Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Elizabeth Moon
‹Prawo odwetu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPrawo odwetu
Tytuł oryginalnyMarque and Reprisal
Data wydania26 sierpnia 2006
Autor
Wydawca ISA
CyklWojny Vattów
ISBN83-7418-095-1
Format384s. 135×205mm
Cena29,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Prawo odwetu

Esensja.pl
Esensja.pl
Elizabeth Moon
« 1 16 17 18 19 »

Elizabeth Moon

Prawo odwetu

– Ty nie masz implantu – zauważyła Quincy. – Czy aby nie nadszedł czas, żebyś zainstalowała sobie implant przesłany ci przez ojca?
– Nie minęło jeszcze sześć miesięcy – odparła Ky. – Ale celem pierwszej wyprawy poza statek będzie zakup najlepszego komunikatora na tej stacji. Od tej pory będę mieć go zawsze przy sobie, a poruszać będę się w towarzystwie załogi oraz – w zależności od tego, czego dowiem się w ciągu najbliższych godzin – wynajętej ochrony.
– Kapitanie, skoro nie ma już Transportu Vattów – przestał funkcjonować – to czy nie zamierza pani reaktywować firmy, względnie ogłosić niezależności? – zapytał Beeah.
– W tej chwili nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, Beeah. Zbyt mało wiem. Te ataki rozpoczęły wojnę. Nie wiem, kto jest naszym wrogiem, co wywołało napaść, jak silny jest przeciwnik, ani jakimi siłami nadal dysponujemy. Teraz najważniejszą sprawą jest przetrwać, zgromadzić dane, założyć bazę wypadową i zaplanować możliwe posunięcia.
– Powinnaś wrócić na Slotter Key – orzekła Quincy. – Rodzina cię potrzebuje.
– O ile mam jeszcze rodzinę – zauważyła Ky. Przez głowę przemknęły jej koszmarne obrazy; natychmiast przegnała je precz. – Zaatakowano biura, magazyny, fabryki, lotnisko i dom… gdzie jeszcze mogliby przebywać? Poza tym, udanie się na odcięte od świata Slotter Key nie jest najlepszym pomysłem. Zakładając, że jeszcze żyją, a firma nie upadła, to najbardziej potrzebują teraz kogoś, kto wciąż będzie handlował, udowadniając, że statki Vattów nadal potrafią bezpiecznie przewozić towar.
– Nikt z nami nie poleci, jeżeli nie będziemy mieli ubezpieczenia.
– Żaden z wielkich spedytorów, to prawda. Zawsze jednak znajdą się ludzie na tyle desperacko potrzebujący przewieźć towar z jednego miejsca w drugie, by podjąć pewne ryzyko.
Quincy wydęła wargi.
– Vattowie nigdy nie przewozili takich ładunków.
– Och, wręcz przeciwnie. Owszem, było to dawno temu, niemniej w historii rodziny znajdują się takie zapisy. Vattowie nie zawsze byli krystalicznie czyści – nikt nie był w pierwszych latach po Pęknięciu. Jednym słowem, naszym zadaniem na dziś jest handel i osiąganie zysku, ukrywając się i zachowując maksimum ostrożności.
– Nie widzę możliwości zachowania barw Vattów i ostrożności – stwierdził Mitt. – Zgadzam się z Beeahem: czemu nie ogłosić niezależności i przerejestrować statek?
– Nie możemy. Jesteśmy powszechnie znani jako Vattowie – odrzekła Ky. – Jeśli do tego dojdzie, będziemy musieli uczynić to w jakimś porcie, gdzie przywiązanie do prawa jest jeszcze mniejsze niż na Lastway.
Patrzyli na nią w milczeniu.
• • •
Następne dwie godziny Ky spędziła na przeglądaniu listy zagrożeń, jaką sporządziła z Martinem podczas zbliżania się do stacji, kiedy i tak nie miała nic innego do roboty. Zbyt wiele pytań i faktów, których nie znała. Przypomniała sobie lekcje w Akademii. Żaden dowódca nigdy nie wiedział wszystkiego; w największe kłopoty popadali zwykle ci, którym wydawało się, że dysponują pełnią informacji. Dobrzy dowódcy opracowywali dobre plany – i plany awaryjne – w oparciu o to, co wiedzieli.
Bazgrała po czystej stronie dziennika. MISJA: jaką właściwie miała misję? W danej chwili nie wykonywała niczyich rozkazów… pierwotne zadanie sprzedania statku na złom było w tym momencie z pewnością nieaktualne. Utrzymać się przy życiu. Utrzymać przy życiu załogę. Zachować statek w całości i pełnej sprawności. Odkryć, kto za tym stoi. Jakie były warunki zwycięstwa?
Kadetów wprowadzono w zagadnienia taktyki i strategii… lecz większość zajęć dotyczyła spraw, o których powinien wiedzieć młodszy oficer. Strategia była dla starszych, wyższych stopniem i – teoretycznie – mądrzejszych głów. Młodsi mieli za zadanie skutecznie wprowadzać w życie zamysły swoich przełożonych.
Ky pokręciła głową, otrząsając się z nostalgii. Przygotowana, czy nie, była na miejscu. Teraz ona dowodziła. Wszystko zależało od niej. Nie było sensu stękać, że nie została odpowiednio przygotowana, czy o czymś nie wiedziała. Nie było w pobliżu nikogo, kto mógłby jej udzielić rady.
Warunki zwycięstwa – pozostać żywym i wolnym – dotyczyły wszystkich. Żywi, wolni, ze statkiem. Żywi, wolni, ze statkiem i perspektywą zarobku. A potem zrobić coś dla ocalenia pozostałych przy życiu członków rodziny i – jeśli okaże się to możliwe – rodzinnego interesu. Zemsta na sprawcach to kwestia późniejsza, niemniej przetrwanie było również uzależnione od dowiedzenia się, kto to był.
Oczywistym wyborem byli wspólnicy Paisona… jeśli taka była prawda, to wina spadała na nią. Gdyby nie zabiła Paisona, nie zaatakowaliby jej rodziny. Ale to nie miało sensu. Czemu piraci mieliby trwonić czas i pieniądze na napadanie na jej rodzinę, skoro wiedzieli, gdzie była ona? Czemu nie mieliby zabić tylko jej?
Nadszedł czas, aby dowiedzieć się, kto, a potem jak i dlaczego, pozostając przy życiu i z dala od rąk przeciwnika. Spojrzała na szafkę, w której przechowywała przesłany jej przez ojca implant Vattów. Zgodnie z opinią chirurga Mackensee było jeszcze zbyt wcześnie na jego instalację, teraz jednak przydałby się jej dostęp do bazy danych Vattów. Lecz jeszcze ważniejsze było ocalenie go przed wrogiem, o czym pomyślała dopiero teraz.
Gdy załoga zebrała się ponownie, zapytała wszystkich o ich ocenę zagrożeń. Przeglądając wypisane przez nich listy zdała sobie sprawę, że sprawili się znacznie lepiej niż przed wydarzeniami na Sabine. A jednak największym talentem do przewidywania sposobów, jakimi ktoś mógłby wyrządzić im szkodę, popisał się Jim… Jego lista była najdłuższa.
Ky spojrzała na niego, kiedy już wszyscy skończyli.
– Skąd masz takie pomysły? – zapytała. Zrobił niewyraźną minę. – Nie gniewam się na ciebie. Zastanawiam się tylko, co jeszcze robiłeś, oprócz naprawiania silników okrętowych.
– Nie robię tego tutaj – wymamrotał. – Nie zrobiłbym niczego takiego na tym statku, kapitanie.
– Cieszę się, że tak mówisz i jesteś po naszej stronie. – Zerknęła na Alene. – Najpierw zamierzam dowiedzieć się, czy prawnicy, z którymi się skontaktowałam, sformułowali już jakąś opinię na temat ładunku dla Leonory, a potem ułożymy listę towarów dla Giełdy Wymiany. Martin skupi się na zagadnieniach bezpieczeństwa, więc będziesz musiała sama zająć się ładunkiem.
– Ceny są bardzo niestabilne, kapitanie – zameldowała Alene. – Ile czasu, pani zdaniem, potrwa odprawa celna?
– Mam nadzieję, że niecałą godzinę od zadokowania. Z pewnością do końca wachty. Jak tylko zaczniemy sprzedawać, zaraz zabieramy się za uzupełnianie zapasów. Podtrzymanie środowiska, paliwo wewnątrzukładowe, zapasy ogólne. Pytanie, czy możemy wyładować towary do zabezpieczonego obszaru w doku bez pomocy z zewnątrz?
Alene pokręciła głową.
– Nie sądzę. Cargo Leonory jest spaletyzowane i zbyt ciężkie, by poradzić sobie bez wózka widłowego. Przypuszczam, że moglibyśmy go wynająć… obsługiwałam kiedyś taki. Ale kto jeszcze?
– Ja – zgłosił się Jim. – Przynajmniej… raz na takim pracowałem. – W przypadku Jima mogło to oznaczać, że raz widział, jak ktoś na nim pracował, pomyślała Ky, albo zjechał takim z nabrzeża prosto do wody, względnie faktycznie kierował nim i obyło się bez wypadku.
– Ile czasu zabierze opróżnienie ładowni jednym wózkiem?
– Z dodatkową pomocą przy przesuwaniu i układaniu ładunków, wyładunek palet na Leonorę zajmie nam jedną zmianę. Reszta… zna pani nasze problemy, kapitanie. Kilka dni.
– W takim razie oto, co zrobimy. Najpierw Martin zmontuje sieć czujników. W międzyczasie wynajmę wózek i jak tylko skończymy z tamtym, bierzemy się za rozładunek palet. Chciałabym zminimalizować wystawienie personelu na… możliwe kłopoty. Im mniej ludzi z zewnątrz wejdzie na pokład, a my spędzimy mniej czasu na stacji, tym lepiej.
Przy podejściu okazało się, że Stacja Lastway wyglądała dokładnie na to, czym była: ogromną, skomplikowaną strukturą, która rozrosła się daleko poza pierwotny projekt, by dostosować się do potrzeb mieszkańców i przyjezdnych. Spowita chmurami planeta pod nimi była prawie całkowicie niewidoczna. Dwa stulecia wcześniej rozpoczęto terraformowanie, korzystając z umiarkowanie sprzyjającej bazy; pakiet informacyjny, dostarczany przez stację wszystkim nowo przybyłym statkom szczegółowo opisywał trwające procesy, lecz od detali biogeochemicznych przemian, Ky bardziej interesowały ceny kultur odświeżających system podtrzymywania środowiska oraz towarów, które pierwotnie były przeznaczone na Leonorę.
W czasie, gdy Lee dolatywał do kratownic doku, Ky przejrzała listę cumujących statków wraz z portami pochodzenia i docelowymi. Dowiedziała się, że jeszcze jedna jednostka została odesłana przez Leonorę, a służby prawne stacji uznały jej ładunek za niemożliwy do dostarczenia i gotowy na sprzedaż. Przynajmniej nie będzie musiała o to walczyć. Połączyła się z Martinem i zakomunikowała mu, że może bez przeszkód korzystać z cargo Leonory.
« 1 16 17 18 19 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Marzec-kwiecień 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Ten Obcy
— Eryk Remiezowicz

Ku pokrzepieniu serc
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.