Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Nie ma jednego postmodernizmu

Esensja.pl
Esensja.pl
Maciej Parowski
« 1 2 3 »

Maciej Parowski

Nie ma jednego postmodernizmu

– Nie chodzi o rzeczy techniczne, tylko o to, że np. sesji RPG na oczy nie widziały, na przykład, napisały, że sesja RPG toczy się ustalonym torem, a to jest kompletnie nieprawda. Gracze mają swobodę wyboru działań postaci.
– Odpowiadam bardzo ogólnie: świat, odbiorcy, Polska, podzielili się na fanów, miłośników i fanatyków pewnych dziedzin, i że strasznie ostro tych dziedzin pilnują. Wrogim okiem patrzą na każdego, kto przyjdzie z zewnątrz. Asimov to opisał w tomie esejów „Magia i złoto”.
Wewnętrzna krytyka fantastyki była zawsze surowsza wobec kogoś, kto przychodził z zewnątrz. Wszystkie książki autorów nie pochodzących z getta, nie znanych w fandomie, były tępione a priori. Dopiero potem się zastanawialiśmy, czy nie należało tego gościa utopić zamiast ściąć. Tak podzieliła się rzeczywistość kulturowa na małe poletka, każdy warczy na innego i wszyscy z taką nonszalancją formułują pogląd, że ktoś w ogóle nie ma pojęcia, o co chodzi, i że tylko jest jedno odczytanie, które reprezentuje nasza grupa.
Dostawałem wydruki dyskusji internetowych na temat mój i „Nowej Fantastyki”, ale musiałem o nie prosić. Byłem przerażony wpisaną w wasze rozważania, aprioryczną, założoną z góry moją złą wolą. Waszym zacietrzewieniem, małostkowością, chciwością. Ale potem nastawiam radio i słucham, co ludzie próbują na sobie nawzajem powiedzieć. Jest dzisiaj w Polsce wielkie stężenie zjadliwej, nieuczciwej, nierzetelnej, niechętnej drugiemu człowiekowi, negatywnej opinii, że jedno, co można zrobić, to się nie przejmować się i robić swoje. Albo się powiesić.
– Następne pytanie z sali: jak Pan sądzi, jakie są przyczyny spadającego czytelnictwa „Nowej Fantastyki”, jakie działania ma Pan zamiar podjąć w celu pozyskania czytelników? Czy są planowane jakieś zmiany w piśmie?
– Mam wrażenie, że przyczyny spadku czytelnictwa „Fantastyki” są identyczne z przyczynami spadku czytelnictwa innych pism i książek w Polsce. Funkcjonowanie na tym tle miesięcznika literackiego o pięćdziesięciotysięcznym nakładzie jest fenomenem, sukcesem. To drażni.
Jest wielka rewolucja medialna, w Polsce dochodzi problem biedy, w Polsce dochodzi problem oszołomienia nowymi możliwościami, które nie polegają na czytaniu tylko na podróżowaniu, na słuchaniu, na oglądaniu, na graniu i buszowaniu w cyberprzestrzeni. Sposobem powstrzymania spadku i odwrócenia tendencji – na którym się znam najlepiej, nie mówię, że jedynym i nie mówię, że najlepszym jest zapewnienie pismu opinii wiarygodnego, uczciwego, merytorycznego pisma, które daje produkt najwyższej duchowej i profesjonalnej jakości. Myślę też o aktualności, o prezentach, pokazach, konkursach, rabatach, myślę o ciekawych pomysłach, literacko i publicystycznie. Chcę żebyś zwrócił uwagę, że za „Fantastykę” czasem kilkaset osób w miesiącu idzie w Polsce do kina za darmo.
– Ale liczba czytelników maleje i któregoś pięknego dnia nie starczy na chleb…
– Jest taka możliwość…
– I co wtedy?
– Nie wiem. Wiem tylko, że próbowałem powiązać pismo z czymś, co wychodzi we wszystkich badaniach socjologiczno-marketingowych. Mój czytelnik jest kinomanem. Na tym się oparłem, tego się trzymam, i to mi chyba daje powstrzymanie spadku sprzedaży i niezbędne dla funkcjonowania pieniądze z reklam filmowych. Myślę o Internecie, chociaż nie jestem tego pewien, bo nie wiem, w jakim stopniu Internet powiększa czytelnictwo, w jakim weksluje na inny nośnik. Tego się boję.
– Dziękuję. Następne pytanie: dlaczego w „Nowej Fantastyce” dominują teksty o bardzo aktualnej wymowie politycznej, przy czym ich wymowa polityczna jest forsowana z zupełnym pominięciem strony artystycznej?
– Nie zgadzam się z oceną „Nowej Fantastyki” zawartą w tym pytaniu. Jakie teksty polityczne?
– Na przykład felietony Jęczmyka albo ten nieszczęsny Regalica, teksty Pawła Solskiego…
– Regalica był dwa i pół roku temu i wchodził w samo centrum wielkiego polskiego sporu, który trwa do dzisiaj. Pawła Solskiego był jeden tekst prowokujący, który szydził z agresywnego feminizmu i pokazywał, jak są uwikłane korzenie amerykańskiej kultury. Nie zgadzam się więc z tezą, że dominują polityczne rzeczy. Nie zgadzam się z tezą, że są to rzeczy wykonane źle artystycznie. Był jeden jaskrawy polityczny tekst Jacka Komudy, bardzo interesujący, który dostał w plebiscycie równie wiele głosów na najlepszy, jak i najgorszy tekst roku. Uważam, że w kraju podzielonym jak Polska, nie jest niczym dziwnym, że powstają opowiadania na ten temat.
– A czy jeśli tylko dają świadectwo i nie mówią niczego ciekawego, to zaraz je trzeba drukować?
– Uważam, że tekst Jacka Komudy był bardzo ciekawym studium knajaka, który próbuje się poderwać do moralnego lotu i mu nie wychodzi. I bardzo mrocznym doprowadzeniem do krańca duchowych konsekwencji stanu wojennego. Wyrzucenie tego opowiadania z numeru byłoby posunięciem cenzorskim. Postkomunistycznym.
– Pamiętam, jak Pan lansował we wstępniakach, że będą teksty o powodzi. Potem pojawiło się opowiadanie „Mokre palta”, przeczytałem je dwa razy i do dzisiaj nie wiem o czym było. Na pewno nie o powodzi.
– Nie lansowałem. Napomknąłem w jednym (!) wstępniaku. Zrozummy się do cholery. Pozwoliłem sobie na chwilę intymnej rozmowy z czytelnikiem. Doświadczeniem mojej generacji jest, że w prozie przewijają się intensywne przeżycia zbiorowości. Dla mnie wielkim zaskoczeniem na przykład była fala powieści socjologicznych: Zajdla, Wnuka-Lipińskiego, Oramusa, Wolskiego, Żwikiewicza, moja wreszcie. Myślałem, że ja jeden piszę taką książkę. Potem się zrobił Sierpień 80, w 1981 wydawcy zaczęli to drukować, a mnie powiedział jeden z wydawców: „odrzuciliśmy parę takich rzeczy jak pańska, ale nam się oczy otworzyły”. Czyli istniało coś w kulturze pod spodem i było przytrzymane, ale wybuchło. A teraz była powódź. Gówno o niej wiedziałem, bo nic z telewizji nie zrozumiałem, mało ją oglądałem, redagowałem jakąś książkę. Dopiero mi powiedział krewny z Wrocławia, jak to wyglądało.
Pokazał – dotąd podchodziła woda, powiedział, że ta woda śmierdzi, powiedział co ona niosła, powiedział mi o biegunce, o tym wszystkim.
Zacząłem rozumieć, co przeżyło miasto. Wtedy sobie uświadomiłem, że dla takiej liczby ludzi, a Wrocław nie jest głupim ani małym miastem, ta powódź była czymś podobnym do tego, czym dla mnie był komunizm i Marzec 1968. A ponieważ ja ten Marzec wyplułem z siebie w postaci prozy, felietonów i miniatur literackich. Po czterech-pięciu latach zacząłem podejrzewać, że Wrocław tę powódź wypluje. Tylko tyle. I to powiedziałem. „Mokre palta” były jedynym powodziowym tekstem, który po ostrych poprawkach wydrukowałem. Ponieważ w tym tekście był emocjonalny zapis tego, co mi ten mój kuzyn opowiadał, zapis tej grozy nałożony na poetykę horroru. To rzeczywiście nie było opowiadanie wielkie, to może z mojej strony ryzykowne było, że wydrukowałem je trochę dlatego, że realizowało moje literackie zapowiedzi. Ale ono mi się szczerze podobało, fakt, nie bezinteresownie, ponieważ weszło dokładnie w matrycę moich pseudo-proroctw.
Zrozum! Pałowany w Marcu, ganiając z różnymi ludźmi po ulicy, nie wiedziałem, że biorę w siebie coś, co będzie we mnie do końca życia. I że ci, którzy biegną obok mnie, albo po drugiej stronie ulicy też to wzięli. To się potem wylało w fantastyce socjologicznej. Opowiadano o tej powodzi z takim samym ogniem z jakim, ja opowiadałem o Marcu. Może jeszcze coś na ten temat przeczytałem w „Odrze” i zareagowałem. Wstępniak nie polega tylko na pisaniu o tym co jest, na której stronie.
Ale wy jesteście wkurwieni na o wszystko, cokolwiek zrobię, bądź nie zrobię. Innym uchodzą prawdziwe przekręty.
– No to lżejsze pytanie: Na Krakonie ’97 mówił Pan, że odrzucił opowiadanie, które później ukazało się w „Feniksie” „Święty miesiąc Rin”.
– Wiem! Chcę o nim mówić!
– Chwileczkę, to jest dwuczęściowe pytanie: mówił Pan, że je odrzucił, bo propaguje mordowanie dzieci. A teraz ukazało się opowiadanie „Prawdziwe osiołki świecą po ciemku”, w którym jako wspaniali superfaceci są przedstawieni scjentolodzy.
– Jak to wspaniali? Niebezpieczni. Dziwni, groźni. Którzy, de facto, mordują. Robią transfer duszy. Palą ludzi w oleju.
– Ale im to wszystko działa, ta psychotechnologia. Czy nie boi się Pan, że po publikacji „Osiołków”, ktoś mógłby się nawrócić na scjentologię?
– „Osiołki” są dziwnym, egzotycznym, niepokojącym opowiadaniem, wprowadzającym ten niebezpieczny proceder transmisji dusz, który, nie daj Boże, by ktokolwiek naśladował. Wydało mi się to literacki interesujące, chociaż do dzisiaj uważam to opowiadanie za literacko nie skończone w tym sensie, że było parę hm, „platońskich” akapitów, które wystarczy dopisać, żeby było super, tylko, że był to produkt na trzy i pół, mocne trzy i pół, a nie na cztery z minusem. Nie wiedziałem co autorowi doradzić.
« 1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »

Wracać wciąż do domu
Ursula K. Le Guin, Michał Hernes

24 I 2018

Cztery lata temu opublikowaliśmy krótki wywiad z Ursulą K. Le Guin.

więcej »

Jak zrobić „Indianę Jonesa” lepszego od „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”?
Menno Meyjes

23 XI 2014

Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Łomocząc się z sobą i z innymi, trwam
— Maciej Parowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.