Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

David Drake
‹Jak błyskawice›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJak błyskawice
Tytuł oryginalnyWith the Lightnings
Data wydania8 sierpnia 2006
Autor
Wydawca ISA
CyklPorucznik Leary
ISBN83-7418-121-4
Format384s. 115×175mm
Cena29,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Jak błyskawice

Esensja.pl
Esensja.pl
David Drake
« 1 2 3 4 10 »

David Drake

Jak błyskawice

Statek kurierski wylądował w gigantycznej chmurze pary; huk lądowania rozległ się kilka sekund później, gdy opar zaczął się już rozwiewać. Daniel przesunął gogle w górę i podjął marsz. Nad głównym kanałem wznosił się pełen wdzięku most; z jego krańca porucznik dojrzał dach Pałacu Elektora.
Kurier Sojuszu mógł oznaczać, że Porra lub jego biurokraci dostrzegli realną szansę na poróżnienie Kostromy z Cinnabarem. Możliwe także, iż Sojusz spróbuje po prostu podbić cenę, jaką admirał Lasowska zgodzi się w końcu zapłacić. Walter III mógł zaprosić delegację Sojuszu Wolnych Gwiazd, żeby pomogła mu w targach, nawet jeśli Porra nie zamierzał nikogo wysyłać.
Cóż, tylko technicznie można by uznać to za zmartwienie porucznika Daniela Leary’ego. W praktyce był turystą, zwiedzającym planetę obfitującą w szereg nieznanych kultur, stylów architektonicznych i cudów dzikiej natury.
Pogwizdując, zszedł z mostu i ruszył prowadzącą do pałacu szeroką aleją.
• • •
Adele Mundy stała w wejściu, nawijając na palec krótki, brązowy lok i przyglądając się czemuś, co tylko z nazwy stanowiło Bibliotekę Elektora Federacji Kostromy. Adele była osobą uporządkowaną; potrafiłaby wprowadzić ład nawet tutaj. Trudność leżała w braku wiedzy, od czego powinna zacząć.
Pomieszczenie było przestronne i na swój sposób atrakcyjne; może raczej na różne sposoby, jako że każdy elektor, odpowiedzialny za wystrój, miał dość liberalny gust. Czas przyciemnił oryginalnie blade panele z drewna. Na olbrzymim kamiennym okapie kominka wyrzeźbiono scenę polowania w lesie, nie przypominającym roślinności Kostromy; samo palenisko wyłożone było płytkami z błękitnymi postaciami. Podpory sufitu imitowały gargulce.
Te ostatnie szczególnie nie pasowały do bibliotecznego wnętrza. Sama myśl o figurach z rozdziawionymi paszczami, z których leje się deszczowa woda, niszcząc zbiory, przyprawiała kobietę o dreszcze.
Komnatę prawdopodobnie zaplanowano jako salonik dla rzadszych spotkań o bardziej kameralnym charakterze niż odbywające się poniżej – w Wielkim Salonie na drugim piętrze. Dzięki znajdującemu się 30 stóp nad podłogą sufitowi była to całkiem spora przestrzeń, licząc w stopach sześciennych, ale istniało zapotrzebowanie na daleko idące przeróbki, by umożliwić wstawienie regałów na książki.
Przebudowa była jednym z problemów, z którymi Adele borykała się od trzech ostatnich tygodni, odkąd przybyła do Kostromy, by objąć swoją funkcję Bibliotekarki Elektora. Jednym z wielu problemów.
– Przepraszam, przepraszam! – burknął, z nosowym kostromańskim akcentem, robotnik do jej pleców.
Postąpiła krok w głąb pomieszczenia, czując, jak mięśnie brzucha napinają się jej ze złości.
Z technicznego punktu widzenia mężczyzna nie był nieuprzejmy: tkwiła w wejściu, przez które, wraz ze swym towarzyszem, usiłował wnieść deskę. Lecz w jego tonie nie istniał choćby ślad świadomości, że cudzoziemska bibliotekarka jest jego przełożoną lub kimkolwiek innym aniżeli cierń w boku.
Sześciostopowa decha nie stanowiła jakiegoś przesadnie ciężkiego ładunku dla dwóch robotników, lecz nawet nie to wywołało u Mundy kolejny przypływ frustracji. Chodziło o sam materiał – polerowane, twarde drewno o pięknym, bogatym usłojeniu. To prawdopodobnie najpiękniejsza deska, jaką kiedykolwiek widziała.
Elektor Jonathan Ignatius, poprzednik Waltera III, był członkiem rodu Delfich i entuzjastą polowań. Jego sześciomiesięczna nieobecność, spowodowana udziałem w międzyplanetarnym safari, dała klanom Hajasów i Zojirów czas na przygotowanie przewrotu, który strącił go z tronu w noc powrotu na planetę.
Dla kontrastu Walter chciał zostać zapamiętany jako patron nauki, prawdopodobnie dlatego iż sam odebrał formalną edukację nie dłuższą niż Imperator Charlemagne. Postanowił ufundować elektoralną bibliotekę pod absolutnie neutralnym nadzorem uczonej z Cinnabaru, żyjącej na wygnaniu na Bryce, jednym ze światów Sojuszu. Zawartość biblioteki zgromadził, zwyczajnie rabując domostwa Delfich oraz popierających ich rodów ze wszelkich książek, dokumentów i mediów elektronicznych.
Łupy – Adele nie przychodziło do głowy żadne inne słowo – zrzucono na stertę w najróżniejszych skrzyniach i pudłach. Większości z nich nie oznakowano, a etykietkom widniejącym na pozostałych opakowaniach jakoś nie ufała. Jedynym reprezentantem porządku w bibliotece był widok z północnego okna, wychodzącego na oficjalne ogrody.
Uczona musiała zacząć od trzech tysięcy stóp zwykłych półek. Prosiła już o nie na wszystkie sposoby, jakie tylko mogła sobie wyobrazić. Od nadwornych stolarzy kanclerza Waltera, odpowiedzialnego za całość projektu, otrzymała zaś regały, jakich nie powstydziłaby się najwytworniejsza jadalnia. Przy obecnym tempie prac zadanie zostanie ukończone mniej więcej za sto lat.
Nie było cienia wątpliwości co do umiejętności stolarzy, dwóch czeladników i ich mistrzyni, która nigdy nie opuszczała warsztatu na parterze. Adele nie widziała jeszcze, żeby dotknęła jakiegokolwiek narzędzia. Ci ludzie po prostu nie nadawali się do tej pracy. Pośród dwudziestki kostromańskich asystentów bibliotecznych, których miała przeszkolić zgodnie ze standardami Cinnabaru lub centralnych światów Sojuszu, znalazła tylko kilka wyjątków. Reszta należała do grona ludzi nie nadających się do żadnej pracy.
Na korytarzu rozległ się śmiech. Kobieta wykonała kolejny krok w bok i oparła się plecami o ścianę. Chłodny pas płytek na wysokości karku pomógł jej zachować spokój. Do środka wszedł Bracey, jeden z asystentów, z dwoma nieznanymi jej mężczyznami.
Co nie znaczyło, że nie byli asystentami bibliotecznymi: posady przyznawano w ramach politycznych przysług potrzebującym pracy krewnym. Całe szczęście, że większość z tych leniwych skunksów, pozbawionych zacięcia bądź zainteresowania pracą bibliotekarza, nawet nie zawracała sobie głowy pokazywaniem się w tym budynku. Reszta kradła lub przez swoją niedbałość niszczyła zbiory.
Bracey, krewny Zojirów, należał do tych, którzy przychodzili. Niestety.
Trio wkroczyło do pomieszczenia podając sobie na przemian butelkę. Oceniając zapach ich oddechów, Adele była zaskoczona, że nadal mogli się poruszać, a co dopiero wspiąć na przepiękne, spiralne schody, prowadzące na trzecie piętro.
Troje innych asystentów przebywało w bibliotece. Dwoje pieściło się w kącie. Ryzykowali życiem, jeśli w uniesieniu potrącą piętrzące się wokół nich stosy pudeł… Trzecim asystentem był Vaness, który próbował zaprowadzić porządek w skrzyni z dziennikami pokładowymi. W odróżnieniu od pozostałych „asystentów” wykazywał zainteresowanie – niezbędny warunek stania się przydatnym. Na razie Kostromanin nie pomagał jej zanadto, ale bibliotekarka mogła wyleczyć go z ignorancji, o ile tylko będzie miała gdzie pracować.
– Hej, odpuśćcie sobie! – Bracey zawołał do parki w kącie. Nie przejmowali się obecnością Adele, teraz jednak odskoczyli od siebie.
Jeden z kompanów Bracey’a szarpnął go za ramię, po czym wskazał na Mundy, stojącą za nimi. Ten zaś zamachał w jej stronę butelką, wołając:
– Hej, szefowo! Napijesz się?
Beknął donośnie; kamraci zarechotali. Adele popatrzyła poprzez niego, jakby nie istniał, następnie podeszła do konsoli danych. Przy ich porządkowaniu spędziła większość ostatnich dwóch tygodni, ponieważ to mogła robić bez niczyjej pomocy… której zresztą nie otrzymywała.
Konsola była wysokiej jakości produktem z Cinnabaru, tak nowym, że tkwiła jeszcze w pudle w westybulu pałacu, gdy poplecznicy Waltera zaczęli znosić zdobycze po przewrocie. Przyszła, będąc załadowana szerokozakresową bazą danych, która mogła dotrzeć do informacji w dowolnym komputerze sieci rządowej; w większości przypadków szybciej i lepiej od tychże komputerów.
Oparła czoło o chłodną gładź konsoli, zastanawiając się, czy głodowanie na Bryce nie stanowiło lepszej opcji od przyjęcia kostromańskiej oferty. A przedtem wyglądało to tak cudownie. Powiedziała nawet do mistrzyni Boileau:
– To zbyt dobre, żeby mogło być prawdziwe!
Kobieta uśmiechnęła się. Przynajmniej potrafiła przyjrzeć się sobie z dystansem i dokonać bezbłędnej analizy.
Pochodziła z Mundych z Chatsworth, w czasach jej młodości jednej z najbardziej wpływowych rodzin, choć charakterystyczny dla nich populizm zazwyczaj psuł im stosunki z innymi magnatami. Adele nie interesowała polityka. W wieku 16 lat porzuciła Xenos dla Akademii na Bryce. Jej wybór wynikał zarówno z chęci ucieczki przed alarmami i protestami ulicznymi, często przeradzającymi się w rozruchy, jak i skorzystania z możliwości studiowania galaktyki ludzi pod okiem mistrzyni Boileau.
Było to 15 ziemskich lat temu. Trzy dni po przylocie Adele Mundy na Bryce przewodniczący Senatu Cinnabaru obwieścił, że wykrył spisek Sojuszu mający na celu obalenie rządu Cinnabaru przez miejscowych agentów – w większości członków rodziny Mundych. Senat wyjął ich spod prawa, uznając za zdrajców. Majątki zostały skonfiskowane przez państwo lub przekazane donosicielom, a wyjętych spod prawa ścigano na podstawie przepisów nadzwyczajnych, równoznacznych z pozwoleniem na zabijanie.
« 1 2 3 4 10 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Cudzego nie znacie: Średniowieczna SF
— Ewa Pawelec

Inna wojna
— Janusz A. Urbanowicz

Krótko o książkach: Wrzesień 2001
— Artur Długosz, Janusz A. Urbanowicz, Grzegorz Wiśniewski

Pierwsza krew
— Janusz A. Urbanowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.