Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Greg Bear
‹Radio Darwina›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRadio Darwina
Tytuł oryginalnyDarwin’s Radio
Data wydania19 maja 2009
Autor
PrzekładJanusz Pultyn
Wydawca Solaris
CyklRadio Darwina
ISBN978-83-7590-035-4
Format500s.
Cena45,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Symulacja
[Greg Bear „Radio Darwina” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W „Radiu Darwina” Greg Bear pokazuje, jak cienka bywa granica pomiędzy fikcją literacką a tekstem popularnonaukowym. Jego powieści nie można zaszufladkować jako kolejnej fantastycznej ewokacji; jest to rzetelnie przeprowadzona naukowa symulacja.

Marcin Zwierzchowski

Symulacja
[Greg Bear „Radio Darwina” - recenzja]

W „Radiu Darwina” Greg Bear pokazuje, jak cienka bywa granica pomiędzy fikcją literacką a tekstem popularnonaukowym. Jego powieści nie można zaszufladkować jako kolejnej fantastycznej ewokacji; jest to rzetelnie przeprowadzona naukowa symulacja.

Greg Bear
‹Radio Darwina›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRadio Darwina
Tytuł oryginalnyDarwin’s Radio
Data wydania19 maja 2009
Autor
PrzekładJanusz Pultyn
Wydawca Solaris
CyklRadio Darwina
ISBN978-83-7590-035-4
Format500s.
Cena45,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Historia wybuchu ogólnoświatowej epidemii tak zwanej grypy Heroda, która zniekształca płody i wywołuje u kobiet masowe poronienia, została nakreślona przez Beara z niespotykaną nawet u autorów hard SF dbałością o fundament naukowy. Amerykanin nie nagiął praw nauki, nie zastąpił też znanych nowymi – wykorzystał luki w naszej wiedzy, rozwinął niektóre będące w powijakach teorie, cały czas dbając o to, aby jego symulacji niczego nie można było zarzucić.
Najlepszym tego przykładem jest Bearowska wizja ewolucji: powstawanie nowych gatunków zwykliśmy rozumieć jako stopniowe nagromadzanie się nowych cech, kumulowanie „małych”, nieletalnych mutacji, aż do momentu pojawienia się między formą wyjściową a nową bariery rozrodczej, czyli niemożności wydania płodnego potomstwa. Teoretycznie więc powinniśmy dysponować mnóstwem skamielin ilustrujących zachodzenie tego procesu, krok po kroku… Tymczasem archeologowie do tej pory natrafili jedynie na kilka form pośrednich, jak chociażby archeopteryks, łączący w sobie cechy gada i ptaka. I tutaj wkracza Bear. Założył on, że ewolucją może kierować coś innego, że zmiany nie zachodzą powoli, ale skokowo. Mechanizmem za to odpowiedzialnym miałyby być transpozony, czyli fragmenty DNA, które mogą same wyciąć się z nici, a następnie wkleić w innym miejscu (w „Radiu…” chodzi dokładnie o retrotranspozony, czyli zaanektowane przez nasz genom fragmenty materiału genetycznego wirusów).
Wyobraźmy sobie więc, że w niedalekiej przyszłości jakiś czynnik (stres?) sprawia, że ewolucja postanowiła nam o sobie przypomnieć, rozwiewając mrzonki tych, którzy uznali ludzi za ostateczne jej ogniwo. Dodatkowo robi to w sposób nietypowy, bo SHEVA, czyli wspomniany genomowy retrowirus, z pozoru jest po prostu kolejnym (aczkolwiek wyjątkowo groźnym) czynnikiem chorobotwórczym. Na całym świecie szybko formują się prywatne i rządowe grupy specjalistów, których celem jest opracowanie skutecznej szczepionki. Brzmi znajomo, prawda? Trochę jak powtórka z „Epidemii”, ale bez Dustina Hoffmana i eboli. Tyle tylko, że nakreślona przez Beara wizja poraża rozmachem, rzetelnością, pieczołowitością tworzenia, a także ilością branych pod uwagę aspektów ogólnoświatowych wydarzeń.
Przede wszystkim jest to jednak książka o naukowcach. O ich pracy, marzeniach, trudnościach, zmaganiach z politykami i bezlitosnym rynkiem, ale także o mentalności badacza, człowieka głodnego wiedzy i o ciążącej na nim odpowiedzialności. Wprawdzie Bear doskonale buduje napięcie, przez co przynajmniej pierwsza część powieści to wyśmienity thriller z zacięciem biologicznym, i nakreśla do złudzenia realny plan wydarzeń, co sprawia, że „Radio…” w mniejszym stopniu przypomina prognozę, a w większym autentyczny dziennik, jednakże to nie wydarzenia, ale ludzie zdają się być tutaj najważniejsi.
Poszczególne postacie prezentują szerokie spektrum ludzkich charakterów i jednocześnie stanowią pretekst do omawiania związanych ze środowiskiem naukowym kwestii. I tak: Augustine, który kieruje rządowym Zespołem Specjalnym przy CDC (Center for Disease Control and Prevention) to biurokratyczna i przede wszystkim polityczna twarz nauki, a jego prawa ręka, Christopher Dicken to bohater na wskroś tragiczny, poświęcony swojej pracy (wyjazdy w teren, śledztwa w sprawie nowych ognisk chorób) do tego stopnia, że zapomniał o normalnym życiu − nie ma nikogo bliskiego, wiecznie skryty pod skrzydłami Augustine’a, mimo że błyskotliwy, bez żadnych dokonań naukowych. Z kolei historia Mitcha Rafelsona rzuca światło na skostniałość niektórych środowisk (zwłaszcza archeologów i ewolucjonistów), którzy kurczowo trzymają się znanego sobie porządku rzeczy, nie wahając się zniszczyć młodego naukowca o otwartym umyśle, który chciałby forsować jakąś nową teorię. W tym wątku Bear krytykuje również postawę kurczowego upierania się przy hamujących, niekiedy wręcz − poprzez blokowanie badań − zakłamujących naukę przesądach i kulturalnych reliktach.
Jednakże prym wśród bohaterów wiedzie doktor Kaye Lang, która jako pierwsza opisała odpowiedzialne za całe zamieszanie mechanizmy. Najciekawszym aspektem jej osobowości, wyraźnie podkreślonym w drugiej części powieści, jest głód wiedzy. Można by wręcz rzec, że jest to chorobliwa, obsesyjna ciekawość, przymus przekonania się o czymś samemu, rozbierania świata na części i odkrywania wszystkich jego tajemnic. Uczucie to potrafi zawładnąć człowiekiem, sprawić, że odsunie on na bok rozsądek i podejmie ryzyko, nieważne jakie by ono nie było, za choćby niewielką szansę na uzyskanie odpowiedzi. W wątku Lang Bear ciekawie podchodzi również do kwestii Nagrody Nobla, która jawi się jako święty Graal nauki, cel sam w sobie, ważniejszy do samego odkrycia.
„Radiu Darwina” zarzucić można jedynie miejscami toporny styl; język książki jest suchy i pozbawiony ozdobników, wyraźnie tworzony przez umysł ścisły, a nie humanistę. Nie można jednakże Bearowi odmówić talentu do przekazywania wiedzy, gdyż powieść, mimo głębokiego zakorzenienia w naukach biologicznych, przyswajalna jest nawet dla największego laika. Poza nielicznymi wyjątkami, jak chociażby niektóre dialogi (od kiedy to doktor nauk biologicznych trzeba tłumaczyć, za co odpowiada hormon LH?), autor umiejętnie wplatał w treść wyjaśnienia specjalistycznych terminów i tym samym oszczędził czytelnikowi konieczności ciągłego zerkania do słownika.
Powieść ta to de facto biotechnologia fabularyzowana. Autor przyswoił zagadnienia z zakresu biologii molekularnej, genetyki, wirusologii, ewolucjonizmu i medycyny, niektóre zinterpretował na nowo, a następnie przyoblekł w akcję. Był przy tym bardzo dokładny i przewidujący, dzięki czemu poruszane przez niego zagadnienia nie zdezaktualizowały się, mimo iż od premiery oryginału minęła dekada (opisywana w tle terapia bakteriofagowa wciąż jest w powijakach, niemniej Bear trafnie określił kierunek badań w erze postantybiotykowej). Można narzekać, że językowo „Radiu…” bliżej jest do artykułów popularnonaukowych niż do beletrystyki, ale powieść nadrabia świetnie skrojonymi bohaterami, wnikliwością w opisywaniu środowisk naukowców, a przede wszystkim intrygującą tematyką – i to właśnie ona sprawia, że „Radio…” trzyma w napięciu niczym najlepszy thriller.

Recenzja nadesłana na konkurs „Esensji”.
koniec
29 grudnia 2009

Komentarze

29 XII 2009   17:48:18

Tylko 70% ekstraktu, a w recenzji większych zarzutów nie znalazłem. Ten "miejscami toporny styl" aż tak zaważył na ocenie?
I takie jeszcze pytanie do recenzenta, gdyby się tu pojawił: kim jesteś z zawodu? Praca związana z biologią?

30 XII 2009   14:12:51

O, z tego autor pisze w recenzji wynika, iż da się tę książkę czytać bez zgrzytania zębami :)
Ostatnio bowiem nastała moda na szafowanie słowami \"DNA\" \"genom\" itp. bez specjalnego zrozumienia tematu.

Tak tylko zauważę, że słyszałam o hipotezach, dotyczących nagłego \"przyspieszania ewolucji\" na niektórych etapach rozwoju życia na ziemi.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Wehikuł czasu
— Marcin Zwierzchowski

Legenda
— Marcin Zwierzchowski

Balsam dojrzałej lektury
— Marcin Zwierzchowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.