Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Walter Jon Williams
‹Rozpad›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRozpad
Tytuł oryginalnyThe Sundering
Data wydania15 grudnia 2005
Autor
PrzekładGrażyna Grygiel, Piotr Staniewski
Wydawca MAG
CyklUpadek Imperium Strachu
ISBN83-7480-007-0
Format384s. 115×185mm
Cena29,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Rozpad

Esensja.pl
Esensja.pl
Walter Jon Williams
1 2 3 4 »
Zapraszamy do lektury fragmentu powieści Waltera Jona Williamsa „Rozpad”. Książka, będąca drugim tomem cyklu „Upadek Imperium Strachu” ukaże się nakładem wydawnictwa MAG.

Walter Jon Williams

Rozpad

Zapraszamy do lektury fragmentu powieści Waltera Jona Williamsa „Rozpad”. Książka, będąca drugim tomem cyklu „Upadek Imperium Strachu” ukaże się nakładem wydawnictwa MAG.

Walter Jon Williams
‹Rozpad›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRozpad
Tytuł oryginalnyThe Sundering
Data wydania15 grudnia 2005
Autor
PrzekładGrażyna Grygiel, Piotr Staniewski
Wydawca MAG
CyklUpadek Imperium Strachu
ISBN83-7480-007-0
Format384s. 115×185mm
Cena29,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
JEDEN
Pokonana eskadra hamowała wytrwale, wściekłe żagwie kierowała ku stolicy, ku Zanshaa. „Bombardowanie Delhi” jęczało i dygotało pod naciskiem trzech g. Wstrząsy i drgania były czasami tak gwałtowne, że Caroline Sula bała się, że zniszczony statek się rozpadnie.
Po tylu strasznych dniach hamowania niewiele ją to jednak obchodziło.
Suli nieobce były trudy dużych przyśpieszeń. Służyła na „Nieustraszonym” pod dowództwem kapitana lorda Richarda Li, gdy ponad dwa miesiące temu statek dołączył do Floty Macierzystej w serii szalonych hamowań, która w końcu wyrzuciła ich przez linię wormholowych bram w kierunku wroga zaczajonego przy Magarii.
Wróg przygotował się na ich przybycie; z załogi „Nieustraszonego” tylko Sula przeżyła. „Delhi” – ciężki krążownik, który wyciągnął szalupę Suli z pobojowiska – był poważnie uszkodzony i cud, że w ogóle przetrwał bitwę.
Sześć uratowanych okrętów eskadry prawie już nie miało amunicji. Gdyby doszło do walki, byłyby bezużyteczne. Musiały hamować, zacumować przy stacji pierściennej Zanshaa, załadować pociski i zapasy antymaterii na paliwo, potem serią przyśpieszeń nabrać odpowiedniej prędkości, bo gdyby wróg nadciągnął, zniszczyłby statki doszczętnie.
To oznaczało kolejne miesiące przebywania pod przyśpieszeniem co najmniej trzech g; Sula odczuwała to tak, jakby na jej klatce piersiowej siedział potężny mężczyzna.
Dzwonek alarmował, statek wielokrotnie przeciągle zaskrzypiał i Sula odetchnęła z ulgą, gdy niewidzialny pan, który przysiadł na jej piersiach, wstał i odszedł. Kolacja – cała godzina ulgi w grawitacji 0,6g, czas na rozprostowanie ścięgien i rozmasowanie bolesnych skurczów mięśni. Potem, wraz z kapitanem „Delhi” i dwoma porucznikami, ma wyznaczoną wartę w pomocniczej sterowni – tylko tu można było trzymać wartę, gdy prawdziwa sterownia została zniszczona.
Powieki miała ciężkie, serce znużone. Uwolniła się z uprzęży fotela akceleracyjnego i wstała. Poczuła zawroty głowy, gdy serce ponownie usiłowało wyrównać ciśnienie krwi. Odpięła hełm – w czasie akceleracji musiała przebywać w skafandrze ciśnieniowym – i zaczerpnęła powietrza, które nie było całkowicie przesiąknięte jej własnym zapachem. Pokręciła głową – zgrzytnęły kręgi szyjne. Zza ucha odlepiła przylepiec, który podawał narkotyki, pomagające lepiej znieść duże przyśpieszenia.
Zdążę wziąć prysznic, doszła do wniosku po chwili zastanowienia.
Pozostali członkowie załogi kończyli kolację, gdy Sula w czystym pożyczonym kombinezonie podchodziła do oficerskiego stołu, przyklejając sobie nowy przylepiec za uchem. Mesa oficerska została zniszczona i teraz wszyscy jadali w kambuzie żołnierzy, a ponieważ prywatne zapasy żywności i napitków też zostały rozniesione na strzępy, oficerowie musieli zadowalać się żołnierską strawą. Steward przyniósł Suli danie obiadowe zupełnie płaskie – tak wyglądał posiłek po pięciu godzinach w piecu, gdy statek równocześnie hamował przy trzech g.
Poczuła stęchły zapach spłaszczonych, silnie skompresowanych duszonych warzyw, które popiła zwietrzałym płynem. Steward wiedział, że Sula do posiłku woli wodę, a nie wino czy piwo jak pozostali oficerowie.
Naprzeciw niej siedział porucznik lord Jeremy Foote w nienagannej zielonkawej mundurowej bluzie, której wygląd dobrze świadczył o zaradności jego służących.
– Spóźniłaś się – stwierdził.
– Wykąpałam się, milordzie – odparła. – Pan też mógłby to kiedyś zrobić.
Aluzja oszczercza, gdyż z pewnością Foote równie jak ona nie lubił się kisić we własnym smrodku. Jednak Morgan, pełniący obowiązki kapitana, uśmiechnął się półgębkiem na tę kąśliwą uwagę.
Przystojna twarz Foote’a nie zdradzała żadnej reakcji.
– Myślałem, że może zaczytałaś się w ostatnim liście od kapitana Martineza. – Foote uśmiechnął się po kociemu.
Serce Suli skoczyło na dźwięk tego nazwiska. Miała nadzieję, że nikt nie dostrzegł jej poruszenia. Właśnie układała stosowną replikę, gdy wtrącił się Morgan:
– Martinez? Martinez z „Korony”?
– Ten sam – potwierdził Foote. Jego mowa z charakterystycznym przeciąganiem samogłosek, świadczącym o arystokratycznym pochodzeniu Foote’a z warstw uprzywilejowanych, przybrała złośliwy ton. Starał się, by słowa dotarły do sąsiedniego stołu, przy którym siedzieli rekruci. – Prawie każdego dnia śle wiadomości do naszej młodej Suli, a ona odpowiada równie często, namiętnie, z głębi swego subtelnego serduszka. To taki wzruszający romans w stylu pieśni derivoo.
– Ty i Martinez? – Morgan spojrzał na nią pytająco.
Sula nie widziała powodu, by ujawnienie tego faktu miało ją peszyć. Lord Gareth Martinez należał do nielicznych bohaterów wojennych po stronie lojalistów i w odróżnieniu od innych nadal pozostawał przy życiu.
Sula zjadła trochę mdłej siekaniny, a odpowiadając, starała się, by jej głos brzmiał równie donośnie jak głos Foote’a.
– Martinez i ja jesteśmy starymi znajomymi, ale lord porucznik Foote zawsze wymyśla dla mnie jakieś romanse. Usiłuje w ten sposób wyjaśnić, dlaczego nie mam ochoty się z nim przespać.
Podziałało: zauważyła, że drgnęła mu powieka. Morgan znów skrycie się uśmiechnął.
– Mam nadzieję, że dobrze o nas mówisz – powiedział.
Sula przyszpiliła Foote’a zielonymi oczyma i odparła tonem doskonale naśladującym jego wymowę.
– O większości z was. – Popiła wody. – A nawiasem mówiąc, ciekawe, jak lord porucznik Foote dobiera się do mojej korespondencji.
– Jestem cenzorem – odparł Foote i pokazał w uśmiechu bielutkie, idealnie równe zęby. – Oglądam wszystkie kawałki twoich namiętnych wideo.
– To cenzura nadal istnieje? – Sula była zdziwiona tym niedorzecznym faktem. – Czy Foote nie ma nic lepszego do roboty?
Lecieli zniszczonym krążownikiem, którego załoga w większości zginęła, uzbrojenie nie działało, a jedna trzecia statku od strony dziobu była nadtopionym złomem otwartym na kosmiczną próżnię. Z pewnością oficer – jeden z niewielu pozostałych przy życiu – mógł lepiej wykorzystać swój czas, niż przeglądając cudzą korespondencję.
Owalna twarz Morgana spoważniała.
– Obecnie cenzura jest ważniejsza niż w innych czasach. Powinniśmy zapobiec przedostaniu się wiadomości o wydarzeniach przy Magarii.
Sula pośpiesznie popiła wodą kawałek płaskiego chleba, by móc szerzej odpowiedzieć.
– Przedostaniu się do kogo? Do wroga? Wróg doskonale wie, że zmasakrował czterdzieści osiem naszych statków! Wie, że pozostało nam tylko sześć we Flocie Macierzystej i na pewno wie, że „Delhi” to wrak.
Morgan ściszył głos, jakby zachęcając Sulę do zachowania tajemnicy przed żołnierzami, którzy i tak przecież znali wszystkie fakty.
– Musimy zapobiec panice wśród ludności cywilnej – stwierdził.
Sula uśmiechnęła się kwaśno.
– Właśnie, nie możemy sobie pozwolić na panikę wśród cywili. A przynajmniej wśród nieodpowiednich cywili. – Spojrzała ironicznie na Foote’a. – Jestem pewna, że rodzina naszego szanownego cenzora właśnie teraz panikuje. Jedyna różnica między nimi a szarymi obywatelami polega na tym, że klan Footów panikując, zwiększa własne zyski. Z pewnością ich pieniądze są wymieniane na coś… – zabrakło jej pomysłu. – …wymienialnego, co da się przewieźć w bezpieczny zakątek imperium w oczekiwaniu na lepsze czasy. Może nawet transportuje je pod poduszką senior rodu Foote’ów.
– Mój stryjeczny dziadek jest zbyt chory, by opuścić pałac na Zanshaa – oznajmił spokojnie Foote.
– W takim razie jego dziedzic – rzekła Sula. – Cenzura jest po to, żeby nam, parom, umożliwić zachowanie monopolu na informację, niezbędną do przeżycia w czasach, które nadejdą. Ludzie spoza naszej grupy mają żyć swoim dawnym normalnym życiem, przysparzając parom bogactw, aż nadleci flota Naksydów i zacznie spuszczać z nieba bomby z antymaterii. Dopiero wtedy może pozwoli się ludziom zauważyć, że media były nieuczciwe.
Morgan jeszcze bardziej zniżył głos.
– Podporuczniku lady Sula, to nie jest odpowiedni temat do rozmów przy stole.
Usta Suli wykrzywiły się z rozbawieniem.
– Jak sobie życzysz, milordzie – odparła. Prawdopodobnie również krewni Morgana robili na tym zamieszaniu interesy.
Krewni Suli nie robili interesów z tego prostego powodu, że Sula nie miała żadnych krewnych. Znajdowała się w nietypowej sytuacji: była parem bez pieniędzy i wpływów. Choć dzięki tytułowi lady Sula stawała się przywódczynią całego klanu Sulów, to w istocie nie istniał taki klan ani żadna własność, ani majątek, jedynie skromny fundusz powierniczy, założony przez przyjaciół zmarłego lorda Suli. Jego córka dostała się do floty tylko dzięki temu, że tytuł para automatycznie dawał jej miejsce w jednej ze szkół wojskowych. Sula nie miała jednak patrona ani w wojsku, ani w cywilu.
1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Umarł król, niech żyje…?
— Joanna Słupek

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.