Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

SF bez taryfy ulgowej

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 »

Jacek Dukaj

SF bez taryfy ulgowej

<i>fot. Joanna Zielińska</i>
fot. Joanna Zielińska
E: Ewolucja ludzkości – czy ten temat mógłby Cię zainteresować? Jak widziałbyś jej rezultaty? Regres czy rozwój? Czy dla tego gatunku jest nadzieja?
JD: Ha, dokładnie o tym jest „Perfekcyjna niedoskonałość”.
Więc tutaj raczej dygresyjnie. Irytują mnie wszelkiej maści katastrofiści, przepowiadający upadek ludzkości (jeśli używają frazy „człowiek jako gatunek”, najpewniej są to ekolodzy spod znaku New Age). Co właściwie się rozumie przez regres ludzkości, upadek? Że powrócimy do jaskiń? Wolne żarty. Że nastąpi upadek etyczny? Ależ każde następne pokolenie jest pod względem moralnym gorsze od poprzedniego, to wiadomo już od Sokratesa.
Serio: nie sądzę, by do rozwoju cywilizacji człowieka można stosować kategorie „dobry”, „zły” – tak, jakby istniało drzewo wyborów, których ktoś świadomie dokonywał, zamykając przed nami jakieś arkadyjskie alternatywy. Pytanie o „nadzieję dla gatunku” sugeruje przekonanie, iż zabrnęliśmy w tym drzewie w jakąś ślepą uliczkę, gałąź kończącą się różnowariantową zagładą. Pojęcia nie mam, skąd takie wnioski. Od czasu powszechnego przyjęcia paradygmatu oświeceniowego i uruchomienia mechanizmów kumulacji wiedzy, średni standard życia poprawia się w sposób ciągły. Wiem, to niepopularne, ale jeśli pominąć jakieś ekstrema, które zawsze efektownie się prezentują w zestawieniu, musimy stwierdzić, że jest dobrze i coraz lepiej. Ponieważ proporcjonalnie do mocy rosną zagrożenia i środki wprowadzania w życie ludzkich podłości, frasują się telewizyjni kaznodzieje, jak to człowiek upadł nisko w XX wieku. Tymczasem natura ludzka jest niezmienna, zmienia się tylko arsenał dostępnych technologii i przykładane kryteria etyczne. Jeśli już muszę w ten sposób myśleć o rozwoju cywilizacji, odwracam to drzewo możliwości. Na dole mamy wiele stanów początkowych, konwergujących – przez odkrycia praw natury (które są takie same dla wszystkich) i naukę sposobów ich wykorzystania oraz ewolucję i konkurencję struktur społecznych – do malejącej liczby stanów coraz bardziej optymalnych, coraz bardziej koniecznych. Czy Karol Wielki wybrał dla swych spadkobierców postchrześcijańską demokrację liberalną? Czy komunizm upadł z czyjegokolwiek wyboru, a nie po prostu dlatego, że musiał upaść? Kto zawróci kijem rzekę, kto wymaże z pamięci cywilizacji raz dokonane wynalazki, raz sprawdzone metody, raz przeżyte formacje ekonomiczne? Należałoby uczyć się spokoju od astrofizyków przyglądających się modelom ekspansji wszechświata.
E: Co przyświecało powstaniu „Ziemi Chrystusa”? Puenta tego utworu jest dla wielu czytelników przerażająca i nie tyle chodzi tu o jego wymowę antychrześcijańską – co achrześcijańską. Czy Królestwo Boże wprowadzone na Ziemi rzeczywiście wyglądałoby w taki sposób?
JD: Ależ pytanie! Skądże ja mogę wiedzieć, jak wyglądałoby „rzeczywiście”? Taka była moja ówczesna spekulacja i, prawdę mówiąc, dzisiaj mam ją za cokolwiek ułomną. To jeden z moich słabszych tekstów, choć czemuś popularny wśród czytelników.
Puenta nie miała być wyrazem moich przekonań religijnych, lecz smutną konstatacją nt. ludzkiej natury – po prostu taka reakcja wydawała mi się najbardziej prawdopodobna, wiarygodna.
Gdybym miał dzisiaj rzecz pisać, napisałbym inaczej. Spłyciłem temat.
E: Twoje opowieści obfitują w skomplikowane gadżety i złożone elementy. Nie zdarza Ci się jednak nazewnicza niewybredność – operujesz pomysłowymi, barwnymi terminami. Czy ich wymyślanie faktycznie przychodzi Ci tak łatwo jak wydają się sugerować Twoje teksty?
JD: Za łatwo. Ja często walę w tekst neologizmy święcie przekonany, że takie słowa istnieją lub istniały; tak dobrze, „słusznie” mi brzmią. Bywa też na odwrót: wymyślam nazwę z premedytacją – potem dowiaduję się, że termin już funkcjonuje.
To jest w 99% kwestia „słuchu”. Albo czuję, że pasuje, albo nie. Jeśli istnieją tu jakieś reguły, to w każdym razie nie potrafię ich wyartykułować. Człowiek przeczytał pewną ilość tekstów, wytworzyły mu się stosowne struktury skojarzeniowe, teraz każdy zbitek dźwięków, każdy układ liter budzi głęboki rezonans; ale algorytmu na to nie ma.
E: Wiele osób wciąż kojarzy cię z opowiadaniem „Złota Galera”. Czy dla Jacka Dukaja, autora „Irrehaare”, „Serca mroku”, „IACTE”, „Medjugorje” i wielu innych znakomitych opowiadań nie jest to krzywdzące?
JD: Jest.
E: Czy nie kusi Cię napisanie czegoś w innym stylu, czegoś bardzo odmiennego od jakże charakterystycznej Twojej twórczości, choćby pod pseudonimem?
JD: Tak, myślałem o tym. Może kiedyś. Na razie mam wątpliwości, czy potrafiłbym tak zmienić – nie tyle tematykę, co styl. I czy warto. W pierwszych podejściach do „Żelaznych jaskółek” próbowałem pisać zawiesistą paskowszczyzną; zgrzytało mi to.
E: Co sądzisz o perspektywach rozwoju AI, sztucznych inteligencji?
JD: Oczywiście nie jestem tu żadnym fachowcem, ale wydaje mi się, że pozostaje tylko sprawą czasu osiągnięcie takiego etapu w progresji mocy hardware’u i przemyślności software’u, że określenie, czy faktycznie mamy do czynienia z AI w rozumieniu „sztucznej świadomości”, stanie się kwestią osobistej aksjologii, dokładnie w ten sam sposób, jak dzisiaj człowieczeństwo ludzkiego płodu. Na razie widać to tylko w sporach między kognitywistami, typologia Penrose’a to swoista mapa przyszłych sporów etycznych.
E: Technika i religia ciągle przeplatają się w twoich opowiadaniach. Czy uważasz, że sztuczne inteligencje mogą mieć duszę?
JD: Ha, toż to klasyczny postulat Turinga!
Wszystko jest kwestią definicji. Można przeprowadzać różne eksperymenty myślowe, i żaden nie będzie konkluzywny, bo na samym początku należałoby spytać, czy ludzie posiadają dusze, czy w ogóle istnieje coś takiego, jak dusza, a jeśli tak, to co to jest, jakie atrybuty posiada? Tu już wchodzą osobiste przekonania.
No, ale powiedzmy, że wszyscy się zgodzą na definicję z katechizmu rzymskiego katolicyzmu. Co wówczas? Mamy dane: ja posiadam duszę, a mój pecet nie. Wyjmijmy mi teraz mózg i podepnijmy do VR; a peceta podrasujmy w pamięci i szybkości n-krotnie i załadujmy turingówką. Gdyby szło o kryterium behawiorystyczne, już byśmy byli w kropce, bo z zewnątrz nie dałoby się nas odróżnić. Ale że mówimy o duszy, zakładamy, że Bóg potrafi wejrzeć do każdej czarnej skrzynki.
Lecz przecież to nie koniec. Przenieśmy turingówkę na komputator biologiczny, organiczny procesor. A mnie – odejmijmy pamięć, wyzerujmy połączenia neuronalne i sprowokujmy randomiczny wzrost i rozwój w interakcjach z VR. Teraz nie istnieją już różnice nawet dla obiektywnego obserwatora – tylko pochodzeniem się różnimy, historią, bo nie stanem obecnym. Możliwe jest wobec tego kilka postaw: rasistowska (pomimo równości decyduje jednak pochodzenie); ekumeniczna (posiadamy duszę ja i on); fundamentalistyczna (żaden z nas jej nie posiada, bo ja nie jestem już człowiekiem, de facto umarłem); asekuracyjna (nie wiemy, więc, kierując się zasadą analogiczną do tej stojącej za „sakramentami warunkowymi”, zakładamy, że mamy dusze obaj).
W powyższej sytuacji modelowej dotknęliśmy ekstremum, a to się prawdopodobnie rozmydli gdzieś już po drodze – jednak taki arbitralny wybór systemu wartości będzie nie do uniknięcia. Wszystko jest kwestią definicji.
Więc, jeśli pytasz o moje prywatne przekonanie – nie, nie przypisałbym AI posiadania duszy. Wydaje mi się, że uderzylibyśmy wówczas w większą liczbę paradoksów, niż przy odpowiedzi przeczącej (bo np. skoro sprowadzimy tożsamość do schematu procesunku danych, a ów schemat staje się doskonale kopiowalny – to właściwie jaki rodzaj przyporządkowania istnieje między pojedynczą duszą a umysłem? czy dusza też podlega rozmnożeniu? czy podlega regresowi, gdy zaczniemy procesować AI wstecz? etc.)
E: Czy wszystkie utwory, które napisałeś, i uważasz za zakończone, zostały opublikowane? Jeśli nie, to jaka jest przyczyna ich szufladowania? I jaka czeka je perspektywa?
JD: Teraz prawie wszystko piszę z intencją publikacji, ale jeszcze niedawno większość szła z założenia do szuflady, i z tamtego okresu mam sporo rzeczy (co prawda, w większości nieukończonych), których nie zamierzam upubliczniać.
Zresztą to się dziwnie układa. Jednym z tekstów, które tak poniechałem, była „Baśń”. Ponieważ ją miałem już na dysku, posłałem Dębskiemu i Ziemiańskiemu, kiedy poprosili o coś do „Fahrenheita” – no i rzecz się spodobała na tyle, że wróciłem do tego projektu. Parę opowiadań odrzucił Maciej Parowski; a uczyniłem sobie regułą nie publikować tekstów raz odrzuconych. Dlatego też m. in. tak się wahałem z „Ruchem Generała” – to ostatni z tekstów zdyskwalifikowanych przez „NF”. W końcu zrobiłem dla niego wyjątek i dałem do zbioru. Ale poprzednich nie mam na dysku i chyba nawet gdzieś zawieruszyłem maszynopisy. Poza tym, czy jest sens wygrzebywać jakieś starocie? Mam nadzieję, że dzisiaj jednak piszę trochę lepiej niż jeszcze parę lat temu.
« 1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »

Wracać wciąż do domu
Ursula K. Le Guin, Michał Hernes

24 I 2018

Cztery lata temu opublikowaliśmy krótki wywiad z Ursulą K. Le Guin.

więcej »

Jak zrobić „Indianę Jonesa” lepszego od „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”?
Menno Meyjes

23 XI 2014

Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Moc generowania sensów
— Jacek Dukaj

Konsekwencje wyobraźni
— Jacek Dukaj

Córka łupieżcy
— Jacek Dukaj

Kilka uwag o wzlocie i upadku fantastyki naukowej
— Jacek Dukaj

Aguerre w świcie
— Jacek Dukaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.