Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Księga strachu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKsięga strachu
Data wydania26 listopada 2007
Wydawca RUNA
ISBN978-83-89595-39-3
Format496s. 160×240mm
Cena37,50
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Szkic w czerni i szkarłacie

Esensja.pl
Esensja.pl
Iwona Surmik
W cyklu prezentacji tekstów z „Księgi strachu” przyszła kolej na „Szkic w czerni i szkarłacie” Iwony Surmik pochodzący z pierwszego tomu antologii przygotowanej przez Agencję Wydawniczą RUNA.

Iwona Surmik

Szkic w czerni i szkarłacie

W cyklu prezentacji tekstów z „Księgi strachu” przyszła kolej na „Szkic w czerni i szkarłacie” Iwony Surmik pochodzący z pierwszego tomu antologii przygotowanej przez Agencję Wydawniczą RUNA.

‹Księga strachu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKsięga strachu
Data wydania26 listopada 2007
Wydawca RUNA
ISBN978-83-89595-39-3
Format496s. 160×240mm
Cena37,50
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Dom stał na podmurówce z szarych kamieni, które kontrastowały z poczerniałymi deskami ścian i zielonymi okiennicami. Na ażurowy ganek prowadziły nierówne stopnie, z okien wychylały się rażące jaskrawą czerwienią pelargonie. Sztachety okalającego ogródek płotu porastał powój. Delikatne kwiaty rozkwitały wczesnym rankiem, a gdy dosięgało je słońce, stulały się w pączki, jakby ze strachu przed dniem. Grządki były starannie wypielone, jabłonka miała biały od wapna pień.
Majce nie podobał się ani dom, ani ogród. Spodziewała się willi, takiej jak na zdjęciach w kolorowych tygodnikach, a nie wiejskiej chałupy z warzywnikiem zapełnionym marchwią i cebulą. Okolica też wydała się jej mało ciekawa – miasteczko położone w niewielkiej dolince otoczonej lesistymi wzgórzami, skupione wokół ryneczku domy i krowie placki na drodze.
Wybrała się na zwiedzanie późnym popołudniem, kiedy słońce schowało się za stokami. Najpierw szła żwirową szosą, potem trafiła na ulicę obramowaną zarośniętymi trawą chodnikami. Grubo żłobione podeszwy glanów pozostawiały wyraźne ślady w rozmiękłym asfalcie. Mijane domy były podobne do tego, w którym sama mieszkała: stare, z zielonymi okiennicami i pelargoniami.
Na rynku stała fontanna. Pucułowaty amorek miał loki upstrzone gołębimi odchodami i złamane skrzydełko, z wydętych usta nie spływała nawet kropla wody. Wokół betonowej cembrowiny rosły szałwie, na chodniku ustawiono drewniane ławki. Okupowali je staruszkowie w wyszmelcowanych kapeluszach, śmierdzący potem i starością. Pocierali szczecinę na brodzie, postukiwali laskami i wodzili wyblakłymi oczami za paradującą przed nimi dziewczyną. Kto wie, co myśleli o nienaturalnie czarnych włosach, twarzy pokrytej grubą warstwą makijażu, jaskrawoczerwonych ustach, krótkiej spódnicy i siatkowych rajstopach?
Majka przystanęła przed ratuszem, jedynym obok kościoła murowanym budynkiem. Zadarła głowę, podziwiając dzwonnicę, potem zajrzała do sklepu.
Tu spotykały się kobiety w chustkach zamotanych wokół czerstwych twarzy, przepasane kwiecistymi fartuchami. Opowiadały o liszkach zżerających kapustę, orzechach w spirytusie dobrych na żołądek, łamaniu w kościach. Na widok czarno odzianej nastolatki zamilkły w pół słowa.
Dziewczyna kupiła colę i siadła na schodach przed sklepem.
– To wnuczka starego Brugera.
– Matko przenajświętsza, patrzajcież na nią… – szeptały, ale Majka i tak słyszała.
Przełknęła resztę napoju, oddała butelkę i odeszła.
– Zła krew, zła – dobiegło ją już na chodniku.
Odwróciła się i uśmiechnęła, rozciągając szeroko przesadnie wymalowane usta. Gapiące się na nią kobiety uczyniły znak krzyża.
Wracała po ciemku. Ostatnia latarnia oświetlała miejsce, gdzie kończył się asfalt, a zaczynała szosa z poboczem zarośniętym chwastami.
Coś szeleściło i poskrzypywało, chrzęścił żwir. Na tle rozgwieżdżonego nieba było widać skrzydlaty kształt – sowy albo nietoperza, ponad krzakami unosiły się drobniutkie światełka, niczym zimne iskierki niewidocznego ogniska. Majka miała uczucie, jakby ktoś za nią szedł, ale nie wystarczyło jej odwagi, żeby się odwrócić. Przyspieszyła, potem pobiegła. Wpadła do domu zdyszana, spocona.
– Gdzie się Marysia po nocy włóczy? – powitała ją Madejowa, gospodyni dziadka, która po jego śmierci opiekowała się domem.
– Nigdzie – burknęła dziewczyna i łomocząc ciężkimi butami, poszła na górę.
Sama wybrała sobie pokoik ze spadzistym sufitem i małymi lukarnami. Okazał się ciemny i duszny, a ona wiecznie obijała się o niską powałę. Sprężyny łóżka z mosiężną poręczą skrzypiały, materac był twardy, a pod najwyższą ścianą piętrzył się stos gratów, z których przy najlżejszym poruszeniu wzbijały się tumany kurzu.
Majka rzuciła się na pościel, zostawiając brudne smugi na poszewkach. Wzdrygnęła się, bo coś z szelestem otarło się o jej włosy. Podniosła wzrok i zobaczyła zawieszony nad łóżkiem wielki wianek czosnku. Skrzywiła się. To była obsesja gospodyni; w kuchni, w każdej izbie, nawet w kurniku wisiał czosnek. W dzień, kiedy okna były otwarte, dziewczyna nie czuła jego zapachu, ale nocą wypełniał dom nieznośnym odorem, od którego kręciło ją w nosie. Zaraz po przyjeździe zdjęła wianek i wyniosła do spiżarni, ale widać Madejowa zawiesiła go z powrotem.
Dziewczyna zerwała go ze złością i wyrzuciła przez okno. Słyszała, jak suche główki toczą się po dachówkach i spadają na ziemię.
– Kolacja! – krzyknęła gospodyni.
Majka powlokła się do kuchni. Wypiła herbatę i niechętnie zamieszała łyżką w gęstym grysiku, rozrywając mleczny kożuch.
– Nie jestem głodna – burknęła.
– Wygląda panna jak trzy ćwierci do śmierci, chuda, blada. Na słoneczko trzeba wyjść i dużo jeść – pouczyła ją kobieta.
– Nie jestem głodna – powtórzyła Majka i wstała od stołu.
Już w łazience dobiegł ją głos Madejowej:
– A niech Marysia okna nie zapomni zamknąć.
koniec
14 grudnia 2007

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Strach szeroko rozumiany
— Konrad Wągrowski

Bracia Strachy
— Witold Jabłoński

Przerwana lekcja
— Mariusz Kaszyński

Mój przyjaciel Kaligula
— Jacek Piekara

Adwent
— Maciej Guzek

Kto sieje wiatr…
— Dariusz Łowczynowski

Ciasteczko dla Lorelei
— Aleksandra Janusz

Drzwi Do…
— Ewa Białołęcka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.