Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jacqueline Carey
‹Wcielenie Kusziela›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWcielenie Kusziela
Tytuł oryginalnyKushiel’s Avatar
Data wydania26 stycznia 2011
Autor
PrzekładMaria Gębicka-Frąc
Wydawca MAG
CyklKusziel
ISBN978-83-7480-192-8
Format624s. 130×205mm
Cena45,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Wcielenie Kusziela

Esensja.pl
Esensja.pl
Jacqueline Carey
« 1 2 3 4 5 »

Jacqueline Carey

Wcielenie Kusziela

Joscelin pokiwał głową i wyszedł, by wydać stajennemu dyspozycje do przygotowania powozu. Ja poszłam się przebrać w coś odpowiedniego na wizytę na dworze. Włożyłam suknię z bursztynowego jedwabiu i przypięłam do stanika Gwiazdę Towarzysza, brylantowy herb Elui w promienistej oprawie. Noszenie takiej broszy jest trochę kłopotliwym zaszczytem, ponieważ jednak wzywała mnie królowa, nie śmiałam pojawić się bez niej. Ysandra przywiązywała dużą wagę do przyznawanych godności.
Mój powóz ze zmienionym herbem Montrève na drzwiczkach jest dobrze znany w Mieście Elui. Tu i ówdzie przechodnie pozdrawiali mnie wesoło i przesyłali całusy, a ja skrywałam niepokój i z uśmiechem odpowiadałam na hołdy, bo przecież nie z winy moich wielbicieli nerwy miałam napięte jak struny. Joscelin znosił to ze zwykłym u niego stoicyzmem. Kiedyś to jego zachowanie było przedmiotem naszych częstych sporów. Z biegiem lat staliśmy się trochę mądrzejsi.
Jeśli wciąż miewałam klientów, to byli oni nieliczni i starannie wybrani – trzy razy do roku, nie więcej i nie mniej, godziłam się na spotkanie jako sługa Naamy. Po wielu kłótniach i dyskusjach z Joscelinem takie rozwiązanie okazało się kompromisem znośnym dla obu stron. Nic na to nie poradzę, że Strzała Kusziela budzi we mnie gwałtowne żądze; jestem anguisette, stworzoną do znajdywania największej rozkoszy w cierpieniu. Na tej samej zasadzie Joscelin nie może zmienić faktu, że on jest ulepiony z zupełnie innej gliny.
Zapewne oboje wiemy, że na tym świecie są tylko dwie osoby zdolne naprawdę nas rozdzielić. A jedna…
Nikt nie wie, jak mogłoby być.
Nikt nie wie, co by było, gdyby…
Hiacynt.
Co do drugiej osoby… Ale nie mówimy o Melisandzie Szachrizaj, wyjąwszy wzmianki w kontekście aktualnych wydarzeń politycznych. Joscelin lepiej niż ktokolwiek inny zna ogrom mojej nienawiści do niej; inne uczucia, jakimi ją darzę, są przekleństwem mojej natury i brzemieniem, które dźwigam w milczeniu. Kiedyś zaproponowałam jej siebie w zamian za wiadomość o miejscu pobytu jej syna. Melisanda nie była skłonna zapłacić tej ceny. Nie sądzę, by sprzedała tę informację za jakąkolwiek cenę, bo wśród żywych nie ma chyba nikogo, kto wiedziałby coś o chłopcu. Wiem, zasięgałam języka.
To druga tajemnica, której nie zdołałam odkryć.
Obecnie ma to mniejsze znaczenie, trochę mniejsze, choć gdy chodzi o Melisandę, nigdy nie ma pewności. Ysandra kiedyś uważała, że moje obawy są nieuzasadnione, zabarwione przez emocje anguisette. Tak rzeczywiście było, zanim się dowiedziałam, że Melisanda Szachrizaj poślubiła jej stryjecznego dziadka Benedykta de la Courcel i urodziła syna, który mógł odziedziczyć tron Terre d’Ange. Choć Benedykt od dawna nie żyje, podobnie jak jego współspiskowiec Percy de Somerville, Melisanda wciąż mieszka w świątyni Aszery z Morza. Los jej syna pozostaje nieznany, a planów Melisandy nie potrafię odgadnąć.
Moja królowa Ysandra ma mniej zmartwień, odkąd osiem lat temu urodziła córkę, a dwa lata później drugą. Teraz dwie następczynie stoją pomiędzy synem Melisandy a tronem i codziennie są dobrze strzeżone; kwestią bardziej palącą pozostaje sukcesja w Albie, gdzie obowiązuje dziedziczenie matrilinearne. O ile Drustan nie zerwie z tradycją Cruithnów, następca tronu będzie dzieckiem nie jego lędźwi, lecz łona jednej z jego sióstr. Takie są zwyczaje jego ludu, Cullach Gorrym, który zwie się Najstarszymi Dziećmi Ziemi. Drustan ma dwie siostry, Breidaję i Sibeal, z których żadna nie wyszła za potomka Elui.
Tak po dziesięciu latach pokoju wyglądała polityka Terre d’Ange w dniu, w którym jechałam do pałacu, żeby wysłuchać nowin z Azalii.
Azalia, północna prowincja Terre d’Ange, leży naprzeciwko Alby, oddzielona od niej przewężeniem Cieśniny. Kiedyś wody te były prawie nieprzebyte i podlegały władzy tego, którego nazwaliśmy Panem Cieśniny. To się zmieniło od czasu ofiary Hiacynta i małżeństwa Ysandry z Drustanem – a jednak żadnemu statkowi nie udało się dobić do brzegu wysp zwanych Trzema Siostrami. Ograniczenia złagodniały, lecz została klątwa rzucona przez nieposłusznego anioła Rahaba. Dopóki nie skończy się jego kara, dopóty klątwa pozostanie w mocy.
Jak zauważył Pan Cieśniny, Bóg Jedyny ma długą pamięć.
Pełna złych przeczuć, weszłam z Joscelinem na dziedziniec pałacu. Wezwanie mogłoby budzić nadzieję, gdyby nie sen. Już kiedyś moje lęki objawiły się w snach, choć potrzebowałam pomocy wyszkolonego adepta Domu Gencjany, żeby je zrozumieć – i wtedy okazały się jak najbardziej uzasadnione. Tym razem pamiętałam sen. Zbudziłam się we łzach i pamiętałam. Słowa niewidomej staruszki wraz z wewnętrznym drżeniem przestrzegały mnie, że dekada spokoju zbliża się do końca.
Dwa
Ysandra przyjęła nas w jednym z mniejszych pokojów narad, wysokiej komnacie ze stołem, wokół którego stało osiem wyściełanych krzeseł. Królowa zajmowała miejsce u szczytu stołu, a po bokach siedziało trzech mężczyzn w podniszczonych po podróży strojach z herbami rodu Courcel.
– Fedro. – Gdy wprowadzono nas do komnaty, Ysandra podeszła i obdarzyła mnie powitalnym pocałunkiem. – Messire Verreuil. – Uśmiechnęła się, gdy Joscelin złożył kasjelicki ukłon, krzyżując przed sobą zarękawia. Ysandra zawsze go lubiła, szczególnie od czasu, gdy w jej obronie skrzyżował ostrza z niedoszłym zabójcą. – Miło was widzieć. Uznałam, że powinniście jako pierwsi posłuchać o tym fenomenie.
– Pa… – Pohamowałam się chyba po raz tysięczny; Gwiazda Towarzysza uprawniała mnie do zwracania się do potomków Elui jak do równych sobie, jednak nawet po tylu latach stało to w sprzeczności z moją naturą i szkoleniem. – Ysandro, bardzo ci dziękuję. Czy chodzi o wieści z Cieśniny?
Trzej mężczyźni zerwali się z miejsc, gdy królowa wstała, i Ysandra zwróciła się w ich stronę.
– To Evrilac Duré z Trevalionu i jego podkomendni, Guillard i Armand – powiedziała. – Od roku, z rozkazu Ghislaina nó Trevalion pełnią straż w Pointe des Soeurs.
Nogi ugięły się pode mną.
– Hiacynt – szepnęłam.
Point des Soeurs leży w północno-zachodniej Azalii w księstwie Trevalion, najbliżej wysp, które D’Angelinowie nazwali Trzema Siostrami; tam władał Pan Cieśniny i tam miał zastąpić go Hiacynt.
– Nie mamy wiadomości o Cyganie, hrabino – powiedział cicho Evrilac Duré, występując do przodu i składając lekki ukłon. Był wysoki, po czterdziestce, ze zmarszczkami w kącikach szarych oczu, powstałymi na skutek długotrwałego spoglądania na morze. – Przykro mi. Wiele słyszeliśmy o jego poświęceniu.
Niewątpliwie w Azalii o tym mówiono. To tam dobiliśmy do brzegu, wniesieni w ujście rzeki Rhenus przez potężną falę posłuszną Panu Cieśniny, D’Angelinowie, Cruithnowie i Dalriadowie, z wciąż świeżą i bolesną raną po utracie Hiacynta. Powitał nas Ghislain nó Trevalion, wówczas Ghislain de Somerville. Wyrzekł się nazwiska ojca, czemu się wcale nie dziwię.
– Usiądźcie i posłuchajcie. – Ysandra wskazała krzesła.
Choć w królestwie panuje spokój, straże w Point des Soeurs pozostają czujne. Azalijczycy mają swoją dumę i dobrze wiedzą, że skaliste wzniesienie leży niedaleko granicy z Kuszetem. Nawet w czasie pokoju dochodzi do utarczek pomiędzy potomkami Towarzyszy Elui. Błogosławiony Elua, poczęty z krwi Jeszui ben Josefa i łez Marii Magdaleny, pielęgnowany w łonie Ziemi, nie szukał włości tutaj, gdzie po długich wędrówkach powitany został z otwartymi ramionami. Ten kraj uczynił swoim domem i Terre d’Ange nosi nazwę na jego cześć. KOCHAJ JAK WOLA TWOJA, przykazał nam; nic więcej. Inaczej rzecz się ma z jego Towarzyszami – Azą, Naamą, Anaelem, Ejszet, Kuszielem, Szamchazajem i Kamaelem – upadłymi aniołami, którzy uwolnili Eluę i pomagali mu w drodze, i którzy podzielili między siebie królestwo. Dali nam wiele darów – i waśnie. Tylko Kasjel nie upomniał się o prowincję, wiernie trwając u boku Elui, Towarzysz Doskonały.
Odeszli wszyscy do prawdziwej Terre d’Ange, która leży w zaświatach. Aby to się stało możliwe, Bóg Jedyny i Matka Ziemia zawarli pokój. Zostaliśmy tylko my, ich potomkowie. Wypełniamy przykazanie Błogosławionego Elui najlepiej, jak potrafimy, i wciąż tworzymy naszą historię. Jej elementem była opowieść rozpoczęta przez Armanda, pełniącego nocną wartę, kiedy się zaczęło.
– Błyskawice – powiedział Armand z Trevalionu – jakich nigdy nie widziałem, niebiesko-białe i trzeszczące, pani, wielkie i rozwidlone, bijące z jednej chmury jakieś dziesięć mil od wybrzeża. – Wzruszył ramionami. – Wiem, że z tamtej strony leżą Trzy Siostry. W ciemności nie mogłem być pewien, ale zdaje się, że chmura wisiała nad nimi.
– Przecież burza z piorunami nie jest niczym dziwnym – zauważył Joscelin.
Armand pokręcił głową.
« 1 2 3 4 5 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Lipiec 2011
— Anna Kańtoch, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek

Tegoż twórcy

Pippi Långstrump z Teksasu
— Beatrycze Nowicka

Esensja czyta: Lipiec 2011
— Anna Kańtoch, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek

Cierpienia młodego Imriela
— Beatrycze Nowicka

Czy to już fantastyka kobieca?
— Miłosz Cybowski

Świat według Fedry
— Agnieszka Kawula

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.