Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Carol Berg
‹Objawienie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułObjawienie
Tytuł oryginalnyRevelation
Data wydania23 czerwca 2006
Autor
PrzekładAnna Studniarek
Wydawca ISA
CyklRai-Kirah
ISBN83-7418-074-9
Format464s. 160×240mm; oprawa twarda, obwoluta
Cena49,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Objawienie

Esensja.pl
Esensja.pl
Carol Berg
« 1 2 3 4 5 14 »

Carol Berg

Objawienie

Rozdział 2
My, Ezzarianie, niewiele wiemy o swoim pochodzeniu. Dziwne to jak na lud tak pogrążony w wiedzy tajemnej, lecz właściwie nie mamy żadnej tradycji dotyczącej naszych początków; tylko mit o naszych bogach i dwa zwoje zapisane zaledwie tysiąc lat temu, na początku wojny z demonami. W czasach przed tymi zapisami znaleźliśmy jakoś drogę do Ezzarii, ciepłej, zielonej krainy pełnej głębokich lasów i rozległych wzgórz, która zdawała się żywić wyjątkową mocą, zwaną przez nas melyddą. W tym czasie odkryliśmy sposób, by uwalniać ludzkie dusze od zniszczenia demonicznym opętaniem.
„Zwój rai-kirah” uczył nas o demonach – pozbawionych dusz i ciał istotach, które same w sobie nie były złe, lecz karmiły się ludzkim przerażeniem, szaleństwem i złą śmiercią. Pismo mówiło, że demony żyją w skutych lodem krainach północy i wracają tam, by się odradzać po tym, jak zostaną wyrzucone przez nas z ciał swoich nosicieli. Jeśli nie chcą odejść, zabijamy je – niechętnie, gdyż czujemy, jak świat się kurczy, wypada z równowagi przez towarzyszący ich śmierci wybuch mocy.
„Zwój proroctwa” ostrzegał nas przed skażeniem i zalecał czujność, by rai-kirah nie podążył ścieżką naszej słabości i nie splamił też naszych dusz. W tym zwoju Wieszcz imieniem Eddaus opisał walkę trwającą do końca świata i starcie, w którym wojownik o dwóch duszach zmierzy się z władcą demonów. Eddaus nie wspomniał, że wojownik o dwóch duszach to tak naprawdę dwaj ludzie, derzhyjski książę i czarodziej-niewolnik, Aleksander i ja. Razem walczyliśmy i odnieśliśmy zwycięstwo. Po przepowiedni dotyczącej tego starcia proroctwo gwałtownie się urywa. Zapis dalszej wizji, jaka została udzielona naszym przodkom, zaginął lub został zniszczony wraz z innymi pismami.
Z tych dawnych czasów poza zwojami pozostały tylko dwa artefakty: oryginały srebrnego noża, który po przeniesieniu przez portal może zostać zamieniony w dowolną broń, i zwierciadła Luthena, okrągłego lusterka zdolnego sparaliżować demona, pokazując mu jego odbicie. Wszystkiego innego dowiedzieliśmy się z własnego bolesnego doświadczenia. Choć o naszej historii mogliśmy powiedzieć niewiele, na własne oczy widzieliśmy dowody, dlaczego musimy to robić – straszliwe konsekwencje opętania, któremu nikt się nie przeciwstawił. Poza nami niewiele osób na świecie posiadało prawdziwą moc i nikt z nich nie miał pojęcia o rai-kirah. Pochowaliśmy nasze pytania, gdyż nie mieliśmy innego wyjścia.
Żaden zwój, zapis ani doświadczenie nie wyjaśniało przerażającej rzeczy, która przydarzyła się naszemu dziecku – przytrafiało się to jednemu dziecku na kilkaset. Noworodek nie stawiał demonowi żadnych ograniczeń, dlatego nie można ich było od siebie oddzielić. A nawet gdybyśmy wiedzieli, jak oddzielić istotę dziecka od demona, nie dało się stworzyć stabilnego portalu do nowo narodzonej duszy – tak małej, tak niedoświadczonej, tak chaotycznej. Mimo to nie odważylibyśmy się pozwolić żyć demonowi między nami, a nasze prawo nakazywało się go pozbyć. Nigdy zbytnio się nad tym nie zastanawiałem. Do chwili kiedy taki los stał się moim udziałem.
• • •
– Zabiła nasze dziecko. – Siedziałem na dywaniku przed kominkiem Catrin, a popołudniowe słońce wpadało przez otwarte drzwi.
Przespałem kilka godzin i obudziłem się z przekonaniem, że aby odwrócić los, wolałbym walczyć z pięćdziesięcioma demonami na raz. Cały byłem zdrętwiały. W duszy czułem pustkę. Mogli mi odciąć rękę i nawet bym tego nie poczuł. Catrin wcisnęła mi w dłoń kubek i zmusiła do wypicia jego zawartości, a ja nie mogłem nawet powiedzieć, czy napój był słodki czy gorzki, gorący czy zimny. Byłem tak zagubiony i podatny na wpływy, jak kłęby kurzu wirujące w promieniach słońca.
– Zostawiła je nagie na skale, by zajęły się nim wilki, a teraz wszyscy udają, że nigdy nie istniało – mówiłem rozżalony. – Usuwają nawet wspomnienia, gdyż nie wiedzą, co z tym począć. Jak mogła to zrobić? Mówimy, że samobójstwo to obraza bogów. A dzieciobójstwo? Dziecko nie może uczynić nic złego.
Zabierając mi kubek, Catrin przyłożyła palec do ust i delikatnie pokręciła głową. Lecz ziarno gniewu zasiane w chwili, gdy Fiona objęła swoją straż, zaczęło rosnąć, jakby herbata Catrin tylko je podlała.
– A teraz próbuje tej sztuczki ze mną – ciągnąłem. – Mam przekonać siebie, że nie wykorzystałem mocy, by dowiedzieć się, że będziemy mieć syna? Mam przeżyć resztę życia udając, że nie czuję bicia jego serca? Nie zrobię tego, Catrin. Cieszyliśmy się cudem życia stworzonego z naszej miłości i wiary, a teraz ona mówi, że nawet nie mam prawa czuć smutku. Moja żona zamordowała naszego syna, a ja mam tego nie zauważyć?
Catrin siedziała przede mną na podłodze. W kącie za jej plecami znajdował się gładki, szary blok kamienia żałobnego; dziewięć świec płonęło, by ogrzewać dusze jej dziadka i dawno zmarłych rodziców. Przerwałem jej popołudniową medytację. Ujęła moje dłonie w swoje.
– Spałeś, Seyonne. Śniły ci się straszne sny. Jak powiedziałam ci wcześniej, na sny nic nie mogę poradzić.
Zatem Catrin również postanowiła żyć w kłamstwie. Lecz nim zdołałem zaprotestować, położyła mi palec na ustach.
– Teraz przez chwilę musisz pomyśleć o czymś innym – powiedziała. – Przyszła wiadomość od Poszukiwacza z Capharny. Za trzy godziny będą gotowi. Czy zdołasz walczyć? Czy wystarczająco odpocząłeś?
Minęła chwila, nim zrozumiałem, co do mnie mówi. Wobec zniszczenia własnej rodziny cały świat stał się mało ważny.
– Walczyć? – Starcie z demonem. Sieć zaklęć, jakie Ezzaria rozciągnęła przez świat, pochwyciła kolejnego demona. Popatrzyłem na nią z niedowierzaniem. Jak ktokolwiek mógł sądzić, że tego dnia będę zdolny do walki?
– Fiona mówi, że to skomplikowana sprawa, handlarz niewolników. Jeśli nie ty…
Czemu akurat dzisiaj? Zamknąłem oczy i usiłowałem się pozbierać. Nie było nikogo innego.
– Oczywiście, zrobię to.
Trzy godziny. Ledwo wystarczy, aby się przygotować. Smutne życie musi poczekać.
– Gdybyś tylko mogła mi z tym pomóc… – Podwinąłem rękaw koszuli i kazałem jej rozluźnić mocno zawiązany bandaż, który Ysanne założyła mi na ramię. Lepiej zaryzykować lekkim krwawieniem, niż ograniczać sobie swobodę ruchów.
Catrin ponownie zabandażowała ranę i zmusiła mnie do zjedzenia talerza mięsa na zimno, a potem położyła swoją drobną, silną dłoń na mojej głowie.
– Wkrótce poczujesz ulgę. Trzy miesiące i Tegyr oraz Drych będą gotowi na testy. Gryffin przysyła wieści ze wschodu, że Emrys i Nestayo wstawią się wkrótce potem. Zdziałałeś z nimi cuda, Seyonne. Jesteś doskonałym nauczycielem. – Jej uprzejmości brzmiały pusto.
– To nie wystarcza, co? Nikt nie wierzy, że nie jestem skażony. Powiedzą, że sprowadziłem demona do domu królowej. Do jej ciała.
Catrin westchnęła z irytacją i pokręciła moją głową, trzymając mnie za włosy.
– Uważaj podczas tej walki, mój pierwszy i najdroższy uczniu.
Podniosłem na nią wzrok i uświadomiłem sobie, że nie chodzi jej tylko o czekające mnie starcie. To odczucie nabrało sensu, gdy pocałowałem ją w policzek i wyszedłem, by znaleźć Fionę siedzącą na schodach. Mój pies słyszał każde wypowiadane przez nas słowo.
Nie ufałem sobie na tyle, by rozmawiać z Fioną, więc ruszyłem przez las w stronę świątyni, usiłując zadecydować, co zrobić, gdy walka się zakończy. Uspokajanie umysłu nie miało sensu. Wymagałoby więcej czasu, niż pozostało mi w tej chwili. Miałem tylko nadzieję, że wymyślę, co począć, by zacząć na powrót porządkować własne życie. I nic nie przychodziło mi do głowy.
• • •
Ezzariańskie świątynie były prostymi, kamiennymi budowlami wzniesionymi w głębokich lasach, których bogactwo zdawało się wzmacniać nasze moce. Były rozrzucone po całej Ezzarii i zawsze wyglądały podobnie: okrągły dach oparty na pięciu żłobionych kolumnach, ustawionych na kamiennej podłodze. W środku mieściło się kilka małych, zamkniętych pokoi, lecz większość miejsca była wystawiona na wiatr i działanie pogody. Posadzki wykładano mozaikami przedstawiającymi różne wydarzenia z naszej historii, a w otwartej przestrzeni znajdowała się jama na ognisko i niskie, kamienne podwyższenie, na którym mogliśmy położyć ofiarę w tych rzadkich sytuacjach, kiedy bóstwo tego od nas wymagało. Najczęściej świątynie wznoszono w jakiejś dalekiej wiosce czy mieście pod opieką ezzariańskiego Pocieszyciela. Pocieszyciel był łączącym nas kanałem; kładł ręce na ofierze i rozwijał prostą linię mocnego zaklęcia, sięgającą do obecnej w świątyni Aife.
« 1 2 3 4 5 14 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Po prostu fantasy
— Eryk Remiezowicz

Tegoż twórcy

Na duszy jadąc
— Eryk Remiezowicz

Książę i niewolnik
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.