Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

David Peace
‹1974›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Tytuł1974
Tytuł oryginalnyNineteen Seventy Four
Data wydania15 lutego 2011
Autor
PrzekładJan Hensel
Wydawca Prószyński i S-ka
CyklWilcze prawo
ISBN978-83-7648-409-9
Format384s. 130×200mm
Cena36,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

1974

Esensja.pl
Esensja.pl
David Peace
1 2 3 5 »
Zamieszczamy fragment powieści Davida Peace’a „1974”. Książka otwierająca cykl „Wilcze prawo” ukaże się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka

David Peace

1974

Zamieszczamy fragment powieści Davida Peace’a „1974”. Książka otwierająca cykl „Wilcze prawo” ukaże się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka

David Peace
‹1974›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Tytuł1974
Tytuł oryginalnyNineteen Seventy Four
Data wydania15 lutego 2011
Autor
PrzekładJan Hensel
Wydawca Prószyński i S-ka
CyklWilcze prawo
ISBN978-83-7648-409-9
Format384s. 130×200mm
Cena36,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Rozdział 1
– Dostaje nam się tylko pierdolony lord Lucan i wrony bez skrzydeł. – Gilman uśmiechnął się, jakby to był najlepszy dzień w naszym życiu:
Piątek, 13 grudnia 1974 roku.
Czekałem właśnie na swoją pierwszą Pierwszą Stronę, wreszcie autor z imieniem i nazwiskiem: Edward Dunford, korespondent działu kryminalnego na Anglię Północną, o dwa zasrane dni za późno.
Spojrzałem na zegarek po ojcu.
Dziewiąta rano, a wszyscy niewyspani. Wyrwani prosto z Press Clubu, kiedy wciąż cuchnęliśmy piwskiem, i wrzuceni w to piekło.
Sala konferencyjna na posterunku policji przy Millgarth w Leeds.
Cała cholerna sfora siedziała w oczekiwaniu na główną atrakcję, z długopisami nad notesami, z nastawionymi kasetami; gorące reflektory telewizyjne i dym papierosów rozświetlały pozbawione okien pomieszczenie, jakby to był ring w Town Hall podczas wieczornej walki; radia szumiały niezrozumiale, a dziennikarska brać wyżywała się na telewizorze:
– Gówno mają.
– Założę się o funciaka, że jak przydzielili do tego George’a, to mała nie żyje.
Khalid Aziz z tyłu, ani widu Jacka.
Ktoś mnie szturchnął. Znowu Gilman – Gilman z „Manchester Evening Post” i z przeszłości.
– Przykro mi z powodu twojego starego, Eddie.
– Taa, dzięki – odrzekłem. Wieści szybko się, kurwa, rozchodzą, pomyślałem.
– Kiedy pogrzeb?
Znowu spojrzałem na zegarek ojca.
– Za jakieś dwie godziny.
– Jezu. Hadden nadal domaga się cholernego funta żywego ciała, co?
– No – powiedziałem, ale wiedziałem jedno: pogrzeb, nie pogrzeb, ale nie ma mowy, żebym dał wrócić Jackowi pierdolonemu Whiteheadowi na moje miejsce.
– Współczuję.
– Taa – powiedziałem.
Wejście ekipy:
Otwierają się boczne drzwi, wszystko cichnie, czas zwalnia. Najpierw detektyw z ojcem, potem detektyw starszy nadinspektor George Oldman, wreszcie policjantka z matką.
Wcisnąłem nagrywanie na dyktafonie Philipsa, gdy tylko zajęli miejsca z przodu za stołami z plastikowymi blatami. Szeleszczą papierami, biorą do rąk szklanki z wodą, patrzą wszędzie, byle nie na nas.
W niebieskim narożniku:
Detektyw starszy nadinspektor George Oldman, twarz z przeszłości, ważniak wśród ważniaków, szopa gęstych czarnych włosów zaczesanych do tyłu i przylepionych do czaszki, żeby mniej rzucały się w oczy, blada twarz w świetle reflektorów poznaczona setkami popękanych naczynek, fioletowymi odciskami nóżek pajączków biegnących przez kredowobiałe policzki do boków pijackiego nosa.
Myślę sobie: Jego twarz, jego ludzie, jego czasy.
W czerwonym narożniku:
Matka i ojciec w pogniecionych ubraniach, z tłustymi włosami, on otrzepuje kołnierz z łupieżu, ona bawi się obrączką. Oboje drgnęli, gdy rozległ się trzask i jęk włączanego mikrofonu. Wyglądali raczej na grzeszników niż na tych, przeciw którym zgrzeszono.
Myślę sobie: Wykończyliście własną córkę?
Policjantka położyła dłoń na ramieniu matki. Matka odwróciła się i wlepiła w nią wzrok. Policjantka odwróciła spojrzenie.
Pierwsza runda:
Oldman popukał w mikrofon, odchrząknął.
– Dziękuję panom za przybycie. To była długa noc dla wszystkich, zwłaszcza dla państwa Kemplayów, a i dzień będzie długi. Dlatego uporajmy się z tym jak najszybciej.
Łyknął wody ze szklanki.
– Wczoraj, dwunastego grudnia, około godziny czwartej po południu Clare Kemplay zaginęła w drodze do domu ze szkoły podstawowej Morley Grange w Morley. Clare wyszła ze szkoły z dwiema koleżankami za kwadrans czwarta. Na skrzyżowaniu Rooms Lane i Victoria Road pożegnała się z nimi i ostatni raz widziano ją, gdy szła Victoria Road w kierunku domu około godziny czwartej. To był ostatni raz, gdy ktokolwiek widział małą Clare.
Ojciec gapił się na Oldmana.
– Kiedy Clare nie wróciła do domu, jak powinna, policja w Morley z pomocą znajomych i sąsiadów państwa Kemplayów zorganizowała wczoraj we wczesnych godzinach wieczornych poszukiwania, ale do tej pory nie natrafiono na żaden ślad, który pozwoliłby poznać przyczyny zniknięcia Clare. Clare nigdy wcześniej się nie zgubiła i oczywiście bardzo się niepokoimy, czy jest bezpiecz­na i gdzie przebywa.
Oldman dotknął znowu szklanki, ale się powstrzymał.
– Clare ma dziesięć lat. Jest błękitnooką blondynką o prostych i długich włosach. Wczoraj po południu miała na sobie nieprzemakalny pomarańczowy płaszcz z kapturem, granatowy golf, jasnoniebieskie dżinsy z charakterystycznym orzełkiem na lewej tylnej kieszeni i czerwone kalosze. Kiedy wychodziła ze szkoły, Clare niosła też plastikową reklamówkę Co-op, a w niej parę czarnych butów od wuefu.
Oldman podniósł powiększone zdjęcie uśmiechniętej dziewczynki, mówiąc:
– Na koniec zostaną rozdane kopie tej zrobionej niedawno szkolnej fotografii.
Znowu napił się wody.
Zaskrzypiały krzesła, zaszeleściły papiery, matka pociągnęła nosem, ojciec nadal się gapił.
– Pani Kemplay chciałaby teraz odczytać krótkie oświadczenie, w nadziei że obywatele, którzy może widzieli Clare po godzinie czwartej wczorajszego popołudnia albo dysponują informacjami o jej obecnym miejscu pobytu albo jej zniknięciu, zgłoszą się, by pomóc w naszym dochodzeniu. Dziękuję.
Starszy nadinspektor Oldman lekko odwrócił mikrofon ku pani Kemplay.
W sali konferencyjnej eksplodowały flesze aparatów. Osłupiała matka zamrugała, wpatrując się w nasze
twarze.
Spuściłem wzrok na notes i obracające się kółka kasety w dyktafonie.
– Chciałabym zaapelować do wszystkich, którzy wiedzą, gdzie jest moja Clare albo widzieli ją od wczorajszego popołudnia, aby zadzwonili na policję. Clare jest bardzo szczęśliwą dziewczynką i wiem, że nie uciekłaby ot tak, bez słowa. Proszę, jeżeli ktokolwiek wie, gdzie jest, albo ją widział, bardzo proszę o telefon na policję.
Zduszone kaszlnięcie, potem cisza.
Podniosłem wzrok.
Pani Kemplay zakryła rękami usta, miała zamknięte oczy.
Pan Kemplay wstał i znowu usiadł, gdy Oldman powiedział:
– Panowie, przekazałem wam wszystkie informacje, jakie obecnie posiadamy, i obawiam się, że w tej chwili nie mamy czasu na odpowiadanie na jakiekolwiek pytania. Zaplanowaliśmy następną konferencję na godzinę piątą, ale może przesuniemy ją na wcześniejszą porę w zależności od rozwoju wypadków. Dziękuję panom za uwagę.
Zaszurały krzesła, zaszeleściły papiery, pomruki zmieniły się w mamrotanie, szepty w słowa.
Rozwój wypadków, kurwa.
– Dziękuję panom. To na razie tyle.
Starszy nadinspektor Oldman wstał i odwrócił się do wyjścia, ale nikt przy stole nawet nie drgnął. Detektyw odwrócił się znowu do rozjarzonych reflektorów telewizyjnych i pokiwał głową do dziennikarzy, których nie mógł widzieć.
– Dziękuję, koledzy.
Znowu spuściłem wzrok na notes, na obracające się kółka kasety. Zobaczyłem rozwój wypadków w pomarańczowym płaszczu leżący twarzą w dół w przydrożnym rowie.
Znowu podniosłem wzrok. Drugi detektyw pomógł panu Kemplayowi wstać, trzymając go za łokieć. Oldman otworzył drzwi przed panią Kemplay i coś jej szepnął, a ona zamrugała.
– Proszę bardzo. – Gruby detektyw w dobrym garniturze rozdawał kopie szkolnej fotografii.
Poczułem szturchnięcie. Znowu Gilman.
– Nie wygląda to, kurwa, najlepiej, co?
– No – powiedziałem, widząc, jak uśmiecha się do mnie twarz małej Clare.
– Biedna kobita. Przez co musi teraz przechodzić, hę?
– No – powiedziałem, spoglądając na zegarek po ojcu, zimny na moim nadgarstku.
– No proszę, to chyba powinieneś brać dupę w troki, co?
– Taa.

Autostradą M1 na południe, z Leeds do Ossett.
Wyciskam z vivy ojca sześćdziesiąt mil w deszczu, w radiu Rollersi grają Shang-a-lang.
Przez jakieś siedem mil mamroczę jak mantrę kawałek do gazety:
Matka wystąpiła z błagalnym apelem.
Matka zaginionej dziesięcioletniej Clare Kemplay wystąpiła z błagalnym apelem.
Przy narastających obawach pani Sandra Kemplay wystąpiła z błagalnym apelem.
1 2 3 5 »

Komentarze

21 I 2011   19:40:24

polecam brytyjski miniserial na podstawie cyklu "W roku naszego Pana..." kolejno 1974, 1980 i 1983. master-piece imho

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Bożonarodzeniowy armagedon
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.