Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jacqueline Carey
‹Wcielenie Kusziela›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWcielenie Kusziela
Tytuł oryginalnyKushiel’s Avatar
Data wydania26 stycznia 2011
Autor
PrzekładMaria Gębicka-Frąc
Wydawca MAG
CyklKusziel
ISBN978-83-7480-192-8
Format624s. 130×205mm
Cena45,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Wcielenie Kusziela

Esensja.pl
Esensja.pl
Jacqueline Carey
1 2 3 5 »
Zamieszczamy fragment powieści Jacqueline Carey „Wcielenie Kusziela”. Książka będąca trzecim tomem cyklu „Kusziel” ukazała się nakładem wydawnictwa MAG.

Jacqueline Carey

Wcielenie Kusziela

Zamieszczamy fragment powieści Jacqueline Carey „Wcielenie Kusziela”. Książka będąca trzecim tomem cyklu „Kusziel” ukazała się nakładem wydawnictwa MAG.

Jacqueline Carey
‹Wcielenie Kusziela›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWcielenie Kusziela
Tytuł oryginalnyKushiel’s Avatar
Data wydania26 stycznia 2011
Autor
PrzekładMaria Gębicka-Frąc
Wydawca MAG
CyklKusziel
ISBN978-83-7480-192-8
Format624s. 130×205mm
Cena45,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Jeden
Skończyło się snem.
Sędziwa Wyrocznia Aszery z Morza obiecała mi dziesięć lat spokoju; miałam dziesięć lat i w tym czasie mój majątek rósł wraz z dostatkiem Terre d’Ange, mojej umiłowanej ojczyzny. Jakże często czas wielkiego szczęścia można docenić tylko wtedy, gdy spogląda się wstecz. Dobrze, że przepowiednia Wyroczni posłużyła mi również za przestrogę, bo nie było dnia, który bym przeżyła bez doceniania jej łaskawości. Cieszyłam się jeszcze młodością i pięknem, przy czym to drugie pogłębiało się w miarę, jak mijające lata zabierały pierwsze. Mówiła o tym moja dawna mentorka, Cecylia Laveau-Perrin, i jeśli jako dwudziestoletnia dziewczyna zbagatelizowałam jej słowa, to uznałam ich słuszność, gdy zostawiłam za sobą lekkomyślne lata wczesnej młodości.
Wielu może uznać, że nie ma się czym przejmować, ale jestem D’Angeliną i nie mam powodu, żeby przepraszać za nasz styl życia. Mogę sobie być hrabiną de Montrève, co więcej, bohaterką królestwa – czyż następca nadwornej poetki nie sławił w poemacie moich czynów? – ale zaistniałam jako Fedra nó Delaunay, sługa Naamy i Wybranka Kusziela, anguisette i najbardziej wyjątkowa kurtyzana spośród wszystkich znanych w królestwie. Nigdy nie twierdziłam, że nie jestem próżna.
Miałam rzeczy i względy, które ceniłam nade wszystko, przy czym nie najbłahszą spośród nich była przychylność mojej królowej, Ysandry de la Courcel, która przed dziesięciu laty obdarzyła mnie Gwiazdą Towarzysza za rolę w ocaleniu tronu. Już wtedy widziałam w niej zadatki na wielką władczynię; przypuszczam, że od tej pory dostrzegło je całe królestwo. Przez dziesięć lat Terre d’Ange zaznała życia w pokoju i dobrobycie; Terre d’Ange i Alba, władane pospołu przez Ysandrę de la Courcel i cruarchę Drustana mab Necthana, którego mam zaszczyt nazywać przyjacielem. Ręka Elui musiała pobłogosławić ten mariaż, skoro miłość wyrosła z nasion politycznego przymierza! Zaiste, miłość okazała się potężną siłą, pokonując nawet morderczą Cieśninę rozdzielającą tych dwoje.
Niestety, wymagało to poświęcenia Hiacynta.
Stąd natura mojego snu.
Gdy się zbudziłam, drżąca i zadyszana, ze łzami spływającymi spod zamkniętych powiek, nie wiedziałam, że to początek końca. Nawet w chwilach największego szczęścia nie zapomniałam o Hiacyncie. Nie śniłam o nim wcześniej, to prawda, ale zawsze o nim myślałam. Jak mogłabym tego nie robić? Był moim najdawniejszym, najdroższym przyjacielem, towarzyszem dzieciństwa. Nawet mój pan Anafiel Delaunay, który zabrał mnie, wówczas dziesięcioletnią, do swojego domu, wyszkolił w sztuce szpiegowania i dał mi swoje nazwisko, które noszę do dziś dnia, nie znał mnie tak długo. To, jaka jestem, kim się stałam, zawdzięczam mojemu panu Delaunayowi, który paroma słowy przemienił fatalną skazę w uświęcony znak, ślad Strzały Kusziela. Ale to Hiacynt poznał mnie wcześniej i ofiarował mi przyjaźń, gdy w Dworze Nocy byłam tylko niechcianym bękartem dziwki, sierotą ze szkarłatną plamką w lewym oku – z plamką czyniącą mnie niezdolną do służby Naamie i sprawiającą, że przesądny lud wytykał mnie palcami i nie szczędził przezwisk.
I śniłam o tamtym Hiacyncie. Nie o młodym mężczyźnie, którego zostawiłam losowi gorszemu od śmierci – ów los powinien przypaść mnie – lecz o cygańskim chłopcu z czarnymi kędziorami i wesołym uśmiechem, o chłopcu, który pod wywróconym straganem wyciągnął do mnie rękę i zawarł ze mną konspiracyjną przyjaźń.
Z drżeniem głęboko zaczerpnęłam tchu, czując, jak sen blaknie, a łzy wciąż moczą moje policzki. Jakże łatwo jest wzbudzić w człowieku przerażenie! We śnie stałam na dziobie statku, jednego z szybkich, zwrotnych ilirskich żaglowców, znanych mi tak dobrze z wcześniejszych przygód, i płakałam, widząc, jak powiększa się otchłań wodna pomiędzy mną a brzegiem samotnej wyspy, gdzie Hiacynt stoi samotnie, wyciąga ręce i wykrzykuje moje imię. Na tej wyspie odgadł zagadkę, nazwę źródła mocy Pana Cieśniny. Ja też ją rozwiązałam, ale Hiacynt użył dromonde, cygańskiego daru widzenia, i jego odpowiedź sięgała dalej w przeszłość. Zapewnił nam bezpieczną przeprawę przez Cieśninę, kiedy ogromnie jej potrzebowaliśmy, i drogo za to zapłacił, miał bowiem pozostać związany przez całą wieczność z tymi kamienistymi brzegami, jeśli geis nie zostanie przerwane. Klucza do zerwania klątwy szukałam od wielu lat, i tak we śnie, jak na jawie kończyło się to porażką. Słyszałam za plecami głosy marynarzy, klnących na przeciwne wiatry, które unosiły nas coraz dalej od wyspy. Przestrzeń szarej wody stale się poszerzała, ścigały nas krzyki Hiacynta, wołającego chłopięcym głosem do kobiety, którą się stałam: Fedro, Fedro!
Zadrżałam na to wspomnienie i moje myśli odruchowo skierowały się ku temu, co niosło pociechę. Przytuliłam się do śpiącego obok Joscelina i oparłam mokry od łez policzek na jego ramieniu – był to bowiem ostatni i największy z moich darów, ten, który ceniłam najbardziej: miłość. Od dziesięciu lat Joscelin Verreuil był moim wybrankiem i jeśli tysiące razy kłóciliśmy się i wzajemnie raniliśmy do żywego, nie żałuję ani jednego dnia. Niech całe królestwo się śmieje – i śmieją się, a jakże – ze związku kurtyzany i kasjelity; my wiemy, czym dla siebie jesteśmy.
Joscelin się nie obudził, tylko zmienił pozycję, przytulając się do mnie. Księżyc zaglądał przez wychodzące na ogród okno sypialni, poświata srebrzyła rozrzucone na poduszce jasne włosy Joscelina, a zioła i róże nasycały powietrze słodkim aromatem. Nasza sypialnia jest przyjemnym miejscem do snu i kochania. Przycisnęłam usta do ramienia Joscelina. To mógłby być Hiacynt, gdyby wypadki potoczyły się inaczej. Marzyliśmy o tym, on i ja.
Nikt nie wie, co by było, gdyby…
Jakiś czas później zasnęłam i śniłam, że wciąż rozmyślam, aż zbudziłam się w słońcu, kładącym się jasnym pasem na pościeli. Joscelin już był w ogrodzie. Jego sztylety błyskały, gdy płynnie wykonywał serie kasjelickich ćwiczeń, powtarzanych codziennie od dziesiątego roku życia. Dopiero gdy wstałam, wykąpałam się i zasiadłam do śniadania, przyszedł, by się ze mną przywitać. Miał posępny wzrok.
– Są wieści z Azalii.
Zastygłam z kromką chleba z miodem w połowie drogi do ust. Po chwili ostrożnie odłożyłam ją na talerz, wspominając sen.
– Jakie wieści?
Joscelin usiadł naprzeciwko mnie, wspierając łokcie na stole i brodę na rękach.
– Nie wiem. To ma coś wspólnego z Cieśniną. Kurier Ysandry nie chciał powiedzieć nic więcej.
– Hiacynt – szepnęłam.
– Możliwe. – Jego głos brzmiał ponuro. – Mamy stawić się na dworze, gdy tylko będziesz gotowa.
Wiedział, tak samo jak ja. Joscelin był tam, kiedy Hiacynt przyjął na siebie moje przeznaczenie, widząc dzięki dromonde to, do czego ja doszłam na drodze rozumowania, i w ten sposób skazując się na wieczne wygnanie. Piękny los dla Księcia Podróżnych, nieskończona egzystencja na maleńkiej wyspie wśród głębokich wód rozdzielających Terre d’Ange i Albę, i przyuczanie się do roli Pana Cieśniny.
Taka była umowa. Pan Cieśniny miał zostać uwolniony od klątwy dopiero wtedy, gdy ktoś zajmie jego miejsce. Jedno z nas musiało zostać. Wiedziałam, że to konieczne, i byłam gotowa to zrobić. Uznałam, że warto ponieść ofiarę, gdyż w przeciwnym wypadku statki z Alby nie pokonałyby Cieśniny i Terre d’Ange podbiłaby armia Skaldów.
Rozwiązałam zagadkę i oznajmiłam, jaka jest odpowiedź: Pan Cieśniny czerpał swoją moc z Zaginionej Księgi Razjela. Ale dromonde pozwala spoglądać tak w przód, jak i wstecz, dlatego odpowiedź Hiacynta sięgała głębiej. Zobaczył samą genezę geis, jak anioł Rahab pokochał śmiertelną kobietę, która nie kochała jego, i wziął ją w niewolę. Jak spłodził z nią syna, jak podjęła próbę ucieczki i zginęła podczas niej wraz ze swoim umiłowanym. Jak Rahab został ukarany przez Boga Jedynego za nieposłuszeństwo i jak w złości wywarł zemstę na synu, który pewnego dnia miał zostać nazwany Panem Cieśniny. Jak Rahab wyniósł z głębiny stronice Zaginionej Księgi Razjela, jak dał je swojemu synowi wraz z władzą nad wodami i jak uwięził go na samotnej wyspie Trzech Sióstr, skazując na rozdzielanie Terre d’Ange i Alby, dopóki jego własna kara nie dobiegnie końca.
Taki oto los stał się udziałem Hiacynta.
Od ponad dziesięciu lat szukałam sposobu na przełamanie klątwy, która go więziła, i zgłębiałam wiedzę jeszuicką w nadziei, że znajdę klucz do uwolnienia mojego przyjaciela. Jeśli klucz istniał, mógł być ukryty w naukach tych, którzy czcili Jeszuę ben Josefa, uznanego potomka Boga Jedynego. Niestety, ja nie mogłam go znaleźć.
Była to jedna z niewielu spraw, w których poniosłam całkowitą klęskę.
– Idziemy. – Odsunęłam talerz, straciwszy apetyt. – Muszę wiedzieć, co się stało.
1 2 3 5 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Lipiec 2011
— Anna Kańtoch, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek

Tegoż twórcy

Pippi Långstrump z Teksasu
— Beatrycze Nowicka

Esensja czyta: Lipiec 2011
— Anna Kańtoch, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek

Cierpienia młodego Imriela
— Beatrycze Nowicka

Czy to już fantastyka kobieca?
— Miłosz Cybowski

Świat według Fedry
— Agnieszka Kawula

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.