Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Maksymilian K. Iwonaj
‹Smutek jednorożca›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMaksymilian K. Iwonaj
TytułSmutek jednorożca
OpisMaksymilian K. Iwonaj to pseudonim autora, który naprawdę urodził się, tak chyba dla zgrywy, 01.04.1972 w Nowym Sączu. Absolwent biologii Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Krakowie. Mieszka i pracuje w rodzinnym mieście. „Smutek jednorożca” jest jego pierwszym opublikowanym opowiadaniem, a w dodatku jest to praca wyróżniona w konkursie literackim „Esensji”.
Gatunekobyczajowa

Smutek jednorożca

Maksymilian K. Iwonaj
1 2 »
Poczuł smutek patrząc, jak dziewczyna wsiada do windy zamykając mu drzwi przed nosem. To nie była jej wina. Po prostu czasami to, co robił przerastało go, ale to była jego kara, jego pokuta. Wsiadł za nią do windy zanim ta zdążyła ruszyć. Dziewczyna stała przez całą drogę oparta o ścianę windy i wpatrywała się w przestrzeń za jego plecami.

Maksymilian K. Iwonaj

Smutek jednorożca

Poczuł smutek patrząc, jak dziewczyna wsiada do windy zamykając mu drzwi przed nosem. To nie była jej wina. Po prostu czasami to, co robił przerastało go, ale to była jego kara, jego pokuta. Wsiadł za nią do windy zanim ta zdążyła ruszyć. Dziewczyna stała przez całą drogę oparta o ścianę windy i wpatrywała się w przestrzeń za jego plecami.

Maksymilian K. Iwonaj
‹Smutek jednorożca›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMaksymilian K. Iwonaj
TytułSmutek jednorożca
OpisMaksymilian K. Iwonaj to pseudonim autora, który naprawdę urodził się, tak chyba dla zgrywy, 01.04.1972 w Nowym Sączu. Absolwent biologii Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Krakowie. Mieszka i pracuje w rodzinnym mieście. „Smutek jednorożca” jest jego pierwszym opublikowanym opowiadaniem, a w dodatku jest to praca wyróżniona w konkursie literackim „Esensji”.
Gatunekobyczajowa
Była głęboka noc. Klatka schodowa budynku pogrążona była w ciemności, tylko przez małe okienko wpadał do środka nikły blask palących się na dworze latarni Stał w półmroku, oparty o ścianę naprzeciw windy. Spojrzał na zegarek. Nie miał pojęcia, po co był mu on potrzebny, ale teraz przynajmniej mógł się zorientować, która jest godzina. Była 1:17 w nocy. Gdzieś w mieszkaniu piętro niżej zaszczekał pies, gdzieś ktoś zbyt głośno słuchał radia. Poza tym panował niemal absolutny spokój, nie licząc tego, co działo się w niektórych sercach. Już się zastanawiał, czy nie wejść do mieszkania, kiedy w wąskiej smudze światła pod drzwiami zamajaczył cień. Drzwi się otworzyły i w jasnym prostokącie światła pojawiła się postać dziewczyny, a obok niej wybiegł z mieszkania mały czarny terier. Dziewczyna zamknęła drzwi i zapaliła światło na korytarzu. Słaba żarówka wydobyła z mroku jej delikatną postać.
Znał ją bardzo dobrze, tak dobrze jakby… jakby pamiętał ją z poprzedniego życia. Była niewysoka i szczupła, ubrana w trampki, dżinsy i ortalionową wiatrówkę. Na głowę miała nałożony kaptur, spod którego wypadał kosmyk jej długich kasztanowych włosów. Miała naprawdę piękne włosy. Czystą poezją było, gdy siadała wieczorem przed lustrem i szczotkowała je długo i starannie, a ich fale opływały jej twarz i ramiona. Miała owalną twarz, mały nos i smutne, zielonoszare oczy, które wydawały się nienaturalnie duże poprzez szkła jej okularów, ale to czyniło ją tylko jeszcze piękniejszą. Bo ona była piękna i to piękno nie było zasługą jej urody, ale jakiegoś wewnętrznego spokoju, który malował się na jej twarzy. Było w tym pięknie dużo smutku, ale on wiedział, a przynajmniej tak mu się zdawało, co jest jego przyczyną.
Dziewczyna przeszła obok nie zauważając go i nacisnęła przycisk windy. Terier zatrzymał się obok jego nogi, obwąchał ją, a następnie podreptał dalej nie wykazując żadnego zainteresowania jego osobą.
Poczuł smutek patrząc, jak dziewczyna wsiada do windy zamykając mu drzwi przed nosem. To nie była jej wina. Po prostu czasami to, co robił przerastało go, ale to była jego kara, jego pokuta. Wsiadł za nią do windy zanim ta zdążyła ruszyć. Dziewczyna stała przez całą drogę oparta o ścianę windy i wpatrywała się w przestrzeń za jego plecami.
Jej myśli były tak gwałtowne, że odczuwał przy ich odbiorze niemal fizyczny ból. Tym bólem, smutkiem i tłumioną rozpaczą można by wypełnić cały wszechświat, a i tak nic by to nie zmieniło. To był jej ból, jej rozpacz i jej strach, on był tylko niemym odbiorcą jej uczuć. Jak wszyscy oni, również posiadał zdolność empatii, ale ciągle nie mógł się do tego przyzwyczaić. Gdyby tylko posiadał ten dar wtedy, gdy…, wszystko potoczyłoby się inaczej. Teraz jednak czuł wstyd z tego powodu. Czuł się jak złodziej, który kradnie i sprzedaje najbardziej intymne myśli i marzenia. Był z nią związany poprzez tę znajomość jej wnętrza, ale, mimo całej swej mocy, nie potrafił jej pomóc. To prawda, chronił ją, ale nie mógł ochronić jej przed wszystkim. Nie mógł jej ochronić przed nią samą, mimo wszystko to ona kierowała swoim losem, a on nie miał prawa się wtrącać. Więc po co z nią był? Oczywiście pojmował w jakiś sposób to, że nie może jej chronić przed wszelkim złem, dla jej własnego dobra. Trzeba doświadczyć zła i krzywd, aby później być w stanie docenić dobro i piękno, ale w takich chwilach jak ta coś się w nim buntowało przeciw tej okrutnej prawdzie. Uważał to za zbyt niesprawiedliwe, aby ona cierpiała za błędy innych. Niestety za bardzo czuł się jeszcze człowiekiem, żeby nie nachodziły go takie myśli. Zbyt wiele mroku wypełniało jeszcze jego serce i miłość, choć dominowała, nie mogła jeszcze objąć go pełnią swego blasku.
Winda zatrzymała się, dziewczyna otworzyła drzwi i tym razem on wysiadł pierwszy. Na dworze panował przyjemny chłód, powietrze było świeże i pachniało wilgocią po niedawno spadłym deszczu. Dziewczyna ruszyła wolno asfaltową alejką prowadzącą przez osiedle, a pies natychmiast pobiegł w stronę najbliższych drzew.
Szedł za nią omijając kałuże, przez które ona przechodziła nie zważając na szybko przemakające trampki.
Była pogrążona we własnej rozpaczy. Czasami po prostu musiała się jej poddać, dać się unieść falom cierpienia. To chroniło ją przed obłędem. Gdy wypłakała swój żal do ostatniej już łzy przechodziło jej, znów mogła udawać pogodną, radosną dziewczynę i nikt nie zwracał uwagi na drzazgi smutku w jej pięknych oczach. Może jeden Bóg rozumiał jej ból, w końcu każde cierpienie powinno ranić bólem Jego oczy. I nawet jeżeli Bóg też płakał, to jej przez to wcale nie było łatwiej, przeciwnie, jeszcze trudniej, gdyż obarczała swoim cierpieniem także Jego.
Zatrzymała się nagle nad jedną z kałuż, przyklęknęła i zaczęła się przyglądać swemu odbiciu w wodzie.
Gdyby ktoś zechciał jej wysłuchać, gdyby komuś mogła opisać tę muzykę grającą jej w duszy. Była to piękna, smutna melodia, fortepianowe solo, w którego tle słychać było szum skrzydeł i jego cichy głos szepczący w ciemności. Od czasu do czasu pojawiał się ściszony, nadchodzący z oddali jak łkanie głos saksofonu. Przy takiej muzyce umierają marzenia. Może łatwiej ktoś by ją zrozumiał, łatwiej pojął jej łzy, gdyby też słyszał tę muzykę, ale przecież łzy nie potrzebują usprawiedliwienia, to ona go potrzebowała. Tak bardzo pragnęła w tej chwili aby ktoś ją objął, przytulił, pogładził dłonią po włosach. Tak bardzo czuła się samotna i nikomu niepotrzebna. Najpierw jedna łza potoczyła jej się po policzku i upadła do kałuży, a za nią następna i jeszcze jedna. Łzy polały się strumieniami po policzkach, pociekły po brodzie, ginąc w kręgach marszczących jej zapłakane odbicie na tafli wody.
Wyciągnęła chusteczkę i wytarła nią najpierw oczy, potem policzki i brodę, a w końcu wysiąkała nos.
Stał cały czas za nią wsłuchując się w tę smutną muzykę grającą w jej duszy. Słyszał każdą jej myśl, każde rozpaczliwe wołanie o pomoc i nie mógł nic zrobić. Zapragnął ją objąć, przytulić, w jakiś sposób okazać jej, że nie jest sama, że jest ktoś, komu jej cierpienie sprawia taki sam ból, ale nie zrobił tego. Bał się jej reakcji. Jeśli ktoś daje ci znać, że zna twoje najgłębsze myśli i pragnienia, to reakcją może być strach, wywołany brakiem jakiejkolwiek podpory. Człowiek zazwyczaj jest sam dla siebie oparciem i pocieszeniem w swym wewnętrznym dialogu. To daje poczucie bezpieczeństwa, a gdy nagle jest się pozbawionym tego bezpieczeństwa, tej intymności, którą sami kierujemy, wówczas często rodzi to przerażenie i jeszcze większą, kompletną, bezgraniczną samotność, gdzie jest się zdradzonym nawet przez samego siebie.
Znów zrobiło mu się tak strasznie żal tej dziewczyny i poczuł, że w nim samym narasta rozpacz. Gdyby wtedy, dawno temu, mógł się wczuć w taki sposób w sytuację innej dziewczyny…, ale wtedy nic go to nie obchodziło.
Dziewczyna przestała już płakać, gdy nagle na jej dłoń upadła duża ciepła kropla i potem jeszcze jedna, a kolejna wylądowała w kałuży.
Zaczyna znów padać – pomyślała. Podniosła kroplę do ust i zlizała ją z ręki. Miała słony smak.
Nie wiedział, że potrafi płakać, że może ronić łzy, ale nie wiedział jeszcze tak wielu rzeczy. Gdy był jeszcze człowiekiem, uważał płacz za coś niskiego, za oznakę słabości, dlatego nigdy, nawet w samotności, nie płakał. Teraz łzy wydawały mu się czymś zupełnie naturalnym, ale było już za późno. Jako człowiek zaprzepaścił swą szansę na łzy, a teraz za tamto płaci.
Pies podbiegł do niej, cicho zaskomlał i polizał ja po ręce. Pogłaskała go roztargnionym gestem i ruszyła dalej przed siebie. Pies pobiegł za nią, a za nimi podążył on. Dziewczyna spojrzała na zegarek. 2:08. A wydawało jej się, że wyszła tylko na chwilę. Czasami, gdy miała napady rozpaczy, całkowicie traciła kontakt z rzeczywistością
Może jeszcze nie jest za późno. Może, gdy zadzwoni i porozmawia z nim, to wszystko się ułoży. Może, gdy podzieli się z nim swoimi uczuciami, swoim smutkiem i samotnością, poczuje się lepiej. Może pomoże już sam dźwięk jego głosu. Musi z kimś porozmawiać. Musi się przed kimś wyżalić, musi zostać wysłuchana. Rozmowa z psem, czy pisanie pamiętnika już nie wystarczą, już nie.
Ruszyła w stronę budki telefonicznej. Znów zaczął padać deszcz. Wreszcie dotarła do automatu. Wpuściła psa do środka i zatrzasnęła drzwi, chroniąc się przed zimnem.
Został na zewnątrz skazany na moknięcie, ale nie przejmował się tym. Mógł wejść za nią do środka, ale nie chciał, a deszcz nie robił na nim najmniejszego wrażenia, przecież tak naprawdę nie mógł zmoknąć.
Dziewczyna włożyła kartę do automatu i wystukała numer. W słuchawce usłyszała głuchy sygnał. Odczekała jeszcze chwilę i przerwała połączenie. W jej oczach znów zamigotały łzy. Może źle wykręciła numer. Tak, na pewno ze zdenerwowania pomyliła cyfry. Przez chwilę przyciskała słuchawkę do piersi i wsłuchiwała się w szum deszczu na zewnątrz. Rozpadało się na dobre. Duże krople dudniły miarowo o szyby budki telefonicznej. Stała tak, zapatrzona w krople spływające po szybie. Na dole u jej stóp niespokojnie wiercił się pies. Obraz przed jej oczami przesłonił się mgłą. Zamrugała parę razy, aby usunąć łzy. Przyglądała się ciągle kroplom na szybie.
Jeśli ta jedna przegoni tę drugą, to z nim porozmawia, to wszystko się pomyślnie ułoży.
– Dobrze?
Jej szept i rozbiegane myśli, to rozpaczliwe błaganie o nadzieję, której uchwyciła się ze wszystkich sił, wywoływały w jego głowie niemal fizyczny ból.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.