Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Kapitan

Esensja.pl
Esensja.pl
Siergiej Łukjanienko
« 1 2

Siergiej Łukjanienko

Kapitan

Przez cały ten czas, gdy wokół krzątali się automatyczni stewardzi, w głowie Steva dojrzewał pewien plan. Po obiedzie Stev rozpoczął przegląd statku. Efekty przeszły jego najśmielsze oczekiwania. Z dziwnym uśmiechem na twarzy wrócił na mostek i usiadł w fotelu pilota.
– „Gromowładco”! – zaczął. – A pamiętasz nasz pierwszy lot?
– Pamiętam wszystko.
– Jaki ja wtedy byłem młody… Zgrabny jak Apollo, wojowniczy jak Mars… pewny siebie jak Jowisz. Wszechświat był jeszcze taki malutki, a ty byłeś najlepszym statkiem na świecie… Jak my lataliśmy! Pamiętasz? Ziemia – Antares – N-K17 – tranzyt przez „Brzeg Grunwalda”… Co to dla nas! Pamiętasz?
– Pamiętam, kapitanie.
– A gdyby tak spróbować jeszcze raz? Gdzieś na Lodowatą Kopułę, albo Pomarańczową Deltę? Udowodnić, że jeszcze za wcześnie spisywać nas na straty?
– Silniki są gotowe do startu, kapitanie.
Na pulpicie – jedna po drugiej – zapalały się lampki kontroli przedstartowej.
– Zaczekaj!
Stev uważnie obejrzał pulpit. Na statku pojawiło się wiele nowych systemów, ale sam bojowy pulpit nie zmienił się.
– Masz słabe systemy bliskiego ognia, „Gromowładco”.
– Statki mojej klasy nie są przeznaczone do działań bojowych
– Widzę… Zaryzykować? Ale kto wie, jak postąpi „Marzyciel” po stwierdzeniu wzlatującego statku… Oczywiście, jeśli będzie wiedział, że na pokładzie jest człowiek, jego zabezpieczenia nie pozwolą na użycie broni. Ale „Marzyciel” o tym nie wie…
Stev roześmiał się.
– Wiesz, „Gromowładco”, przypomniała mi się nasza dyskusja w szkole kosmicznej – jaki może być rozum komputerowy. Podzieliliśmy się wtedy na trzy grupy – jedni mówili, że dobry, drudzy, że zły, a trzeci, że obojętny.
– W jakiej grupie był pan, kapitanie?
– W pierwszej – Stev znowu się zaśmiał. – Ale żaden z nas nie przewidział czwartej ewentualności: komputer – nudna piła, komputer – złośnik, komputer – awanturnik.
Możliwe, że „Gromowładca” miał własny punkt widzenia na czwartą ewentualność, ale nie spierał się. Powiedział tylko:
– Powinien pan częściej przypominać sobie prawa robotyki, kapitanie. Żaden komputer nie może wyrządzić krzywdy człowiekowi.
– Oczywiście…
Stev zamyślił się. W końcu niechętnie wstał z fotela.
– Muszę iść po rzeczy. Poczekaj klika godzin.
W Stev śluzie wybrał i załadował neutronowy blaster.
Starannie sprawdził broń i wyszedł ze statku.
Wokół „Marzyciela” kręciło się kilka stalowych aparatów, przypominających żółwie. Jedne wierciły grunt, inne kręciły się w miejscu, rozpościerając czasze lokatorów. Stev ominął je bez pośpiechu, wszedł po trapie do luku. Luk był zamknięty. Stev kilka razy nacisnął przycisk. Bez efektu. Wtedy wyciągnął z kieszeni blaster i jednym strzałem przemienił tytanowy luk w garstkę szarego, kłującego pyłu.
W głębi statku zawyły syreny. Stev spokojnie przekroczył próg, kierując się na mostek. Z naprzeciwka wytoczył się remontowy cyber, z sufitu ryknął głos cybermózgu:
– Co, myślisz, że ci wszystko wolno? Skąd masz blaster?
Remontowy cyber mknął ku Stevowi, wymachując dwumetrowymi manipulatorami. Wystrzał i cyber przemienił się w stertę połyskujących części. Wśród nich wirowało jak szalone gumowe koło.
Zapadła martwa cisza. Stev, pogwizdując jakąś melodię, rozstrzelał wysuwającą się zza rogu kamerę i poszedł w stronę windy.
– Rzuć broń – powiedział niezbyt pewnie cybermózg. – Bo wzlecę z przyspieszeniem czterdzieści g…
Głośnik dostał swoją porcję promienia neutronowego i zamilkł. Stev niespiesznie wszedł na mostek (winda dwa razy szarpnęła, ale nie ośmieliła się stanąć) i siadając przed głównym pulpitem, zapytał kpiąco:
– Z jakim przyspieszeniem miałeś zamiar wzlecieć? Żarty się ciebie trzymają, przyjacielu. Jedyne, na co cię stać, to drobne przykrości. Na wyrządzenie mi poważnej krzywdy nie pozwoli ci pierwsze prawo…
– Złożę raport… – powiedział cicho cybermózg. – Okrutne traktowanie sztucznej inteligencji…
– Składaj – zezwolił wielkodusznie Stev. – Wtedy oberwiesz naprawdę. A na razie…
Nachylił się nad pulpitem i obniżył napięcie w blokach pamięci elektronicznej. Zapiszczały głośniki.
– Główka boli? – spytał ze współczuciem Stev. – Wytrzymasz. A może by tak odejść i zostawić cię tutaj?… Pordzewiej sobie z dziesięć lat…
– Nie, nie!
Z wnęki w ścianie wyjechał cybersteward, którego Stev nie widział z pięć lat. Na tacy stał, mieniąc się kolorami, wysoki kryształowy kielich.
– Pana ulubiony koktajl, kapitanie…
– Zdaje się, że wyjaśniliśmy sobie sytuację… – powiedział niegłośno Stev, wziął kielich i pomyślał: „Mój Boże… czy naprawdę, wszystko czego potrzebuję, to pewność, że mam się dokąd wycofać?” – Spakuj moje rzeczy.
– Pan odchodzi, kapitanie? – wykrzyknął spanikowany „Marzyciel”.
Stev zawahał się. Popatrzył na pulpit, na znajome ściany mostka. Przecież kiedyś statek zachowywał się zupełnie inaczej…
– Mam cię dość – powiedział szczerze.
– Kapitanie! Błagam o wybaczenie!
Stev zamyślił się. Gdzieś tam, w głębi lasu, czekał na niego „Gromowładca”. Czekał od siedmiu lat. Czy naprawdę nie wytrzyma jeszcze miesiąca? A on się przynajmniej dowie, jak to jest latać na posłusznym „Marzycielu”… Tylko miesiąc… No, może dwa…
– Będę cię nazywać „Ej” – powiedział w końcu. – Zgadasz się, Ej?
– Wedle życzenia, kapitanie.
Stev zaśmiał się.
– Szykuj się do startu. Tylko żadnych dużych przyspieszeń!
Silniki zawyły radośnie i „Marzyciel” zaczął się unosić.
Biała błyskawica na czarnym niebie szybko malała, przemieniła się w oślepiający punkt. Z brzegu małego leśnego jeziorka „Gromowładca” obserwował start „Marzyciela”. Cicho zaszumiały silniki, gdy kamery rejestrowały znikający statek. Potem zapadła cisza.
Coraz dalej od planety, coraz dalej od „Gromowładcy”… Stev poczuł ucisk w piersi. A jeśli „Marzyciel” znowu zacznie stare sztuczki? Teraz już nie będzie mógł uciec… no i blaster… Gdzie jest blaster? Przecież przed chwilą tutaj był!
Blastera na pulpicie nie było.
– Ej, mniejsze przeciążenia… – wykrzyknął Stev, nie zauważając, że głos znowu mu drży.
– Jak mnie nazwałeś? – Zareagował natychmiast statek. Z kranu z kawą w twarz Steva trysnął strumień gorącej, słodkiej wody.
koniec
« 1 2
30 marca 2004
Tytuł oryginału: „Капитан
Przekład: Ewa Skórska

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Wiatr ze Wschodu (23)
Paweł Laudański

10 IX 2004

Pierwszy tom trylogii "diamentowej" Wiktora Burcewa, almanach "Fantastika 2003/2", nieudana powieść Swiatosława Łoginowa "Impierskije wied′my", autorskie zbiory opowiadań dwóch debiutantów: Aleksieja Grawickiego i Aleksandra Mokina oraz dwa kolejne numery magazynu "Połdien′. XXI wiek", czyli kolejne spotkanie z najnowszą rosyjskojęzyczną fantastyką.

więcej »

Masło
Leonid Kaganow

28 VII 2004

Próbka możliwości mistrza krótkiej formy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiatr ze Wschodu (74)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (73)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (72)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (71)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (70)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (69)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (68)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (67)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (66)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (65)
— Paweł Laudański

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.