Z filmu wyjęte: Panika na planieJak to wygląda, gdy stłucze się ostatnia dostępna butelka piwa i wieść o tym dotrze do filmowej ekipy, która pracuje właściwie za darmo…?
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Panika na planieJak to wygląda, gdy stłucze się ostatnia dostępna butelka piwa i wieść o tym dotrze do filmowej ekipy, która pracuje właściwie za darmo…? Dzisiaj obiecany w zeszłym tygodniu drugi kadr z dziada o szumnym tytule „Lizard Man: The Terror of the Swamp”, czyli – powiedzmy – „Jaszczuroludź: Postrach bagien”. Nad fabułą tego kuriozum już się nie będę pochylał, bo wszystko, co na ten temat dało się powiedzieć, już zostało powiedziane. Za to proponuję urzeczywistnienie frazy „panika na planie”. Otóż reżyser na ogół życzy sobie panować nad kręconym filmem, i to czasami na tyle ściśle, że daje drobiazgowe instrukcje każdemu z aktorów, nawet tych trzecioplanowych. Jak już jednak ustaliliśmy, „Lizard Man” był kręcony za równowartość dwóch arbuzów, skrzynki podwiędłej marchwi i paczki golonki dla nachalnego psa scenarzysty, więc żadne ścisłe nadzorowanie poczynań obsady nie wchodziło tu w grę. Przy scenie wyrwania się stwora na wolność padła tylko komenda „dziennikarze, okazujecie panikę”, no i… poszło. Najbardziej urzekł mnie dżentelmen sprawdzający, jak gładko rano się ogolił. Na koniec tylko przypomnę – film formalnie rzecz biorąc komedią nie jest. Nawet jeśli tak to na pierwszy rzut oka wygląda. 29 stycznia 2024 |
I tak (bo tak, oczywiście ;)), i nie (bo to wzorzec grozy czy przestrachu w bardzo starych filmach/serialach komediowych czy komiksach). Tyle że ani tu pasuje, ani został zastosowany w przemyślany sposób - ot, inwencja aktora raczej niż koncepcja reżysera. Scena wygląda absolutnie kuriozalnie (i komicznie), podczas gdy reszta filmu raczej morduje.
To znaczy, ja pisałam powyższe w tonie żartobliwym, tak tylko na wszelki wypadek doprecyzowuję.
Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.
więcej »W chińskich filmach nawet latające ryby są trochę… duże.
więcej »Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.
więcej »Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz
No co chcesz, to przecież wizualne nawiązanie do "Krzyku" Muncha.