Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 13 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Antoni Nowakowski
‹Listy kochanków›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAntoni Nowakowski
TytułListy kochanków
OpisAutor pisze o sobie:
prawnik i politolog, piszący opowiadania i nowele, głównie o tematyce fantastycznej. Ceni fantastykę, ale także historyczną literaturę marynistyczną, faworyzując książki Frederica Maryatta i niektóre pozycje napisane przez Cecila Scotta Forestera. Swoje teksty publikował na ogólnodostępnych portalach internetowych. Ulubiona książka – „Rok 1984” George’a Orwellla, opowiadanie – „Kłopoty to moja specjalność” Raymonda Chandlera, a film to „Bez przebaczenia” Clinta Eastwooda.
Gatunekhistoryczna

Listy kochanków

« 1 7 8 9

Antoni Nowakowski

Listy kochanków

Przerwał na chwilę. Głośno przełknął ślinę. Z wyraźnym wysiłkiem, powoli, zaczął formułować kolejne zdania.
– Wraz z innymi pochowali go w morzu. A teraz – głos sekretarza Admiralicji nagle się załamał – nawet nie będę mógł iść na jego grób.
Twarz mu stężała, jakby chciał powstrzymać paroksyzm bólu.
– Przykro mi, sir. – Jack Finch nie wiedział, co powiedzieć. – Ryzyko zawodowe, sir.
– Tak – potwierdził sekretarz. – Po prostu ryzyko zawodowe.
Już zdążył się opanować. Stał się z powrotem chłodnym, pewnym siebie wysokim urzędnikiem Admiralicji.
– Pozostała do załatwienia jedna sprawa – teraz mówił już wyraźnie. – Trzeba sprawdzić mieszkanie Fostera. Może mieć u siebie jakieś dokumenty związane z naszymi pracami. Nie mogą się dostać w niepowołane ręce. Udasz się tam, Finch, i przejrzysz wszystko. Przynieś skrzynkę z jego rzeczami. Chyba miał coś takiego. Chcę ją obejrzeć. Oto adres.
Z szuflady biurka Barrow wyjął podłużny pasek papieru.
– Jak wiesz, mieszkał blisko. Weźmiesz dwóch żołnierzy piechoty morskiej dla podkreślenia, że to oficjalna wizyta.
Spojrzał przez okno.
– Przejaśniło się, więc nawet nie zmokniecie. – Uśmiechnął się skąpo. – Właścicielką domu jest niejaka pani Forbes. Sądzę…
Przerwał i krytycznym wzrokiem przyjrzał się Finchowi.
– Myślę, że ubrania Fostera pasowałyby na ciebie. Jesteście podobnej postury i wzrostu. John nie miał rodziny. Zabierz je potem. Pewnie Foster byłby z tego zadowolony.
– Może i tak. Dziękuję, sir. Wiem, gdzie on mieszkał. – Finch wstał. Ciągle miał przed oczyma widok rozpędzonych koni i wielkie koła bezlitośnie miażdżące ciało Fostera. Zastanawiał się, cóż takiego mogło znajdować się w liście lady Hamilton, że Foster czytał go z takim zainteresowaniem. Nie pytał – wiedział, że Barrow już nie udzieli odpowiedzi.
– Załatwię to szybko, sir – powiedział zdecydowanym tonem i wyszedł.
Pani Forbes, pospolita kobieta w niemodnym czepku, wyróżniająca się tylko otyłością, nie stawiała oporu. Widok czerwonych mundurów i karabinów z bagnetami przekonał ją natychmiast, że Finch jest przedstawicielem Admiralicji.
Posłusznie wyszła z ciasnego pomieszczenia na poddaszu, gdy tylko Finch powiedział, że chciałby zostać sam. Równie prędko zjawiła się, kiedy ponownie otworzył drzwi.
– Bardzo dobry lokator. Bardzo dobry najemca – podkreślała teraz z emfazą. – Strasznie zasmuciła mnie wiadomość o jego śmierci. Od dawna regularnie otrzymywałam czynsz, chociaż poprzednio często z nim zalegał. Parę razy chciałam go nawet wyrzucić. Jednak od ponad roku płacił naprawdę bardzo sumiennie. Nie uiścił jeszcze opłaty za ostatni miesiąc, ale otrzymałam od pana należność, więc wszystko w porządku. Będę musiała poszukać nowego lokatora.
Nalane oblicze właścicielki domu przybrało niekłamany wyraz zatroskania.
Myślący o wszystkim Barrow wręczył Finchowi na zakończenie rozmowy sakiewkę z kilkoma srebrnymi monetami. Okazały się potrzebne.
Finch nieuważnie pokiwał głową. Przejrzał już wszystko. Rzucił okiem do wnętrza drewnianej skrzynki, spakował kilka sztuk odzieży wiszących na hakach w ścianach. Nie znalazł żadnych papierów.
Przyjrzał się kilku indyczym piórom ze złotymi stalówkami, które leżały na lichym stoliku przy równie lichym łóżku i wsadził je do kieszeni kamizeli. Chciał mieć pamiątkę.
– Zmarły trzymał w tym pokoju swoją powieść – szorstko przerwał wynurzenia pani Forbes. – Gdzie ona jest? Chcę ją zabrać.
Być może – pomyślał – to najcenniejsza rzecz, jaką John pozostawił po sobie. Właściwie jedyna.
Twarz właścicielki wyrażała zakłopotanie i niepewność.
– Mówi pan o jego pisaninie? – Kobieta głośno westchnęła. – Często siedział do późna w noc i coś tam skrobał na papierze. Zużywał jednak tylko swoje świece – zaznaczyła z wyraźną satysfakcją. – Pocięłam to wszystko na części, pozwijałam i sprzedałam do dwóch okolicznych szynków. Przydadzą się do zapalania fajek i cygar. Nie wiedziałam, że ktoś zapłaci czynsz za pana Fostera – nadmieniła pośpiesznie obronnym tonem. – Chciałam trochę zrekompensować stratę z tego miesiąca.
– Skręcone zwitki papieru, służące do przypalania cygar – głuchym głosem powtórzył Finch. Potrząsnął głową. Nic już nie mógł uczynić.
– Potrzebny mi będzie ktoś do przeniesienia skrzynki pana Fostera – dodał po chwili.
– Młody Andrew z sąsiedztwa z chęcią pomoże – rzeczowym tonem stwierdziła właścicielka domu. – Za kilka pensów przeniesie pozostałości po panu Fosterze tam, gdzie tylko pan zechce.
Nigdy się już nie dowiemy, co napisał John Foster – pomyślał Finch, miarowym krokiem zmierzając w kierunku budynku Admiralicji. Musiał jeszcze zdać relację, a Barrow podjąć decyzję o jego dalszym losie.
Rudy wyrostek, trzymając skrzynkę Fostera na ramieniu, ze szczęśliwą miną dziarsko maszerował obok żołnierzy piechoty morskiej. Czekał go niespodziewany zarobek, a mina chłopaka wskazywała, że już teraz rozważa, na co wyda pieniądze.
Mógł być jednym z najlepszych pisarzy angielskich. – Finch nagle poczuł w ustach gorzki smak. – Nawet Barrow już tego nie sprawdzi. Wiemy tylko, że Foster umiał pisać naprawdę piękne listy, ale o tych najlepszych i najczulszych i tak nikt nigdy się nie dowie. I nigdy nie zwrócę się do Johna po imieniu.
Coś spłynęło mu po policzku. Mała kropla wilgoci.
Chyba nie uroniłem łzy – pomyślał. – Nie ja, Jack Finch, człowiek długo stojący o krok od szubienicy. Człowiek do końca chroniący wspólników, z zimną krwią czekający na łaskę. Najlepszy fałszerz Admiralicji.
Starł ją ruchem dłoni. Podniósł głowę.
Ucieszył się, że znowu zaczął padać deszcz.
14 czerwca 2012 r.
koniec
« 1 7 8 9
15 grudnia 2012

Komentarze

16 XII 2012   14:50:42

Świetne opowiadanie, chyba najlepsze tegoroczne opowiadanie publikowane w „Esensji”. Zadziwiająco odmienna tematyka, sensacyjno – historyczna, konsekwentnie utrzymana w konwencji thrillera. Bardzo ciekawy pomysł pokazania „drugiego dnia” historii, i kulisów, oczywiście wymyślonych, zwycięstwa Anglików pod Trafalgarem. Bardzo dobre wykonanie – zwarte, oszczędne, wciągające, z ciekawie zarysowanymi pełnokrwistymi postaciami bohaterów. Po prostu – kawałek literatury… Kapitalna stylizacja języka. Przy okazji jest to świetny materiał, zarówno na scenariusz filmowy jak i na rozwinięcie w powieść. Wielkie brawa dla autora. Fantastyczny tekst. Ciekawe, jak autor poradziłby sobie z inną tematyką. Chętnie przeczytałbym jego kolejne opowiadanie w „Esensji”.

04 III 2014   22:37:42

Olsztyn - zapewniam Cię, że autor świetnie sobie radzi chyba z każdą tematyką ;)
Powinieneś przeczytać "Przesłonę".

05 III 2014   06:51:49

Miło, Anet, ze pamiętasz „Przesłonę” - długi tekst o Geoffreyu Banksie, Jonathanie Pryde, Adrienie Savigny, Elmerze Grancie i jego psie Rufusie, a także kilku innych bohaterach, dziejący się wiele lat po ustąpieniu Wielkiego Zimna, zwanego tez Wielkim Chłodem. Ale ten tekst nie został opublikowany w „Esensji”, tylko na innym portalu - bez kwalifikacji tekstów - i Olszyn mógł, tak po prostu, na niego nie trafić…
Ale może teraz trafi, chociaż to wątpliwe.
Pozdrawiam.
A.N
PS. W esensyjnych „Listach kochanków” - tekst poszerzony o jeden rozdział został opublikowany na innym portalu, a tekst pelny, z jeszcze jednym rozdziałem, pd dawna chodzącym mi po głowie, ukazał się w magazynie sieciowym wydawanym przez ten portal - nieodmiennie bardzo podoba mi się ilustracja Łukasza Zygmunta, przedstawiająca Nelsona i lady Hamilton. Coś w niej naprawdę jest…


10 III 2014   16:59:41

Świetne opowiadanie,kapitalnie oddane szczegóły,bardzo dobry klimat.Podziwiam inwencję autora.

11 III 2014   07:13:29

Longinusie, tak się złożyło, ze interesowałem się tą tematyką, a pomysł zrodził się w taki dość oczywisty sposób. Jednak sporo jeszcze posprawdzałem, pisząc „Listy kochanków”, choć sporo już wiedziałem. Miło, ze ta jednak nietypowa tematyka znalazła nowego odbiorcę.
Dzięki za przeczytanie i wysoką ocenę. Istnieje wersja rozwinięta „Listów kochanków”, publikowana gdzie indziej. Łatwo ja znaleźć.
Pozdrawiam.
A.N

07 I 2018   23:58:49

W 1805 Finlandia nie należała do Rosji.

19 I 2018   20:17:13

W dużej części jednak tak, co było spowodowane stałym naporem Rosji i przyłączaniem kolejnych obszarów, będących wtedy we władaniu Szwecji.
A jak znajdujesz opowiadanie?

13 VII 2018   10:19:10

No i nie doczekałem się oceny tekstu... Szkoda.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Czerwona poświata
— Antoni Nowakowski

Przeistoczenie
— Antoni Nowakowski

Operacja „Koziorożec”
— Antoni Nowakowski

Brama – opowieść o Aaronie Wintersie
— Antoni Nowakowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.