Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Christopher Paolini
‹Najstarszy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNajstarszy
Tytuł oryginalnyEldest
Data wydania4 listopada 2005
Autor
PrzekładPaulina Braiter
Wydawca MAG
CyklDziedzictwo
ISBN83-7480-003-8
Format624s. 135×205mm
Cena36,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Najstarszy

Esensja.pl
Esensja.pl
Christopher Paolini
« 1 9 10 11 12 »

Christopher Paolini

Najstarszy

– Cieniobójco – przemówił Hrothgar – witaj w moim dworze. Wiele uczyniłeś od czasu naszego ostatniego spotkania. Dowiodłeś też, że myliłem się co do Zar’roca. Ostrze Morzana będzie mile widziane w Tronjheimie, póki pozostanie u twego boku.
– Dziękuję – odparł Eragon wstając.
– Chcemy także – zagrzmiał krasnolud – byś zatrzymał zbroję, którą nosiłeś w bitwie o Farthen Dur. W czasie naszej rozmowy, naprawiają ją nasi najlepsi kowale. To samo czynią ze smoczą zbroją i gdy ją zreperują Saphira może używać jej jak długo zechce, bądź do chwili, gdy z niej wyrośnie. Chociaż w ten sposób możemy okazać naszą wdzięczność. Gdyby nie wojna z Galbatorixem, urządzilibyśmy uczty i święta na waszą cześć… Będą jednak musiały zaczekać do spokojniejszych czasów.
– Wasza hojność przekracza wszystko, o czym mogliśmy marzyć – odparł Eragon w imieniu swoim i Saphiry. – Dumni będziemy z tak szlachetnych darów.
Wyraźnie zadowolony Hrothgar mimo to skrzywił się, ściągając krzaczaste brwi.
– Nie możemy niestety dłużej wymieniać uprzejmości. Wszystkie klany nękają mnie, bym coś zrobił w sprawie następcy Ajihada. Gdy Rada Starszych ogłosiła wczoraj, że poprze Nasuadę, wśród mego ludu wybuchły dyskusje jakich nie oglądałem, odkąd wstąpiłem na tron. Przywódcy klanów musieli zadecydować, czy przyjmą Nasuadę, czy też poszukają innego kandydata. Większość uznała, że Nasuada winna poprowadzić Vardenów. Ja jednak nim skłonię się ku którejś ze stron, chcę poznać twoje zdanie Eragonie. Żaden król nie może pozwolić sobie, by wyjść na głupca.
Ile możemy mu powiedzieć? – spytał Saphirę Eragon, zastanawiając się szybko.
Zawsze traktował nas uczciwie, ale nie mamy pojęcia, co obiecał innym. Lepiej zachowajmy ostrożność do chwili, gdy Nasuada przejmie pełną władzę.
Zgoda.
– Saphira i ja zgodziliśmy się jej pomóc. Nie sprzeciwimy się jej powołaniu. I – Eragon zastanawiał się, czy nie posuwa się za daleko – proszę, byś uczynił to samo. Vardeni nie mogą sobie pozwolić na wewnętrzne spory. Potrzebują jedności.
– Oeí – Hrothgar odchylił się. – Przemawiasz z nowym autorytetem. Twoja sugestia brzmi dobrze, rodzi się jednak pytanie: czy sądzisz, że Nasuada będzie mądrym przywódcą, czy też twym wyborem kierują inne motywy?
To próba – ostrzegła Saphira. – Chce wiedzieć, czemu ją poparliśmy.
Eragon poczuł jak jego usta wyginają się w lekkim uśmiechu.
– Uważam, że jest mądra i przebiegła nad swój wiek. Będzie dobrym przywódcą Vardenów.
– I dlatego ją popierasz?
– Tak.
Hrothgar przytaknął, jego długa, śnieżnobiała broda zafalowała.
– Z ulgą przyjmuję twoje słowa. Ostatnio zbyt mało troszczono się o to co jest słuszne i dobre, a stanowczo za wiele o kwestie władzy dla poszczególnych osób. Trudno bez gniewu obserwować podobną głupotę.
W długiej sali tronowej zapadła niezręczna cisza. W końcu Eragon odezwał się, by ją przerwać.
– Co zamierzacie zrobić ze smoczą twierdzą? Czy założycie nową posadzkę?
Po raz pierwszy w oczach króla dostrzegł przejmujący smutek, który pogłębił jeszcze otaczające je niczym szprychy kół zmarszczki. Eragon nie widział dotąd krasnoluda równie bliskiego płaczu.
– Wielu trzeba rozmów, nim podejmiemy jakieś kroki. Saphira i Arya dokonały straszliwego czynu. Może koniecznego, ale i straszliwego. Być może lepiej byłoby, gdyby Urgale nas pokonały, nim we dwie strzaskały Isidar Mithrim. Serce Tronjheimu pękło, podobnie nasze serca – Hrothgar przyłożył pięść do piersi, powoli rozprostował dłoń i wyciągnął ją, chwytając owinięte w skórę drzewce Volunda.
Saphira dotknęła umysłu Eragona. Wyczuł w niej wiele emocji; najbardziej zaskoczyły go smutek i poczucie winy. Szczerze żałowała zniszczenia Gwiaździstej Róży, mimo iż musiało do tego dojść. Mój mały – rzekła – pomóż mi. Muszę pomówić z Hrothgarem. Spytaj go, czy krasnoludy potrafią odbudować Isidar Mithrim z odłamków?
Gdy powtórzył jej słowa, Hrothgar wymamrotał coś we własnym języku.
– Mamy niezbędne umiejętności – dodał – ale co nam po nich? Zadanie to zabrałoby nam miesiące, nawet lata i w końcu otrzymalibyśmy jeno żałosną parodię piękna, które niegdyś zdobiło Tronjheim! Nie pozwolę na podobną kpinę.
Saphira ani na moment nie spuszczała wzroku z króla.
Teraz powiedz mu, że jeśli złożą Isidar Mithrim tak,bye nie zabrakło nawet jednego kawałka, wierzę, że zdołam go scalić.
Eragon zachłysnął się. W swym zdumieniu zapomniał zupełnie o obecności Hrothgara.
Saphiro, to wymagałoby niewiarygodnej energii! Sama mi mówiłaś, że nie potrafisz swobodnie posługiwać się magią. Skąd pewność, że zdołasz to zrobić?
Zdołam, jeśli potrzeba będzie dość wielka. To będzie mój dar dla krasnoludów. Przypomnij sobie grobowiec Broma i niechaj to przegna twe wątpliwości. I zamknij usta – to nieprzystojne, zwłaszcza przed królem.
Gdy Eragon przekazał propozycję Saphiry, Hrothgar wyprostował się gwałtownie.
– Czy to możliwe? – wykrzyknął. – Nawet elfy nie podjęłyby się takiego dzieła.
– Jest pewna swoich zdolności.
– Zatem odbudujemy Isidar Mithrim, nieważne czy zajmie to dziesięć czy sto lat. Stworzymy szkielet klejnotu i osadzimy na pierwotnych miejscach wszystkie odłamki, nie zapomnimy nawet o najmniejszym. Choćbyśmy mieli rozbijać na części większe kawałki, dokonamy tego, dokładając wszelkich wysiłków, korzystając ze wszystkich zdolności do pracy w kamieniu, by nie uronić nawet pyłku. A kiedy skończymy, przybędziecie tu i uleczycie Gwiaździstą Różę.
– Przybędziemy – Eragon skłonił się.
Hrothgar uśmiechnął się – zupełnie jakby na ich oczach pękł granitowy mur.
– Ogromną radość sprawiłaś mi, Saphiro, znów mam powód, by żyć i władać. Jeśli to zrobisz, krasnoludy na całym świecie będą czcić twoje imię przez niezliczone pokolenia. Idźcie teraz z moim błogosławieństwem, a ja powiadomię klany o naszej rozmowie. Nie zachowujcie milczenia czekając na moje słowa, bo każdy krasnolud winien jak najprędzej usłyszeć tę wieść. Powtórzcie ją wszystkim, których spotkacie. Niechaj w podziemiu zabrzmią głosy radości naszej rasy.
Skłoniwszy się raz jeszcze Eragon i Saphira odeszli, pozostawiając uśmiechniętego władcę krasnoludów. Za drzwiami sali Eragon opowiedział o wszystkim Orikowi. Krasnolud natychmiast pokłonił się i ucałował posadzkę u stóp Saphiry. Potem podniósł się z szerokim uśmiechem i uścisnął dłoń Eragona.
– To doprawdy cud. Daliście nam dokładnie tę nadzieję, jakiej potrzebowaliśmy, by pogodzić się z tym co zaszło. Założę się, że dziś wieczór miód popłynie strumieniami.
– A jutro jest pogrzeb.
Orik spoważniał na moment.
– Jutro tak, lecz do tego czasu nie pozwolimy się dręczyć nieszczęśliwym myślom. Chodźcie.
Nie wypuszczając dłoni Eragona krasnolud pociągnął go w głąb Tronjheimu, do wielkiej sali biesiadnej, w której wokół kamiennych stołów zasiadało mnóstwo krasnoludów. Orik wskoczył na pierwszy z brzegu, zrzucając na podłogę naczynia, i gromkim głosem powtórzył wieści o Isidar Mithrimie. Odpowiedziały mu wiwaty i krzyki, które niemal ogłuszyły Eragona. Każdy z krasnoludów upierał się, by podejść do Saphiry i ucałować posadzkę, tak jak to uczynił Orik. Gdy skończyli, porzucili posiłki i napełnili kamienne kufle piwem i miodem.
Eragon dołączył do zabawy z zapałem, który zaskoczył nawet jego. Powszechna radość pomagała przegnać melancholię, jaka zagnieździła się w jego sercu. Próbował jednak nie poddawać się pijaństwu, świadom obowiązków oczekujących go następnego dnia. Zdecydowanie wolał zachować wówczas trzeźwy umysł.
Nawet Saphira skosztowała miodu, a gdy odkryła, że jej smakuje, krasnoludy wytoczyły dla niej całą beczkę. Wsuwając potężną szczękę do środka opróżniła ją trzema długimi łykami, po czym uniosła głowę do sufitu i beknęła, wyrzucając z paszczy olbrzymi jęzor ognia. Eragon przez kilkanaście minut przekonywał krasnoludy, że mogą bezpiecznie zbliżyć się do smoczycy, gdy mu się jednak udało, natychmiast – wbrew protestom kucharza – postawiły przed nią drugą beczkę i z podziwem patrzyły, jak i tę opróżniła.
W miarę jak Saphira upijała się coraz bardziej, jej uczucia i myśli z coraz większą siłą zalewały Eragona. Zaczynał mieć trudności z poleganiem na własnych myślach. Oglądał świat jednocześnie swoimi i jej oczami i wzrok smoczycy sprawiał, że otoczenie zamazywało się, nabierało innych kolorów. Nawet zapachy co chwila ulegały zmianie, stawały się ostrzejsze, mocniejsze.
Krasnoludy zaczęły śpiewać. Saphira wijąc się w miejscu nuciła im do wtóru, podkreślając każdy wers rykiem. Eragon otworzył usta, by dołączyć do chóru, i ze zdumieniem odkrył, że zamiast słów wydobyły się z nich ochrypłe warkoty smoczego głosu. To już za wiele, pomyślał kręcąc głową. A może po prostu jestem pijany? W końcu uznał, że nie ma to znaczenia i nie zważając na swój głos podjął radosną pieśń. W miarę rozchodzenia się wieści o Isidar Mithrimie coraz więcej krasnoludów przybywało do sali. Wkrótce setki stłoczyły się przy stołach, tworząc ciasny pierścień wokół Eragona i Saphiry. Orik wezwał muzyków, którzy ustawili się w kącie i ściągnęli z instrumentów futerały z zielonego aksamitu. Wkrótce w powietrzu rozeszły się dźwięki harf, lutni i srebrnych fletów.
Minęło wiele godzin, nim w końcu zgiełk zaczął cichnąć. Wówczas Orik ponownie wgramolił się na stół. Stanął tam w rozkroku, próbując zachować równowagę, z kuflem w ręku i przekrzywioną, okutą żelazem czapką na głowie.
– Słuchajcie! – wykrzyknął. – W końcu uczciliśmy wszystko tak jak należy. Urgale odeszły, Cień nie żyje, a my zwyciężyliśmy! – Krasnoludy zabębniły pięściami o blaty. To była świetna mowa, krótka i do rzeczy, lecz Orik jeszcze nie skończył. – Za Eragona i Saphirę! – huknął, unosząc kufel. Toast także spotkał się z ogólną aprobatą.
Eragon wstał i skłonił się do wtóru kolejnych okrzyków. Obok niego Saphira ryknęła i uniosła przednią nogę przyciskając ją do piersi i próbując go naśladować. Zachwiała się, krasnoludy dostrzegając niebezpieczeństwo umknęły na boki. Ledwie zdążyły. Z głośnym hukiem Saphira runęła w tył, lądując na jednym ze stołów.
Plecy Eragona przeszyła gwałtowna błyskawica bólu. Bez zmysłów runął na ogon smoczycy.
« 1 9 10 11 12 »

Komentarze

17 XII 2009   17:21:39

Szkoda, że tylko 7 rozdziałów, ALE DOBRE I TO! ;D

02 I 2012   15:26:57

Prosiłbym o dodanie jeszcze kilku rozdzałów ;) Ale rzeczywiście, dobre i to :D

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Deus ex machina
— Magdalena Kubasiewicz

Chcę być Jedi (or compatible)
— Michał R. Wiśniewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.