Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić

Kid Paddle nie jest potworem

Esensja.pl
Esensja.pl
Midam
„Kid Paddle” to jedna z najbardziej popularnych humorystycznych serii w naszym kraju. Ostatnio pojawił się na rynku kolejny tom zatytułowany „Aquaterminator”. Esensji udało się dotrzeć do autora serii Michela Ledenta (pseudonim artystyczny Midam) i przeprowadzić wywiad.

Midam

Kid Paddle nie jest potworem

„Kid Paddle” to jedna z najbardziej popularnych humorystycznych serii w naszym kraju. Ostatnio pojawił się na rynku kolejny tom zatytułowany „Aquaterminator”. Esensji udało się dotrzeć do autora serii Michela Ledenta (pseudonim artystyczny Midam) i przeprowadzić wywiad.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić

Esensja: Kid Paddle to wspomnienie twojego dzieciństwa, czy też raczej wizja dzieciaka-potwora stworzonego przez gry komputerowe i wideo?

Midam: W żadnym wypadku Kid nie jest potworem. Stworzyłem go z moich dziecięcych wspomnień oraz tego wszystkiego, co widzę dookoła. Gry wideo były tylko pretekstem do opowiedzenia historii, jako, że początkowo Kid powstał, aby rozruszać dział właśnie gier wideo. Z kolejnymi albumami seria powoli odchodzi od tej tematyki w kierunku szeroko rozumianych przygód małego dzieciaka.

E: Jak dużo czasu spędzasz grając w gry? Innymi słowy, skąd bierzesz pomysły na przygody Kida?

M: Nie gram w gry wideo a co za tym idzie nie czerpię z nich inspiracji. Przez ostatnich 15 lat spędziłem wszystkiego nie więcej niż 12 godzin grając! Są dwa powody dla których bardzo staram się nie mieć do czynienia z grami. Po pierwsze, gdybym był fanem gier, to pewnie tworzyłbym rzeczy tylko dla innych fanów, tworząc hermetyczny humor niezrozumiały dla przeciętnego odbiorcy. A ja chcę, aby moje żarty były zrozumiałe przez wszystkich, może nawet przede wszystkim dla tych, którzy w gry video nie grają, czyli jakieś 95% moich czytelników. Po drugie, po prostu nie potrafię tworzyć, kiedy jestem zajęty grą. Innymi słowy, kiedy gram to gram, kiedy tworzę to tworzę. Moje podejście oraz stan umysłu są bardzo różne w tych dwóch przypadkach.

E: W Polsce jesteś znany tylko jako twórca serii „Kid Paddle”. Którą z pozostałych swoich historii komiksowych („Game Over”, „Harding was here”, „Durant les travaux”) poleciłbyś swoim fanom i wydawcom w Polsce?

Okładka magazynu „Kid Paddle Magazine”
Okładka magazynu „Kid Paddle Magazine”
M: Spinoffowa seria „Game Over” to historyjki których bohaterem jest wirtualne alter ego Kida Paddle. Rzecz zawsze dzieje się w wirtualnym świecie gier video, a bohater zawsze ginie na końcu epizodu, trochę przypomina to historie o Strusiu Pędziwietrze i Kojocie. W październiku tego roku pojawi się album czwarty zatytułowany „Oops!”. Ten album jest wyjątkowy ponieważ powstał dzięki systemowi „crowdsourcingu”, który uruchomiłem na stronie www.gameoverforever.com. Za pośrednictwem tej strony, każdy może przesłać mi scenariusz, i jeśli zostanie wybrany, autor zarobi 400 euro a historia zostanie opublikowana w następnym albumie „Game Over” wraz z informacją o autorze na dole strony. Strona ta jest dostępna także w języku angielskim. Poza tym stworzyłem historię „Harding was here”, której tematem jest paradoks czasu oraz historia sztuki. Niestety w najbliższym czasie nie będzie kontynuacji tego komiksu ze względu na nieporozumienia z moim wydawcą.

E: Jak powstała seria „Game Over”?

M: Seria ta pojawiła się na potrzeby „Kid Paddle Magazine”. Tworzenie serii „Kid Paddle” zabiera mi coraz więcej czasu, a nie chciałbym tutaj iść na łatwiznę aby nie rozczarować publiczności. A kiedy w 2003 roku „Kid Paddle Magazine” startował, konieczne były historyjki, które go wypełnią. Pomyślałem wtedy o zatrudnieniu asystenta do rysowania oraz osób do tworzenia scenariuszy aby uruchomić taką poboczną serię. Dzięki „crowdsourcingowi”, mogę nadal pracować z tym samym rysownikiem ale moi scenarzyści pochodzą z całego świata.
Okładka magazynu „Spirou”
Okładka magazynu „Spirou”

E: W jednym z epizodów, Kid śni o tym, że jego ojciec jest twórcą gier wideo. Jak twoje dzieci zapatrują się na twoją pracę twórcy komiksów?

M: Nie wiem, ponieważ nie mam dzieci. Kocham moją żonę i moje zabawki i nie chcę się nimi dzielić (śmiech).

E: Kid Paddle to postać całkowicie fikcyjna czy też istnieje jakiś „wzorzec” w prawdziwym życiu?

M: Jak wspomniałem wcześniej, scenariusze „Kida Paddla” są napędzane moimi wspomnieniami i obserwacjami. Każda postać, bez żadnych wyjątków, odzwierciedla jedną część mojej osobowości. Lubię „potwory” takie jak Kid, ale podobnie jak Horacy noszę okulary i podobnie jak on często je łamię, natomiast ojciec Kida reprezentuje opiekuńczą stronę mojej osobowości.

E: A właściciel salonu gier? Czy spotkałeś kiedyś kogoś podobnego do niego?

M: Mirador to gruby, zrzędliwy facet, który nie lubi swojej roboty. Takich ludzi jak on jest bardzo dużo dookoła. Kiedyś miałem za zadanie przygotować obrazy, które miały stanowić wystrój biur (tak, taka praca naprawdę istnieje!) Marynarki Belgijskiej. Mirador bardzo przypomina faceta, który był odpowiedzialny za utrzymanie tych biur.

E: Dlaczego w komiksie nie występuje matka Kida i jego siostry? Nie ma o niej najmniejszej wzmianki, czy nimi opiekuje się tylko ojciec? Czy jest jakiś konkretny powód czy też zwyczajnie uznałeś, że ojciec ma większy potencjał humorystyczny?

Okładka magazynu „Spirou”
Okładka magazynu „Spirou”
M: Być może rozczaruję was, ale myślałem o wprowadzeniu postaci matki Kida już na samym początku, ale nie miałem pomysłu na to jak ją narysować. Z upływem czasu seria udowodniła, że może sensownie istnieć bez tej postaci, a jej ewentualne wprowadzenie wymagałoby teraz dosyć skomplikowanych zabiegów. Ostatecznie zdecydowałem, że Kid będzie należał do rodziny, w której jest tylko jedno z rodziców.

E: Kid Paddle dosyć często pojawia się na okładce magazynu „Spirou”. Co twoim zdaniem powoduje, że jest tak popularny?

M: Gdybym przewidział, że odniesie taki sukces, to teraz mógłbym napisać o tym książkę i zarobić masę pieniędzy. Niestety nie ma prostej recepty na sukces. Opowiadam historie, które mnie bawią, dużo pracuję, ale są efekty więc jestem zadowolony. A co przyciąga publiczność? Tego nie wie nikt. Znam wielu artystów komiksowych, którzy tworzą prawdziwe cuda, ale nikt praktycznie o nich szerzej nie słyszał, i odwrotnie. Na pewno potrzebny jest talent (bez fałszywej skromności), ale konieczna jest także umiejętność znalezienia swoistej trajektorii, po której można dotrzeć do odbiorców i ich gustów – sukces znajduje się na przecięciu tych linii.

E: Czy planujesz jakieś zaskakujące lub wręcz rewolucyjne wydarzenia albo zmiany w życiu Kida? Mały braciszek, nowy kolega? Czy Kid będzie z czasem dorastał?

M: Nie wiem czy akurat słowo „rewolucyjny” tutaj pasuje, ale przygotowałem kilka niespodzianek w najbliższym albumie. Natomiast nie jestem zwolennikiem historii komiksowych, które zakładają upływ czasu co powoduje dorastanie bohatera a w ostatecznie prowadzi do jego śmierci. Myślałem o napisaniu scenariusza pełnometrażowego filmu o tym jak Kid odnajduje swoją matkę, ale nie chcę takich rzeczy robić w komiksie.
Gadżety z podobizną Kida Paddle
Gadżety z podobizną Kida Paddle

E: W jaki sposób stałeś się twórcą komiksów? Czy wzorowałeś się na którymkolwiek ze znanych komiksiarzy (Goscinny, Uderzo, Jim Davis, Peyo lub też ktoś inny)?

M: W sensie artystycznym, najbardziej inspirowali mnie Watterson, Franquin oraz Schulz. Podziwiam Peyo oraz jego odwagę komercjalizacji swoich bohaterów (koszulki, figurki itp), był w tym obszarze prekursorem. Szanuję też Uderzo i Goscinnego za ich twardą obronę własnych interesów w walce z wydawcą. Trudno jest mi powiedzieć coś więcej gdyż w tej chwili bardzo rzadko czytuję komiksy.

E: W przypadku komiksu „Harding was here” byłeś odpowiedzialny tylko za scenariusz, za rysunki już nie. Dlaczego? I pytanie z tym związane, który element tworzenia komiksu, scenariusz czy rysunki, jest dla ciebie bardziej interesujący i dlaczego?

M: Odnośnie „Harding was here” zależało mi na tym aby napisana przeze mnie historia została narysowana stylem półrealistycznym. To jest ulubiony styl mojego asystenta Adama Devreux, który rysuje w ten sposób w czasie kiedy nie musi zajmować się „Game Over”. A co do drugiego pytania to z mojego punktu widzenia scenariusz jest tak samo istotny jak rysunek, ale zauważyłem, że w przeciwieństwie do scenarzystów, dobrych rysowników nie ma zbyt wielu.

E: Czy tworzenie komiksów to twoje jedyne zawodowe zajęcie?

M: Tak, tylko tym się zajmuję. Przypomina to życie zakonnika lub wręcz pustelnika, ale ma swoje dobre strony i daje dużo satysfakcji. Zajmuję się tylko tworzeniem, mam wspaniałego agenta, który wraz ze swym asystentem załatwia wszystkie kwestie związane ze sprzedażą moich prac i innymi sprawami formalnymi.

E: Czy masz jakiś założony cel do zrealizowania w tym obszarze? Jakieś marzenie, które chciałbyś żeby się spełniło?

M: Pełnię zawodowego szczęścia osiągnę w trakcie ceremonii otwarcia parku rozrywki „Kid Paddle Land” w Kalifornii.
koniec
23 kwietnia 2009
Więcej informacji na temat Midama znajdziecie na jego oficjalnej stronie www.midam.be.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »
Jordi Bayarri<br/>Fot. Irene Marsilla, lasprovincias.es

Staram się, żeby to nie były suche, biograficzne fakty
Jordi Bayarri

7 VIII 2023

O pracy nad serią „Najwybitniejsi naukowcy” z Jordim Bayarrim rozmawia Marcin Osuch.

więcej »

Postanowiłem „brać czas”
Zbigniew Kasprzak

29 I 2023

Rozmowa o komiksach i nie tylko, przeprowadzona przez Marcina Osucha i Konrada Wągrowskiego ze Zbigniewem Kasprzakiem. Spotkanie z artystą odbyło się na jesieni zeszłego roku dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Jak przechytrzyć biletera?
— Agnieszka Szady

Kid Paddle, ciemno to widzę
— Marcin Osuch

Game’s not over
— Marcin Podolec

Krótko o komiksach: Czerwiec-lipiec 2002
— Artur Długosz, Wojciech Gołąbowski, Marcin Herman, Piotr Niemkiewicz, Paweł Nurzyński, Witold Tkaczyk, Konrad Wągrowski

Miła odskocznia
— Przem FarlaN Łęczycki

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.