Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Games Convention 2006›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator Targi Lipskie
CyklGames Convention
Od24 sierpnia 2006
Do27 sierpnia 2006
WWW

Lipsk z muzyki słynący

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Games Convention w Lipsku to obecnie największa europejska impreza poświęcona grom video. Stanowi nie tylko swoistą powtórkę z amerykańskich targów E3, ale jest także jednym z najważniejszych wydarzeń kulturalnych dla europejskiego gracza. Zapraszamy do krótkiego podsumowania nietypowych wydarzeń towarzyszących imprezie.

Piotr ‘cct’ Bielatowicz

Lipsk z muzyki słynący

Games Convention w Lipsku to obecnie największa europejska impreza poświęcona grom video. Stanowi nie tylko swoistą powtórkę z amerykańskich targów E3, ale jest także jednym z najważniejszych wydarzeń kulturalnych dla europejskiego gracza. Zapraszamy do krótkiego podsumowania nietypowych wydarzeń towarzyszących imprezie.

‹Games Convention 2006›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator Targi Lipskie
CyklGames Convention
Od24 sierpnia 2006
Do27 sierpnia 2006
WWW
Wydawcy w tym roku dali ciała. Praktycznie nie było tak obleganych stanowisk, jak „Legend of Zelda: Twilight Princess” w zeszłym roku, czy pierwszych prezentacji nowych platform. PS3 leżało odłogiem z paroma plazmami prezentującymi średniej jakości, wszystkim znane filmiki, X360 praktycznie nie miał wybitnych punktów, stoisko Nintendo zaś ciekawe było jedynie w części biznesowej, gdzie można było sobie pograć na nowej konsolce – Wii.
Postanowiłem więc przedstawić na łamach „Esensji” targi widziane pod nieco innym kątem, niekoniecznie growym czy organizacyjnym. Lwią część tej relacji zajmują koncerty – Within Temptation na halach, oraz powitalny, z symfonicznymi aranżacjami najbardziej znanych soundtracków z gier – niemniej porównałem także obecne i ubiegłoroczne targi i wykazałem zmiany, jakich dokonano.
Pierwszą rzeczą, którą na targach zajmuje się dziennikarz jest oczywiście akredytacja. W tym roku stoisk obsługujących kolegów po fachu Ryszarda Kapuścińskiego było znacznie więcej, podzielono też legitymacje prasowe na zwykłe i te tyczące się portali internetowych. Niestety, te ostatnie nieco utrudniały życie podczas dni zwykłych (tj. wszystkich za wyjątkiem pierwszego, tradycyjnie przeznaczonego dla ludzi z branży) i były kłopoty z wchodzeniem na tereny Business Center (części targów wydzielonej tylko dla profesjonalistów). Na szczęście po okazaniu wizytówek osób, z którymi miało się aktualnie mieć spotkania, ochrona (miła i uprzejma) odprowadzała nas na właściwe miejsce i zostawiała.
Widać jednak, że organizatorzy dbali o odsiew ludzi pałętających się po BC bez celu i przeszkadzających w pracy, co należy zaliczyć do plusów. Utarło się bowiem, że każda osoba pisująca chociażby od czasu do czasu do jakiegokolwiek magazynu w sieci – a te można zakładać samemu, choćby i co tydzień – wchodziła jako przedstawiciel prasy, ciesząc się darmowym biletem i zawracając ludziom głowy ciągłymi prośbami o gadżety.
Stoiska Nintendo z Wii były nie tylko najgorętszym punktem targów, ale i przygotowanym z największym gustem i klasą
Stoiska Nintendo z Wii były nie tylko najgorętszym punktem targów, ale i przygotowanym z największym gustem i klasą
A jeśli już o gadżetach mowa, to w tym roku – może właśnie z powodu natłoku ludzi z portali internetowych – było ubożej niż poprzednio. Praktycznie same duperelki i papierowe śmiecie, z wyłączeniem okazjonalnych koszulek czy robiących furorę na całych targach toreb Wii (tak, znajomi złowili dwie). Widać nieco inne podejście wydawców do promocji – wolą się skupić na osobach z większych mediów i kontrahentach, podczas gdy bezpośrednia promocja powoli zaczyna stawać się coraz większą masówką, idącą jedynie na ilość (tanich gadżetów, Wattów systemów nagłaśniających, projektorów).
To samo z celebrities. Jeszcze rok temu można było wpaść na Kojime (znany z Metal Gear Solid, wg złośliwców – ostatnio także z promocji PS3) czy Molyneuxa (Black&White’y) i pogadać (co z oboma zresztą uczyniłem), po halach kręcili się też Yuji Naka (projektant Sonica) czy Mikami (seria Resident Evil). W tym roku gwiazd było mniej, i tylko po specjalnym umówieniu się. Wszystko to jest znakiem nowych czasów, z coraz większym rozwarstwianiem się naszego poletka na płotki i grube ryby. Szkoda, bo dla Polaków oznacza to utrudniony dostęp do wielu rzeczy – media z naszego nadwiślańskiego kraju mają niestety na zachodzie mniejszą siłę przebicia i ciężej jest się wkręcić gdzieś bez dość sporych zabiegów.
Tymczasem, skoro już o ludziach na sali, to wypadałoby także wspomnieć o hostessach. W tym roku było przeciętnie. Parę kobiet mogło lekko onieśmielić, ale reszta prezentowała niewyróżniający poziom. Może to dlatego, że patrzyłem wraz z towarzyszami podróży oczyma Polaków, a jak wszystkim wiadomo, piękne kobiety to nasza narodowa specjalność. W Lipsku potwierdziło się to zresztą w ukutym już dawno stwierdzeniu, że modelki dzielą się na urodziwe Polki (a było ich tam trochę wbrew pozorom) i Azjatki oraz niespecjalną resztę.
Liderki Within Temptation nie opuszczał dobry humor przez oba występy
Liderki Within Temptation nie opuszczał dobry humor przez oba występy
Swoją drogą, jedną z robiących zdecydowanie największe wrażenie niewiast była liderka zespołu Within Temptation, trzydziestodwuletnia Sharon den Adel. Wydawcy przyuważyli bowiem świetną formę promocji jaką jest muzyka, zwłaszcza wobec faktu ogromnego zainteresowania koncertem powitalnym, gdzie bilety rozeszły się w mgnieniu oka. Zaproszony przez Spellborn International zespół promował grę „The Chronicles of Spellborn”, dając dwa występy na torze kartingowym w jednej z hal targowych. Co najciekawsze, koncerty, mimo sporej grupki widzów, nie przyciągnęły nawet w połowie tylu osób, co koncert Filharmonii Praskiej (o nim później, na końcu).
Nie znaczy to jednak, że był słaby – wręcz przeciwnie, nagłośnienie, uroda wykonawczyni, efekty świetlne i pirotechniczne (kolorowe ognie) świetnie uzupełniały przyjemne linie melodyczne. Dla niezaznajomionych – WT to zespół gothic metalowy, ostatnio skłaniający się w stronę metalu symfonicznego. Band za każdym razem zagrał po 5 swoich najpopularniejszych kawałków, dorzucając dwa premierowe – właśnie z gry „The Chronicles of Spellborn”, którą udźwiękowiali. Trzeba dodać, że były to kawałki najsłabsze z zaprezentowanych, co nie umniejsza faktu, że chciałoby się słyszeć więcej takiej muzyki w grach.
Ten tytuł nie jest zresztą pierwszą przygodą WT z grami video. Parę lat temu sprzedali oni prawa do swojego teledysku „Mother Earth” (także grane w Lipsku) producentom gry „Kinghts of the Temple” (TDK), dzięki czemu mogli oni zmontować jeden z najlepiej prezentujących się trailerów w historii.
Te ognie podczas piosenki Ice Queen jedynie były w zimnym odcieniu - stojąc w pierwszym rzędzie wciąż dało się nieźle przy nich ogrzać
Te ognie podczas piosenki Ice Queen jedynie były w zimnym odcieniu - stojąc w pierwszym rzędzie wciąż dało się nieźle przy nich ogrzać
Wracając do występu, to mam lekko mieszane uczucia. Występy były fajnie zagrane, ale bolało trochę nadużywanie playbacku. Część koncertu, z perkusją i wokalem wiodącym Sharon była grana niewątpliwie na żywo. Gorzej sprawa wygląda z gitarami. Poza tym wokalistka niekiedy śpiewała w kanonie z playbackiem swojego innego nagrania, co może i urozmaicało wykonanie, ale pozostawiało lekki niesmak – jakoś preferuję muzykę tworzoną na scenie „w czasie rzeczywistym”. Poza tym drugi koncert (grany 3 godziny po pierwszym) sprawiał gorsze wrażenie niż poprzedni. Co prawda było więcej osób, a układy pirotechniczne były ciekawsze niż za pierwszym razem (już nie musiano oszczędzać sprzętu przed ponownym użyciem), ale przesadzono z mocą dźwięku i oświetlenia. Głośniki zostały podkręcone na tyle, że pojawiały się nieprzyjemne przestery przy niektórych partiach wokalistki, tak samo światło – waliło trochę za mocno, momentami psując klimat. Nie chcę krakać, ale to kolejny przykład masówki i myślenia na zasadzie „więcej = lepiej”.
Sama muzyka to już kwestia preferencji, ja zespół lubiłem już wcześniej, więc przypomnienie sobie ich paru kawałków było doświadczeniem przyjemnym. Znajomej koleżance zespół się spodobał na tyle, że już w samochodzie poprosiła o zapisanie jej w notatniku jego nazwy i najlepszych płyt (mają trzy longplay’e). Ogółem, całkiem udany punkt targów.
A teraz to, na co wszyscy tak naprawdę najbardziej czekali pierwszego dnia. Na zakończenie zostawiłem bowiem rozpoczęcie targów, oficjalne. Odbywa się ono co roku w Lipskim Gewandenhaus (Sukiennice, jak się dowiedziałem z Wikipedii), i jest prawdopodobnie największym wydarzeniem muzycznym w świecie gier video, odbywającym się poza Japonią. Tegoroczna edycja była czwartą już, i pod wieloma względami – przełomową.
Tradycyjnie jedyne zdjęcia jakie autor tekstu przywozi do domu to te ze spotkanymi celebrities. Na zdjęciu Sharon - w rozmowie równie miła, co na scenie
Tradycyjnie jedyne zdjęcia jakie autor tekstu przywozi do domu to te ze spotkanymi celebrities. Na zdjęciu Sharon - w rozmowie równie miła, co na scenie
Po pierwsze, zainteresowanie koncertem przeszło oczekiwania nawet organizatorów. W tym roku wpuszczono o czterysta osób więcej (swoją drogą, nie było tego czuć na sali) i liczba szczęśliwców wynosiła około tysiąca. Zgłoszeń tymczasem było ponoć niemal aż dwadzieścia osiem tysięcy! Bilety jednak rozeszły się w pierwszych dniach po ogłoszeniu sprzedaży, więc zdobycie jakichkolwiek w dniu koncertu równało się cudowi. A jako że takowe się zdarzają, udało się skombinować cztery, i to w pierwszym rzędzie. Polak potrafi – ładny uśmiech i wtyki czynią cuda.
Cena nominalna biletu to 10 euro, co przy tysiącu gości (nawet nie odliczając VIPów, których było sporo) daje 10 tysięcy przychodu. Cena doprawdy symboliczna, jako że samo sprowadzenie kompozytorów (tak, byli obecni, również japońscy!) kosztowało więcej, nie mówiąc o wynajęciu sali, próbach czy najęciu wykonawców.
Galę poprzedzał tradycyjnie poczęstunek, na który tak samo tradycyjnie się spóźniło (wieńcząca dzień na halach impreza Sony, słynącego z najlepszego jedzenia, równie tradycyjnie się przeciągnęła…). Przy wejściu zawracano ludzi z plecakami, aparatami i innymi futerałami, co miało na celu zapobieżenie jakiejkolwiek rejestracji eventu (swoją drogą, czyni mnie to chyba jedyną osobą mającą nagranie całości…). Z jeden strony szkoda, bo nie ma dostępu do rozprowadzanych między miłośnikami tego typu nagrań i uczestnikami bootlegów (mojego prywatnego nagrania nie wliczam), z drugiej podnosi się przez to prestiż i magiczna aura całego przedstawienia.
Praska orkiestra w całej okazałości
Praska orkiestra w całej okazałości
Właśnie, magia – to słowo najlepiej pasuje do tej serii koncertów. Wyobraźcie sobie salę, w której prezentowali po raz pierwszy swe dzieła tak wybitni twórcy jak Richard Wagner czy Jan Sebastian Bach. Nabijcie ją graczami z całego świata w smokingach, wszyscy w wypiekami na twarzy, po prezentacjach najnowszych gier na salach Games Convention, szukający tu ukojenia dla zmysłów po ataku tysiącami watów dźwięku i światła przez cały dzień. Dodajcie Filharmonię Praską, tzw. FILMharmonię, słynącą z wykonywania muzyki do masy filmów czy gier (jak choćby artystycznej superprodukcji Sony „Primal”). Ci wszyscy muzycy nie tylko zostali sprowadzeni na ten jeden wieczór, ale wręcz ćwiczyli miesiącami dla tego jednego koncertu, aby wykonać specjalnie na ten wieczór napisane aranżacje. Splendoru dodaje fakt, iż na trybunach zasiadają nie tylko znane persony ze świata gier (praktycznie każdy wydawca wysyła tam swoich VIPów obecnych na targach), ale także – kompozytorzy wykonywanych utworów. W tym roku pojawił się nawet sam legendarny twórca muzyki dla serii Final Fantasy oraz po części Kingdom Hearts, Nobuo Uematsu! (Nota bene zapowiedziany nie przy okazji pierwszego wykonywanego tego dnia swojego utworu, ale ostatniego, finałowego „One-Winged Angel”, co zapewniło atrakcje i niespodzianki do końca).
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Promocja: Dostawca wody do firm - transport Gratis na terenie Polski

27 IV 2024

Rzetelny, terminowy dostawca wody do firm to oczekiwanie wielu firm oraz organizacji. Jeśli stoisz przed wyborem dostawcy wody mineralnej butelkowanej do firmy i Twoim celem jest zapewnienie pracownikom i klientom świeżej i zdrowej wody, jesteś we właściwym miejscu!

więcej »

Promocja: Czy zawód programisty to wciąż przyszłościowa profesja?

26 IV 2024

Od kilku lat w branży IT dało się zaobserwować pewien zastój w zapotrzebowaniu na informatyków i programistów. Wśród osób kształcących się w tym właśnie kierunku spowodowało to niemałą panikę. Czy jest się czego obawiać?

więcej »

Promocja: Przebarwienia na twarzy - jak sobie z nimi radzić?

19 IV 2024

Przebarwienia na twarzy mogą mieć naprawdę różne pochodzenie. Mogą być wynikiem zarówno działania słońca, jak i zmian hormonalnych, stanów zapalnych, a także niewłaściwej pielęgnacji skóry. Zobacz jak sobie radzić z przebarwieniami.

więcej »

Polecamy

Wyrzuty sumienia kanciarza

W świecie pdf-ów:

Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski

Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski

Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski

Typowe miasto
— Miłosz Cybowski

Gnijący las
— Miłosz Cybowski

Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski

Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski

Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski

Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski

Mali, brzydcy i zieloni
— Miłosz Cybowski

Zobacz też

Tegoż autora

Ciemna Strona Mitu
— Piotr ‘cct’ Bielatowicz

W cieniu kolosów
— Piotr ‘cct’ Bielatowicz

Gdzie diabeł zapłakał na dobranoc…
— Piotr ‘cct’ Bielatowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.