Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Elizabeth Moon
‹Podzielona Wierność›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPodzielona Wierność
Tytuł oryginalnyDivided Allegiance
Data wydania17 marca 2004
Autor
PrzekładJerzy Marcinkowski
Wydawca ISA
CyklCzyny Paksenarrion
ISBN83-88916-69-6
Format512s. 115×175mm
Cena29,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Podzielona Wierność

Esensja.pl
Esensja.pl
Elizabeth Moon
« 1 2 3 4 20 »

Elizabeth Moon

Podzielona Wierność

Jeszcze nie. Pamiętajcie, co zawsze mówił. A mając poparcie Fallo… – Głos Vossika ucichł. Kilku słuchaczy okazało się wystarczająco bystrych.
– Bogowie! Chcesz powiedzieć…
– Nasz Książę i Halveric zdołali jakoś przekonać księcia Fall, że pomoc Alureda w tej kampanii jest tyle warta. Dlatego też książę Fall zgodził się poprzeć roszczenia Alureda, a wtedy zbójca przeszedł na naszą stronę i umożliwił przejście przez las nam, a nie Siniavie.
Paks zadrżała. Nigdy nie myślała o posunięciach poza polem bitwy.
– Czy Alured naprawdę jest księciem Immeru?
Vossik wzruszył ramionami.
– Ma tytuł. Ma władzę. Czego jeszcze trzeba?
– Ale jeśli tak naprawdę nie jest… mam na myśli krew…
– Nie wiem, czemu miałoby to mieć znaczenie. Jest szansa, że okaże się lepszy jako książę niż pirat – będzie musiał rządzić, rozwijać handel, położyć kres rabunkom…
– Zrobi to? – Haben rozejrzał się po pozostałych, nim podjął wątek: – Osobiście nie powiedziałbym, że pirat i rozbójnik może zostać dobrym władcą. A skoro już o tym mowa, to jaka jest różnica pomiędzy grabieżą a podatkami?
– Nie jest głupi, Habenie – Vossik wyglądał na przejętego. – Będzie musiało być lepiej niż za Siniavy…
– O to mi chodzi. Siniava twierdził, że ma prawo władać tym rejonem, ale w Cha i Sibili wszyscy widzieliśmy, co to oznaczało. Nie uciął handlu, jak uczynił to Alured, lecz czy ktoś z nas chciałby mieć takiego władcę? Pamiętam twarze w tamtych miastach.
– Ale walczył z Siniavą…
– Tak – pod koniec. Za sowitą nagrodę. Nie mówię, że jest na wskroś zły, Vossiku, nie wiem tego. Niemniej, jak dotąd, szedł tam, gdzie leżało złoto. Jak będzie rządził? Człowiek uważający się za szlachetnie urodzonego, oszukany co do swoich praw – co uczyni, kiedy dotrzemy do portów Immeru?
* * *
Dowiedzieli się w Immerdzanie, gdzie Immer rozszerzał się raptownie w zatokę dłuższą niż szerszą. Nie trzeba było szturmować portu. Nigdy nie został ufortyfikowany od strony lądu, poza niskim murem z najprostszą bramą. Armia wkroczyła do portu, nie napotykając najmniejszego oporu. Wąskie, brudne uliczki śmierdziały rzeczami, których Paks nigdy wcześniej nie wąchała. Ujrzała zatokę, wzburzoną i ciemną od błotnistych wód Immeru. Brzeg zapchany był pomostami i nabrzeżami na na wpół zbutwiałych palach, ze szkieletami łodzi, zatopionymi łodziami, unoszącymi się na wodzie łodziami, nowymi łodziami, drzewcami masztów, strzępami żagli oraz sieciami zwisającymi z każdej dostępnej tyczki i dekorującymi domy. Zobaczyła małe, nagie dzieci, wychudzone jak kozy, nurkujące i pływające wokół łodzi. Większość z nich zaplatała włosy w pojedynczy warkocz przewiązany jaskrawymi tasiemkami.
Dalej rozciągała się zatoka, rozległa i niemal pusta w gorącym, popołudniowym słońcu. Jej powierzchnię znaczyły błękitne i zielone pasma. Paks nigdy czegoś takiego nie widziała. Kilka łodzi żeglowało z wiatrem, pchanych wielkimi, trójkątnymi żaglami, wygiętymi niczym skrzydła. Przyglądała się im zafascynowana. Jedna z nich zmieniła hals, ciemna kreska kadłuba skróciła się, a po chwili znów wydłużyła. W oddali widać było wzniesienia za zatoką, a na południu woda przybierała inny odcień zieleni, by przejść do głębokiego błękitu w miejscu, gdzie Immer mieszał się z morzem.
Dokoła żołnierzy Księcia zebrał się hałaśliwy tłum paplający w piskliwym, irytującym języku. Dzieciaki uganiały się tam i z powrotem, niektóre nadal mokre i połyskujące wodą, inne umorusane. Przy łodziach skupili się bosonodzy mężczyźni, w krótkich spodniach, z zaplecionymi w pojedynczy warkocz włosami, a w drzwiach i oknach tłoczyły się kobiety w kolorowych, kusych sukienkach i pończochach w paski. Jeden z kapitanów Alureda zawołał coś w lokalnym narzeczu i natychmiast zapadła cisza. Paks usłyszała chlupoczącą wokół pali pomostu wodę. Zadygotała, zastanawiając się, czy morze ma duszę. Może jest głodne?
Kapitan Alureda odczytał trzymany w rękach zwój. Paks poszukała wzrokiem Arcolina i przyjrzała się jego minie, z pewnością wiedział, co się dzieje. Niestety, z wyrazu twarzy oficera nie potrafiła nic odczytać. Kapitan skończył czytać, zwrócił się do Księcia, zasalutował mu, wskoczył na konia i odjechał. Zebrani milczeli. Gdy znikł za rogiem, przez tłum przeszedł głuchy pomruk. Ktoś krzyknął chrapliwie. Paks obejrzała się i zobaczyła dwóch młodzieńców odciągających do tyłu siwobrodego starca. Stojący koło nich mężczyzna zawołał w łamanym wspólnym:
– Kto z was mówi z nami?
– Ja – odpowiedział mu spokojny jak zawsze głos Księcia.
– Wy… jesteście piratami?
– Nie. Co masz na myśli?
– Tamten… człowiek… mówi, że jest teraz naszym księciem… to pirat. Jesteście jego ludźmi – jesteście piratami.
– Nie – pokręcił głową Książę. Paks zauważyła, że Arcolin daje im dłonią sekretny znak, kapitanowie przekazali gest sierżantom. Nie to, żeby potrzebowali ostrzeżenia – i tak wszyscy byli czujni. – Jesteśmy jego sojusznikami, a nie podwładnymi. Walczył z nami w górze rzeki… z Siniavą.
– Tym ścierwem! – Mężczyzna splunął. – Kim wobec tego jesteś, że walczysz z Siniavą, a przyjaźnisz się z piratami?
– Jestem Książę Phelan z Tsaia.
– Tsaia? To za Krasnoludzkimi Górami, daleko na północy! Co robicie tutaj? – W głosie pobrzmiewała złość i zakłopotanie, mierzył wzrokiem żołnierzy.
– Mam kompanię najemniczą walczącą w Aarenis. Siniava… – umilkł – walczyliśmy z Siniavą – podjął. – Zginął. Alured otrzymał księstwo Immeru, a ponieważ przedtem pomógł nam, teraz ja pomagam jemu.
– Nie jest księciem! – wrzasnął mężczyzna. – Nie znam cię – może coś słyszałem, ale cię nie znam. Lecz Alured – to zwykły pirat i piratem pozostanie. Siniava był zły – Barrandowea świadkiem – ale Alured! Zabił mego wuja na wodach zatoki – on i jego parszywy okręt!
– To bez znaczenia – odparł Książę. – Jest teraz księciem Immeru, a ja jestem tutaj, by utrzymać porządek do czasu pojawienia się jego oficerów.
Rozmówca splunął ponownie i odwrócił się. Książę nie przemawiał więcej do tłumu, tylko rozstawił kohorty na nabrzeżu i zorganizował patrole pilnujące prowadzących doń uliczek. Pierwszego dnia panował spokój. Paks uznała, że ma szczęście, iż wyznaczono ją do pilnowania nabrzeża. Mogła przyglądać się kołyszącym się na falach łodziom i wdychać wiejącą od morza lekką bryzę. Nad wodą szybowały dziwne szarobiałe ptaki z czarno upierzonymi głowami i dużymi, czerwonymi dziobami, co chwila nurkując i na powrót wzbijając się ponad fale.
Następnego dnia rozpoczęły się egzekucje. Paks usłyszała dobiegające z drugiej strony miasta krzyki, zanim jednak zdążyła się nimi przejąć, kapitanowie wyjaśnili im, co się dzieje.
– Książęta - Fall i Immeru - przeprowadzają egzekucje szpiegów Siniavy. – Twarz Arcolina miała nieprzenikniony wyraz. – Jesteśmy tu po to, by utrzymać porządek, choć nie przewidujemy żadnych rozruchów. – Tak właśnie było, w ich dzielnicy do niczego nie doszło. Mężczyźni i kobiety zajmowali się swoimi pracami bez oglądania się na żołnierzy, a dzieci bez przeszkód baraszkowały w wodzie. Lecz dobiegający z przeciwległej strony miasta zgiełk nie cichł i wieczorem kohorta Cracolnyi musiała pomaszerować na pomoc ludziom Halverica. Wrócili nad ranem, strudzeni i ponurzy, dopiero później Paks usłyszała szczegóły. Następnego dnia Kompania Księcia wymaszerowała z Immerdzanu, a wiszące na murach ciała były wystarczająco wymowne.
Do Ka-Immer plotka dotarła przed nimi. Bramy były zamknięte. Dzięki brakowi wyszkolonych żołnierzy do obrony niskich murów szturm trwał zaledwie kilka godzin. Tym razem na plac targowy przy nabrzeżu spędzono całą ludność miasta. Podczas gdy pilnowali ich żołnierze Halverica i Phelana, ludzie Alureda przetrząsali dom po domu, sprowadzając kolejnych mieszkańców. Kiedy skończyli, na skraju placu pojawił się sam Alured. Wskazał na stojącego wśród innych mężczyznę. Żołnierze wywlekli ofiarę z tłumu. Potem dwóch kolejnych i jeszcze jednego. Ktoś krzyknął i oddział żołnierzy Alureda wbił się w tłum, rozrzucając ludzi na boki, by pojmać wichrzyciela. Pierwszy z ujętych rzucił się z łkaniem na kolana przed Aluredem. Ten pokręcił głową i pokazał na wzniesioną przez jego żołnierzy konstrukcję z prowizorycznie powiązanych belek. Pociągnięto ku niej pojmanych mieszczan.
Przez tłum przeszedł szmer, ludzie zaczęli się cofać, wpadając na siebie i omal nie zderzając się z kohortą Paks. Najemnicy połączyli tarcze i zaparli się. Niewiele widziała ponad głowami zgromadzonych. Po chwili ujrzała pierwszego z mężczyzn rozpiętego na zwisających z ramy linach. Paks zesztywniała, ścisnęło ją w dołku. Drugi. I kolejni. Wkrótce wszyscy zawiśli w rzędzie, jeden za nogi, reszta za ramiona. Ludzie Alureda zaczęli obrzucać ich błotem, kamieniami i rybami z kramów. Jeden skazaniec zwisł bezwładnie, inny przenikliwie krzyczał. Paks odwróciła wzrok, walcząc z mdłościami. Spojrzała w równie udręczone oczy Keriego. Nie widziała zakończenia, gdy Alured osobiście przeszył każdego z nich włócznią. Z poruszenia tłumu wywnioskowała, że kaźń zakończyła się, a gdy uniosła wzrok, zobaczyła zdejmowane z konstrukcji ciała.
« 1 2 3 4 20 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Ku pokrzepieniu serc
— Eryk Remiezowicz

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Marzec-kwiecień 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Ten Obcy
— Eryk Remiezowicz

Ku pokrzepieniu serc
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.