fakty i wyobraźnia
Joanna Kapica-Curzytek

5 V 2024

„Przepis na potwora” to książka na wysokim poziomie, popularyzująca w oryginalny sposób naukę i jej historię. W jej tle jest słynny utwór literacki, a efekt tego połączenia jest wręcz znakomity.

więcej »

PRL w kryminale: Nie bądź jak kura w Wołominie!
Sebastian Chosiński

3 V 2024

Szczęsny to ma klawe życie! Nie nudzi się nawet jednego dnia, ponieważ w peerelowskiej Warszawie zbrodnie popełniane są bez opamiętania. A że jest inteligentny i zawsze dopina swego, wzbudza podziw współpracowników i przełożonych. Miewa też magnetyczny wpływ na kobiety, chociaż nie pozwala sobie zamącać umysłu ich urodą. Dlatego też udaje mu się w końcu rozwikłać w „Dwóch włosach blond” wielce skomplikowaną intrygę kryminalną.

więcej »

Przerwane beztroskie dzieciństwo
Marcin Mroziuk

2 V 2024

Z jednej strony „Sprzedawca marzeń” to po prostu wciągająca powieść przygodowa, z drugiej zaś strony książka Katarzyny Ryrych przybliża młodym czytelnikom gęstniejącą atmosferę przed wybuchem II wojny światowej i cierpienia ludności cywilnej na jej początku.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.