Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 15 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Carol Berg
‹Odrodzenie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOdrodzenie
Tytuł oryginalnyRestoration
Data wydania15 grudnia 2006
Autor
PrzekładAnna Studniarek
Wydawca ISA
CyklRai-Kirah
ISBN83-7418-085-4
Format464s. 160×240mm; oprawa twarda, obwoluta
Cena49,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Odrodzenie

Esensja.pl
Esensja.pl
Carol Berg
« 1 2 3 4 5 12 »

Carol Berg

Odrodzenie

– Uparty Ezzarianin… chyba ci radziłem, żebyś powiedział im wszystko. – Blaise zerwał się na równe nogi i podał mi rękę. – Wrócę, jak tylko zaśniesz.
Ruszyliśmy ścieżką, a Blaise rzucał zaklęcia, które zabierały nas dalej, niż sugerowałaby liczba kroków i geografia. Magia ukrywała przede mną miejsce pobytu mojego syna. Choć pragnąłem być ojcem Evan-diargha, nie mogłem sobie zaufać. A nawet gdybym był na tyle okrutny, by odebrać mu jedyny dom, jaki znał, nie miałem go gdzie zabrać.
Moje życie Strażnika Ezzarii, czarodzieja-wojownika walczącego w tysiącletniej wojnie, by uratować ludzki świat przed demonami, skończyło się, właściwie zanim się na dobre zaczęło, gdy zostałem wzięty w niewolę przez Derzhich. Po szesnastu latach ich książę zwrócił mi wolność i ojczyznę, a ja znów podjąłem swoje powołanie, lecz wkrótce odkryłem, że tajemna wojna, którą Ezzarianie prowadzili przez ostatnie tysiąc lat, była w rzeczywistości wojną przeciwko nam samym. Rai-kirah – demony – nie były złymi istotami pragnącymi zniszczyć ludzki rozsądek, lecz fragmentami naszych własnych dusz, wyrwanymi przez starożytne zaklęcie i wygnanymi do lodowatej, okrutnej krainy zwanej Kir’Vagonoth. Narodziny mojego syna i spotkanie z Blaise’em przekonały mnie, że niezależnie od powodów musimy naprawić ten błąd.
Moje dziecko urodziło się złączone z rai-kirah. Opętane. Ponieważ usunięcie demona z niemowlęcia było niemożliwe, ezzariańskie prawo wymagało, by takie dzieci zabijać. Nim jednak dowiedziałem się o jego narodzinach, moja żona odesłała naszego syna, by dorósł z dala od nas i byśmy później mogli go uleczyć. Poszukiwania dziecka doprowadziły mnie do Blaise’a, Ezzarianina również od urodzenia złączonego z demonem, młodego banity o wielkim sercu i wewnętrznym spokoju – a ta pełnia, ta doskonałość pomogła mi pojąć naszą naturę i konsekwencje straszliwego podziału, który nastąpił przed wieloma stuleciami. Blaise nauczył mnie, czym miały być mój naród i demony, więc wyruszyłem, by uwolnić demony z wygnania i otworzyć drogę do naszej starożytnej ojczyzny zwanej Kir’Navarrin. By tego dokonać, musiałem sprawdzić swoje nowe przekonania i połączyć się z potężnym demonem imieniem Denas.
Ale mój lud nie potrafił przyjąć tego, co próbowałem przekazać. Opętany Strażnik był plugastwem, ostatecznym zepsuciem i niewyobrażalnym niebezpieczeństwem. Kiedy pojęli, że zmiana, jakiej zostałem poddany, jest nieodwracalna, królowa Ezzarian, a moja żona, Ysanne, wbiła we mnie nóż i zostawiła na śmierć.
Kiedy leżałem i wykrwawiałem się powoli, dręczyły mnie wizje ciemnej fortecy w głębi Kir’Navarrin. Wspomnienia demonów i rozpadające się artefakty powiedziały nam, że jest tam uwięziony ktoś potężny i niebezpieczny. Strach przed tym więźniem sprawił, że moi przodkowie rozerwali swoje dusze, zniszczyli wszystkie ślady historii i zamknęli drogę do Kir’Navarrin. Moje śmiertelne wizje, tak żywe, że sprawiały wrażenie prawdy, pokazały mi twarz i postać więźnia – a należały one do mnie. Niezgłębiona tajemnica, a jednak wierzyłem… obawiałem się… że moje wizje są prawdziwe.
Jeśli więzień w fortecy stanowi zagrożenie dla ludzkich dusz, to moja przysięga Strażnika, szkolenie i historia wymagały, bym to ja stawił czoła temu niebezpieczeństwu. Ale przez ostatnich osiem miesięcy sny mnie paraliżowały, a teraz najwyraźniej zacząłem popadać w szaleństwo.
Rozdział 2
Tuż po zachodzie słońca znalazłem się wraz z Blaise’em na udeptanej drodze na ubogich przedmieściach Karesh. W tym mieście na południu cesarstwa banici Yvora Lukasha pracowali w ogrodach i uczyli się rzemiosła, czekając, jakie będą wyniki ich rozejmu z księciem Derzhich.
– Chcesz się zatrzymać i umyć? – Blaise stanął przed miejscową łaźnią, wilgotną i ponurą szopą wybudowaną wokół źródła zadziwiająco czystej i ciepłej wody. Za miedziaka można było na pół godziny wejść do sadzawki wyłożonej popękanymi płytkami i skorzystać z ręcznika niepranego chyba od czasów, gdy Verdonne była jeszcze śmiertelną panną.
Westchnąłem, próbując zignorować smród harówki w polu i szaleństwa.
– Byłoby miło, ale musisz zaraz ruszać w drogę.
Dlatego też pospieszyliśmy uliczką i wspięliśmy się po zakurzonych drewnianych schodach na drugie piętro warsztatu ślusarza. Tam usiadłem na jednym z dwóch sienników i zacząłem jeść kwaśny ser i chleb, zaś Blaise przygotował mi eliksir nasenny. Wolałem sam tego nie robić, jakby mieszkający we mnie demon mógł zmienić formułę i uniemożliwić mi spokojny sen. Byłem czarodziejem o znacznej mocy i wojownikiem o dużym doświadczeniu. Kiedy mój obłąkany umysł chciał mordować, nie było łatwo temu zapobiec. Ale gdy po ataku udawało mi się spokojnie przespać noc, znów wracałem do siebie. Przynajmniej do następnego razu.
– Kiedy udasz się do Kir’Navarrin i się tego pozbędziesz? – spytał Blaise, miażdżąc kilka liści i wrzucając je do kubka z łyżką wina i kilkoma szczyptami białego proszku. – Wiesz, jak ja wyglądałem… bełkoczący, śliniący się idiota, bardziej zwierzę niż człowiek. Nawet nie mogłem sam jeść, a po mniej niż dniu spędzonym tam… Na gwiazdy w niebiosach, nawet po wielu miesiącach nie umiem wyrazić różnicy. Znów być jednością. Widzieć wyraźnie, jakby ktoś włożył moje oczy z powrotem we właściwe oczodoły. Z pewnością ci to pomoże.
Ezzarianie od urodzenia związani z demonem, tacy jak Blaise, uwięzieni w świecie ludzi, musieli dokonać straszliwego wyboru. Ich demoniczna natura pozwalała im dowolnie zmieniać postać – talent, którego istnienia pozostali z nas nawet się nie domyślali. Ale po kilkunastu latach przemian ich ciałom zaczynało brakować jakiegoś podstawowego składnika, który pozwalał ich umysłom zachować stabilność. Nadchodził dzień – dla niektórych wcześniej, dla innych później – gdy zmieniali się w swoją zwierzęcą postać i nie byli w stanie powrócić do ludzkiego ciała. Wtedy szybko tracili inteligencję. Uwierzyłem, że Kir’Navarrin będzie rozwiązaniem tego problemu i właśnie dlatego – dla przyszłości mojego dziecka i Blaise’a, bardziej niż dla czegokolwiek innego – połączyłem się z Denasem, by otworzyć bramę. Ale sam jeszcze przez nią nie przeszedłem.
– Twój problem był czymś normalnym, naturalnym biegiem twojego życia – odpowiedziałem. – Mój nie jest. Nie mogę ryzykować przejścia, póki nie dowiem się, jakie ma plany ten przeklęty Denas.
– Demon już jest częścią ciebie – odparł Blaise – połączony tak, jak powinno być. Na bogów nad nami, człowieku, chodziłeś we własnej duszy i widziałeś tę prawdę… nie ma w tobie osobnej istoty. Pięćdziesiąt razy powtarzałeś, jak bardzo chcesz wejść do Kir’Navarrin. Idź tam i ulecz się, zanim zabijesz samego siebie albo kogoś innego.
Pociągnąłem się za włosy, jakbym w ten sposób mógł dostarczyć trochę powietrza i lekkości swojej tępej czaszce.
– On nie jest mną. Jeszcze nie. Siedzi w moim brzuchu i kręci się, jakbym zjadł coś, co jeszcze żyło. Myślę, że to on chce się tam dostać.
Złocisty demon, który mówił o sobie Denas, i ja zrezygnowaliśmy z osobnego życia dla wspólnego celu i przez kilka godzin potrzebnych, by ten cel osiągnąć, działaliśmy w porozumieniu. Ale trudno byłoby ocenić, który z nas był temu bardziej niechętny. On przez tysiąc lat cierpiał na lodowatym pustkowiu, wierząc, że mój lud zniszczył jego lud. Mnie wyszkolono, bym wierzył, że demony pożerają ludzkie dusze, gdyż nieustannie pragną zła. Ani rozsądek, ani pragmatyzm nie pomogły mi stłumić poczucia zbezczeszczenia, zepsucia i pewności, że Denas tylko czeka na chwilę mojej słabości, by mnie zniewolić.
Uniosłem chleb z serem do ust i znów go odłożyłem. Wcale nie byłem głodny.
– Niezależnie od tego, co wywołuje te wypadki, nie wolno mi się odsłonić. Jeśli Denas już teraz może mnie doprowadzić do morderstwa, co się stanie, kiedy zostaniemy w pełni połączeni?
Blaise podał mi gliniany kubek, a ja szybko wypiłem fioletowo-szary płyn i popiłem go wodą, by zmyć paskudny smak.
– Będziesz tym człowiekiem, którym zawsze byłeś. Rai-kirah dadzą ci wspomnienia i pomysły, talent, może nowe spojrzenie na świat. Ale to nie może być tak proste, jak zepsucie ludzkiej duszy. Nie takiej jak twoja. – Uśmiechnął się i rzucił mi koc. – Jesteś zbyt uparty.
Nie byłem tego pewien. Choć odważyłem się wejść do krainy demonów, przejście przez zaczarowaną bramę było ostatecznością – tak w każdym razie mi powiedziano. Kiedy podejmę ten krok, w pełni połączę się z Denasem, a wszelkie bariery między nami znikną. Moje wizje sugerowały, że w Tyrrad Nor kryje się niebezpieczeństwo, grożące zniszczeniem świata. Jeśli nie zdołam zapanować nad swoją ręką, nad swoją duszą… Być może ta właśnie okoliczność stanowiła źródło zagrożenia. Okresowe ataki szaleństwa mogły być lepsze.
Po krótkim czasie zacząłem odnosić wrażenie, że moje kończyny należą do kogoś innego. Gdy zamgliło mi się w oczach i świat zaczął wirować, Blaise włożył czarny płaszcz i zgasił świecę.
– Dobrze zrobiłeś, że połączyłeś się z rai-kirah. Dowiesz się wszystkiego, co konieczne, by to rozwikłać.
– Jeszcze jedno – powiedziałem sennie, gdy otworzył drzwi. – Powiedz siostrze, że nie zostawiliśmy Evana na śmierć. Ja wtedy walczyłem z demonami, a Ysanne… Ysanne wysłała go do ciebie. Nie chcieliśmy… żadne z nas nie chciało… jego śmierci. Ani przez chwilę. Nigdy.
– Powiem jej wszystko, Seyonne. Śpij dobrze.
• • •
« 1 2 3 4 5 12 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Na duszy jadąc
— Eryk Remiezowicz

Tegoż twórcy

Po prostu fantasy
— Eryk Remiezowicz

Książę i niewolnik
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.