Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Gry

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks DriveThruRPG.com Skapiec.pl

Nowości

growe

  • Vow of Absolution
    Calum Collins, Christopher Colston, Chris Edwards, Christopher Handley, Jordan Goldfarb, Pádraig Murphy
więcej »

Zapowiedzi

growe (wybrane)

więcej »

‹Lyonesse: Miasto, Mgła, Maszyna›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLyonesse: Miasto, Mgła, Maszyna
Data produkcjilipiec 2010
Wydawca Kuźnia Gier
CyklWolsung
Info128s.
Cena35,—
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Za Królową i Ojczyznę
[„Lyonesse: Miasto, Mgła, Maszyna” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Stolica Imperium Alfheimu to wielkie, wspaniałe i tajemnicze miasto, pełne kontrastów, ciekawych miejsc i doskonałych okazji, by dać się porwać w wir przygody. Zresztą powiedzmy sobie szczerze, skoro świat Wolsunga wkroczył w epokę wiktoriańską, czy porządnemu gentlemanowi wypada nie odwiedzić tamtejszego odpowiednika Londynu? Lyonesse, Perła Miast doczekała się własnego dodatku, idealnego dla wszystkich, którzy lubią swojego steampunka z odrobiną angielskiej flegmy i niewielką mżawką.

Jakub Gromnicki

Za Królową i Ojczyznę
[„Lyonesse: Miasto, Mgła, Maszyna” - recenzja]

Stolica Imperium Alfheimu to wielkie, wspaniałe i tajemnicze miasto, pełne kontrastów, ciekawych miejsc i doskonałych okazji, by dać się porwać w wir przygody. Zresztą powiedzmy sobie szczerze, skoro świat Wolsunga wkroczył w epokę wiktoriańską, czy porządnemu gentlemanowi wypada nie odwiedzić tamtejszego odpowiednika Londynu? Lyonesse, Perła Miast doczekała się własnego dodatku, idealnego dla wszystkich, którzy lubią swojego steampunka z odrobiną angielskiej flegmy i niewielką mżawką.

Dziękujemy wydawnictwu Kuźnia Gier za udostępnienie egzemplarza podręcznika na potrzeby recenzji.

‹Lyonesse: Miasto, Mgła, Maszyna›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLyonesse: Miasto, Mgła, Maszyna
Data produkcjilipiec 2010
Wydawca Kuźnia Gier
CyklWolsung
Info128s.
Cena35,—
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Przygodę ze stolicą Alfheimu przyjdzie nam zacząć od rozdziału „Miasto” opisującego pokrótce wszystkie ważniejsze dzielnice Lyonesse, które, jak przystało na wielką metropolię, różnią się między sobą jak ogień i woda. Od strzelistych wież Tintagel District i spokojnej, statecznej dzielnicy uniwersyteckiej Kingsplace, poprzez przemysłowe centrum miasta Stableton, aż po groźną, mroczną, skąpaną we mgle Bridgebank. Tu niemal za każdym rogiem czeka na nas zupełnie inny świat. Rozdział pozwala nam też rzucić okiem na kilka niezwykłych klubów i stowarzyszeń, które znalazły swój dom W Lyonesse.
Od samego początku towarzyszy nam bardzo charakterystyczny styl przekazywania informacji, który, z braku lepszego określenia, nazwę niezwykle… efektywnym. Mnie osobiście pozostawił on z nieco mieszanymi uczuciami. Z jednej strony czytelnik dostaje do ręki zestaw bardzo konkretnych informacji podzielonych według całkiem wygodnego schematu. Jeden rzut oka i już wiadomo, co to za dzielnica, kogo można tam spotkać, jakie miejsca warto odwiedzić, jakie kluby i stowarzyszenia mają tu swoją siedzibę. Także czysto mechaniczne aspekty miasta zostały umieszczone w tekście w sposób bardzo wygodny w użytkowaniu. Z drugiej zaś strony pozostaje pewien niedosyt. Ulotne wrażenie, że dowiadujemy się raczej o tym, z czym dana dzielnica powinna się kojarzyć, a nie poznajemy jej w całej złożoności. Wrażenie to zostaje spotęgowane przez ostatnie dwie strony rozdziału, w całości wypełnione specyficznymi dla Lyonesse smaczkami. Ciekawi was, jaki wpływ na przemysł, sztukę i codzienne przedmioty ma elfia alergia na żelazo? Intrygują was niewyjaśnione tajemnice i plotki na temat Królowej? Gdyby opis każdej z dzielnic rozszerzyć chociaż o pół strony takiego materiału, ten rozdział byłby zapewne moim ulubionym.
W ogólnym rozrachunku „Miasto” sprawdza się jednak całkiem nieźle. Daje czytelnikowi solidny, zwarty, wygodny w obsłudze szkielet okraszony kilkoma konkretnymi pomysłami na to, co można z nim zrobić. Tam zaś, gdzie ja w swoim lenistwie dostrzegam pewne braki, kto inny może dostrzec pole do popisu, gotowe do wypełnienia własnymi ideami. Nie jest to też na szczęście koniec definiowania nastroju poszczególnych dzielnic, bowiem nasza przygoda z Lyonesse dopiero się rozpoczęła.
Kroki we Mgle
Kolejny rozdział nosi tytuł „Mgła”. Nieco mylący tytuł, jeśli wolno mi tak powiedzieć. Kto spodziewał się w tym miejscu mrocznych sił wiszących nad nieświadomym niczego Lyonesse, mgły snującej się w ciemnych zaułkach i tajemnic zbyt strasznych, by pojąć je mógł ludzki umysł… może być lekko zawiedziony. Mgły jest tu bowiem tyle, co kot napłakał. Jeden z najczęściej wymienianych nadnaturalnych fenomenów Lyonesse przewijający się przy rozmaitych okazjach przez niemal wszystkie rozdziały podręcznika, jest tak nieokreślony i tajemniczy, że w zasadzie nie dostajemy na jego temat żadnych konkretnych informacji. Zamiast tego muszą nam wystarczyć dwa zdania opisu i kilka literackich nawiązań oraz licentia poetica na wyjaśnienie wszystkiego we własnym zakresie. Powiem szczerze, że tym akurat fragmentem podręcznika nie jestem przesadnie zachwycony, dopiero strzępki informacji rozrzucone po innych częściach książki dały mi jako-taki obraz tego, czym w ogóle jest Mgła i co konkretnie mogą oznaczać ogólniki zawarte w tym rozdziale. Nie gdzie indziej, a właśnie w tym miejscu powinno się znaleźć coś więcej: kilka wydarzeń, jedna czy dwie opowieści z dreszczykiem, kilka sprzecznych ze sobą teorii, jakiś ciekawy fenomen. Wszystko to, co pozwala skutecznie zagęścić atmosferę i pobudzić wyobraźnię.
Zamiast tego rozdział dzieli swoją uwagę pomiędzy magię i historię. W pierwszej kolejności otrzymujemy więc zwięzły i utrzymany w znanym nam już stylu opis lyonesskich organizacji związanych z magią, jak również nieco dodatkowych informacji o magicznym krwiobiegu miasta i rządzących nim prawidłach. Znajdziemy tu sporo ciekawych, przejrzyście podanych i całkiem oryginalnych pomysłów, a jeśli miałbym szukać tutaj jakichś niedociągnięć, to ponownie brakuje mi kilku inspirujących smaczków. Jedyne co dostajemy do ręki, to ogólny zarys działalności, specjalne talenty i znaki rozpoznawcze, nie pada ani jedno nazwisko, ani jeden opis konkretnej postaci. Zabrakło także sieci wzajemnych powiązań, sympatii i antypatii, przez co każdy klub zdaje się istnieć we własnej odrębnej niszy. Całość spisuje się świetnie jako czysto użytkowe rozszerzenie zasad, dzięki któremu postacie będą mogły skorzystać z nowych zdolności i wpisać się łatwiej w krajobraz Perły Miast, jednak bez sieci wzajemnych oddziaływań i nakreślenia przynajmniej kilku konfliktów, ciężar stworzenia z tych informacji spójnego obrazu Lyonesse spada ponownie na barki MG.
Tu jednak z pomocą przychodzi nam ostatnia już część rozdziału poświęcona historii Lyonesse od czasów antycznych aż po współczesność. Obok kalendarium pozwalającego szczegółowo prześledzić najważniejsze wydarzenia w historii stolicy Alfheimu, ten fragment „Mgły” jest też kopalnią kapitalnych pomysłów i smaczków. Do głosu dochodzi to, za co uwielbiam uniwersum Wolsunga: elementy zaczerpnięte z historii i kultury Wysp Brytyjskich zderzają się tu z hukiem ze standardami steampunka i fantasy dając w efekcie twory niezwykłe, często dziwaczne, lecz zawsze interesujące. Opowiedziana na nowo historia Zaginionego Legionu, według której rezyjscy legioniści mogą któregoś dnia wyłonić się z gęstej mgły i stanąć u bram Lyonesse to naprawdę mocny, ciekawy pomysł, podobnie zresztą jak miejskie legendy zrodzone przez Wielką Wojnę z Nieumarłą Rzeszą czy postać Rzeźnika z Lyonesse, „wolsungowego Kuby Rozpruwacza na sterydach”. Wszystkie te smaczki bardzo skutecznie pozwalają wczuć się w atmosferę miasta, poznać i zrozumieć dziwaczne miejscowe zwyczaje, znaleźć solidny ładunek inspiracji, a poza tym, nie oszukujmy się, to się naprawdę świetnie czyta.
Stukot Trybów
Przedostatni rozdział dodatku noszący tytuł „Maszyna” stara się nakreślić obraz Lyonesse jako całości, jak również realia codziennego funkcjonowania w dziesięciomilionowej metropolii. Dowiemy się dzięki niemu o trudnym losie robotników zatrudnionych w potężnym kombinacie przemysłowym i wcale nielekkiej egzystencji pozostałych mieszkańców zmuszonych znosić wyziewy setek fabryk i zakładów. Sporo miejsca znalazły tutaj także środki transportu publicznego, co pozwala całkiem skutecznie stworzyć sobie obraz gwarnych, zatłoczonych ulic tej niezwykłej metropolii, gdzie staromodne dorożki mijają się z parowymi omnibusami, a na rzece przeciętej zdecydowanie zbyt małą liczbą mostów trwa regularna wojna o klienta między barwną i nie zawsze godną zaufania zbieraniną przewoźników. Nie zabrakło kilku słów o słynnej Kolejce Metropolitalnej, miejscowej policji i straży ogniowej, a całość naprawdę świetnie buduje obraz ruchliwej stolicy. Opuszcza nas też charakterystyczny styl narracji, co przynajmniej z mojego punktu widzenia wychodzi na dobre i znacznie upraszcza odbiór.
Znalazł się tutaj także jeden z ciekawszych pomysłów tego dodatku, niesławny PUK, Podsystem Ultraszybkich Kalkulacji, potężny układ sprzężonych maszyn różnicowych wykorzystywany przez miejskie urzędy do przechowywania i analizy danych. Na ile inspirowana imieniem złośliwego chochlika nazwa okaże się trafna pozostaje kwestią otwartą, jednak sam fakt, że maszyna dawno już uzyskała daleko idącą autonomię, a z każdym dniem otrzymuje nowe kompetencje i zadania może budzić uzasadniony niepokój, nawet jeśli jak dotąd spisuje się bez zarzutów. Tajemnicze golemiczne kruki, które pewnego dnia znienacka pojawiły się na ulicach i zdają się zbierać dla PUK-a informacje z całego miasta z pewnością nie mogą wróżyć nic dobrego.
Kurtyna w dół
Z prawdziwą przyjemnością stwierdzam, że najlepsze autorzy podręcznika zostawili na deser. Ostatni rozdział książki, „Za Kulisami”, zawiera 12 szkiców przygód, po jednej dla każdej z ważniejszych dzielnic oraz szkielet kampanii „Zaułek Rzeźnika”. Przygody, jak niemal wszystko w tej książce, są raczej oszczędne w słowach, ale zawierają wszystko, czego potrzeba do rozegrania porządnej sesji. Co więcej poszczególne scenariusze są przesiąknięte nastrojem każdej z dzielnic, przez co dużo lepiej niż suchy opis z pierwszego rozdziału pozwalają wsiąknąć w specyficzną atmosferę. Tinkerton, dzielnica cudów i osobliwości, powita nas śledztwem w sprawie domniemanego klauna-mordercy, Windbog wplącze nas w spór pomiędzy Klubem Wynalazców a samotnym konstruktorem, po czym zabierze w przestworza na pokładzie eksperymentalnej maszyny, w Jaksun Town przyjdzie graczom ochraniać przybywającego z wizytę maharadżę przed zakusami wyznawców krwawej bogini. Szczególnie smakowitymi kąskami są przygody związane z Bridgebank i Svart Thule, skutecznie rozwijające pomysły, które przewijały się już przez podręcznik, a bez nich wydają się mniej lub bardziej niekompletne. Gdyby nie te szkice, które starają się eksploatować te pomysły w konkretny sposób PUK pozostałby dla mnie zaledwie pojemnym poletkiem do eksperymentów, a Mgła jedynie mglistą, nomen omen, koncepcją.
Także kampania jest całkiem smakowitym kąskiem – powoli prowadząc graczy od niespodziewanego spadku w postaci tajemniczych zapisków, aż do finalnej konfrontacji z postacią-legendą: budzącym grozę Rzeźnikiem z Lyonesse. To całkiem rzetelny kawałek fabuły z kilkoma ciekawymi zakrętami, mnie jednak szczególnie przypadła do gustu otoczka samej postaci Rzeźnika, sprzeczne teorie na jego temat, makabryczne szczegóły, tajemnica. Gdyby tak właśnie wyglądała kwestia Mgły w rozdziale drugim, nie miałbym do książki poważnych zarzutów.
Podsumowanie
Czy warto rzucić okiem na Lyonesse? Fani Wolsunga nie potrzebują chyba dużej zachęty. To jedno z najważniejszych miejsc tego uniwersum, a ta książka pozwala je całkiem nieźle poznać. Myślę, że warto zainteresować się nią choćby ze względu na szkice przygód z ostatniego rozdziału i przynajmniej niektóre z ponad setki krótkich pomysłów na zawiązanie przygody, które zapełniają jej strony. Co do specyficznego stylu przedstawienia informacji, to jego ocena jest już sprawą dość subiektywną, mnie osobiście nie przypadł on do gustu, ale z pewnością ma swoje walory. W systemie takim jak Wolsung, gdzie istnieje konieczność kontrolowania sporej ilości cech, zdolności i osiągnięć, łatwość znalezienia tego, czego się szuka jest na wagę złota. To z pewnością jedna z ciekawszych pozycji, jakie ostatnio czytałem, a od ideału dzieli ją tylko fakt, że nie do końca zaspokaja apetyt na ciekawe pomysły i smaczki, który wzbudza.
koniec
12 listopada 2010

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Czym by tu zapełnić spiżarnię?
Wojciech Gołąbowski

4 V 2024

Wydane przez Naszą Księgarnię „Orzeszki ze ścieżki” nie są, wbrew pozorom, grą łatwą. To strategia, w której do końca nie wiadomo, kto wygra.

więcej »

Zapiski niedzielnego gracza: Wolność i swoboda
Miłosz Cybowski

14 IV 2024

„Broforce” nie jest grą nową, ale lubię do niej wracać – ta brutalna platformówka nabija się z popkulturowych klisz w sposób podobny do filmowej serii „Expendables”. Robi to jednak o wiele lepiej. I zabawniej.

więcej »

Krótko o grach: Rodzina jest najważniejsza
Miłosz Cybowski

6 IV 2024

„Dziedzictwo: Testament Diuka de Crecy” jest jedną z tych gier, które w świetnym stylu łączą ze sobą temat z mechaniką. Rozbudowa drzewa genealogicznego naszej rodziny, aranżowanie udanych mariaży i dbanie o kolejnych potomków naprawdę wciąga.

więcej »

Polecamy

Wyrzuty sumienia kanciarza

W świecie pdf-ów:

Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski

Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski

Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski

Typowe miasto
— Miłosz Cybowski

Gnijący las
— Miłosz Cybowski

Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski

Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski

Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski

Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski

Mali, brzydcy i zieloni
— Miłosz Cybowski

Zobacz też

Tegoż autora

Wolsung w stylu kolonialnym
— Jakub Gromnicki

Arsenał Mistrza Gry
— Jakub Gromnicki

Pogromcy duchów: spółka z ograniczoną poczytalnością
— Jakub Gromnicki

Na przełaj przez otchłań
— Jakub Gromnicki

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.