Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Paweł Wącławski
‹Ono ci wszystko wybaczy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorPaweł Wącławski
TytułOno ci wszystko wybaczy
OpisPaweł Wącławski – rocznik 82. Na papierze można go znaleźć w antologiach fantastycznych. Kinoman i miłośnik szeroko pojętej muzyki rockowej i filmowej. Mieszka i pracuje w Warszawie.
Gatunekrealizm magiczny

Ono ci wszystko wybaczy

Paweł Wącławski
« 1 4 5 6

Paweł Wącławski

Ono ci wszystko wybaczy

Przez chwilę rozważam, czy można uzależnić się od wybaczenia, od tego wspaniałego momentu, kiedy ktoś zdejmuje z nas wszystkie grzechy i winy i mówi, że teraz wszystko będzie dobrze.
Zaraz reflektuję się, że przecież dobrze znam odpowiedź.
Skręcam w lewo i jadę mało znaną dróżką w miejsce znane nielicznym. Mam nadzieję, że dalej nikt o nim nie wie, bo nie ma go na planach. Jeśli Jarek i tego nie wygadał, to mamy szansę.
Parkuję na uboczu i obchodzę samochód naokoło. Otwieram drzwi, klepię Justynę lekko po twarzy. Budzi się, jest ledwo przytomna, powoli otwiera oczy. Daję jej wody z butelki, wypija trochę, a trochę wylewa. Potem wymiotuje obok samochodu.
– Chodź, musimy iść – mówię, ciągnąc ją za sobą. Jest słaba, nie wie, gdzie jest i dokąd idzie. To nawet lepiej. Idziemy, wspiera się na moim ramieniu. Zmierzamy w kierunku jednego z tylnych wejść, o którym wiemy tylko ja i Jarek.
Wciąż ciągnę Justynę za sobą. Zostawiam ją przy murze i sam grzebię przy prowizorycznym zamku. Przez chwilę myślę, że ktoś go zmienił, że już się zorientowali i go zablokowali. Mam spocone dłonie, panika przepełnia mi głowę.
Ale w końcu zamek ustępuje i otwieram zgrzytające drzwi. Wpycham do środka Justynę, wchodzę za nią i zamykam drzwi z powrotem. Idziemy przed siebie. Prowadzę swoją żonę na oślep, w ciemnościach, omijam lampy, tak by nikt nas nie zauważył.
W końcu widzę czerwoną poświatę i uśmiecham się lekko.
– Co tutaj robicie?! – krzyczy nagle ktoś. Odwracam się i widzę wojskowego z karabinem. Podchodzi do nas ze zmarszczonym czołem i dłonią na rękojeści broni.
– Potrzebuję pomocy! – tłumaczę mu. – Jestem od Radka.
– Jakiego Radka?
– Radka, szefa ochrony.
– Nic nie wiem. Nie ruszajcie się – rozkazuje i sięga po komunikator na piersi, by zgłosić naszą obecność. Nie mogę na to pozwolić. Sięgam po pistolet na gumowe kule, odbezpieczam go i strzelam. Wojskowy dostaje w kamizelkę i chyba w twarz, wrzeszczy. Strzelam jeszcze dwa razy, na co tamten odpowiada chaotyczną serią z karabinu. To ostre naboje, myślę i staram się zasłonić Justynę ciałem. Popycham ją do przodu, przeklinając wszystko i wszystkich, ale już za późno na gorzkie żale.
Teraz nie ma odwrotu. Ani dla niej, ani dla mnie.
Z oddali słyszę, jak wojskowy wzywa posiłki i mówi, że wtargnęliśmy na teren rezerwatu. Ciągnę za sobą Justynę, przewraca się, ale podnoszę ją i wlokę między trzciny.
Jesteśmy już bardzo blisko.
– Co robisz, co robisz? Ja nie chcę – mówi nagle moja żona bardzo przytomnie.
– Ćśśś. Musimy się śpieszyć.
Słyszę odgłosy z oddali. Ktoś tu biegnie i zaraz nam przeszkodzi. Może nie uciekniemy razem, może teraz to już niemożliwe, ale przynajmniej ona wejdzie do jeziora i…
Niemal dotykamy już wody, która jak zwykle mieni się na czerwono. Jezioro wygląda tak samo jak zawsze, jakby nic się nie zmieniło, jakby wszystkie ludzkie sprawy były dla niego bez znaczenia.
Jeszcze kilka kroków.
– Nawet o tym nie myśl – mówi Justyna, coraz bardziej przytomnym głosem. – Nigdy tam nie wejdę. To niemoralne i nieuczciwe.
– Posłuchaj, cokolwiek się tam stało, nikomu nie zwrócisz już życia. A jeśli nie wejdziesz…
– Nie ma mowy.
Ciągnę ją z całej siły, bo naprawdę nie mamy czasu na te rozmowy. Musi wejść do jeziora, czy tego chce, czy nie. To jedyne wyjście dla niej, jedyne, co może ją uratować. Chwytam Justynę za ubranie i wpycham do wody.
Ona jednak uchyla się, upada obok, wstaje i wiem, że muszę ją popchnąć jeszcze mocniej. Napieram, ale ona się wyswobadza, odpycha mnie i teraz to ja lecę.
Prosto w karmazynową toń.
Chcę się czegoś chwycić, ale już za późno. Woda mnie wciąga i przez jej czerwone odcienie widzę, jak do brzegu podbiega dwóch mężczyzn. Przygniatają Justynę do ziemi.
Wrzeszczę, że to nie tak miało być, ale w wodzie nie słychać mojego krzyku. Bardzo powoli spadam w otchłań. Wydzieram się bezgłośnie, że ja na pewno nie powinienem mieć wybaczone, że nie zasłużyłem.
Ale to już bez znaczenia.
Zapadam się coraz głębiej i głębiej. Woda wlewa mi się do ust tak, że nie mogę już oddychać. Płyn zdaje się wypełniać płuca, wchodzić do krwiobiegu, wnikać w każdą komórkę ciała. Czuję, że coś czyści mi duszę, mimo zwiększającego się ciśnienia jest mi coraz lżej.
W końcu efekt dociera do głowy. Przestaję się o wszystko obwiniać, przestaję mieć do siebie pretensje, przestaję źle myśleć o sobie. Im jestem głębiej, tym czuję większą lekkość. Jakby coś zabierało mi z ciała gromadzone przez lata wyrzuty sumienia.
Mam też wrażenie, że z mózgu wraz z poczuciem winy znika zdolność racjonalnego myślenia.
Może oszaleję, może będę jednym z tych niewielu, którzy stracili zmysły, przychodzi mi do głowy.
I ta myśl dodaje mi otuchy.
koniec
« 1 4 5 6
29 stycznia 2023

Komentarze

15 II 2023   08:59:15

Fajne opowiadanie,a to jezioro to jak "czyściec", gdzie dusze oczyszczają się z "brudu" ludzkich czynów, myśli i słów nagromadzonych przez wiele lat.
Pozdarawiam!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.